-
Postów
23 393 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Czytelnicy najlepszego w Polsce bloga o filmach wiedzą, że Hoffman był kultowym aktorem od lat. Nie mówię tego tonem informacji: wiadomo i tak, że ogólnie w Stanach i wszędzie był jednym z najbardziej cenionych obecnie aktorów i każdy to wiedział. Gdyby spytać o największy dorobek aktorski XXI wieku, byłby on przed mającymi mniej filmów Fassbenderem, Phoenixem i Danielem Day-Lewisem.
-
To dość szokująca wiadomość. Był w trakcie normalnej pracy i ciągle u szczytu kariery, gotów do bycia kapitalnym w każdym, co mu się da do zagrania.
-
To jest już scenariusz do tego filmu? Myślałem, że zazwyczaj takie popularne rzeczy są trzymane pod kluczem, bo fani tego typu kina nienawidzą spoilerów.
-
Podobno Altletico nie było pierwsze w tabeli od 1996 roku. W sumie dość wiarygodne. 1996 to było ich ostatnie mistrzostwo. Przedostatnie, w 1977, osiągnął żegnany właśnie na stadionie Luis Aragones, podobnie jak poprzednie - jako piłkarz - w latach 1966-73. Swoją drogą: nie wiem, jak oni to robią, że mając chyba największe długi w Europie (w porównaniu do przychodów) nadal udaje im się ściągać wartościowych piłkarzy. Na ławce: Diego, a także Adrian Lopez, Toby Alderweireld, Javi Manquillo czy Raul Garcia. Zupełnie poza składem Josuha Guilavogui. To wszystko świetni piłkarze, którzy mogliby robić karierę w Anglii. Atletico nie jest minimalistyczne, jak np. Borussia Dortmund.
-
Podobno Kim Kallstrom może pauzować do trzech miesięcy z powodu kontuzji pleców... którą wykryto w ciągu pierwszych minut pierwszych zajęć w klubie... które miały na celu poradzenie sobie z już trwającą kontuzją pleców... o której Arsenal wiedział przed wypożyczeniem. Wow, dobrze że znaleźli na szybko jakieś zastępstwo dla Ramseya!
-
Myślę, że gol na 2-1 mówi wszystko. Jeśli twoja obrona tak wygląda, to bardzo możliwe, że będzie tracić gole Messi bardzo dobrze (mijał rywali jak chciał, pod tym względem mecz fenomen, dodatkowo miał asystę i spokojnie mógł mieć więcej niż jedną), ale nadal nie wygląda dobrze z wykończeniem, oddał sporo strzałów, wszystkie były blokowane. Ogólnie jednak trzeba przyznać, że Messi i tak był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku i normalnie Barca powinna wygrywać taki mecz - to nie tak, że im z tej strony czegoś zabrakło. Ale im bliżej bramki, tym gorsza postawa. Jeśli Barca ma sporo okazji i robi z tego dwa gole, to nie jest nic dziwnego, natomiast jeśli rywal ma tylko trochę okazji i robi z tego trzy, to widać ewidentnie, że coś tu poszło nie tak. Jednak do tej pory Barca traciła ok. pół gola na mecz, więc jedno spotkanie, gdy traci trzy, trzeba uznać na ten moment za wpadkę, jak na razie jednorazowy wybryk. Jeśli będzie regularnie odstawiać taką groteskę w obronie, to zobaczymy, ale w porównaniu do średniej, to po prostu był bardzo, bardzo nieudany dzień dla nich i tyle. Wszedłem z ciekawości na stronę TVP Sport i tam jest artykuł, że wszystkie półfinały Pucharu Hiszpanii będą lecieć. Mi niestety i tak zostaje powtórka, bo pracuję w ten wieczór, co gorsza - w pracy będę musiał z definicji mieć kontakt wyłącznie z ludźmi, którzy z własnej woli wolą robić coś innego niż oglądać mecz Real-Atletico, czyli z ludźmi głupimi.
-
Tak właściwie to teraz się kapnąłem, że już w środę derby Madrytu, bo puchar. Niby tylko puchar, ale też prestiżowe starcie, obie ekipy raczej nie będą chciały go olać. Jest się na co szykować. Rewanż 6 dni później, no a w następnych tygodniach hiszpańskie ekipy będą rywalizować także o to, kto lepiej wypadnie w LM. Czas bezstresowego punktowania słabeuszy się kończy.
-
Dortmund z Hummelsem nadal nie wygląda jak... Dortmund, który bywał. W końcu wygrali, ale w jakim stylu i z jakimi cieniasami? Męki, mnóstwo strat. Aubameyang strzelił dwa gole, ale poza tym grał naprawdę słabo, irytujący piłkarz, który ma zryw i strzał, ale połowa jego zagrań jest nieudana. Znowu bardzo dobrze Lewandowski, brak gola świadczy raczej o słabości Dortmundu niż jego złej grze. Tak naprawdę, chociaż są męki w ofensywie, to chyba Lewandowski gra na ten moment jako jedyny dobrze, ale to nic nie daje przy tak słabej organizacji gry. Cała ekipa za nim (może poza jeszcze stoperami jak zaczynają akcję...) wydaje się mieć zero pomysłu, gdzie kopnąć, laga leci często, nawet od piłkarza, który przecież umie niby konstruować, jak Sahin. Pachnie to nieco jakbym mówił o polskiej kadrze... z zachowaniem proporcji. Zamiast mówić dalej o Dortmundzie jak rok temu, jako o jednym z faworytów do wygrania LM, można zacząć się zastanawiać, czy w tej formie mają szanse z Zenitem.
-
Nie wiem, o co chodzi, że tak bogaty klub jak Wolfsburg wypożycza swojego kluczowego piłkarza. Być może jest w tym jakaś dobra opłata Atletico, ale oni biedują, więc wątpię. Czy może naciskał sam piłkarz? Dla mnie dziwna sprawa. Jednak na pewno Atletico może zyskać mnóstwo polotu, no i wzmocnić stałe fragmenty, z których nie zdobywa tylu goli co Real. Umiejętność Diego do puszczenia długiej piły może w tym stylu gry okazać się naprawdę mordercza. Jeden z talentów Europy, Oliver Torres, został za to wypożyczony do Villarrealu, pewnie uznano, że nie miałby wielu szans na grę. Roma podpisała Rafaela Toloi, jak to bywa z zawodnikami z Brazylii trudno powiedzieć do końca, ile może być wart i czy coś zagra. 20-letni stoper.
-
Z jakiegoś powodu na liście na pierwszej stronie wpisałem, że Nina Andrycz ma 97 lat. To musiało być w poprzedniej edycji. Obecnie miała już 101. Jedno jest pewne - była stara, i to główny powód, dla którego była znana. Jednakże każdy z nas prędzej czy później odkryje z rozczarowaniem, że dobra passa pod tytułem "nadal żyję" zawsze kiedyś się kończy. Nina niby należała do faworytów, od dawna uczestnicząc w Death Game, a jednak wiele osób wystawiło jej średnią czy nawet niską ilość punktów. golab 50 Robak 48 Butt 40 Zajcik 38 dee 37 Soq 35 Ermund 34 mate5 34 ogqozo 33 Hrubaz 30 Siara 30 Qvstra 29 ragus 28 wiki 27 bartezoo 26 Kalel 21 teka 20 Milan 19 szaden 19 Masorz 13 Czwarta edycja Death Game zasuwa w zabójczym tempie. Jeśli polecą wszyscy kandydaci, gra nie ma sensu, bo każdy będzie mieć tyle samo punktów - w tym tempie punktowania kolejnych zawodników trzeba będzie pomyśleć o pierwszym w historii zakończeniu gry zanim wszystkim się dawno znudzi.
-
Napoli sprowadziło świetnego lewego obrońcę, Faouziego Ghoulama z Saint-Etienne. Od razu oddało do West Hamu Pablo Armero. Mitroglu oficjalnie w Fulham (ok. 15 mln euro). Podobnie jak Lewis Holtby. Jestem dość zdziwiony. Kurt Zouma oficjalnie w Chelsea od przyszłego sezonu. Kolejna bardzo dobra zdobycz Chelsea.
-
Nie zatrzymali Duranta. Nie byli nawet blisko. Poza początkowym momentem, gdy grał Kendrick Perkins (...i było 18-2 dla Heat), Thunder siali kompletną pożogę. Fakt, że chyba nikt nie przewidywał takiej skuteczności Dereka Fishera (5-5 za trzy to to, co przesądza mecz), ale tak czy siak... po tym meczu łatwo zgadzać się z tekstami o zmianie warty. Thunder to w większości młodzi, sprytni, zwinni. Perry Jones, Reggie Jackson, nawet Lamb - kolesie biorą kogo chcą, coraz mniej znane nazwiska, i robią z niego członka dobrej ofensywy i świetnej defensywy (ich nr. w drafcie: 28, 24, 12). To nie jest kwestia jednego czy dwóch talentów, to kwestia systemu. O problemach Heat nie ma sensu pisać kolejny raz, bo dalej to samo - tragicznie łatwy do zatrzymania obwód. Jeśli twój plan na życie to small-ball i rzucanie trójek, a rzucasz trójki 3-19, to naprawdę nie jest za dobrze. Jeśli dodatkowo plan defensywny polega na zatrzymywaniu trójek, a rywal trafia ich 16 w meczu, na skuteczności prawie 60%... Tutaj nie ma co mówić o odpuszczaniu, oszczędzaniu sił, Heat po prostu grają słabo. Żadne ich ustawienie nie radziło sobie z przestrzenią Thunder, ich długością. Mieliśmy kilku spośród najlepszych strzelców ligi: LeBron jest najskuteczniejszym graczem ligi pod koszem, a Durant daleko. Ponadto Bosh i Ibaka to chyba dwaj najlepsi strzelcy rzutów z kilku metrów. Generalnie, moim zdaniem ci zawodnicy pokazali, co umieją, i wyszli na remis. Bosh i Ibaka rzucili po 50% rzutów, i mieli wiele podobnych statystyk. LeBron miał lepszą skuteczność od Duranta, głównie jednak dzięki wjazdom pod kosz, bo przy bezpośrednich starciach Durant wygrywał (to chyba najbardziej przesądza o mówieniu o meczu jako "zmianie warty" - widok LeBrona bezradnie skaczącego do kolejnego trafionego rzutu Duranta, który zamyka mecz). Russell kto? Thunder wygrali 9. mecz z rzędu i nagle chyba są zdecydowanym faworytem do mistrza. Nawet jeśli innych mocnych ekip, które mogą mieć szanse, jest wiele. Przy czym na ten moment mam na myśli np. Clippers, Indianę, Houston... Hierarchia nadal się zmienia. Finaliści Spurs i Heat na ten moment wyglądają słabo. Szczerze mówiąc, dla mnie Toronto na ten moment wygląda mocniej, niż Heat. A właśnie. Ogłoszono składy All-Star. Naprawdę, DeMar zamiast Lowry'ego? Oraz... Joe Johnson? Naprawdę? Lowry zasługiwał na pierwszą piątkę, zwłaszcza przy słabej konkurencji na Wschodzie (można pod wieloma względami dojść do wniosku, że na ten moment Lowry to trzeci najlepszy zawodnik konferencji i top 10 ligi). Joe Johnson - to jakiś żart. Jego PER nie jest nawet w top 50 zawodników w tej konferencji. PER to nie wyrocznia, ale jeśli jest poniżej ligowej średniej, to coś mówi... To dość niesamowite, że taki gracz jak Joe Johnson będzie już siódmy raz All-Starem. Ilu graczy od 2007 roku jest ZAWSZE w tym gronie? Kobe, LeBron, Wade, Bosh, Dwight Howard... i Joe Johnson. Taki Dirk został pominięty rok temu, a Melo w 2009.
-
Napisałeś to tak, jakby Bayern był czymś innym niż kompletnym dominatorem na swoim podwórku i jednym z kilku europejskich tytanów nie do zatopienia. "Kryzys" to dla tej ekipy czwarte miejsce, które zdarzyło się raz przez ostatnie 19 lat. Odpadnięcie w grupie Ligi Mistrzów to też był raz w tym okresie. Ugh, te kryzysy. To niesamowite, wytrzymać bycie kibicem nawet przy tak niesamowitych porażkach... Ogólnie nic mi do tego, kto za jaki klub trzyma kciuki i czemu, ale nie udawajmy, że kibicowanie Bayernowi to jakiś alternatywny styl życia. Podejrzewam, że jego kibicami jest w Polsce tak z 50x więcej osób, niż całej reszty Bundesligi razem wziętej (pomijając może ludzi trzymających za ekipę z miasta swoich rodzin... ja nawet dzisiaj chodzę w czapce Vfb Stuttgart). Zapomniałem aż o wczorajszym meczu, a wyszło, że było co oglądać. Bayern prawie stracił punkty! Oczywiście Thiago, zresztą po meczu pełnym kapitalnej gry, musiał na koniec jeszcze walnąć nożyce. Mimo wszystko, była rzadka okazja zobaczyć Bawarczyków w trybie ataku. W zasadzie były to dwa różne mecze. Do 60. minuty jako napastnik grał de facto Shaqiri (żeby nie powiedzieć: nikt, wymienność była spora, jednak Goetze na pewno najczęściej trzymał się lewego boku), co słabo mu wychodziło, to zdecydowanie pomocnik, zero instynktu do kończenia akcji. Dlatego też nie było za bardzo klarownych okazji w polu karnym, większość klepania kończyła się strzałami z dystansu albo czekaniem, aż rywal się pomyli i będzie okazja do wrzutki z rożnego albo wolnego. Słabo. Guardiola kapnął się, że ten pomysł był słaby, i nagle dostaliśmy od razu dwóch klasycznych napastników. Wszystko zaczęło inaczej wyglądać, dużo bezpośrednich podań, szukanie wejścia w pole karne zamiast klepania. Pojawiły się okazje dla Bayernu, w końcu strzały, które miały szanse powodzenia (przez cały ten okres był chyba już tylko jeden strzał typu "a strzelę sobie, co mi tam", bodajże Boatenga), a gol Thiago tylko ukoronował ten okres gry. Teraz można czekać, czy Gaurdiola powtórzy ustawienie z dwoma napastnikami. Na pewno marketingowcom to słabo przechodzi przez gardło, ale 35-letni Pi'zarro, od lat jeden z najbardziej niedocenianych graczy ligi, ciągle potrafi wnieść wiele nawet do tak mocnej ekipy. Jednak w tym sezonie to był dopiero drugi raz, gdy zagrał więcej niż 20 minut (pierwszy od sierpnia). Nie wierzę, żeby po tak kapitalnym występie przez te pół godziny nie dostał większej ilości szans.
-
Pojawiło się wiele nazwisk... Ostatecznie Borussię Dortmund wzmocnił Milosz Jojić. To chyba niespodzianka dla każdego, nie widziałem żadnej ploty aż gracz był już w drodze do Dortmundu wczoraj czy przedwczoraj. Trudno powiedzieć, ile może wnieść zawodnik za 2 mln euro - to na pewno zupełnie co innego, niż zastąpienie Błaszczykowskiego, w karierze nie grał na prawej flance. Być może na prawej pojawi się Reus albo inny gracz. United stara się o Toniego Kroosa. Guardiola stwierdził, że transfer jest możliwy. W obecności Thiago oraz Goetze zdecydowanie Kroos jest zawodnikiem, który nieco stracił na użyteczności, nie grając źle, ale zdecydowanie schodząc na drugi plan. Na pewno w United mógłby pokazać więcej, więc można być ciekawym transferu.
-
W książce koleś pisze o tym, że rozważał rzucanie karłami, ale w rzeczywistości nigdy do tego nie doszło - szanowano ich. Jest trochę podkolorowań i przesady (szympansy w biurze), książka na pewno też sama z siebie dużo podkolorowuje (nie ufałbym pamięci takiej klasy egotyka, w dodatku cały czas naćpanego), ale mniej więcej jest to prawda (np. akcje z helikopterem i autem, golenie głowy, złota rybka). Ciekawostka: Belfort dostał milion dolarów za prawa do adaptacji filmowej. Rząd chciał, by z tego oddał połowę na rzecz swoich ofiar. On oddał całość. Już nawet sami bogaci ludzie w Ameryce są mniej usłużni wobec bogatych ludzi, niż rząd USA.
-
Nie wiem, czy to dziwne. Zwracam uwagę na fakt, że piłkarze mogą grać lepiej, ale wszyscy są przekonani, że są gorsi. I potem niepostrzeżenie z tego robi się "oczywiście, że grali gorzej", chociaż trudno na to znaleźć racjonalny wskaźnik. Jeśli dla ciebie tyle samo osób wspomina jako wielkich piłkarzy Baraję czy Pandianiego, co Makelele, Roberto Carlosa czy Zidane'a, to żyjesz w innym świecie. Nie ma w ogóle porównania, żadnego. Nawet teraz pisząc to obracam się za plecy, czy ktoś mi nie da w ryj, że w ogóle napisałem Zidane i Mendieta w jednym zdaniu. Bez dwóch zdań. Chociaż... gdyby Mendieta urodził się 5 lat później, był częścią reprezentacji triumfującej na kolejnych imprezach? Być może byłby uważany za jednego z najlepszych w historii. A może z nim w składzie Hiszpania nic by nie wygrała, możemy gdybać. Podobnie będzie, jeśli nawet Atletico wygra ligę i LM. Pogadaj z kimś, kto średnio interesuje się piłką... interesuje, ale bez maniactwa - ilu wymienisz piłkarzy z Porto 2004? Deco... (bo Barca i wielkie imprezy międzynarodowe)... Carvalho (bo Chelsea)... eeee... Vitor Baia? Może jakiś Maniche się trafi, Costinha, ale już wątpię. A teraz skład Realu z tego roku? No wiadomo - sami najlepsi, Zidane, Figo, Raul, Ronaldo, Casillas, Beckham, Owen, Roberto Carlos, Salgado i tak dalej... Sami lepsi piłkarze, tylko gorzej grali w piłkę. Daję głowę, że w większym badaniu nawet porażki tamtego okresu (Woodgate czy inny Gravesen) pamięta więcej osób, niż każdego poza Deco i Carvalho piłkarza Porto. Dlatego, jeśli nawet Atletico by wygrało ligę i LM, to nadal jedyną metodą zostania zapamiętanym jako wielki piłkarz będzie... odejście do klubu, w którym można takim zostać. Ci, którzy zostaliby w Atletico, skończą jak te wymienione Albeldy, czyli zapomnieni przez tłum, a przez fanów cenieni, ale bez porównania z tymi wielkimi, którzy grali na podobnym poziomie, tyle że w Barsie, Realu, Chelsea, Manchesterze itp. Przykładów, że to tak działa, jest aż za wiele, by wymieniać. Tak samo jest ze współczesnością, i tutaj wraca temat Złotej Piłki, która w obecnej formule jest na moje oko dość niezłym miernikiem popularności, pozwala zauważyć pewne trendy. Casillas w top 5 bramkarzy do jedenastki FIFA za ten rok, wśród nominowanych obrońców jeden z Dortmundu, czterech z Realu (w tym trzech stoperów), Vidić był a Subotić nie, ogólnie dwóch zasłużonych finalistów LM niedocenionych w każdej możliwej mierze (zwycięzcy, jedenastka roku, nominacje), i tak dalej... no, to wszystko co już było w tym temacie omawiane. To wpływa na to, jak się zapamiętuje dany okres. Za 10 lat ludzie będą wspominać, wow, Vidić to był koleś, zawsze najlepszy stoper, nawet jak klub coś tam nie wygrał to wiadomo, że on był w tym okresie najlepszym stoperem - bo po prostu to wiem, nie pytajcie skąd! To się kształtuje w ten sposób. A fakt jest taki, że nawet słabsze występy albo i brak występów pomagają piłkarzom kontynuować swoje "dziedzictwo" bycia najlepszymi w historii, jeśli tylko marka jest odpowiednio zbudowana.
-
Skończyło się tak jak ostatnim razem, czyli mecz wyłączam bo się już skończył, a gole dalej padają. Spurs znowu nie byli aż tak słabi, ale wynik ja zawsze. Chelsea jajecznie, dobre oblężonko i murowanko. Warto zauważyć, że zdecydowana większość tych 40 strzałów to nie były dobre okazje, tylko próby bezradności z dystansu, głównie Oscara i Lamparda, także Hazarda. Z pola karnego były tylko 3 celne strzały i 4 niecelne, a także kilka zablokowanych. Nawet Eto'o oddał tylko 2 strzały z pola karnego, i dwa spoza. Myślę, że ta statystyka dobrze podsumowuje mecz. Jeszcze większe jaja by były, gdyby bodajże Jarvis trafił w piłkę przy tej kontrze z pięknie wyłożonym dośrodkowaniem i West Ham by to jeszcze wygrał.
-
Ramsey przegapi ok. 6 tygodni. Nawet bez czerwonej kartki byłoby widać, że Flamini to nie to samo. Niby Kanonierzy są 6-1-0 w ostatnich meczach, ale i tak mało kto wierzy w ich mistrzostwo (w sensie - ja nie wierzę, w sumie nie sprawdzałem, co inni myślą). Chelsea i City gonią. Dziś jedna z tych ekip zostanie w końcu liderem - City musi pokonać Spurs (może 5-0), inaczej pewnie Chelsea, która chyba nie powinna mieć problemów z ograniem wysoko West Hamu. Pojawił się temat Złotej Piłki dla Hazarda. Mourinho stwierdził, że to możliwe, by Hazard wyprzedził kiedyś Ronaldo i Messiego. Jednakże od razu podkreślił, że jest typowym skrzydłowym i nigdy nie będzie królem strzelców ligi, co znacznie utrudnia mu zdobycie popularności. "Jest odpowiedzialny w każdym elemencie gry. Z United, miał fantastyczny odbiór w naszym polu karnym. Ze Stoke, próbował skończyć mecz, miał inicjatywę, dryblował, chciał sprawiać, żeby coś się zadziało". "Ale żeby wygrać Złotą Piłkę, musi zbudować sobie wsparcie. Bez wsparcia ludzi, bez popularności, nie dostanie Złotej Piłki. Ale to inna historia". Mourinho uznał, że trzyma dziś kciuki za City. Kolejny raz stwierdził, że uważa ekipę jako dopiero kształtującą się i na ten sezon celem jest awans do LM. "W przyszłym, gdy drużyna dojrzeje i od początku wiemy, gdzie zmierzamy, będę mówił inaczej".
-
Kamil Grosicki podpisał kontrakt z Rennes. Generalnie klub jest bardzo słaby, walczy o utrzymanie, na prawej flance gra zazwycza Jonathan Pitroipa, którego można uznać za słaby punkt zespołu. Ogólnie jeśli do czegoś się faktycznie nadaje, to teraz jest ten moment, żeby to pokazał. Jak wiem... wiadomo skąd, Tottenham mniej więcej w tym momencie kradnie Konopljankę.
-
Ależ nazwiska też były. Mundial 2006 sprawił, że do grona gwiazd weszli Ribery, Malouda i Abidal, wcześniej nieznani tłumom zawodnicy ligi francuskiej. Każdy z nich stał się jednym z najlepszych piłkarzy dużej ligi, do której trafił - przynajmniej na kilka lat. Nie zrobili tego nogami Zidane'a. Już byli gwiazdami Henry, Makelele, Thuram czy Gallas. Sagnol i Vieira także nie wypadli sroce spod ogona. W zasadzie gwiazdą z całej jedenastki nie był jedynie bramkarz, Fabien Barthez. Ogólnie, to była ekipa wielkich nazwisk. Naprawdę, uważam, że to były dobre rozgrywki Zizou, z dwoma meczami geniuszu (Hiszpania i Brazylia), no i piękna, smutna i emocjonująca historia z pożegnaniem wielkiego zawodnika w taki sposób, jednak nie byłoby racjonalne przesadzać z przekładaniem tego na całokształt futbolu. Myślę, że każdemu, kto się interesuje piłką, nie trzeba przypominać miliona przykładów na to, że jeden zawodnik nie znaczy zbyt wiele w piłce nożnej i nawet najlepsze możliwości indywidualne nie przekładają się jeszcze tak znacząco na wynik, jak to marketingowcom pasuje wmawiać ludziom. Wystarzy obejrzeć mecz półfinałowy, z Portugalią. Ale całe akcje - dobre i nieudane, dlaczego dobre, dlaczego nieudane - przez cały przebieg meczu, nie powtórkę paru fajnych zagrań Zidane'a. Ile wpływu miał Zidane na wynik 1-0? Troooszeczkę... Ale ile to będzie na tle całego meczu - 2%? 5%? Sam gol - karny po błędzie Carvalho, ale i nurku Henry'ego. Henry był w polu karnym głównie dzięki zręcznej organizacji środka pola (z udziałem dobrej gry zarówno Zidane'a, jak i Makelele i skrzydłowych) oraz pokazowi umiejętności Maloudy, który podryblował i mu podał. Z kolei, przykładowo, gdyby Ronaldo minimalnie lepiej się ustawił w końcówce, pewnie byłoby 1-1, może przeszłaby Portugalia, ale jaki na to wpływ mógł mieć Zidane? Niewielki, podał wolnemu Saha, ten miał sporo miejsca, stracił piłkę w bardzo zły sposób, Zidane był gdzie indziej, zagrał dość bezpiecznie, miał zero wpływu. W innym momencie mógł pewnie zrobić co innego, żeby zwiększyć szanse Francji na strzelenie gola, ale tego nie zrobił - nieprzeliczalne. Popatrzcie na cały mecz i porównajcie wszystkie zagrania, ile opiera się na Zidane'ie, ile Maloudzie, ile Riberym, Henrym, możecie się zdziwić. Zupełnie nie chodzi mi o podważenie, żeby Zidane grał dobrze, zwłaszcza w meczach z Hiszpanią i Brazylią, po prostu to nadal jest bardzo, bardzo daleko od samodzielnego decydowania o wyniku. Naprawdę niewiele goli pada w ten sposób, że jeden zawodnik zaczyna w obronie, po czym mija samodzielnie wszystkich dziesięciu rywali i strzela bramkę. To nie jest przypadek, ani że są tak wielcy i decydujący, że im się nie chce, tylko o to właśnie chodzi w piłce nożnej. W innych okolicznościach Zidane mógł grać tak samo i zaliczyć może jedną bramkę, może jedną asystę na całym Mundialu. Francja mogła nawet odpaść w grupie, z dokładnie taką samą grą Zidane'a - wystarczyłoby, że Szwajcaria i Korea by się umówiły na bramkowy remis, a Francuzi bez Zidane'a bardziej męczyli z Togo, wygrywając 1-0 zamiast 2-0. Nagle cały ten geniusz znacznie traci na geniuszu, chociaż kurde facet grał dokładnie tak samo. To chyba każe przyznać, że może trochę jest tutaj dorabiania historii do faktycznej gry. Że nie jest to w ogóle celny sposób określania, kto gra na jakim poziomie. Nie mówię przez to, że Zidane nie zrobił wiele w swojej karierze tak czy siak, ale to nie znaczy, że zawsze ocenianie przez pryzmat jednego czy dwóch meczów całej historii futbolu będzie trafne. Zazwyczaj nie będzie. Zidane był ogólnie dobry, a przy okazji także w części meczów swojej kadry na Mistrzostwach Świata i Europy (ale bynajmniej nie wszystkich, nawet w imprezach zakończonych medalem, a nie kompromitacją). To zupełnie nie jest tak, że jedno wynika z drugiego lub że jedno bez drugiego jest niemożliwe.
-
Zauważcie, że nawet mówiąc o współczesności, pomijacie obecną sytuację, mówiąc o lidze dwóch zespołów. Tymczasem w realu: za nami już 21 kolejek i Real jest trzeci. Mimo, że ma zdecydowanie najlepszego piłkarza świata. I trzeciego najlepszego. I na pewno stoperów, środkowych pomocników też wysoko na tej liście, jakby popytać ludzi. No więc pytanie rzuca się oczywiste: czemu "każdy wie", że ci piłkarze są lepsi, jeśli grają gorzej? Oczywicie, wiem, że można podać inne kryteria, niż wpływ na wynik, nie trzeba mi ich wymieniać. Tylko przypominam, że te kryteria nie polegają na graniu lepiej w piłkę. Gdyby grali lepiej, to by nie byli gorsi, zarówno "na oko", jak i w tabeli, jak i w bezpośrednim meczu, co nie? No więc grają gorzej. Ale są lepsi. Te kryteria wielu osobom się mieszają i zaczynają mówić, jakby faktycznie również lepiej grali w piłkę. Weźmy przykład tego sezonu. Wyobraźmy sobie, że Real skończy na trzecim miejscu, zasłużenie, będąc gorszym od Atletico (nie stawiałbym na to, ale hipotetycznie załóżmy, że druga połowa sezonu skopiuje pierwszą). Co się będzie mówić za 10 lat? Kogo będzie się wspominać? Chyba wszyscy wiemy, że nie piłkarzy Atletico. Odpowiedź na pytanie "dlaczego" wiele tłumaczy. Dzisiejsi nastolatkowie bez wątpienia będą wspominać: wow, ale ten Real był mocny. Ronaldo takie gole strzelał... Szwecji hat-tricka strzelił... Bale masakra, gole i asysty rąbał, koleś miał rąbnięcie... Modrić i Alonso takie rozgrywanie, praca na terenie całego boiska, bezbłędni zegarmistrzowie... Pepe zatrzymywał wszystko, Ramos też, Marcelo maszyna do wrzutek, Carvajal zarąbisty... Isco jakie czary odstawiał... to była ekipa. Dzisiaj takich nie ma! Absolutnie nikt nie będzie wspominał Gabiego, Tiago, Godina czy Filipe Luisa. To nie ma wiele wspólnego z tym, jak oni grają, ani poziomem gry, ani stylem. Po prostu Atletico to nie jest scena, na której można być gwiazdą. Patrząc na sytuację obecną, myślę, że będzie się pamiętać jedynie że był Villa - za to, czym był wcześniej (imprezy reprezentacji i Barca), i pewnie, że był Koke - za to, czym był później, bo stawiam, że pójdzie gdzieś do Anglii i zrobi karierę jako skrzydłowy.
-
Polecam film "Lśnienie", lekka komedia dla każdego.
-
Borussia "bo przecież mamy za dużo stoperów" oddaje swój talent, Koraya Güntera, do Galatasarayu. Kwota to ledwie ok. 3 mln euro, a żal może z czasem być równie duży, co przy oglądaniu obecnej formy Leonardo Bittencourta (warto przypomnieć, że ma on dopiero 20 lat i też kosztował niecałe 3 mln euro; niedługo może się to okazać fatalnym biznesem, co było wiadome od początku). BVB negocjowało transfery Lewisa Hotlby'ego oraz Kevina Vollanda, jednak z moich źródeł wynika, że obie opcje są bez szans na realizację w styczniu. Holtby jest już rok w Spurs i trzeba się pogodzić, że nie wypalił. Wróci latem do Niemczech. Jeśli chodzi o Vollanda, wydaje mi się prawie pewne, że w lipcu trafi do Dortmundu za 15 mln euro. Jednak chętnie zobaczyłbym go razem z Lewandowskim, na prawym skrzydle. Marne szanse. Sherwood przyznał, że bez żalu pozbyłby się także Etienne'a Capoue, który czeka na kupca. Podobno Napoli rzuca konkretną kasiorę.
-
Miami może grać różnie, ale bawi się jak nikt. Co powstanie z połączenia Shane'a Battiera i karaoke? Battioke 2014: Trochę więcej, m.in. LeBron, Wade i Haslem mordujący "Blurred Lines" (śpiewają tak źle!) tutaj: http://grantland.com/the-triangle/battioke-2014-shane-battier-reunites-the-heatles/
-
Symptomatyczne, że jako przykład wysokiego poziomu podajesz zawodnika odrzuconego z Realu. I w tym wypadku widać, że sentyment na zasadzie "no dobrze mi się kojarzy to nazwisko" nie współgra z faktyczną grą, bo Mallorca w epoce Galacticos zajmowała od 9. do 17. miejsca w lidze. To naprawdę nie byłą drużyna o jakimś nieosiągalnym dzisiaj poziomie, ani patrząc na boisko, ani na tabelę. Tekst, że nie wygrywała, bo liga była silniejsza, a że była silniejsza, wiadomo z obecności Mallorki - to samopotwierdzający się argument, bez odniesienia do faktów. No ale załóżmy, że faktycznie Mallorca robiła Realowi wtedy więcej problemów, niż dziś. Samo w sobie nic to nie mówi o poziomie gry. Można powiedzieć tyle, że Mallorka była wtedy trudniejszym rywalem dla Realu i tyle, nijak to nie wskazuje, że wobec tego obie drużyny były wtedy mocniejsze, niż dziś.