-
Postów
23 393 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No...nie. Tj. oczywiste, że od Angelopoulosa nie można oczekiwać zwrotów akcji bo to kino stricte kontemplacyjne. No cóż, nie, nadal nie umiesz używać tego skrótu, próbuj dalej. Co do samej opinii: oczywiście, że można oczekiwać. Idziesz i oczekujesz. Bardzo proste.
-
Czy "krytyka" i "narzekanie, że film nie spełnił oczekiwań" to w gruncie rzeczy nie to samo, tylko inaczej ujęte w słowa? Jak ktoś pisze, że film ma "słabe zwroty akcji", to transparentnie ogłasza, że chciał od filmu mocnych zwrotów akcji, nie widzę sensu tutaj nic dodawać - takie zdanie jak "no ale może czego innego bym miał inny pogląd na film" jest oczywistością, więc można je pominąć. Oczywiście może być ciekawe dyskutować o oczekiwaniach wobec filmu, ale samo odkrycie, że ktoś, komu nie podobał się film, widocznie lubi filmy które są inne, nie wnosi zbyt wiele.
-
24 mln euro. Czy Chelsea to najbardziej beztroski i nieodpowiedzialny kadrowo klub w historii? Powiedzmy, że jak na tę półkę, to całkiem możliwe. Pamiętajmy, że Matić odszedł w zamian za Davida Luiza, który nadal gra w Chelsea i pełni dość podobną rolę, przy czym przynajmniej już wiemy, że się sprawdził w Chelsea. Dziwny moment na ten transfer jak dla mnie, bo z tego co widziałem w LM, Matić nie grał za dobrze. Być może to tylko te kilka meczów. Wydaje się, jakby dobry występ w ligowym meczu z Porto przesądził o zakupie.
-
Ty faktycznie, na centrze Bargnani, a rywale fachowo powstrzymani. Trzeba będzie się temu przyjrzeć.
-
Na razie się utrzymuje trend który pisałem, Toronto kontynuuje dobrą formę, Atlanta jakoś się trzyma, Millsap dostał więcej akcji więc nie brak aż tak bardzo Horforda. Knicks i Nets doszli do zdrowia i zaczynają porządnie grać. Knicks musieli po prostu spiąć du'py w obronie i zaczynają to robić, oczywiście musi to robić Chandler a nie trener, który chyba mniej ogarnia ten temat. Bulls, jak na osłabienia składu, trzymają się nieźle, ale zobaczymy, jak na długą metę. Wizards nadal zawodzą... choć pokonali dzisiaj chociaż Bulls. Jednak z kolei Celtics i Bobcats przestali zaskakiwać i zaczęli... przegrywać. Nadal w dole jest Cleveland, to wygląda jak kompletny chaos. Ta ekipa tak naprawdę gra naprawdę wyraźnie gorzej od Bobcats, Bostonu, a także ekip z NY, gdy są zdrowe. Ostatni mecz to porażka 44 pkt. z Sacramento.
-
Sraka mediów na punkcie Cristiano (napędzana przez odpowiednie osoby, na czele z całą ekipą klubu powtarzającą, jaki to on najlepszy w odpowiedzi na każde pytanie, nawet o stan murawy, od kilku miesięcy) stała się repetytywna. Chyba że z tą "irrelewancją" to taki żart a propos nadużywania wyrazów obcojęzycznych, była ostatnio beka na forum z tego słowa użytego niepoprawnie. Nagroda w sumie też repetytywna, ale to inna sprawa. Na Bleacher Sports był ostatnio artykuł: "25 zawodników z największymi szansami na Złotą Piłkę 2014". Bardzo zabawny nagłówek, kiedy już na początku stycznia wiadomo, że szanse ma tylko kilku zawodników - i tak dużo, bo to rok Mundialu. Gdyby nie to, szanse miałoby dwóch piłkarzy, chyba żeby Suarez przeszedł do Realu za 100 mln. W tym artykule szaleją: może Lahm, może Busquets, może Lewandowski, Reus, Vidal? E... nie, oni nie, to się nie może zdarzyć, jakkolwiek by nie grali. Patrz Diego Milito. Nie masz renomy od dawna? Nie możesz nic zrobić, żeby mieć szanse, nic. Fani Realu mogą się martwić o wyniki swojej drużyny po tej nagrodzie. Cristiano został pogłaskany po główce za to, że podobno dużo goli czyni go obiektywnie najlepszym. To nic, że był bezradny w meczach z Borussią, Atletico i Barceloną - czyli jedynymi ekipami, których najbogatszy klub świata, pełen talentów, nie zmiażdżyłby i bez Ronaldo. To nic, że jego kadra Portugalii zdobyła 3 pkt. w czterech meczach z Izraelem i Rosją, jedynymi zespołami w grupie, które były po prostu dużo słabsze kadrowo zamiast gargantuicznie słabsze kadrowo. Grunt, że nawalił wiele goli ekipom słabszym, z których połowa nie zmieniała wyniku meczu. Ludzie się jarali golami ze Szwecją, jakby w jej obronie grali Maldini, Sammer, Baresi i Carlos Alberto (bez znaczenia; sugerując się nagłówkami, Ronaldo strzelił po prostu te gole Ibrahimoviciowi, w końcu strzelcy bramek to jedyne wnoszące coś do meczu osoby na boisku, reszta stoi i się patrzy bez żadnego wpływu). Danie Ronaldo nagrody akurat za coś takiego tylko przekona go, że widocznie trzeba tak robić dalej, dalej nic nie robić w meczach, w których Realowi by się faktycznie przydało wejście na wyższy poziom, ale za to nabijać sobie hat-tricki z Deportivo, Sevillą i Getafe. Nie, Cristiano, nie rób tej całej paskudnej szarej roboty, gry w destrukcji, kreowania akcji samemu, regularne branie pod uwagę, że są inni zawodnicy na boisku... to jest robota dla nienagrodzonych Złotą Piłką karłów i brzydali, ty jesteś za dobry na takie zniżanie - ty jesteś, żeby ci podawali non-stop, żebyś miał 10 strzałów co mecz i żebyś strzelał gole, za to będzie to, co najważniejsze, czyli nagrody indywidualne, które sprawiają, że płaczesz jak zwyciężczyni wyborów miss. O to mi po prostu chodzi, co naprawdę już pisałem wyraźnie wiele razy w tym temacie. Nie ekscytuję się tym, kogo ktoś tam uważa za najlepszego i kto "obiektywnie" potrafi ocenić, kogo woli, będąc jakimś "znawcą" czy jak wy to widzicie (macie jazdę na tym punkcie - pomyślcie chwilę nad tym, co to znaczy "obiektywnie"). Ale dziwi mnie, że kiedy każda ekipa piłkarska ma swoich fanów... to ci fani chcą dobrze dla klubu, chcą zwycięstw klubu. Z kolei fani Realu chcą, żeby Real przegrywał z każdą ekipą, która nie jest 100x biedniejsza, byle media doceniały Cristiano.
-
Prawdopodobnie nie wpisałbym Casillasa jako najlepszego bramkarza 2013 roku. Nie żeby nie był obiektywnie najlepszy - oczywiście że jest, daleko przed innymi - po prostu jestem taki przemądrzały, że zależy mi na wypaczeniu oczywistej prawdy, by pokazać ludziom w internecie, że powinienem trenować jakąś reprezentację albo być jej kapitanem. Zadowolony? Tak jak pisałem ze sto razy w tym temacie, Złota Piłka jest transparentną nagrodą, każdy wie, kto jak głosował - jeśli ktoś chce się nią ekscytować, to jego sprawa, wie czym się ekscytuje. Jeśli dla kogoś akurat ta nagroda coś znaczy, to sam wie, dlaczego. Natomiast jazda fanów Ronaldo na jej punkcie była przez ostatnie miesiące komiczna i nie trzeba jarać się samą nagrodą, żeby zauważyć to pośmiewisko, moim zdaniem (co też już pisałem wielokrotnie) poniżające dla tego świetnego piłkarza. Ale fakt, że stała się też już dość repetytywna, więc mam nadzieję, że w końcu się zamkną na chwilę, a nie że to jest już teraz stały motyw i po każdym meczu każde kopnięcie Ronaldo będzie opisywane jako obiektywnie najlepsze na świecie.
-
Mam nadzieję, że ziomki już tworzą teorie spiskowe, jak co roku z okazji przyznania ZP. No ale tym razem dla odmiany obiektywnie najlepszy piłkarz świata wygrał, więc kto miałby je tworzyć? Media z... Barcelony? Kogo one obchodzą i jaki mają zasięg? Ogólnie to wszystko było wiadome od dawna. Może być ewentualnie żal Ribery'ego, facet był faworytem mediów jesienią (przed rozpoczęciem kampanii na rzecz obiektywnie najlepszego piłkarza świata) i pewnie już myślał, że skoro przez cały rok gra zarąbiście, w tym w najważniejszych meczach, które wygrywał, będąc liderem być może najsilniejszej ekipy wszech czasów, to ktoś to doceni jakimś świecidełkiem. Haha. Trzeba było gole strzelać a nie jakoś pracować. Oczywiście gdyby tak zrobił, media rozkręciłyby kampanię, że gole to nie jest jedyny wyznacznik poziomu gry zawodnika, liczy się też praca Cristiano w obronie, rozgrywanie i wizja, własna linia perfum. Jednak pewnie mniej osób by to łykało. Jak zwykle świetna jedenastka roku. Szkoda, że jednak zabrakło Casillasa, który przynajmniej, jak wiemy, był w top 5 głosowania (słusznie - to obiektywnie, bez dwóch zdań, jeden z pięciu najlepiej grających bramkarzy w tym roku). Być może jednak niektórzy głosujący interesują się nieco piłką nożną. Ogólnie Barcelona to dobry zespół, ale myślę, że każdy śledzący mecze musiał cynicznie unieść brwi na wieść o kolejnych wyróżnieniach dla Xaviego, Iniesty i Daniego Alvesa. Druga najlepsza drużyna tego roku ma oczywiście równe zero piłkarzy, ale to też było oczywiste od dawna. Jakiekolwiek szanse miałby tylko Lewandowski, gdyby zamiast grać dobrze co mecz postarał się choć raz na miesiąc walnąć szczupaka piętą z piruetem.
-
Napisałem wyraźnie, po prostu rzygałem tym powtarzaniem "bitch" przy każdej okazji, tak samo jak rzygam tekstem "ale coś tam to ty szanuj", po prostu nic nie wnoszą i są oznaką debilizmu, nie ma to nic wspólnego z popularnością czegokolwiek z nimi związanego, jak spotykam osobę, która nie potrafi nic powiedzieć o "The Wire" poza "shiiiiit" to też jest dla mnie debilem, nie zmienia to nic w moim podejściu do samego serialu.
-
Początek sezonu, czyli jeśli ktoś chce sobie obejrzeć, mecze z Levante, Valencią, Sevillą, Ajaxem, Rayo, Realem Sociedad. Messi się w nich szwędał i nic nie wnosił. Ten koleś to komediowe złoto.
-
Duncan to inteligentny koleś, wiadomo, ale tym mnie rozwalił. Co do Diawa. Grantland walnął ładną grafikę rzutów Dirka z tego meczu, gdy krył go Diaw: Anthony Bennett jest niesamowicie zły w wielu elementach gry. Ale gdyby poszedł, jak oczekiwano, z nr. 6, to pewnie nikt by rabanu nie robił. Było już trochę beznadziejnych zawodników wybranych w top 6. Jednak ten nr 1 mu ciąży, ponieważ miesiące mijają, a on nadal jest bardzo mocnym kandydatem do miana najgorszego w historii.
-
Wiecie, że lubię "Breaking Bad", ale jednak jego wszechobecność w necie sprawiła, że nim rzygam, a powtarzaniem "bitch!" jakby to był najgenialniejszy pomysł serialu - zdecydowanie bardziej niż resztą. No i wychodzi Aaron Paul na scenę i zgadnijcie co mówi? Dobrze, że to już koniec...
-
Mecz był dość kaleki. Próba 4-2-4 Ancelottiego okazała się średnio udana. Ronaldo zagrał dobrze, miał wiele okazji. Strzelał je akurat słabo, swoje zrobił też Casilla (chociaż fakt, że przy większości strzałów wystarczyło stać pośrodku bramki). Słabo jak na standardy CR7, zwłaszcza że podawał fatalnie i nie dochodził do wysokich piłek, ale gdyby nie wykończenie, i tak mógłby zaliczyć bramkę czy dwie. Tragedii nie ma. Jestem pewny, że bez niego w składzie ten Real grałby na mniej więcej tym samym poziomie (może i wyższym), ale to nie zmienia faktu, że jest świetnym piłkarzem i nawet w słabsze dni jest bardzo groźny. Już dziś w końcu dostanie tę Złotą Piłkę, media sobie trochę pogadają o tym, jak to bez dwóch zdań jest najlepszym piłkarzem świata, i będzie spokój na prawie rok.
-
Że co? To chyba oczywiste, że stwierdzenie "coś tam jest nudne" będzie nieobiektywne. Jak by miała wyglądać obiektywna opinia nt. tego, co jest usypiające - że jeśli ja nie usypiam, to nikt nie usypia? No tak się nie da. Tak to bywa w życiu. Jak kogoś nudził mecz Atletico-Barca, no to go nudził, co bym niby miał z tym zrobić? Mnie by nudziło oglądanie meczu szachowego, ale dla kogo innego, kto czai, co ci ludzie tak naprawdę robią, jakie mają możliwości i dlaczego jakie wybierają, to może być ciekawe. Im lepszy szachista, sprawniej manipulujący oczywistymi dla każdego szachisty zasadami, tym pewnie ten mecz ciekawszy dla fana szachów, słabi szachiści to dla takiego widza nudny mecz; nie wiem, ja bym tak i siak zasypiał - może jakby sobie dali po mordzie to tylko tyle bym zauważył. No ale nie, nie wiem co w tym może być obiektywnego. Gra Chelsea za Di Mattteo czy innej Grecji to jest kaleczenie możliwości, ograniczanie grania w piłkę, żeby szanse były jak najbardziej zbliżone do 50%. Zrozumiałe, ale nędzne. Nie wiem co to ma wspólnego z Barcą, która w praktycznie w każdym meczu jest faworytem i czuje konieczność zwycięstwa i zazwyczaj to robi, rzadko strzelając jedną czy dwie bramki. Podobnie Atletico. Kiedy drużyna jest lepsza od rywala, to dopracowanie każdego detalu, zmniejszenie przypadku (dla Barcy - nietracenie piłki, dla Atletico - niedopuszczanie rywala do swobody) działa na jej korzyść. Oczywiście kiedy dwie takie drużyny o odmiennych stylach trafią na siebie, to właśnie dostajemy z tego powodu taki "nudny" mecz, tak jak mamy "nudne" mecze Borussia-Bayern, bo widocznie oglądanie, jak koleś podaje piłkę rywalowi albo kopie byle gdzie, jak tak pociągające.
-
Oczywiście mam na myśli epokę po LeBronie. Myślę, że dla bywalców tematów to jasne. Portland to też ciekawy przykład. Przegapili i Jordana, i Duranta, biorąc dwóch centrów, którzy nie dali wiele. Pamiętam, że jeszcze przed draftem 2007 wiele osób przewidywało, że dokładnie tak będzie, że Portland znowu to zrobi, Oden zawiedzie, a Durant stanie się wielki. W tym roku zrobili wielki postęp, ale czemu? W sumie nikt nie wie. Wes Matthews nawet nie był w drafcie. Lillard na pewno ma znaczenie, ale dostać nr 6 to nie jest takie niespotykane. No ale OK, jakby Portland było na pierwszą rundę plaoyffów to pewnie by nie mieli szans na kogoś takiego jak Lillard. Ok, draft ma znaczenie, ale nie tak ogromne, jak wiele klubów wierzy. Z drugiej strony, jego cudowną cechą jest to, że możesz dostać dobrego albo słabego gracza, który tak czy siak będzie tani, i to chyba dla wielu właścicieli i manadżerów ważniejsze niż sam poziom. Jest w końcu coraz więcej limitów płacowych.
-
Masz na myśli Chelsea za Di Matteo? Mieszasz różne rzeczy. Mecz Bayern-Chelsea czy poprzednie Barca-Chelsea to były najbardziej jednostronne mecze, jakie można zobaczyć, kompletny mur, Bayern bębnił w nich cały czas. Dużo lepsza drużyna przegrała. I wyniki Chelsea w lidze (szóste miejsce) potwierdzały, że to był po prostu wynik z czapy, że wygrali z Bayernem czy Barcą fuksem i tyle. To było widać w tym meczu. Z kolei mecz Atletico-Barca to starcie dwóch równie zorganizowanych ekip, gdzie po prostu nic nie ma za darmo, bo każdy haruje nad asekuracją. Każdy też próbuje atakować na swój sposób, ale rywal ma na to gotową receptę. Inną niż rzucanie się pod nogi każdemu, kto strzela. Poziom i sens zagrań był nie do porównania. Oczywiście wolałbym bardziej dynamiczne widowisko, które byśmy pewnie dostali gdyby jednej ze stron zależało na zwycięstwie, ale to było po prostu topowe granie w piłkę. To było takie granie w piłkę, jakie każdy chce robić, ale tylko parę ekip potrafi.
-
A w kategorii newsów nowszych niż 5 lat? Hazard wydaje się stabilizować w Chelsea, ostatnie dwa miesiące to jego najlepszy okres w Anglii, tylko jeden słabszy mecz z Arsenalem. Czasami jak na niego patrzę to serio się zastanawiam, czy Chelsea może coś wygrać. W LM pewnie nie, ale mistrza Anglii? Niby nie news, ale kurczę, jaki ten zespół jest słaby poza Hazardem (jak na swoją cenę oczywiście... są lepsi niż Hull).
-
Reakcyjny team? Co to w ogóle znaczy? Real Mourinho na pewno grał znacząco inaczej. Nie bez powodu mecze Real-Barca to często były thrillery, a murowanie było ostatnią rzeczą, którą można by przypisać którejś ze strony. Wszyscy wiedzą, jak grają te drużyny. Barca lubi trzymać piłkę na połowie rywala i nie tracić. Atletico lubi zabrać piłkę i szybko rzucać podania pod bramkę rywala. Obie te drużyny strzelają sporo goli przeciwko słabszym rywalom, ale przede wszystkim nie tracą. Co kto woli - kwestia gustu, w necie będzie tyle samo hejterów szybkiej kontry, co posiadania. Oczywiste, że gdyby Real tak grał, to byłoby sporo krytyki. No tak, to żadne odkrycie - ludzie oczekują od Realu pewnego rodzaju widowiska. Od Atletico niczego nie oczekują. Jeśli mogą dać radość, to taką, że faworytowi przytarto nosa. I przytarto, bo to był w miarę wyrówany mecz, po którym Atletico nadal ma drugie miejsce w tabeli na równi z Barcą i 3 pkt. przed Realem.
-
Nie mówię, że to nie są talenty. Ale popatrzmy, co się mówi co roku przed draftem, a jakie później ci zawodnicy robią kariery. Co roku są analizy tysięcy ludzi od tego, a i tak jedni seryjnie biorą graczy, którzy nawet się nie nadają do NBA, a inni dobrych, niezależnie od numeru. Nierzadko okazuje się, że można więcej wycisnąć z numeru 20 niż z numeru w czołówce. Pacers to świetny przykład, bo obecnie jadą pierwszą piątką wybraną z numerami: 26-40-10-18-17. I jak im idzie? A tak, mają najlepszy bilans w lidze. Porównajmy to np. z Cavaliers, którzy w ostatnich trzech latach mieli DWANAŚCIE wyborów w drafcie, z czego dwa z numerem 1, dwa z numerem cztery. I co? No przydało się z Irvingiem, który był pewniakiem do nr 1, ale w sumie ile im ten Irving dał na razie? Zobaczymy, może tym razem latem ściągną kogoś, kto jest zdrowy częściej niż kontuzjowany i ma ochotę grać w koszykówkę. Nie mówię, że nie jest dobrze mieć pozycję w drafcie, ale zaangażowanie wielu ekip w walce o wybory wydaje mi się nieco przesadne, ekscytują się jak kobiety latające za butami, a taka Indiana ma solidny fundament i prędzej uwierzę, że oni znowu kogoś wynajdą. Może nie taki talent, jak Embiid czy Jabari, ale ostatecznie na tym lepiej wyjdą. Wzorcowe przykłady odbudowy opartej na drafcie na pewno są, choćby Oklahoma - trafili na największy talent epoki, do niego dobrali partnerów, ustawili obronę, i teraz mają tylko nadmiar dobrych zawodników (odejście Hardena z powodów finansowych, teraz Reggie Jackson może podzielić ten los). Ale nawet w tym sezonie, nawet już mając dwójkę draftu (byli na 5. miejscu od końca - mieli więc jakieś 1 do 7 szanse na top 2 draftu), nadal potrzebowali decyzji Portland, żeby wziąć Odena, a im zostawić Duranta. Następny największy talent od czasów LeBrona to CP3, i tutaj już Hornets nie potrafili jakoś specjalnie wykorzystać talentu. Mieli momenty, gdy byli świetni, ale to samo można powiedzieć o wielu ekipach w tak długim okresie, które nie musiały łapać pewniaka z draftu. Zdrowie CP3 nie pomogło - ale to też jest ryzyko, które trzeba kalkulować.
-
Polecam piosenkę do sera
-
Oglądaj z myślą o drafcie. Ja tak mam w przypadku Celtics i serce boli zdecydowanie mniej. Wiele klubów wydaje się mieć obsesję na punkcie zdobycia dobrego miejsca w drafcie, ale nie wiem, czy uzasadnioną. Popatrzmy na ten rocznik - okej, podobno wyjątkowo słaby. Ale nadal, Michael Carter-Williams może być spokojnie All-Starem, jeśli nauczy się rzucać (a tego da się nauczyć), to na luzie. Numer 11. Za zawodnika o największym potencjale uważa się Giannisa z Grecji, numer 15. Trey Burke - 9. Tim Hardaway - 24! A porównajmy to sobie z pierwszą piątką draftu - Anthony Bennett, Otto Porter, Alex Len, Cody Zeller... tylko Oladipo gra choćby przyzwoicie z tego grona. Wiele osób dostało pieniądze za wyscoutowanie tych zawodników! Oczywiście, większość najlepszych w historii zawodników była pewniakami już przy drafcie. Ale to mała grupa. W ostatniej audycji Jalena Rose'a i Billa Simmonsa stwierdzili obaj, że w tym drafcie nie ma talentów na miarę Duranta, za to jest wiele talentów, nawet do 10. miejsca. Skoro mówią to już teraz, to kto wie - dodając coroczny element zaskoczenia, może się okazać, że walka o wysoki wybór i "pewniaka" nie miała sensu. Przykładów, kiedy nawet bycie najgorszą drużyną i nr 1 w drafcie nie pomagały bardziej, niż nr 20 w tym samym roku, jest za wiele, by wymieniać.
-
Konkiljoni to więcej niż makaron.
-
Tak jak podejrzewałem, Nets gdy są choć trochę zdrowi, potrafią coś tam grać. Pomimo braku Derona i Brooka, jeśli Garnett i Pierce grają jak na nich przystało... to mamy mecz. Miami przegrało dwa razy w NY, co świadczy nie tylko o lepszej formie obu ekip z tego miasta, ale też problemach mistrzów. Tragiczny występ byłego partnera Pierce'a i Garnetta z "Original Big Three" mówi sam ze siebie, jak często w tym sezonie LeBron zostaje sam. No dobra, sam z Boshem. Bosh gra bardzo dobrze. Jednak ekipa wsparcia jest znacznie bardziej nierówna, niż do tej pory. O dziwo kluczowym zawodnikiem stał się chyba Norris Cole. Przed sezonem mówiło się, że obie ekipy mają bardzo mocny skład, kto by pomyślał, że w bezpośrednim starciu na boisku przez cały mecz będą Cole i Shaun Livingston? Dużą rolę mieli też Alan Anderson i Roger Mason Jr. Wizards nadal są poniżani, tym razem rzucili Pacers całe 66 pkt. Tymczasem Bulls, którzy naprawdę nie chcą wygrywać, są 7-3 w ostatnich 10 meczach i wskoczyli już na piąte miejsce. Ups. Czy Tom Thibodeau będzie pierwszym trenerem zwolnionym za zbyt dobre wyniki? Thibo ma zawsze odpowiedź - więcej obrony. Nie oglądałem w sumie, ale to musiał być kapitalny mecz, Bulls trafiali 39% rzutów, Bucks 32%. Po cichu derby Los Angeles, które szybko przestały kogokolwiek obchodzić. Tym razem niespodzianki raczej nie będzie, nawet bez CP3. Lakers powoli muszą się zacząć zastanawiać, jaki jest ich plan na przyszłość, poza byciem ekipą, która płaci Kobe'emu. Kolejna próba pozbycia się Gasola spełzła na niczym, a Lakers generalnie pełzną ku... niczemu? Ku Joelowi Embiidowi? Zobaczymy.
-
Na pewno was to obchodzi: otóż Toronto Coś Tam zakupiło Jermaina Defoe. Ekscytowaliśmy się Ronaldo, Messim, Lewandowskim, a tymczasem Defoe po mału, po cichu, dorobił się w 2013... jednej bramki! Tymczasem Jose "De Bruyne nie odejdzie w styczniu" Mourinho stwierdził, że De Bruyne prawdopodobnie odejdzie w styczniu do Wolfsburga. Liczyłem, że złapie go Dortmund, który składał ofertę latem, ale widać nie mają już kasy. Nadal stara się Atletico, które jednak stać tylko na wypożyczenie z opcją kupna latem. Ciekawostka: Kevin De Bruyne po pół roku nadal zagrał na razie w karierze więcej minut przeciwko Chelsea, niż w koszulce Chelsea. Z kolei Manchester City podpisał młodą gwiazdę: Kelechi Iheanacho. Tak, wiem, już był piłkarz, który się tak nazywał. Nowy Kelechi ma na razie 17 lat i, no cóż, podobno nadal jest ogromnym talentem. Pogadamy za kilka lat.
-
Kolejny jednostronny mecz Realu ze słabeuszami, w którym tak naprawdę każdy ich piłkarza zagrał dobrze bez względu na taktykę, to ciekawy temat, ale już dzisiaj hicior. ...dla koneserów. Spodziewam sie meczu w stylu Bayern-Borussia, czyli będzie bardzo trudno sobie stwarzać okazje, raczej dużo precyzyjnej walki daleko od bramki. Fani Barcy płaczą, że obrona słaba - jak to fani, ale de facto Barca ma bardzo dobrą obronę (w sensie - trudno przeciwko nim atakować, nie mówię tylko o postawie czterech nominalnych "obrońców"). Zwłaszcza gdy w składzie wychodzi Marc Bartra - chyba możemy już śmiało mówić, że za długo zwlekano z wprowadzeniem do składu tej rewelacji. Grając regularnie, Bartra powinien być najlepszym stoperem sezonu w La Liga (równie dobry poziom prezentuje może tylko Diego Godin). Wychodził w pierwszym składzie w 9 meczach, w których Barca straciła 3 gole - w tym jeden w końcówce przy prowadzeniu 4-0. Podobnie wyglądają zresztą statystyki Godina, który nie grał w pucharze, ale jego uraz okazał się drobny i ma dzisiaj wystąpić. Słowem, mecz typu Borussia-Bayern, kto popełni jeden błąd - ten przegra, a być może obie ekipy nie popełnią i będzie 0-0. Ten wynik jest tym bardziej prawdopodobny, że potencjał (i chęci) ofensywy nie są na poziomie Niemców. Hiszpanie lubią znacznie ostrożniej zarządzać funkcjami swoich pomocników. Gwiazdy pomocy Atletico - Gabi, Tiago - wyróżniają się głównie tym, jak dobrze przerywają akcje rywali i jak rzadko się mylą. Barca teoretycznie ma możliwości zaskoczyć, bo posiada mnogość napastników potrafiących zagrać świetnie - Pedro, Fabregas, Neymar oraz Sanchez. Dodatkowo Messi potrafi zaskoczyć w pojedynkę. Barca jest naprawdę w dobrej formie i nadal jest kandydatem do miana najlepszej ekipy w Europie. Wielu nowych piłkarzy gra naprawdę dobrze - choćby Song czy Sergi Roberto, pokazujący wczesne oznaki lepszej wersji Xaviego. Podobnie jak Simeone, Tito ma w tym meczu wiele opcji i zapowiada się naprawdę uczta pod względem taktycznym. Ale stawiam, że będzie 0-0.