-
Postów
23 392 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No cóż, trzeba się zgodzić, że tak wyrównanych, emocjonujących, lwich widowisk nie można zobaczyć w żadnej innej lidze.
-
No jak na razie United chyba miało zero okazji, tak że wygrana jak w banku. Ale w sumie nic dziwnego, biorąc pod uwagę, jak ogromnie wiele dla tej ekipy robi ostatnimi czasy Rooney. To pierwszy mecz od czasu dołączenia Van Persiego, gdy nie gra ani Rooney, ani Holender, więc remis będzie sukcesem.
-
Sezon coraz większej ilości kontuzji. W końcu Russell był do wiosny jednym z niezniszczalnych graczy ligi, który nie przegapił ani meczu. Teraz już trzecia operacja tego samego miejsca - to nie brzmi dobrze. Westbrook to chyba najlepszy gracz, jaki wypadł z gry w tym sezonie (może za Gasolem czy Davisem), ale w pewnym sensie widzowie stracą nieco mniej, kiedy zamiast niego więcej minut dostanie wyrastający na gwiazdę Reggie Jackson. Swoją drogą, oczywiście już pojawiają się spekulacje, czy Jackson nie gra za dobrze - czy nie powtórzy się sytuacja z Hardenem. Gdy Thunder stracili Westbrooka i odpadli z playoffów, wszyscy zbiorowo uznali: "oookeeej, teraz nie ma wątpliwości, to nie był dobry pomysł oddawać Hardena dla oszczędności". Teraz sytuacja wygląda chyba jeszcze bardziej dobitnie. Ponieważ Thunder to kandydat do mistrzostwa, ta kontuzja może w istocie znacząco wpłynąć na całą ligę. Czy to co napisałem o Hawks jest aktualne w świetle doniesień o kontuzji Ala Horforda? Hawks to nie Thunder i nie są chyba w stanie zachować dobrego poziomu gry przy takiej stracie. Nie ma niby terminu, nie spodziewałem się aż tak długiej przerwy, ale z tego co czytałem, to zerwanie mięśnia piersiowego to raczej kilka miesięcy bez gry, a jest możliwe, że cały sezon z głowy. Ałć. Jak tak dalej pójdzie, to wyjdzie na to, że połowa drużyn ligi została o zauważalny poziom osłabiona przez kontuzje.
-
Tak jak mówiłem przed sezonem, Hawks dobrze rokują. Już chyba nie ma pytań o trzecie miejsce na Wschodzie? Millsap standardowo, a nawet może mniej, Horford też od dawna klasa, ale system pomaga wycisnąć jak najwięcej z takiego Teague'a, który generalnie nie jest niczym więcej, niż niezłym graczem (okej, ten mecz mu wyszedł, ale z Cleveland Irvings to sobie może... drugim najlepszym graczem tej drużyny jest Tristan Thomspon, czy trzeba coś dodawać?). Nie przeszkadza fakt, że Kyle Korver jest najbardziej wydajnym strzelcem ligi. Drugi jest LeBron, który w tym sezonie już praktycznie przestał pudłować rzuty za 2, a 40% zza łuku to też nie do pogardzenia. Co ciekawe, czwarte bilans Wschodu nadal mają Bobcats (już mający nowe logo na przyszły sezon i powrót do Hornets). Oczywiście przyjście Jeffersona pomogło, ale to też ekipa, która najlepszy transfer zrobiła z trenerem. Mają naprawdę fajny, ogarnięty system, przede wszystkim w obronie, gdzie przecież Jefferson jest raczej słabym punktem - ale potrafią go ukryć. Hm, Steve Clifford jako asystent w Lakers nie potrafił zrobić nic porównywalnego z defensywą. To nadal zespół poniżej kreski 50% na Wschodzie, ale patrząc na, ekhm, potencjał ludzki - kapitalna robota w Charlotte. Tak jak można było się spodziewać, mecz Blazers-Clippers był porywający. Ech, strefy czasowe nie pozwalają oglądać na żywo wszystkich najefektowniejszych drużyn ligi. I znowu to samo: fantastyczny Chris Paul najlepszy na boisku, ale Clippers wymiękli ostatecznie i przegrali. Już prawie 30 meczów za nami, a Blazers nadal mają najlepszy bilans ligi, chociaż wszyscy wiedzą, że tak naprawdę nie są tak mocni. Tak sądzę...
-
Ramsey przegapi parę meczów, ale ostatnio oklapł i już nie będzie to taka strata. Niby wygrali i ciągle są liderem, ale coraz słabiej to wygląda, szczerze mówiąc. Walcott wrócił w odpowiednim momencie, będzie przydatny. Tyle się naczytałem jaki to Oezil wspaniały, ale ostatnie kilka meczów w jego wykonaniu to słabizna, na szczęście dla nich zostaje im jeszcze Cazorla. Ciekawy będzie weekendowy mecz z Le Newcastle, które po fatalnym poprzednim sezonie teraz się rozkręciło i gra naprawdę fajnie. W końcu formę z Francji powtarza Debuchy, najlepszy prawy obrońca w lidze na ten moment. Na lewej flance odnalazł się Gouffran, ostatnio świetny. Liverpool jedzie na stadion Chelsea, gdzie jak podejrzewam znowu może przegrać. Nawet pomimo faktu, że Chelsea właśnie ledwo wymęczyła 1-0 ze Swansea i można podejrzewać, że Mourinho wpadnie na jakiś genialny pomysł rotacyjny. Jednak co z tego - na pewno nie posadzi Hazarda, a żaden napastnik nie będzie gorszy niż... dowolny napastnik Chelsea. City na pewno wygra, więc możemy mieć nowego lidera.
-
Grali ze słabą drużyną i byli jeszcze słabsi od niej, ale odrobili straty i wygrali.
-
W ostatnich sześciu meczach City padało średnio ponad 5 goli, Liverpoolu - równo 5. Powinno być ciekawie. Niestety nie zobaczymy pojedynku dwóch czołowych snajperów ligi, ale nawet pomimo kontuzji (pamiętajmy, że LFC ciągle brak dwóch kluczowych piłkarzy) obie ekipy potrafią strzelać sporo goli. Nadal zobaczymy sporo gwiazd, będzie Suarez, Silva, no i wygląda mi na to, że nieco po cichu Fernandinho wyrasta na czołowego piłkarza ligi angielskiej - nie żeby nie był kapitalny w Szachtarze, ale przy tej pozycji ciągle pozostaje niedoceniany w mediach, a jest niemalże niezawodny i absolutnie kluczowy dla postępu w grze City. Obie ekipy do tej pory są bliskie perfekcji u siebie (City 8-0-0, Liverpool 8-0-1), za to często grają słabo na wyjeździe, dlatego City na pewno jest faworytem. Jeśli Arsenal nie wymęczy West Hamu, mogą nawet zostać liderami.
-
Dziwaczne zakończenie wieczoru. Mecz Clippers-Warriors, oczywiście, był otwarty, ofensywny i emocjonujący. Chris Paul i Steph Curry nie zawiedli jako chyba najbardziej efektowni gracze ligi. ALE... mecz został, jak sądzę, zhańbiony wyrzuceniem Blake'a Griffina. Oba techniki są nie do uwierzenia. Co poszło nie tak? Chyba nikt nie widział tam sytuacji, żeby dać technika Griffinowi, a nie Bogutowi. Dodatkowo Griffin jest gwiazdą, więc można by się spodziewać, że będzie faworyzowany. Obie strony skakały sobie do gardła od pierwszych minut do zakończenia meczu, ale wywalenie akurat Blake'a zepsuło wieczór. Tymczasem Durant z Knicks jak na treningu. Najwyższa porażka u siebie w historii świątecznych meczów NBA. Trochę pomęczyli się Heat, ale potrafili wygenerować highlight wieczoru:
-
Zapowiada się kolejna słodkopierdząca impreza pełna uśmiechniętych blado numerów tanecznych zamiast jednego zabawnego tekstu czy filmiku. Pff.. jak będę miał tyle pracy, co teraz, to pierwszy raz od kilkunastu lat nie będę oglądał gali, no bo nie da się tego oglądać. Nie wiem, może im się to opłaca i podnosi oglądalność, ale ktoś taki jak ja, lubiący komediowość i nielubiący jarania się celebrytami i tańcem, jest targetem ceremonii Złotych Globów.
-
Producentem nowej nagrywanej właśnie płyty jest Nick Raskulinecz. Cieszę się, bo koleś nagrał kilka spośród moich ulubionych albumów ostatniego czasu - Alice in Chains, Deftones oraz ostatni album Ghosta. Brann jako ważny element w CV wymienił też jego pracę jako pomagier przy nagrywaniu "Songs for the Deaf" Queens. Ogólnie nie byłem zadowolony z brzmienia ostatniego albumu, a ten koleś zapowiada wyraziste i surowe brzmienie. Niedawno wyszła płytka z DVD: "Live at Brixton". Na niej 23 kawałki, spora część z nowego albumu plus trochę starych.
-
podsumowanie 2012 i co fajnego wyszlo w 2013, bo nie ogarniam c'nie
ogqozo odpowiedział(a) na golab temat w UNDERGROUND
Cała lista Metal Hammera: http://www.metalhammer.co.uk/news/metal-hammers-top-50-albums-of-2013-all-in-one-place/ 1. Clutch - Earth Rocker 2. Carcass - Surgical Steel 3. Black Sabbath - 13 4. Uncle Acid and the Deadbeats - Mind Control 5. Ghost - Infestissumam I dalej też sporo ciekawych płytek. -
Na razie nie grają na poziomie wejścia do playoffów jakby się starali. Myślę, że na tym etapie wszyscy widzą, że żaden zawodnik w lidze nie chce tankować, a taką decyzję podejmują zarządy. Ostatnio jest choćby dyskusja o tym, czy Raptors powinni tankować - co mnie zadziwia, bo Raptors po oddaniu Gaya spokojnie mogę sobie wyobrazić jako 4-5 ekipę na Wschodzie. Nets mogliby Jutro mecze świąteczne - ale chyba najsłabsze od lat. Nets-Bulls to dwa duże rynki, wiadomo, natomiast sportowo wręcz dno. Mecze Knicks-Thunder i Lakers-Heat wydają się jednostronne, choć Knicks po powrocie Chandlera to inna ekipa, pamiętajmy (nie wiadomo jednak, czy zagra choćby Carmelo). Dopiero później ciekawe starcia. Houston i Spurs to dwie ekipy grające ofensywnie, nowocześnie, wykorzystujące siłę trójki. Prawdopodobnie wróci Harden. No ale specjalność zakładu na koniec, niestety, dopiero na godzinę 4.30 - Clippers i Warriors, czyli dwie najefektowniejsze ekipy ligi, które dodatkowo w ostatnich meczach nawiązały coś w stylu rywalizacji, w której show jest ważniejsze niż sam wynik.
-
No na pewno, z mniej więcej takim filtrem:
-
Millsap nie skończył dobrze... Heat jeszcze potem wygrali ten mecz! To kolejny sezon, gdzie niby mają sobie odpuszczać, ale często pokazują walkę na maksa w niby to nieistotnych starciach. Ofensywnie Brook Lopez jest najlepszym centrem i w ogóle jednym z najskuteczniejszych graczy ligi, dlatego ta kontuzja to moim zdaniem cios nie mniejszy, niż Rose czy Kobe, choć nie poświęcono jej tyle uwagi. Było wiadomo, że Nets mogą być kompletną porażką, jeśli będzie pech co do kontuzji, które trapiły przecież już wcześniej każdego z tych graczy. No i pech jest... i zdecydowanie najwięcej płacąca drużyna ligi skończy raczej sezon jako jedna z najgorszych. Prawdopodobnie są teraz mniej więcej tak silni, jak płacąca ponad 4x mniej (nie chce mi się przeliczać podatku od luksusu i masy innych rzeczy) Philadelphia. Przynajmniej Philly, podobnie jak i Utah, mają kandydata na rookie roku... Trey Burke, zapomniany przez ten rok kontuzji, w końcu zaczyna naprawdę grać i naprawdę dobrze, tak że na Zachodzie nie ma teraz w sumie ani jednej naprawdę beznadziejnej drużyny. Najbliżej jest chyba Memphis... kolejny zespół pogrzebany przez jedną kontuzję. No tak to już jest w NBA.
-
Michaił Kałasznikow niewielu osobom kojarzył się widać ze śmiercią. Niewielu stawiało go wśród faworytów, więcej już było list, wśród których był na końcu stawki. A jednak, wystrzelił jako drugi z całego grona. Tabela na ten moment jest wyraźnie zróżnicowana: golab 38 Robak 36 Butt 32 dee 26 mate5 25 Zajcik 24 Soq 22 Ermund 20 Hrubaz 20 ogqozo 20 wiki 18 bartezoo 17 Qvstra 17 teka 17 Siara 16 Milan 15 Kalel 14 ragus 14 szaden 12
-
Szkoda, że kolejne starcie lwów na szczycie to chaotyczna papka, w której mało jest walorów piłkarskich, a więcej kopaniny po samych piłkarzach.
-
http://www.bbc.co.uk/news/world-europe-25497013 Normalnie kolejni uczestnicy lecą jak kulki z automatu.
-
Po tylu latach nadal najwyższy punkt w karierze Courtney'a Lee to moment, gdy Shaq powiedział: Courtney Lee będzie gwiazdą. No cóż, w tym sezonie Lee pierwszy raz w karierze ma PER powyżej ligowej średniej, ale nadal pierwszy moment, w którym ktoś zwrócił na niego większą uwagę, to ten: Swoją drogą, czy Lance Stephenson to już gwiazda? Skoro Heat będzie miało ze trzech All-Starów, to Indiana też powinna co najmniej tyle.
-
Dzisiaj mecz Arsenal-Chelsea. Ważny zwłaszcza dla Arsenalu - jeśli nie wygra, nie będzie już liderem, spadając za Liverpool, niesiony fenomenalną formą Suareza. Po tym, jak City ich rozjechało 6-3, Kanonierzy na pewno nie są faworytem. A może? Chelsea... dawno nie grali z nikim mocnym i w sumie nie wiem dalej, co o nich myśleć. Niby są wysoko w tabeli i blisko lidera, ale w ostatnim miesiącu przegrali w różnych rozgrywkach z Basel, Sunderlandem i Stoke. Ich jedynym graczem, który gra dobrze, jest Eden Hazard, ale to tylko świadczy o tym, że udał im się aż jeden wielki transfer wielkiego gracza za wielką kasę. W 16 meczach ich trójka napastników strzeliła łącznie 5 goli. Aczkolwiek jeden z tych goli padł w zwycięstwie z City, które było zdanym testem i sugestią, że Chelsea może coś tam umie grać. Ale przecież nie byłoby tej wygranej bez absurdalnych prezentów od Nastasicia i Harta.
-
>przegraj z Barcą >przegraj z Atletico >nie bądź najlepszym strzelcem ligi >wyniki mówią same za siebie >jesteś najlepszy na świecie A propos, niedawno hiszpańskie media triumfalnie obwieściły, że Ronaldo jest już nie tylko najlepszym na świecie piłkarzem (co oczywiste od dawna), ale też wspaniałym człowiekiem: zignorował nienawistną uwagę, że chodzi do fryzjera, i łaskawie pojawi się na gali Złotej Piłki. Generalnie wygląda na to, że dostał cynk, iż wygrał, tak że kampania się udała... tfu, sorry: tak że sprawiedliwość wreszcie po tylu latach zatriumfuje nad marketingiem powalonych miłośników karłów i brzydali.
-
Ja tego kolesia traktuję jak żart, nie sądzę żeby dorosły człowiek pisał takie rzeczy serio, i to na punkcie koniecznego ubóstwiania jednego piłkarza, c'mon. Swoją drogą... Diego Costa ma 19 goli, Cristiano ma 18... któż teraz jest bezwzględnie o klasę najlepszym piłkarzem według jedynego sensownego kryterium? Ups. Mówię to tylko trochę żartem. Gol w te czy wewte, trzeba nadal podkreślać, że Costa jest w tym sezonie po prostu fenomenalny. Oddał mniej niż połowę tej liczby strzałów na bramkę, co Ronaldo. Ma też podobny udział w stwarzaniu sytuacji, choć jako dziewiątka ma rzadziej kontakt z piłką. No i ta jego nieustanna walka. Ten sezon Costy jest lepszy niż dowolny sezon Falcao, na co nawet ja bym przed sezonem nigdy nie postawił. Costa moooże generuje mniej ciekawych highlightów, ale generuje znacznie ciekawsze 90 minut. Co do dzisiejszego meczu Cristiano, no cóż, na pewno zagrał dużo lepiej, niż z Osasuną. Same jego umiejętności w pojedynkach z obrońcami znacząco pomagały posuwać akcje do przodu. Żal mi nieco Di Marii, bo to bardzo utalentowany piłkarz, ale widać z każdym meczem coraz bardziej, że Ancelotti ma w głowie taktykę, która w ogóle nie korzysta z akurat tego piłkarza. Niby gol i asysta, więc może przesadzam, ale wydaje się tu być nieco nie na miejscu, być może zalecenia Ancelottiego rywalizują z przyzwyczajeniami z epoki Mourinho, ćwiczonymi przez parę lat. Inna sprawa, że gol dość ewidentnie ze spalonego. Trzech graczy na nim było i to przez cały czas, nie że obrona jakoś nagle się cofnęła. Wydaje mi się, że piłka nożna wyglądałaby nieco inaczej, gdyby każdy mógł przy tego typu wrzutce po prostu sobie stanąć o te pół kroku bliżej bramki niż obrońcy. No ale do tego trzeba może być bezdyskusyjnie najlepszym na świecie.
-
No ale tak naprawdę tak nie jest, że "dół stawki robi często niespodzianki". Ile razy w ostatnich sześciu kolejkach osiem najniżej notowanych drużyn pokonało kogokolwiek z górnej połowy tabeli? RAZ, na 48 meczów. I był to triumf 13. Aston Villi nad 9. Southampton, sensacja. Nie chce mi się przeliczać całego sezonu, ale chyba każdy kto ogląda różne ligi widzi, że w Anglii dół stawki to chłopcy do lania, co najmniej tak samo, jak w dowolnej innej lidze.
-
Co właściwie ma wyrażać ten obrazek? Poziom gry w tych ligach? Szanse na sukces międzynarodowy? Chyba nie. W końcu np. w Hiszpanii są trzy kluby, które zarówno grają na co dzień lepiej, jak i byłyby zdecydowanymi faworytami meczu z każdą ekipą angielską (czwartym może być Bilbao, podnoszące się po dołowym okresie Bielsy). Czy miałoby jakiś sens stwierdzić, że boiskowo Real Madryt jest owcą, a Stoke czy Southampton lwem? Nie bardzo. Co do szans międzynarodowych, jest bardzo wyraźna korelacja, że to osobny aspekt gry, w którym trzeba na nowo zdobywać doświadczenie, dlatego bardziej skostniała czołówka oczywiście pomaga, by więcej klubów robiło wrażenie w Europie. Pamiętamy chyba, co się działo, gdy przypadkiem do czwórki w Anglii wchodził Everton czy Tottenham, czy jak nieobecna stała się w Lidze Mistrzów liga francuska, w której wymienność pozycji była zdecydowanie największa do czasu potężnego zastrzyku finansowego dla PSG. Myślę, że chodzi po prostu o finanse. Tutaj faktycznie jest tak, że angielski średniak często może zrobić nie mniej, niż hiszpańska i niemiecka czołówka.
-
To był jeden z tych wielu momentów na forumku, kiedy faworyt przegrywa i trzeba szybko rzucić jakiś cyniczny komentarz.
-
Barca - Messi = Widzew