-
Postów
23 393 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Pytanie brzmi, czy był nie do zatrzymania wtedy. Jego pięć lat w Realu, tuż po fantastycznym Mundialu, to w LM: półfinał, ćwierć, 1/8, 1/8, 1/8. W lidze: 70-80 pkt., miejsca 1-4. Ja nie napisałem, że to działa przeciwko Ronaldo, po prostu dość zabawne jest powiedzieć, że zespół samych najlepszych w historii, w tym jego, miał tak duże problemy z byciem najlepszym choćby w swoich sezonach. Oczywiście można być wielkim piłkarzem i nigdy nie wygrać LM (to też nieco przypadek - Real mógł spokojnie wygrać dwa lata temu, Bayern i Barca też, wszyscy byli o włos). Jednak w futbolu mamy duży przepływ talentów - najlepsi gracze do najlepszych ekip, i jeśli wielki zawodnik nigdy nie gra w finale LM, to można się zapytać, dlaczego (bywa różnie - jakie wnioski wyciągnąć z tego, że Lothar Matheus w dwóch finałach LM prowadził 1-0, by przegrać w końcówce? Może tylko takie, że rzadko zmieniał kluby, wolał komfort od trofeów). Ale przecież tutaj mówimy jeszcze o czym innym, dużo większym - ekipa samych "najlepszych w historii" piłkarzy miała problemy z przejściem 1/8 Ligi Mistrzów. Tak naprawdę lepiej jej szło, zanim zaczęła być ekipą samych najlepszych w historii. Wnioski są moim zdaniem oczywiste - zwłaszcza, jeśli rozmawiamy o Realu Madryt, znanym z tego, że przez ostatnie 10 lat przestał być najlepszym w Europie, za to zanotował ogromny skok marketingowy, z szerokiej czołówki stając się zdecydowanie najbogatszym klubem świata. Ogólnie wszystko napisałem wyraźnie po polsku, jeśli ktoś to przekręca to nie jestem zainteresowany reakcją, niech się bije z wiatrakami. Wystarczy obejrzeć dokładniej choćby ten mecz Real-Leverkusen - nie same pojedyncze kopnięcia, ale grę bez piłki - by zobaczyć różnicę pomiędzy poziomem tamtego Leverkusen, a dzisiejszego Bayernu Monachium. Ale też przecież wyraźnie napisałem, że dla mnie to bez znaczenia, bo nie widzę sensu porównywać różnych epok piłkarskich. Jeśli ktoś już naprawdę chce - to wtedy śmiesznie będzie powiedzieć, że kiedyś po prostu wszyscy grali lepiej w piłkę. No, wszyscy lepiej. To nie zdaje żadnego testu, żadnego poza "no bo grali lepiej" - ja się mogę bawić w analizy, ale konkretne, a nie "no grali lepiej, sami najlepsi w historii". Generalnie jednak wyraziłem przekonanie, że najlepiej oceniać każdego na tle swoich rywali i tyle. W tym wypadku mamy bardzo dobrą drużynę Realu, ale bez takiego powalenia, jak by wynikało z sentymentu niektórych. Załóżmy, że era Galacticos to lata, w których grał Zidane. 5 sezonów. W lidze - jedno zwycięstwo, drugie miejsca, trzecie, czwarte. Punktów: 66-80. W LM - wygrana, półfinał, ćwierć, 1/8, 1/8. To nie jest nic specjalnego jak na Real. Nie grali gorzej ani przez 5 sezonów przed Zidane'em, ani przez 5 po nim. Myślę, że to mówi wszystko. Też wtedy byłem brzdącem kopiącym na asfalcie i rozumiem uczucia wobec tej ekipy, zawsze obecnej na naklejkach Bravo Sport, ale racjonalnie nie ma nawet jak próbować z podejściem, że ze wszystkich, akurat w niej grali sami najlepsi w historii. Nie wiem, z jakiej strony. Poza tym, że "no bo wtedy wszyscy grali lepiej w piłkę". Ale taki np. AC Milan w dokładnie tym samym czasie grał podobnie, o ile nie lepiej. Tam też sami najlepsi w historii? Robi się ich sporo.
-
Gram zespołem z Serie B. Czaję się od dawna na jeden wielki talent z rezerw Barcelony. Koleś jeszcze ma 18 lat (będzie wychowanek), a już jest świetny, a za parę lat będzie genialny. W końcu po sezonie dostaję wypłatę. Ponad 20 mln na transfery. Rzucam Barsie 10 za kolesia. Idzie. Ale 40% udziałów posiada jakiś koleś, który chce drugie 10 mln za te udziały. Okej, daję. Kontrakt podpisany. Wszystko elegancko. Co się okazuje 1 lipca? Że już zatrudniłem dwóch piłkarzy spoza UE (zawsze łowię wolnych agentów) w tym okienku i nie mogę trzeciego. Transfer Barbosy odwołany. Ja potrzebuję napastnika klasy światowej - nie mam go. Ale co jest najlepsze? W zamian dostałem tylko kasę od Barsy. Wydałem 10 mln NA NIC. Barca teraz chce 20 mln. Ciul im w oko. Wydałem pozostałe w skarbcu 12 mln na 17-latka z Atletico, który przyjdzie dopiero za rok. Jestem spłukany.
-
Perkins to stary faworyt, który od dawna ma swoje kompilacje na YouTube. Jego rzuty z wyskoku często biją rekordy: Jak on się przygotowuje do tego airballa XD.
-
Knicks Knicksami, Shaqtin zawsze dobre, ale rozgrywający Kendrick Perkins (nr 5 na liście) to dla mnie najśmieszniejszy moment ligi od czasu dream shake'a Gortata. http://www.youtube.com/watch?v=ArocLB2-4Qo
-
podsumowanie 2012 i co fajnego wyszlo w 2013, bo nie ogarniam c'nie
ogqozo odpowiedział(a) na golab temat w UNDERGROUND
Lista "Terrorizera": http://www.rocklistmusic.co.uk/terroris.htm#2013 -
Michael Essien oficjalnie w AC Milan, faktycznie nie kłamali z tym stawianiem na młodzież. Z transferów w załatwianiu, które mają szanse dojść do skutku w styczniu, mamy rozmowy Arsenalu w sprawie Juliana Draxlera oraz, spośród wielu celów PSG, widzę szanse na pozyskanie Yohana Cabaye'a (Pardew przyznał, że raczej nie uda się go zatrzymać). Wiele plotek wskazuje na to, że dogadany jest letni transfer Diego Costy do Chelsea. Moim zdaniem, niezły ruch dla Atletico, które z ich talentem pewnie znajdzie kogoś na to miejsce, a w zamian ma dostać wreszcie na stałe Thibaut Courtois. Sunderland kończy transfer... Nacho Scocco. Zaskakujące miejsce dla jednego z bardziej cenionych napastników ligi argentyńskiej (chociaż fakt, że pierwsze podejście do Europy w AEK Ateny nie było specjalnie udane).
-
"Lśnienie" jest tak bardzo horrorem, że nawet dokument o oglądaniu "Lśnienia" jest horrorem (nazywa się "Room 237", polecam swoją drogą).
-
Spurs przegrali z Heat, nie wnosząc wiele. Powtórka finałów nieco rozczarowała, bo obie ekipy są daleko od czołowej dyspozycji. Niby bilans dobry, ale Spurs mają bilans 1-10 z czołowymi ekipami (Heat, Pacers, Blazers, Thunder, Clippers i Rockets). Z pozostałymi... 32-1 (to 1 to Knicks). Heat muszą chyba postawić na Bosha, przy opisywanej już słabej dyspozycji obwodu (Wade gra ostatnio najsłabiej w karierze, albo nie gra w ogóle). Bosh w ostatnich trzech meczach rzucał z gry 31-42, co dało trzy zwycięstwa, choć nieprzekonujące o powrocie Heat do oczekiwanej formy. Już w środę mecz Heat-Thunder i naprawdę najlepsza okazja, żeby mistrzowie spięli du'py i postarali się zatrzymać Duranta. Pytanie, czy są w stanie to zrobić. Tymczasem myślę, że kolejna mocna ekipa będzie na Zachodzie. Raczej myliłem się, skreślając Grizzlies (myślałem, że Gasol wypadnie na długo). Po powrocie Gasola Memphis ma już bilans 5-1, w tym dwa zwycięstwa z Rockets i jedno z Thunder (nie zatrzymali Duranta, ale resztę owszem). Jeszcze może z nich wyrosnąć na powrót zespół, którego każdy się boi w playoffach.
-
Ciekawostka a propos moich pochwał dla Pepe: ten znany brutal w tych siedmiu meczach bez straty gola zaliczył zaledwie trzy faule. Średnia 0,4 faulu na mecz to malutko, utrzymana przez cały sezon stawiałaby go w gronie kilkunastu najrzadziej faulujących spośród wszystkich graczy ligi.
-
Pozbywanie się piłkarzy zależy też od tego, czy są chętni. O Torresa nikt się nie zabijał. Mata poszedł za 50 mln euro. De Bruyne za 20. To sporo kasy. Praktycznie natychmiast Chelsea mogła rzucić Basel trzy oferty w ciągu dnia za rozmawiającego z Liverpoolem Salaha, bo i tak mogła windować stawkę do woli (czemu Szwajcarzy zadowolili się niecałymi 20 mln euro?). Obecność Salaha w jednym składzie z Hazardem jest bardzo ekscytująca. Cenię Wiliana, jednak w tej Chelsea, gdzie nie ma schodzących napastników na skrzydle, pełni on głównie rolę wyrobnika, swoją drogą świetnie. Jednak Salah to magik, żywe srebro, jego rajdy przez pół boiska przypominają młodego Messiego. Fani Chelsea powinni być ciekawi, że klub kupuje akurat jego. Podobnie mogę powiedzieć o Nemanji Maticiu, którego debiut dziś zebrał dobre opinie i na pewno jest możliwość, że ten zawodnik wniesie Chelsea na nowy poziom. Mourinho szybko ustawia drużynę na wzór, który mu pasuje, dobierając nowe role chyba każdemu piłkarzowi poza Hazardem, ale on dobrze wie, że wyniki mają być w tym sezonie, a nie w przyszłym.
-
Nie wiem, czy 10x lepiej, ale jednak na pewno dużo lepiej. Przecież Santa Cruz przez 25 minut zrobił w tym meczu więcej, niż Pawłowski. Kompletne unicestwiony, najbardziej bezradny zawodnik na boisku. Pawłowski gra w słabiutkiej drużynie, której skład wymieciono i teraz broni się przed spadkiem (chociaż fakt, że w tej lidze przed spadkiem broni się co najmniej 13 ekip). Naprawdę nie może być zadowolony, jeśli dostaje szansę gry po długim czasie i tak to wygląda. To nie był po prostu słaby mecz - to było aż śmieszne, że występ profesjonalnego piłkarza może być tak ograniczony. Podejrzewam, że gdyby przejrzeć całą kolejkę ligową, to musiał być najgorszy występ indywidualny, może poza stoperami Osasuny. Zresztą teraz czytam, że teraz lub latem Pawłowski prawie na pewno wróci do polskiej ligi, co w sumie mówi wszystko.
-
Jeszcze niedawno można było coś takiego napisać w tym temacie i każdy się zgadzał i żyliśmy dalej . Dzisiaj zaiste wycofany, akcja przy trzecim golu mówi za siebie, Pedro i Sanchez w roli napastników często w tym meczu. Messi nie wybiega wykańczać, wszystkie jego strzały są z wolnych lub z daleka. Być może po meczu z Levante uznał, że to mu lepiej wychodzi na ten moment. Swoją drogą, Pawłowski może chyba startować w zawody z Milikiem o miano "najbardziej nieistniejący piłkarz weekendu".
-
To jest kopanina, w drugiej połowie Rayo na oko miało jakieś 70% posiadania piłki (hm, gdzie to sprawdzić?). Kiedy tak słaby zespół prowadzi grę, to nie ma za wiele do oglądania. Atletico to arcydzieło taktyczne, pięknie potrafią się dostosować do rywala, ale jeśli rywal jest słaby, no to mamy właśnie kopaninę.
-
Rayo jest po prostu słabe i nie przesadzałbym z dalszymi porównaniami. W lidze hiszpańskiej pada więcej goli niż w angielskiej, podobnie jak w większości innych (nawet Serie A ma więcej, oczywiście liga francuska musi być na szarym końcu całej Europy). Atletico zupełnie oddaje inicjatywę nawet im, bo czemu nie, nie jest to piękny futbol.
-
Mam już konto na Filmwebie jakiś czas, więc z ciekawości sprawdziłem, ilu horrorom dałem "9". Okazało się, że bardzo niewiele tego. Z filmów, które ludzie na tym forum nazwaliby horrorami, zostają Martyrs, Teksańska Masakra i Dzień Żywych Trupów. Kairo i Suspiria też tam są. Czy "Opętanie" Żuławskiego się liczy jako horror? Też dałem 9, ale nie pamiętam, dlaczego. No i "The Host" Bonga, też bym chyba ludziom z foruma nie nazwał tego horrorem czystej krwi. Kurde, niedługo nowy film Bonga, ma być w kwietniu w kinach, uwielbiam tego kolesia, 9 dla każdego filmu.
-
To jednak musi być jakiegoś rodzaju trolling, ignor dla ogólnego dobra.
-
Ale wiesz, że MŚ i ME zdobyli np. Carlos Marchena i Fernando Llorente, co według tej logiki czyni ich lepszymi piłkarzami niż Cristiano Ronaldo (podpowiem, żebyś nie szukał w Google: nie zdobył on MŚ i ME)? Który jednocześnie jest bez dwóch zdań najlepszym piłkarzem na świecie, jak wiemy od... hm, no, jakby to powiedzieć, od ciebie? Bez jaj, generalnie czasem piszesz coś ciekawego w innych działach więc nie dodaję do ignorowanych, ale naprawdę nie wiem, co jest grane z tematem Realu Madryt u ciebie, no jest to dla mnie niepojęte, że dorosły człowiek może pisać aż tak głupie rzeczy, ogólnie na forum jest sporo głupoty, ale to jest tak rekordowo niespójny i randomowy bełkot, jednocześnie trwa tak znacznie dłużej niż żeby to można uznać za jakiś żart... przyznam, że jest w tym jakaś tajemnica.
-
Symptomatyczny początek ligi. Pięć drużyn za Bayernem zdobyło łącznie... jeden punkt. Borussia słabo, odpoczynek nie pomógł. Gole mówią sporo, Dortmund dostał je ze stałych fragmentów, Augsburg z szybkich dośrodkowań, nie był to piękny mecz. Słabo BVB wypadło w wyprowadzaniu akcji, w pomocy i na bokach. Kontuzja Błaszyczkowskiego nie pomaga, bo Aubameyang rzadko kiedy gra dobrze. Obawy o brak zaangażowania Lewandowskiego można chyba odsunąć, ponieważ w porównaniu do reszty zagrał bardzo dobry mecz, harując i przesuwając grę do przodu, jednak był cofnięty za daleko i osamotniony jako napastnik, nie dostawał dobrych okazji. Swoją drogą, kapitalny mecz Milika - chyba za dwa razy dotknął piłki bez natychmiastowego jej tracenia, będąc mniej zauważalną osobą w meczu niż większość chłopców do podawania piłek. No ale wiadomo, że gdybym więcej oglądał polskiej kadry młodzieżowej, to bym docenił ten wielki występ w jego wykonaniu. Leverkusen bez Sidneya Sama też przegrało, porażająca pasywność w obronie momentami. Stefan Kiessling też się zaciął, już 6 meczów bez gola, w porównaniu z jego formą przez większość 2013 roku to naprawdę sromotna seria. Leverkusen przegrało trzeci mecz z rzędu i to już naprawdę koniec gadek o jakichkolwiek szansach na mistrzostwo, gdy jest 10 pkt. straty i zaległy mecz. To się nie zdarzy, Bayern ma już koronę. W Bayernie zwrócił uwagę brak Mandżukicia, który zdaniem Guardioli nie trenował wystarczająco dobrze. Nie sprawdzałem jeszcze, jak to wpłynęło na plotki transerowe - zwłaszcza, że Goetze zagrał fantastyczny mecz. Był jasnym punktem w kotłowaninie pod bramką Gladbach. Rywale próbowali kontrataków i czasem nawet byli blisko gola, ale tego typu porażka z honorem to chyba najlepsze, co można ugrać z tym Bayernem.
-
No oczywiście, kiedyś po prostu wszyscy grali lepiej w piłkę. Te całe treningi, szkolenia, szukanie talentów, rozwój taktyki - to wszystko razem przyczynia się do faktu, że dzisiaj po prostu wszyscy grają słabiej w piłkę, niż w naszym dzieciństwie. Dlatego nawet jak ktoś wygląda lepiej, to dlatego, że pozostali są jeszcze słabsi. To tłumaczenie ma na pewno większy sens niż sugestia, że może jest w tym coś sentymentu. Napisałbym coś jeszcze o logice typu "Real miał wszystkich najlepszych w historii, a zajmował często 3-4 miejsce w lidze, bo takie silne było Alaves, że nawet sami najlepsi w historii nie podołali", ale takie arcydzieła logiki to chyba tylko specjał jednego forumowicza, który już zaprezentował się w tym temacie jako osoba z innego świata. Serio mówiąc, ja nawet nie robię porównania "w ogóle", bez kontekstu rywali. Po pierwsze, to bez sensu - w piłkę zawsze się gra z rywalami i tylko wtedy ma to w ogóle sens (sorry, mistrzowie żonglerki piętami i nosem - nadal nie jesteście dobrzy w normalnym graniu w piłkę). Po drugie, to niesprawiedliwe - dla mnie to jest oczywiste, że Prawdziwy Ronaldo czy Zidane czy ktokolwiek nawet sprzed 15 lat, przeniesiony w czasie bez różnicy, po prostu nie miałby szans na porównywalną grę w starciu z dzisiejszą Borussią, Barceloną czy Bayernem, z dzisiejszą taktyką, dopracowaniem, fizyką, wielozadaniowym przygotowaniem każdego piłkarza. Bez szans. Oni nie będą patrzeć i czekać, żebyś zrobił fajne zagrywki na YouTube'a. Jeśli ktoś uważa inaczej, to ma mocny filtr w oczach. Ale to normalne - byłoby dziwne, gdyby przy takich nakładach pieniężnych faktycznie poziom piłki w Europie spadał. Dlatego nawet nie porównuję. Myślę, że życzliwie dla starych epok jest porównywać tylko w ich kontekście i podałem fakty właśnie tego typu, które każą się zastanowić, czy faktycznie każdy był wtedy taki najlepszy w historii.
-
No w Realu Galacticos w ogóle każdy był najlepszy w historii. Dziwnym trafem zdobywali w lidze ilości punktów (od 66 do 80), które w dzisiejszym kontekście byłyby uznane za śmieszne, a i okres triumfów w LM nie trwał za długo, no ale jeśli jesteś ewidentnie najlepszy w historii i o trzy klasy lepszy od wszystkich piłkarzy dzisiejszych, to pewnie nie musisz tego udowadniać takimi bzdurnymi detalami jak granie dobrze.
-
Ronaldo gra bardzo dobrze, jak i cały Real. To już siódmy mecz w tym roku i wszystkie wygrane bez straty gola. Odnoszę wobec tego wrażenie, że niedoceniana jest obrona Realu, która jest w bardzo dobrej dyspozycji, przede wszystkim nieco ostatnio mniej ceniony Pepe, który jest kluczowy dla bezbłędności drużyny Ancelottiego. Do topowej dyspozycji wrócił też Marcelo. Mniej ekscytujący jest atak. Przykładowo, Gareth Bale po genialnym meczu z Valladolid na powrót stał się graczem... solidnym, co najwyżej, nadal zagubionym pomiędzy rolami skrzydłowego, rozgrywającego, napastnika. Pod nieobecność Isco, w taktyce 4-2-4, sporo ciężaru ofensywy jest przerzucane na Portugalczyka zamiast na próby bardziej zespołowych akcji, co oczywiście mu pasuje, a przy tak ogromnej przewadze nad rywalem ma niemal pewne szanse na przyniesienie goli. Być może mecze z ekipami nr 4 i 5 w lidze - jakie teraz nadchodzą - będą nieco ciekawsze, dając przedsmak Ligi Mistrzów i meczu z Atletico 2 marca, które będą prawdziwym testem dla obranej przez Ancelottiego drogi.
-
Argument w sprawie: Thunder grali dziś bez Duranta. Nadal wygrali ze sporą przewagą. Co prawda z Celtics, ale to jedyne co mamy. Jeśli Perry Jones i Thabo Sefolosha są w stanie dać ofensywie tyle, co na co dzień Durant, to być może pojawi się cień wątpliwości, że Oklahoma jednak ma coś w stylu pomysłu na atak. Melo zagrał jeden z bardziej zadziwiających meczów sezonu, rzucając 62 punkty. 17-24 za dwa, 6-11 za trzy i 10-10 wolnych. Meczu nikt nie oglądał (poza po prostu Nowym Jorkiem, czyli w sumie jakby połową Ameryki), ale... to dużo punktów.
-
Mamy oficjalne koszyki na eliminacje Euro. Losowanie za miesiąc: Teoretycznie ledwo weszliśmy do trzeciego koszyka i wiadomo, jesteśmy tragiczni, najgorsi, beznadziejni itp., ale mam dziwne wrażenie, że nie zajęcie miejsca w czołowej dwójce i tak będzie uważane za tragedię i kompletne poniżenie. Jednak większość rywali będzie dość trudna. Osobiście życzyłbym sobie Szwecji, media będą pisać, że przegraliśmy z Ibrahimoviciem, więc z Ibrahimoviciem to można. W rzeczywistości to bardzo średnia ekipa. W czwartym koszyku, poza Czarnogórą i Armenią, każdy wydaje się dość słaby, chociaż do eliminacji jeszcze prawie rok, więc zobaczymy jak z tym będzie,
-
Czy fakt, że zdjęcie jest podpisane "lecę do Porto z moim kumplem Neto" nie przeszkadza nikomu w szerzeniu tej ploty? Nie wiem, rozumiem że to taka zmyła, ale dość zabawnie to wygląda. Salah na ten moment ciągle rozmawia z Liverpoolem i Chelsea, ale raczej można się szykować na jego występy w The Blues. Swoją drogą to dość ekscytujące, o ile oczywiście zagra więcej meczów niż De Bruyne.
-
Bundesliga wraca. Na sam początek dostaniemy dzisiaj coś, co zapowiada się fajnie, czyli Gladbach-Bayern. Każda szansa, żeby Bawarczycy stracili punkty, jest ekscytująca. Gladbach zaś osiągnęło świetną formę, zwłaszcza za sprawą cudownego duetu Raffael-Kruse, odpowiedzialnego za większość bramek. Jak zawsze, paru piłkarzy Bayernu nie zagra - Schweini ciągle, także Martinez i Ribery. Powinien zagrać Robben, który właśnie obchodzi 30. urodziny. Dortmund powoli się kuruje, jednak nie w pełni. W sobotę z Augsburgiem nie zagrają Hummels czy Guendogan, oraz, jak było wiadomo od dawna, Subotić. Oznacza to, że BVB zaczyna rundę nadal pozbawiona trzech najważniejszych graczy, ponieważ zmiennicy na bokach obrony i tak nie są tak źli. Do mediów wyciekła oferta za Andreę Ranocchię, jednak Inter nie chciał oddawać stopera za 7 mln euro. Walka o LM będzie ciekawa, na pewno ciekawsza niż o mistrzostwo. Oprócz Leverkusen, BVB i Gladbach jest też Wolfsburg, który gra coraz solidniej i kupił Kevina De Bruyne. To kolejny obok Diego magik piłki w klubie, który ma też jednego z najlepszych lewych obrońców świata, Ricardo Rodrigueza. Dortmund może być najsilniejszy w tym gronie, ale oprócz kontuzji ma też rywalizację w Lidze Mistrzów, gdzie zapewne rozegra dodatkowe sześć meczów na przestrzeni luty-kwiecień, co raczej też im nie pomoże w walce o ligową tabelę. Oprócz tego jedynym chyba ciekawszym transferem było wypożyczenie do HSV Oli Johna, młodego skrzydłowego, którego jestem sporym fanem. Jednakże to chyba za mało, by HSV się ekscytować. Poza tym ciekawią mnie dalsze losy nastoletniego Juliana Brandta, który trafił do Leverkusen. To zawodnik, o którego starały się największe kluby Europy. W najbliższych latach zobaczymy, czy było o co.