-
Postów
23 393 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No ale Breaking Bad już leciało i widzieliśmy, jak wyszło w kwestii popularności, więc, jakby to skomentować... nie. Osobiście nie mam z tym problemu. Ze słabszym serialem bym może miał, ale "Mad Men" to moje życie. Chcę, żeby ten etap trwał jak najdłużej. Czas wolny zawsze mam jak spożytkować inaczej, ale co mnie wzbogaca myślenie o "Mad Men", to się wsunie w szczeliny pomiędzy. Sześć godzin materiału rocznie to tak naprawdę i tak sporo. Popatrzcie, jak ludzie potrafią żyć "Gwiezdnymi Wojnami", których cała trylogia tyle liczy i była 40 lat temu, albo teraz filmami Marvela, które dają 2-4 godziny materiału rocznie, a przecież porównajcie, jak bogaty w treść jest "Mad Men", a jak te bajeczki z taśmowej produkcji. Nie uważam w ogóle, żeby sześć godzin filmu takiej jakości rocznie to było mało.
-
Zręczności nie, zagadek nie, udziwnień nie, to co właściwie jest klasyczną platformówką? Któraś część Mario się łapie? Podaj konkretnie, to coś się pewnie znajdzie. Dla mnie w paltformówkach chodzi o pewien rodzaj relacji z terenem polegający na jego zdobywaniu, na fizycznie rozumianej eksploracji, takie gry nadal powstają, ale idą w różnych kierunkach, dla mnie Spelunky to platformówka, Fez też, Giana Sisters wyszło na peceta (choć nie wiem, czy ich studio się liczy jako indie), tak jak niedawna gierka 10 Second Ninja choćby, jest też sporo małych gierek które próbują różnych rzeczy dokoła tematu.
-
Gol przypadkowo efektowny, Sterling nie opanował piłki na strzał, więc zaczął ją kleić, wyszło na to, że Kompany i Hart nie zczaili co się dzieje. Suarez tradycyjnie robi własne show, jak ten koleś zawalczy o piłkę z taką agresją to myślisz, że mógłby grać w Borussii Dortmund, ale za chwilę robi coś tak niepotrzebnego, że nie masz wątpliwości, że ma coś z głową. Oczywiście, niezależnie od końcówki sezonu, to bez dwóch zdań gracz sezonu w lidze angielskiej. Kurde Liverpool idzie na mistrza, nadal trudno mi w to uwierzyć. Ale seria 9 zwycięstw i teraz to, trudno lepiej pokazać, że się zasługuje. Mniejsza nawet o bramki (Stevie G. to coraz bardziej gracz, za którego uważano czasem Beckhama, przez 90 minut gra w sumie tak naprawdę średnio, ale ile goli wynika z jego pojedynczych kopnięć, zwłaszcza ze stałych fragmentów, to głowa mała), ale że City prawie nic nie stworzyło przez następne 40 minut, mówi samo za siebie. Nawet specjalnie przed tym sezonem nikogo nie kupili, do jedenastki weszli tylko Mignolet i Sakho, co ma raczej dać zyski długoterminowe, niż natychmiastowe. Fakt, że pierwszy pełny sezon Sturridge'a robi jeszcze większą różnicę. Swoją drogą, wczoraj Tiago Ilori świetny mecz dla Granady,
-
Kurde właśnie kliknąłem pasek google i chciałem wpisać "roksa", ale z jakiegoś powodu wpisałem "ragus". Za dużo siedzę na forum.
-
Podejmę szalony strzał, że niewolnictwo mas, traktowanych jak przedmioty a nie ludzie, żyjących w fatalnych warunkach i wyżynanych w razie kaprysu, żeby wąska grupka miała spokój, być może dla twórców filmu nie jest idealnym ustrojem i porządkiem. Artyści czasem mają takie odjechane pomysły.
-
Nie da się ukryć, że ostatnio wraz z rozwojem grania za małą kasę (pecet, przeglądarki, telefony, Facebook) pojawiły się wyjątkowo proste i ustandaryzowane schematy trzepane wyjątkowo bezczelnie. Nieco na kształt muzyki pop, papierosów, sieciówkowych piw i napojów czy też rynku marek ubraniowych: tysiąc razy prawie to samo, z niemal niedostrzegalnymi, bardzo powierzchownymi różnicami, które ewidentnie nie mogą mieć takiego znaczenia dla sukcesu, jak czysty przypadek i promocja, bo po prostu wiemy, że dokładnie to samo w innym produkcie rok temu nie stało się hitem. Weźmy szerokie dyskusje o tym, ile kasiory (i dlaczego!) zarobiły Candy Crush Saga czy Flappy Bird i kilka innych. Jest różnica dla mnie między np. Drop 7, które łączy kilka powszechnych schematów ale jednak jest to osobna gra, a milionowym match-3, które ma tylko inne ikonki, ale spośród miliona znajdziesz dwieście, które były i w tym elemencie naprawdę, naprawdę podobne. To nie znaczy, że tower defense nie może być dobry. Trochę ich ograłem. Ale nie ukrywajmy, ten gatunek jest eksploatowany po stokroć bardziej, niż by to miało jakikolwiek sens dla gracza. Defense Grida nie znam, obczaję jak będzie okazja.
-
No że się nie spięli, to fakt dokonany. Dość jednak uderza to co widać, bo przed chwilą mówiłem, słusznie, o graniu najlepszej piłki jaką być może ktokolwiek grał w futbolu, a teraz Bayern zagrał w lidze pod rząd trzy mecze, z których każdy byłby najsłabszym od lat. A w LM? Tylko troszkę lepiej w dwóch meczach z United, troszeczkę, ale nie była to różnica klas... czyli po prostu poziom Bayernu przez prawie każdy mecz ostatnich dwóch lat. Różnica jest za duża, żeby szukać innego powodu niż mentalny, trudno przecież doszukiwać się, czy Augbsurg i Hoffenheim znalazły nagle jakiś sposób na Bawarczyków. Z taką grą Real ich pokona, ale mają jeszcze dwa mecze wcześniej, z cieniasami: drugoligowe Kaiserslautern w pucharku, a potem ostatni w tabeli Brunszwik w lidze. Zwycięstwa z nimi nie zamażą tego, co widzimy teraz, są raczej po prostu obowiązkowym zgaszeniem lekkiego pożaru.
-
Atletico niby faworytem, ale Real nadal stoi mocno, bo nadal im idzie najłatwiej ze słabszymi ekipami, są niesamowicie solidni w tym sezonie. Jeśli dodamy do tego dołek Bayernu, to Carlo stoi przed złotą okazją, by dać Realowi sezon, na jaki czekają od dawna. Mistrzostwo i Puchar Europy zdobyli tylko dwa razy, w latach 1957 i '58. Dzisiaj nie ma Cristiano, nie ma problemu - zobaczymy, jak z mocniejszym rywalem. Carlo dał odpocząć, komu się dało (siłą rzeczy przez kartki Carvajala i Alonso). Morata to młody skubaniec: od marca zagrał łącznie jakieś 150 minut i zdobył w nich cztery gole. Mecz Barcy był podobnie jednostronny (30 strzałów na bramkę mówi za siebie), ale mało znany bramkarz Granady z Argentyny wyjął, co się dało. Na razie, moja kasa nadal stoi na to, że historię napisze Atletico, które póki co powinno dać sobie radę z Getafe, nie mając daleko. Getafe po niezłym początku sezonu od wielu miesięcy grają słabiutko i w dotychczasowych 5 meczach z Wielką Trójką nie przegrali niżej, niż trzema golami. Można mówić wiele o Atletico, że jesienią łatwiej golili cieniasów (z Getafe 7-0), a teraz częściej się męczą, ale to nie ten rywal.
-
Drei zero! Dortmund jednak dość "podstawowo", brak tylko Lewego i Piszczka (swoją drogą, to może być pierwszy od lat mecz BVB bez Polaka, ale nie obchodzi mnie to na tyle, żeby szukać). Mimo wszystko, wniosek na ten moment musi być nie tyle taki, że Dortmund to jakaś większa potęga niż jest (choć oczywiście to może być dla nich najmilszy dzień sezonu), ale jednak bardziej tyle, że Bayern dalej jest w dołku po zdobyciu mistrzostwa. Wystarczy zobaczyć postawę obrony przy bramkach. Ekipa, która przegrywa z Augsburgiem i męczy się z United, nie może liczyć na łaskę w starciu ze zmotywowanym Dortmundem. Czy Guardiola umie robić suszarkę? Czy może zapyta po meczu ekipę: dzieci, co tak słabo? Skąd ta apatia? Niepokój dodatkowy - Manuel Neuer zszedł (kontuzja łydki), wszedł niejaki Raeder, chyba czwarty bramkarz klubu. Carlo oblizuje ząbki.
-
Houston zaczyna się przekonywać, czym jest życie bez Howarda. Nie chodzi o to, żeby Omer Asik nie był dobrym obrońcą. Ale patrzmy na całe rotacje - teraz na zastępstwo Asika nie ma nikogo. Wolves wycisnęli mnóstwo fauli (Brewer rzucał 15, Rubio 11, Dante Cunningham 10!), Asik wyfaulował się po 24 minutach gry, Motiejunas po 13... Trzy mecze do końca i Dallas, Memphis i Suns dalej mają po 32 porażki. Spurs lubią niszczyć marzenia, odrobili wydawałoby się przegrany mecz, Danny Green 33 pkt., Suns znowu zagrożeni. Dzisiaj Suns-Mavs! Grizzlies jutro z Lakers, to powinni wygrać.
-
"To idealny moment na mecz z Bayernem", stwierdził Klopp. Ledwo co BVB wymęczyła się, gniotąc Real, a już we wtorek grają z Woflsburgiem w półfinale Pucharu Niemiec, do którego podchodzą poważnie ("to ostatnia okazja, żebyśmy coś wygrali w tym sezonie" - w finale oczywiście czeka Bayern). Ich cel w lidze, awans do LM, jest w zasadzie osiągnięty - mają 10 pkt. przewagi na 5 kolejek przed końcem. Tak więc spodziewać się można piknikowej atmosfery. Na ławce prawdopodobnie przesiedzą Reus czy Hummels, a nawet mówi się, że... zagra Schieber. Bayern załatwił sobie Lewandowskiego, ale BVB nie zasypia gruszek. Potwierdzono już transfery Adriana Ramosa i Ji-Dong Wona, którzy pewnie już dostali od ekipy Kloppa zestaw ćwiczeń na lato. "Bild" donosi, że bardzo blisko finalizacji jest też transfer Mattiasa Gintera, uważanego za jednego z bardziej utalentowanych młodych stoperów (sorry, Sarr).
-
W internecie jest przedmiotem szerokiej dyskusji (irytacji; kpin) fakt, że Próchnik nadal pracuje nad sklepem internetowym. Trwa od dość dawna, bodaj roku czy dwóch. Jednakże we Wrocławiu są cztery salony, w tym w Pasażu, Arkadach i Magnolii.
-
Lem .
-
Z tego co rozumiem, to właśnie to jest kluczowy bajer tej gry. Zresztą, ten trailer chyba właśnie to ma pokazać, że można powiedzieć lub zaśpiewać DOWOLNĄ rzecz. Ta gra w Japonii miała już kilka edycji - Nintendo pracowało latami nad tym, żeby to przełożyć na angielski, bo takie coś jest dużo łatwiejsze w japońskim, gdzie po prostu masz wyznaczone sylaby.
-
Atletico jest bardzo dobre od dłuższego czasu. Ten sezon to kolejny skok naprzód. Rok temu lali Chelsea itp., ale jeszcze nie Barcę i Real. Teraz mogą każdego. Trudno skomentować, ile są warci poszczególni piłkarze. Dla innych klubów - może niewiele. Rok temu czy dwa, przypisywano wielkość Falcao, Diego Costa jedynie go wspierał. Tak naprawdę Falcao tylko wykańczał akcje, co było przydatne, a przede wszystkim zwracało uwagę niedzielnych widzów, ale miało też wady. Falcao odszedł - grał dobrze w Monaco na początku, potem beznadziejnie, potem kontuzja, a geniuszem stał się Diego Costa. Mourinho bez jaj chce za niego dać każdą kasę, no, powiedzmy, w okolicach 60 mln euro. Ale Atletico właśnie zagrało najlepszy mecz w sezonie, zwłaszcza mam na myśli fenomenalne 15 minut otwarcia, gdy mogli prowadzić i 4-0 z Barcą - bez Costy. To jest futbol, wartość drużyny nie wynika jednoznacznie z sumy talentów piłkarzy. Pewne prawidła są oczywiste - dopasowanie piłkarzy na pozycję, aż do bardziej skomplikowanych. Real też przecież nie kończy na tym, że nakupi za miliard piłkarzy, jeszcze ktoś tam kombinuje, jak mają grać. Atletico kombinuje lepiej. Bez tego, w innym klubie, ci sami piłkarze pewnie tak przydatni nie będą. Ale dla Atletico są warci wiele milionów. Atletico w pewnym sensie ma "lepiej", niż Dortmund. Ma doświadczonych piłkarzy, z karierami w innych klubach, których nikt wielki nie chce. Więc za bardzo ich nie rozkupią. Jest przekonanie - może słuszne - że robić "dobrą robotę" w stylu Atletico może każdy, nie trzeba na to wydawać tyle pieniędzy. Nie słychać, by ktokolwiek rzucał miliony za Tiago i Gabiego (zdecydowanie najważniejsi piłkarze jeśli chodzi o przyczyny sukcesu Atletico... ale przecież starzy, mieli już tyle klubów wcześniej, nikt nie uwierzy, że w innym klubie się na coś przydadzą), Filipe Luisa, Godina, Mirandę itp. Grają fantastycznie, ale trudno uwierzyć, że mogliby grać fantastycznie w innym klubie. Atleti ma utalentowaną młodzież, ale w sumie to za czasów Simeone nawet nią nie gra. Klopp musiał, bo nie miał kasy na graczy już mających renomę. Ale przy średnim budżecie i chęci wygrywania z najlepszymi od razu, bierze się odrzuty, jak Atleti. Gra z młodych głównie Koke i dla mnie on jest głównym kandydatem do wielkiego transferu. Z kolei Javi Manquillo, Oliver Torres czy Leo Baptistao za wiele szans nie dostają. Co ciekawsze, nie wypaliły także główne transfery lata, świetni piłkarze, Alderweireld i Guilavogui. Belg gra zresztą dobrze, jak dostanie szansę, ale nie bywa to za częste, a Francuz przez pół roku szansy za bardzo nie dostał. Czasami gra Villa, choć przy pełnym zdrowiu raczej nie wyjdzie w jedenastce. Innymi słowy, Atletico na ten sezon praktycznie nikogo nie kupiło. A gra. Fenomen w porównaniu do całej reszty silnych ekip. Atletico, w skrócie mówiąc, podważa pewne aksjomaty dotyczącego tego, co przynosi sukces w futbolu. Ich gwiazdą jest Diego Simeone i patrząc na to, ile się płaci pojedynczym pilkarzom, nie tak przecież ważnym dla wyniku, wydaje mi się, że rynkowo sprawiedliwy byłby transfer Simeone do jakiegoś giganta za co najmniej 300 mln euro i gaża na poziomie 50 mln rocznie.
-
Nawet o tym nie pomyślałem. Faktycznie, jest taka opcja, 10 mln euro musieliby zapłacić. Courtois to... kuriozalny przypadek w pewnym sensie. Gra już trzeci sezon na wypożyczeniu, gra w każdym meczu, jest kluczowym graczem, jest jednym z lepszych bramkarz w Europie jak nie najlepszym... a jednocześnie możliwe, że w półfinale LM nie będzie mógł zagrać i Atletico odpadnie, a potem latem Chelsea mu nie przedłuży wypożyczenia i będzie siedział na ławce w Chelsea.
-
Gwizdki w NBA to temat-rzeka i czasami się zastanawiam, czy je rozumiem. Powiedzmy tyle, że rozumiem, że niektórzy widzieli tu faul albo dwa. LeBron nienawidzi przegrywać i dziś znowu jest wkurzony po meczu z Grizzlies (po ASW: Miami ma 11. bilans w lidze, Indiana 17.), ale jednak rywalizacja z Nets wygląda na wyjątkowo ciekawą. Załóżmy, że Heat przechodzą Hawks (ok...), Nets muszą pokonać Bulls (lub może Raptors) i zapowiada się pasjonująca seria. Oczywiście, seria Heat z Bulls też byłaby pasjonująca, ale może nie aż tak. Swoją drogą, ciekawie zgrzyta w Indianie. Jakby ktoś przegapił, dziś nie grała cała podstawowa piątka. Tak więc zespół opierał się na Evanie Turnerze, Donaldzie Sloanie czy Rasualu Butlerze. Ale jakoś wygrali... z Bucks (oficjalnie najgorszą ekipą sezonu - to nadal jakiś fenomen, że ten zespół wcale nie brał pod uwagę tankowania). Na ESPN bezpłatnie można zobaczyć nową statystykę: Real Plus-Minus. Wylicza ona w jakiś szalenie statystyczny sposób, jaki wpływ ma gracz - w kontekście odmiany od tła partnerów, rywali i cholera wie czego jeszcze - na efektywność ofensywną i defensywną ekipy. Muszę jeszcze poczytać o tym statsie (opisy metody, w przeciwieństwie do tabelki, są zazwyczaj płatne), ale na pewno na ten moment wydaje się ciekawa. Przykładowo, ładnie widać tu prawidłowość, że small ball lepiej atakuje, ale big ball broni: lista najlepiej wpływających na obronę graczy to niemal sami centrzy (plus Iguodala, Bledsoe czy Draymond Green), za to ci sami zawodnicy w większości totalnie kładą wydajność ofensywną ekipy. Gortat tylko tym, że przyzwoicie broni, a w ataku nie osłabia, wchodzi do top 20 wszystkich graczy ligi ogółem. Największym szokiem jest na pewno to, jak wyceniono Rubio - muszę jeszcze poszukać, jak to możliwe, że w jakiejkolwiek klasyfikacji ogólnej koleś jest wśród najlepszych graczy ligi... Aha, no i top 40 jest Josh Smith. http://espn.go.com/nba/statistics/rpm
-
Po wielu plotkach, działacze Borussii Dortmund potwierdzili: następcą Roberta Lewandowskiego na ataku będzie Adrian Ramos. Kwota zakupu - ok. 10 mln euro. Za tę kasę niby świetny transfer, choć w tym wieku (28) często nie można już oczekiwać cudów na przyszłość. Ramos jest bardzo wszechstronny, nie ma co prawda wielkiej techniki strzału, ale dobrze wykańcza gdy już dojdzie do piłki, dobrze podaje (zarówno dłuższe podania jak i odgrywanie kombinacyjne), umie dryblować, angażuje się w obronie, jest potęgą w powietrzu. Nieco taka starsza wersja Romelu Lukaku, o którym się plotkowało, ale było oczywiste, że Dortmund nie ma na niego kasy. W dwóch meczach z Bayernem, Ramos zdobył dwie bramki i asystę (albo dwie, jeśli uznawać bycie sfaulowanym na karnego).
-
Zależy, w jakim konkretnie sensie. Klasyczne odpowiedzi: ostatnie filmy Wesa Andersona, Samotny mężczyzna, 500 dni miłości.
-
Jak ktoś śledzi piłkę to nie jest w szoku. Atletico i Dortmund to silne ekipy, no pora z tym żyć, póki Klopp i Simeone żyją tak będzie... przynajmniej tak sądzę. Żałuję, że nie było, jak by to określiły polskie media, "tygodnia sensacji", czyli awanse tych ekip co dziś, plus PSG i Dortmundu, kurde było dość blisko. Nie dlatego, jak by mówiły niektóre cwaniaczki, żebym chciał "wyjść na znawcę", po prostu bym wygrał sporo kasy i kupił sobie kaszmirowy golf z Japonii, z wypłaty nigdy nie wydam na takie szaleństwo.
-
Jedenastki roku w mediach zazwyczaj wyglądają tak, że jest trzech obrońców, czterech ofensywnych pomocników i trójka napastników. Generalnie rzadko kiedy mają jakiś sens jako jedenastki, nawet jak układają je ludzie, którzy niby oglądają mecze i wiedzą, że nie bez powodu tak naprawdę nie wystawia się takiego składu. W każdym razie, Tiago i Gabi (dzisiaj znowu boscy) nigdy się do czegoś takiego nie załapią. Będzie Messi, Zlatan i Suarez, a w pomocy Cristiano, Bale, Hazard i Yaya Toure. Swoją drogą, w Bayernie coraz trudniej wskazać jakąkolwiek gwiazdę. Ribery jest świetny, ale przegapił pół sezonu, Robben zresztą też, i nikt nie płakał, Thiago jeszcze więcej, Goetze też nie zawsze gra, a jak gra, często nie jest kluczowy. Za występy w LM - powiedziałbym Robben, chociaż to taki trochę Cristiano, dużo szumu, mniej myślenia. Za Bundesligę - powiedziałbym Alaba, albo i Mandżu. Ale oni raczej też nie są najlepsi na świecie na swojej pozycji, moim zdaniem można już tak mówić o Ricardo Rodriguezie (Alaba drugi), no a w ataku wiadomo, Messi ogólnie jest lepszy, Lewandowski też jest jako całokształt lepszy od Mandżukicia.
-
Bayern od dawna miał problemy z Anglikami. Rok temu też mieli, nawet większe. A tak poza tym to dominowali sezon. A z Anglikami.. no niby nieco się męczyli, ale jednak wyeliminowali po kolei trzy ekipy, od każdej będąc zdecydowanie lepszym. Straszne. Jak trafią na czwartą i też ją wyeliminują, dalej będą w internecie gadki, że grali nudno, sędzia pomógł, a tak w ogóle to Anglicy lewą nogą z łóżka wstali, bo jak to, Anglicy, Premier League, potężna Premier League, wszystko co się dzieje na świecie trzeba przecież rozpatrywać w aspekcie nacjonalistycznym, inaczej nie ma sensu. Nie róbmy sytuacji wyrównanej, tak ogólnie to Bayern jest nadal faworytem, ale przydałoby im się nieco wziąć w garść. Grali cały sezon na niebotycznym poziomie, ostatnie parę meczów po zdobyciu mistrzostwa to brak polotu. Wyobrażam sobie, jak Atletico gra podobnie jak dziś MU, tylko jeszcze lepiej, i robi problemy i może spokojnie nawet wygrać, Chelsea też. Faworytami nie będą, no ale szanse zawsze mają. Real chyba najmniejsze szanse, ale jak kto inny wyeliminuje Bayern i Real w finale trafi na nich, to też nie będę w szoku, jak Real wygra. Jak dla mnie outsiderem Chelsea, no ale nie pierwszy raz. Ostatni raz jak nim byli, to wygrali LM, mając kilka meczów pod rząd takiego fuksa, że futbol nigdy nie będzie taki sam dla kogoś, kto to widział. Zawsze można przewidywać niespodzianki, ale na ten moment nadal najmocniej wygląda Bayern, potem Atleti, Real, Chelsea.
-
Cristian Rodriguez załamany po zmarnowaniu okazji jakby to Atletico odpadało. Świetna końcówka Atleti, zasłużony awans, faworyt LM nr 2 albo i 1 na ten moment.