-
Postów
23 310 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Świat Starcrafta w czasach premiery niezwykle mnie pociągał. Był świetnie narysowany, wyjątkowy, cool, wyrafinowany, ale i przystępny zarazem - rzadko coś takiego trafia się w grach. Ponadto to była gra pecetowa, więc można było gadać z kolegami o niej, praktycznie nie było gier pecetowych z takim poziomem designu grafiki wszystkich detali, takim ładnym wykonaniem, czytelnością wszystkiego na ekranie, włożeniem opowieści w każdy detal, łatwych do zrozumienia a trudnych do wymasterowania, z interfejsem który po prostu działa i ma masę wygodnych rozwiązań, pozbawionych błędów, bugów i żmudy. Ale Blizzard ewidentnie jest firmą, która chce zarabiać pieniądze. Myślę, że próbowali, ale nie byli w stanie wymyślić metody, żeby zmonetyzować Starcrafta i tyle. Przecież nawet dwójka, wydana po kilkunastu latach (po rewolucji 3D i HD!), naprawdę mało się różni od jedynki. W singlu zrobili z tego bardziej herosowe misje RPG niż samego RTS-a - ot, Warcraftizacja, w multi jednak nie doszło do jakiejś ogromnej zmiany podstaw. Fantasy jest imo nudnym standardem, ale za tą nudą idzie niesamowita liczba stworzonych przez ludzkość schematów, które generują nieskończony wręcz kontent znany doskonale z wszystkich innych dzieł fantasy. Karcianka? Jasne, aż się prosi. Rąbanie drzewa? Oczywiście toporkiem. Gotowanie? No bierzesz gar i trochę dziczyzny i zbierasz jarzyny, potencjał oczywisty. Łowienie ryb? No a jak być w lesie i nie łowić ryb. Community? Wiadomo jak i co mogą razem robić online. Potworki? Mniej więcej te same, co w 8900 znanych książkach, grach fizycznych i komputerowych w światach fantasy. Scenariusze? O kurde, na świecie jest mniej wody niż scenariuszy opowieści fantasy. Wystarczy to zrobić po swojemu w osobnej grze. Z RTS-ami nikt nie wymyślił, co zrobić. A Blizzard to dopracowywacze cudzych pomysłów, nie innowatorzy. MMO sci-fi istnieją, trzeba dopisać do świata Starcrafta prawie wszystko żeby z tego zrobić ciekawe MMO, a w obecnej sytuacji finansowej firmy, wydaje się niemożliwe, by podjęli takie ryzyko, jak uruchomienie MMO, zwłaszcza że ich pierwszym oczywistym klientem byliby ludzie, którzy zostawiliby w zamian WOW-a. Jeden z developerów powiedział niedawno: "Stacraft 2 zarobił mniej kasy niż koń. Jeden pierwszy świecący kucyk w WOW-ie. Mikro za 15 dolarów przyniosło więcej kasy, niż Starcraft 2".
-
Den Haag to miasto, ten Hag to trener. Trochę mnie zadziwił komentarz o szansach na LM. Ktoś myślał do tej pory, że Man United ma szanse na LM? Bez żartu śmiesznego, po prostu od tak dawna nie myślałem o nich w ten sposób. Cały sezon i Aston Villa, i Tottenham wyglądają nieporównanie mocniej. To raczej cała reszta może walczyć o szóste miejsce, bo różnica nie jest spora. Sam fakt, że United na nim jest, mając minusowy bilans bramek, mówi za siebie. To może być pierwszy sezon od 1990, kiedy Man United straci więcej bramek, niż strzeli (dwa lata temu wyszli na zero). To takie abstrakcyjnie sobie czasem przypomnieć, że to faktycznie jest największy klub Anglii, najbogatszy, z najwyższym budżetem płacowym dla piłkarzy, nawet z roczną amortyzacją transferów wyższą niż ktokolwiek poza Chelsea. Bo na boisku nic nie sugeruje nic takiego. Obecnie trzy kluby są dominująco mocne, szalenie dopracowane, kapitalnie grają, Man United nie ma do nich żadnego porównania. Ot jeden z klubów, nie myślę o nich nigdy że niby powinni być wysoko. No ale tak... POWINNI, z takim budżetem. BBC zrobiło wczoraj mały raport pokazujący też, jak bogate są topowe kluby. Chociaż ludzie narzekają, że te wielkie wydają "za dużo", "przepłacają" - to te kluby i tak są zdecydowanie w najzdrowszej sytuacji finansowej (na długą metę). Mniejsze kluby wydają znacznie więcej kasy relatywnie do swoich przychodów. Man United wydaje się ciągle po prostu dojony przez swoich właścicieli, mimo że teoretycznie ich wyniki to koszmar w porównaniu do budżetu - kurde, Man United nie jest w stanie nawiązać walki z żadnym klubem, który ma chociaż PÓŁ ich budżetu. Ale... są tak bogaci, że i tak nie jest to relatywnie problem. Zwłaszcza ogromnym problemem IMO jest to, jak duża różnica jest w zarobkach między Premier League a drugą ligą, a przecież spadek się może zdarzyć znienacka. Taki Leicester wydawał się stabilnym pewniakiem, CO NAJMNIEJ średniakiem na bank - i bach, spadł, i ich budżet średniaka nagle okazał się gigantycznym problemem. Może Man City oszukuje/oszukiwało ze sponsorami, tak naprawdę dającymi dary sułtana, i też dostanie karę. Bo nie wolno ot tak dawać kasy swojemu klubowi. Ale to już zupełnie co innego, niż po prostu niewyrabianie finansowo, po prostu niewypłacalność, że tej kasy po prostu nie ma. Dla takich ekip jak Everton, Nottingham, Leicester, na pewno zapowiadają się kolejne kary, bo nadal spełniają na nie warunki. Everton ma ostatnio czarną passę, nie wygrał jeszcze meczu w tym roku - co jeśli spadnie akurat dlatego, że mu zabrano punkty za niewyrabianie finansowo? To jeszcze bardziej dobije ich finanse. Everton nie był w drugiej lidze od ponad 60 lat... Ciężka sprawa dla klubów IMO, bo z jednej strony trzeba inwestować w piłkarzy, żeby zwiększać szanse na utrzymanie w PL. Z drugiej strony - jak się nie utrzymasz, to te inwestycje mogą ostro zaboleć. Doceniać trzeba jak ktoś osiąga tyle co Wolves, którzy nie szaleją z kasą, ostatnio odchudzili nawet mocno kadrę, a trzymają się od pięciu lat dość solidnie środka tabeli.
-
No... to faktycznie są największe gry obecnie zapowiedziane hehe, ale jednak DLC dość rzadko się kupuje w ten sposób. Na pewno zagra w nie więcej osób ostatecznie, ale kupowanie DLC w sklepie to trochę taka rzadkość jak kolekcjonerki. Poza tym wysoko w sklepach są np., fizyczna edycja dawno wydanego Sea of Stars, i port SMT V... To wszystko jednak mniej skupione akcje, niż po prostu nowa gra. Sorry Jaczesy tego świata, ale ten rok chyba zabije sklepy, jak na to patrzę. Nintendo może według oczekiwań w branży wziąć cały rok wolny i wydać nową konsolę dopiero za rok. Plejstejszyn zaś nic chyba nie ratuje sytuacji, bo serio nie wiem jaka jest największa gra zapowiedziana po Stellar Blade (któremu ludzie robią masę dodatkowej promocji nakręceni że podobno przeciw czemuś walczą, chyba samo Sony nie liczyło nawet na taką popularność gry). Taka nowa do kupowania całościowo. Death Stranding, Monster Hunter i GTA to na razie wstępne zapowiedzi na 2025. No zostają te dwa DLC do hiciorów, przez te kilka następnych miesięcy do lata pozostaje nakręcać hype na nie.
-
Leverkusen zagrało już 40 meczów w tym sezonie we wszystkich rozgrywkach. 35-5-0. To jedna z najdłuższych serii bez porażki w historii rozgrywek UEFA. 50 meczów z rzędu bez porażki nie miał nikt. Nie nastawiam się, że Leverkusen to osiągnie - końcówka będzie wyjątkowo ciężka. Ale... kto wie? Do finału Pucharu Niemiec awansowało, oprócz Bayeru... Kaiserslautern. Które walczy o utrzymanie w drugiej Bundeslidze. Z racji na losowanie, nie musieli nawet pokonać nikogo supersilnego na drodze do finału, tylko Kolonię spośród ekip pierwszoligowych. Swoją drogą to niemiecka liga stała się strasznie zacięta i nie ma nic zapewnionego - masa spośród największych historycznie klubów spadła ostatnimi czasy. HSV, Schalke, Kaiserslautern, Hertha, Nurnberng, Hannover, Dusseldorf, teraz jeszcze na miejscu spadkowym jest Kolonia. Z kolei do pierwszej ligi mogą się wbić takie malaki, jak Heidenhein, Darmstadt czy Union. To jest niesamowite, patrząc na różnice w budżetach. Czasami jest tak, że w danym weekendzie jest więcej widzów na meczach drugiej Bundesligi, niż pierwszej! Średnia w tym sezonie to prawie 30 tysięcy. To prawie tyle, co pierwsze ligi Hiszpanii czy Włoch.
-
Weźmy ten moment. Nie jest to spoiler właściwie żaden sam w sobie, dopiero po zakończeniu gry naprawdę można się wzruszyć słuchając tego dialogu (który można wysłuchać tylko nie wchodząc od razu na to zebranie i "podsłuchując"). Wraz z muzyczką w tle, jest to tekst który na zawsze wyryje mi się w pamięć, a przecież to pomijalny detal.
- 1 945 odpowiedzi
-
Ja oczywiście zagryzam teraz Infinite Wealth, co za podwójne uderzenie Japonii, gry wiele łączy w sumie, choć Yakuza jest oczywiście znacznie bardziej ograniczona, tradycyjna i japońska, niemniej na inny sposób obie osiągają szczyty. No i kurde, te minigierki... Nadal rewelacja, to gra z drugimi najlepszymi minigerkami w historii (?), ale po Rebirth to już trudno porównywać. Te w Yakuzie są jak w starych fajnalach bardziej: nieporównywalnie wolniejsze, bardziej powtarzalne, prostsze do wykonania, ale nieraz frustrujące specyficznymi wymaganiami. No i część z nich to dosłownie stare gry, po prostu gry Segi z okresu oryginalnego FF7, i trzeba je całe przejść naraz lol. W skrócie mówiąc, tam to człowieka szlag trafia. Tyle dobrego że "nie trzeba ich robić" bo próg zdobycia zauważalnych nowych nagród jest zazwyczaj dużo poniżej "wymaksowania" (ale i tak bywa, że trzeba klepać to samo dziesiątki minut albo godziny, by wypełnić tabelkę). Infinite Wealth to totalna rewelacja, ale i tak najwięcej nadal myślę o Rebirth. Z wielkim zainteresowaniem codziennie wchodzę na stronki, przeglądam nowe wrażenia, teorie, strategie, opisy szczegółowe jak działają różne rzeczy w walce, wspomnienia mocnych momentów, cytatów i obrazków... Gra-generacja.
- 1 945 odpowiedzi
-
- 1
-
Prawie wszystkie najbardziej wspierane gry na Kickstarterze w historii to były projekty typu "twórcy hitu z dawnych lat wracają z czymś o innym tytule, ale praktycznie jak sequel tamtego klasyka". Duchowy następca... Day of Tentacle, Tormenta, Banjo-Kazooie, Baldur's Gate'a, Shenmue, Castlevanii, Mega Mana, Fallouta... Ogólnie rezultat to prawie zawsze oceny 7-8 z różowymi okularami, czasem zaś klapa. (Jedynie Pillars of Eternity skończyło wyżej, ale też to nie był taki o podobny Kickstarter, to było jednak duże ciągle działające studio, w lekkim kryzysie wydawniczym ale też Fallout New Vegas to był wyjątkowo wysoki koń, żeby z niego spadać. Mocno inna sytuacja niż ludzie z przeszłości, którzy przez ostatnie 20 lat niewiadomoco robili). Losowe walki, powolne dość, z wybieraniem wszystkim komend i długimi niepomijalnymi animacjami specjalnych ataków, i tak dalej... nastawiam się trochę na jednego z wielu jRPG-ów typu "szanuję ambicję, ale grać w to 50 godzin to nie tak wciągające". Tylko z bardziej kultowym rodowodem. Ciekaw jestem, jak wypadnie w porównaniu do Saga: Emerald Beyond, które wychodzi w tym samym tygodniu. Sagi to akurat zawsze były gry, które wyróżniały się ambicją, ale nie były najbardziej przystępne i ładnie wykończone. Ta gra ma opiekę Square-Enix i mniej ciśnienia na trzymanie się tradycji, ale z innych powodów może też pozostać grą typu "BYŁOBY arcydzieło, gdyby nie przez ograniczenie i żmudę X, Y i Z faktycznie grało się fajniej". W obu muzyka, system walki pewnie będą godne podziwu itd.
-
Wszystkie podstawowe utwory zrobiłem na gwiazdkę, dodatkowy battle theme raz spróbowałem i uznałem: uff, może później, to jest duuuużo trudniejsze niż reszta. Reszta nie zajęła wiele prób, choć przy Cosmo Canyon czułem niezłe emocje, nie powiem, bo kilka razy miałem 1-2 błędy w różnych miejscach. Mimo emocji, trudno wiele powiedzieć o pianinku, bo co dodać - trzeba wciskać podany przycisk w podanym momencie. Trochę muzykalności pewnie pomaga, bo to co gramy po prostu NIE jest tym, co słyszymy, tylko swoistą wariacją wokół tego - tak naprawdę łatwiejszą, niż cała linia (np. gdy mamy trzy nuty dość szybko w słyszanej melodii, gra zazwyczaj daje nam do zagrania tylko pierwszą i ostatnią z nich, albo nawet czasem tylko jedną), ale to może być strasznie mylące. Ostatecznie trzeba po prostu patrzeć... generalnie jedyne co można zmienić to szybkość przesuwu, która chyba im wyższa tym łatwiej. Jak ustawisz szybki przesuw to po prostu widzisz jaśniej, że tych nut nie ma tak wiele, jak myląca muzyka sugeruje. Tolerancja jest duża jeśli chodzi o sterowanie, serio nawalanie jako tako gałką w danym momencie wystarcza, cały myk to nauczyć się faktycznej melodii, którą gramy. Są nadal w tym utworze 2-3 bardziej tricky miejsca tak czy siak, gdzie melodia jest dość skomplikowana (lewa i prawa ręka grają coś w innym, nieoczywistym rytmie), ale co tu dodać... nic tylko popatrzeć w którym momencie która ręka i to zrobić wtedy, to tylko ze dwa takie momenty szybsze/skomplikowane, można je sobie puścić pewnie na youtube i się im przyjrzeć.
- 1 945 odpowiedzi
-
Pytanie co innego mogło być na pierwszym miejscu m d r. Serio nie umiem tak o zgadnąć, co jest drugie, nie ma żadnych gier AAA które niedługo wychodzą. Eiyuden, staroszkolne jRPG 2D? Reszta rankingów sprzedaży to reedycje i porty, w tym sprzed 20 lat jak Paper Mario.
-
Rzadka gratka - wywiad z Nomurą, Nojimą i Uematsu. Są napisy angielskie, więc nie ma chyba co streszczać. Podobnie jak w grze, w wywiadzie mało FPS-ów z jakiegoś powodu. Dużo i o robieniu oryginału i remake'u, osobiście, od kuchni, o decyzjach kreatywnych i technicznych. O sequelu nic, spokojnie, poza tym że "ciężko nad nim pracują", "nie mogą się doczekać żeby nareszcie skończyć ten maraton projektów", i Uematsu wydaje się mówić że chętnie weźmie udział.
- 1 945 odpowiedzi
-
Nie no, ale serio to jest trochę ciekawe, w czym problem. Z jednej strony "jedna/dwie próby i wyłączam, nie wiem", z drugiej "siedzę nad tym kilka godzin". Coś musi stać na drodze, bo nie ma tam zbyt wiele elementów - najlepsze podejście to zapewne używanie 3 skillów na krzyż, a których, to można wręcz sobie wypisać na kartce dokładnie, bo sekwencja przeciwników jest chyba taka sama zawsze. Sam trochę kląłem w trakcie, ale myślę, że to jest taka minigierka, że jak ktoś się weźmie żeby serio to zrobić i napisze "założ X i Y i używaj skilla A i B", to trudno jest zrobić coś innego. Po zakończeniu gry ma się pewnie dostęp do masy sprzętu i materii, które świetnie pomagają akurat w tej gierce, bo skilli i tak się nie używa, więc można na jedną Aerith włożyć wszystko co tylko wzmacnia szybkość i atak, a przeciwników jest tak wiele i tak słabych, że to oznacza niemal ciągłe wypełnianie ATB. Zrobiłem to nawet bez tego, ale jak podłożysz jej wszystko pod tym kątem, to będziesz napieprzał nawet (w przypadku Aerith) Transcendence z nudów bo nie będziesz mieć co robić z ATB (Transcendence nie jest jednak potrzebne, zarządzając ATB da się wygrać dużo wcześniej waląc np. Soul Drainy). Przykładowo, same hermesiki na nogach to przecież jest haste na całą tę minigierkę, przegięta dopałka. Latanie za pojedynczymi kaktuskami które trzeba walnąć pałką bywa irytujące, ale czasu jest tyle, że nie ma się co nimi stresować, chwilę za kilkoma można pobiegać i nadal czasu starczy. Warto pamiętać, że Aerith tak jak Yuffie ma zaskakujący zasięg broni, jeden cios pałką potrafi walnąć wiele kaktusków. Zostaje z grubsza to samo za każdym podejściem - jasne walić z jasnego kręgu, ciemne walić z ciemnego kręgu, fizyczne walić spoza kręgu. Tłumy walić stormem, a dużaki w sumie wszystkim co ATB pozwala, pod koniec gry może to być Transcendence drugiego levelu dla pewnej egzekucji. Jak jest słabsza postać, jak się jest jeszcze w trakcie gry, to można mieć problemy "na styk" z unikaniem ich ataków, ale przy ofensywnym podejściu to praktycznie nie ma znaczenia, bo cactuary padają bardzo szybko i nie ma prawie czego unikać. Na pewno nie jest to ani trochę tak trudne, jak np. unikanie ataków Odyńca czy tego gnoma-boksera, a ponadto, jak wyżej, to tylko minuta i zawsze w tej samej kolejności.
- 1 945 odpowiedzi
-
Jednak "wielka trójka" nie jest gwarantowana, bo Juventus traci ostatnio punkty seryjnie i z walki o tytuł zrobiła się walka o podium co najwyżej, Milan też już daleko. A Bologna goni Juve, niesamowite że ciągle zamiast oklapnąć to tylko mają jeszcze lepsze wyniki. Na ostatnie 10 meczów, wygrali 8 - zremisowali z Milanem i przegrali z Interem 0-1, ale to były zacięte spotkanie, które mogli też wygrać. Naprawdę mocna ekipa i chuj wie skąd to się wzięło. Ostatecznie, to chyba większy overachievement w Europie w tym sezonie niż Girona, Leverkusen itd.
-
A za platynę ktoś płaci, że to akurat coś zmienia? Tak czy siak jest coś do zrobienia w gierce i można zrobić bo korci albo nie zrobić. "Prostota" akurat mnie specjalnie nie cieszy, jak minigierki są ciekawsze to tym lepiej, natomiast jak są proste i strasznie długo trwają i są powtarzalne i mają bardzo specyficzne wymagania by osiągnąć cel to mało mnie cieszy. Takie darty... no umiem trafić w sam środek, mogę to zrobić 5 razy z rzędu, ale w tabelce są punkciki za wygranie co najmniej 10 meczów. Czyli 10 razy to samo, tylko oglądam jak wszyscy rzucają, jak zaczyna się mecz, wszystko to po kolei... W Fajnalu nie ma ani jednej takiej rzeczy, wyścigi chocobo są trooszkę długie ale mają za każdym razem inną trasę jednak i tylko 3 okrążenia każdej. Baaaardzo daleko jakością, ilością i trudnością do takiego Spikeouta, którego naprawdę mi się nie chce kończyć i chciałbym móc robić jakiś zapis żeby klepać może jeden etap naraz. Nowa zawartość jest ewidentnie coraz lepsza, ale ostatecznie w ósemce nadal jest sporo starego, i to stare jak to w Yakuzie czasami jest naprawdę nietknięte od nieraz wielu wielu części.
-
Twórcy: - "kiedy mówiłem, że chcemy zrewolucjonizować action RPG, miałem na myśli połączenie wielu elementów, których jeszcze nikt nie połączył w ten sposób" - "chcieliśmy stworzyć system walki, który wygląda tak dobrze, jak nasze animacje" - "gdy patrzę na gry, które nas zachwycały wcześniej, myślę, że dziś nie robią wrażenia. Ale jak idę do muzeum i patrzę na te obrazy sprzed 600 lat, one wyglądają genialnie. (...) Zawsze zależy nam na projekcie, stworzeniu czegoś, co może nie zestarzeje się za 5 lat, przetrwa próbę czasu" - "w Soulsach, szkatuła w danym miejscu zawsze będzie zawierała to samo dla każdego gracza. Ale chciałem, by za każdym razem gracz miał inne doświadczenie. Nawet jeśli masz ten sam miecz, to dodajemy losowość, dostajesz do niego tym razem ognisty klejnot albo szybsze odpalanie technik, co zmienia to, jak grasz" - "ponadto w Soulsach cały czas masz zajęty prawy kciuk obracaniem kamery. My tymczasem możemy tak zaprogramować kamerę, by idealnie ukazywała w kadrze wszystko. I teraz możesz odpalać te wszystkie niesamowite ataki, gdy rzucasz się w przód, w tył. (...) W Soulsach walczysz z przeciwnikami jak Artorias, którzy mają te superefektowne ataki. Ale sam takich nie masz - gracz nigdy nie wygląda tak cool tam" - "jeśli dobrze to zrobimy, jeśli będziemy ulepszać grę w early accessie, wprowadzając dodatkowe pomysły, chcemy osiągnąć to, by gra stała się czymś osobnym i własnym - własnym podgatunkiem aRPG" - czy to Soulslike? Podobno nie, bo przeciwnicy się nie odradzają i nie tracimy expa przez śmierć - superataki ładują się przez pasek, ale można to znacznie przyspieszyć parując ciosy - mimo porównań do Diablo, sterowanie jest ewidentnie robione pod pada, nie klikando - twórcy są bardzo dumni z niesamowitej pracy grafików, którzy namalowali ręcznie wszystkie te lokacje - stosunkowo sporo czasu jak na diablowaka czy soulsaka spędzamy na niewalczących aktywnościach, jak szukanie skarbów, gotowanie posiłków, crafting itp. Rozwijanie miasta Sacrament może zaskoczyć rozbudowaniem na modłę Animal Crossing - początek gry podobno bardzo przypomina estetycznie Diablo, niemniej nie mamy wyboru klasy na początek - grywalna postać jest dość mało znacząca, historia opowiedziana w grze ma innych protagonistów, nasza postać jest raczej świadkiem i ma niewielką rolę do odegrania w tej historii - multiplayer ma być jednym z pierwszych dodatków po rozpoczęciu early accessu
-
Po przecenie 40% na Plejstejszyn, teraz już jest takaż przecena na Switchu, Ubisoft nie zawodzi. Jakbym grę kupił na premierę to pewnie z racji innych hiciorów i tak bym jej jeszcze nie odpalił.
-
W końcu zabrałem się za Infinite Wealth i, kurde, jaka ta gra jest dobra. Po prostu jest kapitalnie napisana, przetłumaczona, wszystkie te scenki, pomysły, niesamowita sprawa. Przepyszne zdania sypią się cały czas, teraz jeszcze bardziej z szaloną ale i zaskakująco bystrą satyrą na współczesny świat. Gra olśniewa w każdej minucie. Lepsze niż kiedykolwiek jest też tempo i ogólna przystępność historii. Od pierwszych minut gra jest po prostu ciekawsza i nie wymaga tyle wysiłku do rozumienia, z bardziej doraźnym pojawianiem się znaczących wątków i bardziej życiowymi dla zachodniaka postawami i historiami. Serio nie uważam, że trzeba grać w poprzednie gry, żeby zaznać geniuszu Infinite Wealth. Jasne, nawiązań jest pierdyliard, ale jeśli ktoś miałby grać 1800 godzin w poprzednie części tylko dla nich albo sobie odpuścić CAŁĄ grę tylko dlatego że "trzeba przejść poprzednie", to naprawdę nie jest to wcale konieczne tak naprawdę. Same nowe rzeczy są wystarczająco jasne i fajne. Postaci mówią o starych wydarzeniach, ale tak, że każdy tak naprawdę będzie wiedział, jakie jest ich znaczenie dla obecnego wątku. Dużo lepiej zagrać tylko w Infinite Wealth niż w nic. Mechanizmy i listy zawartości są dużo bardziej przyjaźnie przedstawione, a substories z tego co rozumiem nie znikają w następnych rozdziałach i nie można ich przegapić (?). Nowe pomysły na RPG-izację wszystkiego są zaskakująco liczne i rozwinięte, i zabawne i wciągające. Nie do uwierzenia, jak ta seria się rozwinęła w ostatnich odsłonach. Grind został ustrukturyzowany, a to co było bardziej powtarzalne, teraz leci znacznie szybciej w wielu elementach. Masz punkty za wszystko i cały czas cokolwiek robisz to wypełniasz jakąś tabelkę, życie jako kompletne RPG. System walki też zaskakuje, nie myślałem że jeszcze tyle rzeczy włożą, teraz to jest naprawdę odświeżąjące połączenie persony i akcji, jest sporo rzeczy ORAZ dzieje się to szybko. Jak dla mnie to Persona nie ma teraz po co istnieć hehe. Natomiast to nadal Yakuza i nadal potrafi zmęczyć tym, jak mało się faktycznie gra. Czasami by się chciało coś porobić z tymi statsami, systemami itd., ale to jest nadal po prostu masa, masa, masa scenek z dodatkiem gry. Walki są mało wymagające, jak zwykle nie wiadomo po co jest w grze taka masa jedzenia, skoro samo wciskanie X na podstawowy atak i robienie wszystkich obowiązkowych walk powinno wystarczać, by przejść od jednego punktu leczącego do następnego, więc jak zawsze zbieram to żarcie tylko dla wypełniania tabelek. Co do przedmiotów, ekwipunku, klas - jest masa rzeczy, ale nie ma specjalnie pola startego, żeby je próbować i wykorzystywać. Po dwóch dniach grania cały dzień (licznik w grze mówi 16 godzin, ale ten licznik ewidentnie mocno zaniża), naprawdę ciągle czuję, że czekam, aż gra się nieco otworzy i będę jednak mógł trochę więcej pograć bez przerw. Ale przecież znam tę serię i wiem, że tak pewnie nigdy nie będzie... Minigierki denerwują mnie jak zawsze. Jasne, coraz mniej TRZEBA je robić, prawie w ogóle, a te nowe są wykonane znacznie ciekawiej, niż stare. ALE na liście są, i chciałbym kiedyś raz wymaksować jakąś Yakuzę, żeby mieć tę satysfakcję życiowego osiągnięcia, że to raz zrobiłem. Tymczasem gierki w automatach są nadal powalająco nudne i powolne, zasad mahjonga nigdy nie zrozumiem, no a UFO Catcher to jak zawsze najczystsze zło, rozpacz i zgrzytanie zębów. Ludzie płaczący na Fajnala nic nie widzieli hehe, tam to nie ma nawet 1% tej żmudy.
-
No ale dlatego napisałem, że teraz się przekłada już, Spurs wyglądają po prostu dobrze jeśli nie patrzymy na ich straty gdy Wembanyama siedzi (a oszczędzają go na razie bardziej z ostrożności niż jakiej potwierdzonej kontuzji). Zresztą nawet całościowo, mają bilans 7-12 od czasu All-Star Weekendu, co jest już zauważalnym postępem. W sumie dziwnie to brzmi patrząc na cały sezon, skoro i tak na koniec Spurs wygrają pewnie mniej meczów, niż w zeszłym sezonie, gdy byli jedną z najgorszych drużyn w historii... Ale w drugiej połowie tego sezonu robią zauważalny postęp.
-
Nie ma Added Effect w tej grze. Jes tylko warding, który ma ten efekt w defensywie. Jak dla mnie żadna strata, bo jak ktoś chce naprawdę rzucić stop, to pewnie... rzuci stop. Nie ma żadnego pojedynczego skilla takiego jak Hades, co z kwestii balansowych za bardzo nie dziwi.
- 1 945 odpowiedzi
-
Nawet biega i ładną piłkę umie puścić. Kolejny krok na drodze do powrotu do formy. Pora na hiciora, który powinien znowu stać na bardzo wysokim poziomie. Dla mnie te dwie ekipy to też jedni z mocnych faworytów do LM. Pep już narzeka, że Real nie gra za tydzień i będzie mieć "9 dni wolnego do przygotowań". Co prawda to nieco przypadek, bo to dlatego, że Real odpadł z Pucharu Hiszpanii... ale na pewno Man City ma bardziej wymagający sezon do pogodzenia z LM. Arsenal i Liverpool to przeciwnicy tak mocni w tym sezonie, że nie wiem, czy ktoś kiedyś miał takich dwóch, nawet w czasach świetności Barcelony i Atletico i Realu.
-
Jak słyszałem ludzi płaczących na premierę o te wieże, to naprawdę nastawiałem się na jakoś 100x większy ich udział w grze. W sumie ni mnie ziębią ni grzeją, właściwie nic nie dają (niespecjalnie "odsłaniają teren", nie są też często specjalnie widoczne z daleka, więc właściwie nie pełnią funkcji wież, ale ok, mogą pomóc prostszym graczom może), ale przez całe 150 godzin gry te wieże to kwestia może paru minut? W jednej recenzji koleś nawet narzekał, pamiętam, na strasznie nudny i zatruwający życie milionom schemat że za każdym razem wchodzisz do lokacji i musisz złapać chocobo... Kurde to nawet nie jest schemat w tych sześciu lokacjach które są lol. Cztery razy w grze jest minigierka na jedną minutę żeby złapać chocobo.
- 1 945 odpowiedzi
-
Wembanyama zdobył 40 pkt., 20 zbiórek i 7 asyst w tym samym meczu, wyżywając się na rezerwowych dużych Knicks. Nie wiem, czy był zawodnik, który chwilę po 20. urodzinach był w stanie pokazywać taką dominację. Jasne, w sumie LeBron też te 19 lat temu coś takiego miał, to już był jego drugi sezon... Pewnie byli też jacyś inni i nie pamiętam. Byłem sceptyczny, ale muszę przyznać - on jest już teraz bardzo dobrym graczem. Nie tylko w tym sensie, że robi dużo i się rozwija. Ma też wyniki. W ostatnim czasie było sporo meczów, że Spurs przegrali mecz, ale tylko dlatego, że przegrali okres, gdy Wembanyama był na ławce. Natomiast z nim na parkiecie Spurs już teraz wyglądają naprawdę solidnie, znacznie lepiej, niż by wskazywały cale wyniki. Oczywiście to samo mogą powiedzieć Knicks, którzy powalczyli mimo braku OG oraz Randle'a, a i tak przegrali tylko dlatego, że gdy Brunson siedział, dali się rozwalić łącznie 9-33.
-
To mimo wszystko popularna gra, a platyna zajmuje dużo czasu, nie będzie tak że po zaledwie miesiącu będą platyniarze... Ja może zrobię, ale po prostu dlatego, że i tak nie ma żadnych wymyślnych trofeów, same rzeczy które i tak by się chciało zrobić. Nawet was zszokuję że zrobiłem różne inne rzeczy "na maksa" za które nie ma trofeów, ot chciałem. Kusi grać tylko w Fajnala cały rok - nie tylko przejść grę jeszcze raz, ale dopiero bardziej przyjrzeć się lepiej scenkom, detalom, których jest masa, może sobie zapisać wiele z nich... ale trzeba będzie sobie odpuścić, bo inaczej zmarnuję życie. Sprzedawać steelbooka teraz czy nie? Widzę, że na serwisach aukcyjnych sam steelbook bez gry chodzi po kilkadziesiąt funtów/euro. Nie wiem, czy takie rzeczy tracą czy zyskują na wartości. Wisnier, ale pokonanie Gilgamesha nie daje Genji Gloves. Trzeba rozwalić trochę potworów na hardzie. Z racji tego jak to działa z rozdziałami, generalnie większość osób to też sobie zostawi na przejście całej gry, albo przynajmniej całych rozdziałów, powtórnie na hardzie.
- 1 945 odpowiedzi
-
Leverkusen do 88. minuty przegrywało. Nawet nic nie pisałem, bo chyba już wszyscy wiemy, jak to musiało się skończyć.
-
Od czasu jak to napisałem, Newcastle strzeliło 3 gole i wygrało hehe. W niczyich meczach nie padają ciągle takie wyniki jak Newcastle, sam brak bramkarza nie tłumaczy takiej odmiany. Mimo saudyjskiej marki, Newcastle póki co stawia też na lokalnych graczy. Harvey Barnes i Anthony Gordon to dobrzy angielscy zawodnicy. Stawiają też na Livramento, który na razie bardziej wygląda na talent niż na dobrego zawodnika na ten poziom, ale regularna gra w wieku 21 lat to dość rzadka sprawa w Premier League.
-
Ludzie skupiają się na Chelsea itd., ale Newcastle to po cichu takie rozczarowanie, którego nie rozumiem. Jasne, z kasą tak naprawdę nie szaleją ostatnio, mimo saudyjskiego nabywcy. Mają nadal niższy budżet od West Hamu. No ale wydawali się robić takie postępy, że słabizna w tym roku jest dla mnie zaskakująca. Przede wszystkim tracą masę goli w tym sezonie, mimo zachowania kultowego duetu Schar-Botman. Kontuzje pewnie nie pomagają, ale nie ma ich też aż tak wiele, żeby defensywa regularnie była odsłonięta i spóźniona. W ogóle w ich meczach wpada sporo goli, a nie z tego byli znani, dzisiaj też mają sporo okazji. Spodziewałem się nowego potentata, a tutaj tylko walka o 10. miejsce i stagnacja w Newcastle.