-
Postów
23 388 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Wiadomo, że każdy czasem straci trochę punktów na ławce, ale mieć ich 19, a na całym boisku 26? Nie dobrałem najlepiej. Klasyczna zachowawczość, piłkarz gra dobrze (Davies i Terry w poprzedniej kolejce zdobyli łącznie 21 pkt.), ale ja widzę dla niego trudny mecz i sadzam na ławce. W efekcie spadam w tabeli, bo Ramsey czy Toure trzymają formę. Weimann może mieć świetny miesiąc, dobry koleś i ma sporo do robienia bez Benteke.
-
Tak, dokonało tego tylko bodajże ośmiu po kolei znanych i doświadczonych trenerów, którzy byli przed Jose. No ale fakt, Simeone miażdży dziś taktycznie Ancelottiego. Mimo wszystko Ronaldo i Benzema zawsze groźni, więc może być ciekawie. Zwłaszcza, gdy Ancelotti coś zmieni, bo Di Maria i Isco ustawieni jako w zasadzie dublerzy bocznych obrońców naprawdę kiepsko wypadają. Może trafniej: cała czwórka wypada słabo, bo ani z Arbeloi atakujący, ani z Di Marii broniący. Traci też ustawiony znowu bliżej środka Cristiano, który niewiele na tym środku robi, a ciekawiej zaczyna działać tylko w tych momentach, gdy schodzi na lewo. Nielicznych w tej połowie meczu. Atletico atakuje raczej tylko środkiem i w zasadzie trójką graczy (napastnicy i Koke), ale daje to efekty w postaci okazji (chociaż najlepsze z rożnych). W pojedynku hiszpańskich, cudownych, 21-letnich lewych skrzydłowych, choć grających też czasem na środku albo i na prawej, mierzących 176 cm zawodników Koke na razie zdecydowanie góruje nad Isco.
-
Lewandowski w tym sezonie wyrasta na kata słabych zespołów. W meczach z HSV i Freiburgiem BVB kompletnie dominowało, a Lewy zaliczył dwa spośród najlepszych meczów w życiu. W meczu z Norymbergą od razu było widać różnicę - nie dziwi, że to na razie była jedyna próba Kloppa, by zagrać bez "Lewego". Z jednej strony, Lewy ma tyle goli, co Cristiano Ronaldo, oddając połowę jego strzałów, z drugiej - nadal oddaje prawie tyle strzałów na mecz, co cały Freiburg, więc dzisiejsza destrukcja nie robi aż takiego wrażenia, dopóki napastnik nie naprawi złego wrażenia z Neapolu w LM (de facto jedynego na razie słabego jego meczu w tym sezonie). Spośród czołowych lig Europy, Dortmund oddaje zdecydowanie najwięcej strzałów, mając szalone ponad 23 na mecz (drugi jest Real - 20). Co więcej, rywale na ich bramkę strzelają w tych ligach najrzadziej, jeśli wyłączyć Tottenham i Juventus. Jak na razie mają wyraźną przewagę w każdym spotkaniu, o ile grają z Lewandowskim i w jedenastu. Inne elementy na ten moment nie wydają się aż tak ważne - Reus czy Hummels są mniej regularni. W tym świetle chyba nie dziwi bezprecedensowa sytuacja, że Dortmund wolał mieć jeszcze przez rok Lewandowskiego w składzie, niż wiele milionów euro w skarbcu. Od 1:06 do końca wideo... wow: http://www.youtube.com/watch?v=O8jJcg5FEDk
-
Ocenianie drużyny w momencie, gdy nie ma w niej van Persiego, uważam za nietrafne. Można tylko gdybać, gdzie United wylądowałoby rok temu bez niego. Mógłbym się zgodzić z tymi, którzy podejrzewają, że nisko. Arsenal swoją drogą też nie najlepiej wygląda bez Walcotta ORAZ Cazorli. ORAZ Podolskiego, Rosickiego i Chamberlaina, czyli kolejnych opcji na skrzydła. Ciekaw jestem pierwszy raz zobaczyć choćby Cazorlę i Oezila razem, prawdopodobnie za tydzień. Właśnie, Santiego kupić do fantasy też trzeba, spadło mu poniżej 10%...
-
Ech, trzeba było szybciej kupić Amalfitano. Mam nadzieję, że Lukaku jutro nie zawiedzie. Meczyk Tottenhamu z Chelsea dość przewidywalny. Moim zdaniem, wyszło na to, że Chelsea jest nadal silniejszym zespołem. Ustawienie w pierwszej połowie wydało mi się ewidentnie niekorzystne, co potwierdzałaby znaczna zmiana w drugiej połowie, gdy Mikela zastąpił Mata. W tej to połowie Chelsea miała znaczną przewagę, oczywiście tylko do momentu czerwonej kartki, po którym Spurs zaczęli w ogóle coś robić w ataku. Co ciekawe drugi Manchester też przegrywa, tracąc trzy bramki z Aston Villą... bez Benteke. Akcje robi więc nawet bramkarz, który zaliczył asystę przy golu na 3-2. Kolejny słaby dzień w życiu Joe Harta, swoją drogą.
-
Tak, grał regularnie, Demichelis jest faktycznie nie do zastąpienia, tylko w Maladze. No cóż, to chyba tłumaczy, czemu byłem zaskoczony dobrą postawą Mirandy.
-
Dzisiaj hicior Real-Atletico. Jak rok temu, czerwono-biali perfekcyjnie zaczęli sezon i przed tym meczem pada pytanie: czy są już lepsi od Realu? Rok temu odpowiedź brzmiała: nie, kiedy mający aż 8 pkt. przewagi rywale byli wyraźnie gorsi, jakby opadając od tamtego momentu na ziemię, czyli trzecie miejsce w Hiszpanii. Królewscy tradycyjnie wydają na potęgę, ale jakiejś poprawy na razie specjalnie nie widać, za to Atletico coraz bardziej mi się podoba, choć na razie większość zakupów siedzi na ławce, poza ewentualnie Villą. Napędzają jednak team gracze niepozorni, często weterani ligi hiszpańskiej, którzy nigdy nie byli blisko gwiazdorstwa: w tym sezonie na razie głównie 32-letni, od kilku lat nieobecny w portugalskiej kadrze Tiago i Diego Costa, lider strzelców ex aequo z Messim. Także Gabi i rewelacyjny wychowanek Koke, który przy takiej formie, teraz pokazywanej już w Lidze Mistrzów, raczej nie pozostanie na przyszły sezon w Madrycie. No i oczywiście obrona, nadal najlepsza w Hiszpanii (albo na równi z Barcą), gdzie Demichelisa zaskakująco łatwo zastąpił Miranda. Z racji tego, co napisałem na początku, jak i trybun Bernabeu - remis będzie trzeba uznać za sukces Atletico i wskazówkę, że rosną w siłę. Simeone to nowy Klopp, pamiętajcie, tutaj usłyszeliście to pierwsi.
-
Dzisiaj hicior Tottenham-Chelsea. Zapowiada się kolejny przebój ligi angielskiej, bo obie ekipy na razie świetnie sobie radzą w obronie, za to w ataku trwają męki i szukanie odpowiedniego ustawienia. Oczywiście, pierwsze starcie Villasa-Boasa z Mourinho, uczeń kontra mistrz itp. Na razie Villas-Boas jest w miarę bezpieczny, choć powtórka z piątego miejsca przy sporych zakupach latem może to zmienić. Znaczące byłoby więc wygrać z Chelsea, które wyrzuciło go szybko. W poprzednim sezonie, choć pozycja w tabeli rozczarowała, Spurs pokonali oba Manchestery, Arsenal i Liverpool, z czołówki nie mogąc pokonać tylko Evertonu i Chelsea właśnie. W ostatnich meczach tych ekip padało zresztą sporo goli, rok temu padł wynik 4-2. Warto sobie przypomnieć, by zobaczyć szereg zmian. Ilu zawodników powtórzy się w jedenastce Spurs sprzed roku? Jedynie trzech - przy czym tylko Walker na tej samej pozycji, bo Sigurthsson i Vertonghen na innej. W Chelsea niby skład podobny, ale taktyka inna, a ponadto nie zagrają wszyscy strzelcy bramek z tamtego meczu. Jego bohater, Mata (dwa gole i asysta) zacznie na ławce. Według Mourinho, w jego zespole skrzydłowi muszą bardziej zaangażować się w grę defensywną, co może i jest słuszne, ale faktem pozostaje, że roku temu Mata zaliczył asystę przy golu Sturridge'a właśnie po odebraniu wysoko piłki Walkerowi.
-
To już pewnie jego ostatnie mecze jako selekcjonera, to chyba taki rodzaj hołdu dla weteranów polskiej kadry.
-
Podobało mi się zawsze w "Breaking Bad" to, że ładnie pokazuje drogę moralnego kompromisu. W pierwszym sezonie to była w zasadzie komedia, bliżej "Trawki" niż choćby "Shield", gdzie bohater od końcówki pierwszego odcinka jest ewidentnie okropnym, bezdusznym człowiekiem. Tutaj nie, Walt naprawdę był lubiany na początku przez każdego. Że handluje metą? Gdyby nie on, to ktoś inny. Więc nic w tym złego. Nie da się przecież cały czas robić wszystkiego tak, żeby inni ludzie, nieznajomi, gdzieś tam nie cierpieli - niemożliwe. Kupując koszulę albo telefon przyczyniasz się pośrednio do śmierci dzieci w Bangladeszu. Bardzo pośrednio - ale o to właśnie chodzi. Gdzie postawić granicę? "Breaking Bad", mimo wielu naciągnieć, na pewno ładnie pokazało, że jest ona dość płynna. Dla wielu widzów szokiem i momentem kluczowym serialu było pozwolenie na śmierć Jane, ale właśnie dlatego - bo stary mechanizm nagle dostał twarz, którą widz się przejmował. Pozwolenie na śmierć nieznajomym ćpunom raczej nikogo specjalnie nie oburzało. Fakt, że trochę mi brakowało ukazania konsekwencji dragów dla użytkowników. Nieliczne momenty z pierwszych sezonów - zęby prostytutki czy morderczy bankomat - uderzały mocno w zaniepokojenie moralne. Potem go nie było, tylko zaniepokojenie prawno-operatywne. Walt (zazwyczaj, bo jak pisałem wyżej - bywa niespójny) generalnie potem już tylko robi to, co musi, by uniknąć śmierci lub pojmania, nie podejmuje w zasadzie żadnych zaskakujących wyborów. Zaczął od tego, że nie przeszkadzało mu, że bardzo pośrednio, jakoś tam, przyczynia się do, być może, cierpienia jakichś tam ludzi, daleko, których nie zna...
-
http://www.youtube.com/watch?v=i1BzMCLaAUg
-
No dla mnie to jest bardzo nieprzekonujące, że się wydostał i dotarł niewykryty do Nowego Meksyku, a na to wygląda (ciągle czekamy, czy dowiemy się czegoś o znaczeniu pokazanych futurospekcji). Nie wiemy dokładnie ile, ale ile mogło minąć? 20 minut? I cała policja nie może znaleźć jednego kolesia, o którym wszyscy wiedzą, jak wygląda, i jak go szukać i w którym dokładnie miejscu był przed chwilą? I przejeżdża tak pół Ameryki, podczas gdy w drugą stronę musiał korzystać z usług specjalisty od znikania? No ale zostało już tylko jakieś 50 minut materiału filmowego, więc pewnie nie zobaczymy, jak konkretnie tego dokonał, trzeba będzie uwierzyć kolejny raz.
-
Lewandowski wyklaryfikował, że w pełnej wypowiedzi chodziło mu o to, iż będzie myślał nad przyszłością w styczniu. Innymi słowy, kompletny news jest taki, że nic nie powiedział.
-
Co to w ogóle ma znaczyć? O co wam konkretnie chodzi? Policja wyniesie się z Albuquerque i pojedzie na drugi koniec USA, bo Walt kiedyś tam był? Zupełnie bez sensu. To jest strasznie wyraźna scena, która wszystko mówi powoli i dobitnie: Walt chce dać kasę synowi, ten nie chce kasy, Walt czuje że przegrał wszystko, chce się oddać policji, siedzi zrezygnowany, widzi materiał w TV, postanawia zwiać. Za każdym razem odpowiednie zachowanie i mina, żeby było widać, co czuje, wszystko ładnie chronologicznie itp. Jak wy na co dzień oglądacie filmy, jeśli omijacie coś tak wykrzykiwanego w twarz? No ale mniejsza z tym, polecam zbiór przewidywanych zakończeń serialu z Twittera: http://mashable.com/2013/09/25/breaking-bad-endings/?utm_cid=mash-com-fb-main-link
-
No ale koleś mu powiedział, że jest szukany w całym kraju i jeśli wyściubi nosa z rezerwatu, to go złapią. Podróż przez całe USA i kupowanie różnych rzeczy sporą gotówką to faktycznie niewidzialność przy tym. Odwrócić uwagę policji? Od czego? Był w tej chatce w lesie ukryty, alarm dla policji, która pewnie ma przystanek kwadrans stamtąd, to faktycznie najlepsza metoda, by go nie znaleźli. Na pewno jeśli np. wpadnie załatwić swą prawdziwą miłość czy co tam planuje w Albuquerque, to nikt nie zauważy, bo trzy dni temu ktoś zadzwonił, że jest w barze w Nowej Anglii. Zupełny absurd, zwłaszcza że, jak mówię, nie zwiewał, tylko siedział i pił drinka zrezygnowany. Jest głupia.
-
Nie wiem, jak ty to rozumiesz. Chyba jasne, że był zdołowany po tekście syna i zadzwonił na policję i tyle. Nie zależało mu na tym, by mieć więcej czasu, tylko żeby policja przyjechała. a nie zadzwonił dlatego, żeby skupić uwagę policji na poszukiwaniu go w tej krainie śniegu, a on w tym czasie wróci do miasta? Eee... dość zadziwiająca interpretacja. Ewidentnie było widać, że się poddaje, usiadł przecież z drinkiem. Nawet bez tego, świetny plan, uciekać w jedną osobę po śniegu przeciwko szukającej cię intensywnie policji, na pewno nie byłoby problemów z dotarciem do Nowego Meksyku, a przez ten czas policja tego stanu cały czas by siedziała w tym barze. No nie, raczej nic na to nie wskazywało.
-
Trudno mówić o powrocie. Temat po prostu jest. Lewandowski i jego agenci od dawna twierdzą, że idzie do Bayernu. No okej, teraz niby wprost, ale wszyscy chyba wiedzą jaka sytuacja była przez ostatni rok. Tak naprawdę na transferowi zależało głównie Lewandowskiemu i agentom, bo Bayern mógł złożyć w czerwcu ofertę i gdyby była dobra, to by go kupili. Nie zrobili tego. Za darmo pewnie już wezmą, skoro piłkarzowi tak zależy, no ale nic tutaj nowego się nie dowiadujemy. Swoją drogą, po tym tygodniu pozycja Borussii wygląda znacząco inaczej, niż wcześniej. Bo wcześniej mieli problemy, ale wygrywali, teraz się skończyło. Sporo pecha z Napoli, ale jednak porażka, której w zeszłym sezonie w pewnym sensie w ogóle nie doznali aż do finału (Real ich "pokonał", ale przy stanie 4-1). Arsenal gra na ten moment najlepszą piłkę w Anglii i znowu są uzasadnione wątpliwości co do awansu z grupy. Potem z Norymbergą tylko remis, a mogli i przegrać. Zauważalne zmęczenie i jednak nie ta klasa zmienników, Durma czy Dukscha. Gol tylko z rzutu wolnego. No i teraz puchar z TSV, co prawda totalne oblężenie (prawie 80% posiadania, 40 strzałów, cztery słupki i poprzeczki), ale gol dopiero w dogrywce z karnego, a skład niemalże podstawowy. Lewy zmarnował zupełną setkę. W tych meczach najlepiej zauważalny jest brak Piszczka, który był najlepszym prawym obrońcą w Europie i zazwyczaj jedną z największych przewag nad dowolnym rywalem. Widać teraz, jakie miał znaczenie, nieustannie biegnąc pod pole karne, stwarzając zawsze zagrożenie dzięki umiejętności świetnego i szybkie podania. Teraz w ataku Dortmund ma bardzo zagęszczony środek, ani Durm, ani Grosskreutz nie współpracują w żadnej mierze tak dobrze z Kubą. W rezultacie, ani Grosskreutz za bardzo nie szaleje na skrzydle, ani też Kuba, bo nie ma tam z kim wymieniać klepek, de facto Dortmund gra trójką środkowych pomocników, czy raczej - czterogłową masą kręcącą się w okolicach przedniej linii pola karnego. Tak więc zespoły, które grają głęboko i agresywnie w obronie ("włoski" styl), są znacznie trudniejsze do rozpęknięcia. Oczywiście zawsze są, ale dziwi mnie, że Dortmund nie zainwestował w jakiegoś bocznego obrońcę. Durm to nieco styl Piszczka (napastnika przekwalifikowany na bocznego obrońcę), ale poziom na razie zupełnie nie ten.
-
To się mniej więcej wiąże z kwestią tego, dlaczego je nie do końca wierzę w Walta. Uważam, że bardzo trudno dojść do konkretnych wniosków o jego osobie, charakterze, motywacjach, tak, żeby pasowało do każdego momentu Breaking Bad. Raz ewidentnie kasa dla rodziny jest tylko tłumaczeniem chęci zdobycia władzy i ogólnie bycia złym; raz wszystko działa tak, że trzeba dojść do wniosku, że faktycznie o to mu tylko może chodzić, bo idzie na ustępstwa, wysila się by unikać strat itp. Można to uznać za zaletę, w końcu prawdziwi ludzie bywają faktycznie trudni do ocenienia, sami sobie przeczą i nie wiedzą, czemu właściwie robią, co robią. Jeśli pomyślimy o tym, co by musiało być pokazane w tych momentach, których nie było, to myślę, że łatwo zauważyć, jak fajnie sobie scenarzyści mogą dzięki temu pójść na skróty. Jak dla mnie, cała ta sprawa, że Walt rezygnuje i żyje spoko, ale potem nieuniknienie - wyraźnie wbrew własnej woli! - musi wrócić, przy czym po tym powrocie już przez cały piąty sezon jest ewidentnie pokazany jako osoba, która zawsze tego chciała... Gdzieś tu wyczuwam błąd w równaniu. Przy konkretniejszym pokazaniu okresu "na szczycie" i "emerytury", byłoby bardzo trudno to pokazać w przekonujący sposób, żeby to faktycznie skończyło się w tym samym miejscu. Poprzez zwykłe pominięcie tych "nudnych" fragmentów, nie ma tego problemu. Weźmy tak: załóżmy, że po czwartym sezonie następuje koniec, na co twórcy byli gotowi. Moim zdaniem - Walt jest w takim wypadku innym człowiekiem, niż nim by był z perspektywy obecnych wydarzeń. Nie chodzi tylko o to, że się zmienił w piątym, tylko wszystko jest pokazane jako logiczna konsekwencja, do której cały czas wszystko zmierzało. Tylko że skoro logiczna, to powinna przewidywalna na poprzednich etapach historii. Moim zdaniem tak nie jest - oczywiście, można było założyć, że wszystko skończy się źle, ale motywacja Walta zmienia się ze sceny na scenę, byle akcja szła dalej. W skrócie mówiąc, widać, że "Breaking Bad" jest żywym tworem, tworzonym bardzo dynamicznie i z niewielką ilością planowania naprzód, co ma swoje zalety (odpowiada w sumie klimatowi wiecznej ucieczki do przodu), ale też wady, choćby tę, że cały czas coś tam nie do końca klika.
-
Nie wiem, jak ty to rozumiesz. Chyba jasne, że był zdołowany po tekście syna i zadzwonił na policję i tyle. Nie zależało mu na tym, by mieć więcej czasu, tylko żeby policja przyjechała.
-
Wiem, że wiele osób na forum lubi ten zespół. W tym temacie mogą o nim dyskutować.
- 5 odpowiedzi
-
- znany też jako Ghost
- szatan
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Jak tak dalej pójdzie, to jeszcze ktoś wysunie tezę, że był sens kupować Neymara.
-
Nareszcie realizm w Breaking Bad!
-
Moim zdaniem, nie ma co zaprzeczać Fergusonowi poziomu. Wielokrotnie wyciągał z United wyniki, w które nie wierzyłem, na której myślałem, że takiej drużyny nie stać. Wziął ekipę silną w Anglii, ale zrobił z niej coś znacznie więcej. Także kasa, którą obecnie dysponuje, to w pewnej mierze efekt logicznej podjary całej Anglii i całego świata (poza miastem Manchester) jego ekipą, a nie rzuceniem forsy przez szejka i nagle, niespodzianka, wygrywamy ligę. Dla mnie po prostu trudno go porównywać z innymi wybitnymi trenerami. To zwykła prawda życiowa, że dzisiaj trudno sobie wyobrazić, by w jakimś klubie okres kilku słabych lat określić jako "trudne początki". Nawet "kochany" w Chelsea Mou, gdyby wylądował w drugiej połowie tabeli, to by wyleciał dziesięć razy. Jeśli ktoś mówi "największy w historii", rozumiem. W końcu piłka nożna i tak się zmienia, nawet jeśli klub nazywa się tak samo. Kilkukrotnie sam widziałem bliski "koniec Fergusona", pierwszy raz w okolicach 2001 roku, jeśli dobrze pamiętam. Nie miałem racji, dostosowywał się i nadążał za grą, często nie za efektownym stylem, ale zawsze za tym, co trzeba, by wyciągać wyniki przeciwko lepszemu technicznie rywalowi. Tak naprawdę rzadko komu kiedykolwiek się to udaje. Większość trenerów ma jeden okres, gdy błyszczą, do którego potem nie wracają. Pamiętacie, kiedy ostatnio baliście się ekipy rywala, bo Trappatoni, Capello czy inny Hitzfeld ich trenuje? United było groźne przed długi czas dla każdego. Nie szalejmy przy okazji, że Fergie miał cokolwiek porównywalnego z Barceloną, no bo nie miał. Jako manager, może też za to odpowiadał, ale przecież nie za całe szkolenie i każdy detal taktyki itd. Dobry trener musi też żyć z porażkami i uspokoić ekipę po nieuniknionym laniu od Barcy czy 1-6 z City. Jest tylko jeden trener, którego głównym celem stało się zrobienie taktyki, która będzie dobra na Barcę i w zasadzie chyba mu się to udało, mowa o Mourinho, ale inne silne zespoły na co dzień muszą grać zupełnie inaczej z innymi rywalami i nie mogą cały rok trenować tylko pod kątem Barcy.
-
No jak już jesteśmy przy projektowaniu przyszłości, to od razu rzućmy, że w tej kolejce wziąłem Lukaku. Ten koleś to jest na huśtawce - przed pierwszą kolejką był jednym z najpopularniejszych graczy, mając prawie 30% posiadania, a potem spadł w okolice 6%, będąc jednym z najbardziej wyprzedawanych piłkarzy (na tej liście zresztą dominują gracze Chelsea - wśród piłkarzy, którzy stracili 0,5 mln ceny, jest siedmiu graczy Blues i pięciu pozostałych). Teraz zagrał świetne 45 minut w Evertonie i już wraca hype, podejrzewam, że przed kolejką będzie miał z 15% posiadania. Wiem, ile razy wypluwałem takie słowa, ale... to pewniak. Everton świetnie zaczął sezon, brakowało im napastnika. Z obecnym poziomem gry + zakładając, że Lukaku wypali (będzie dochodził do tych licznych dośrodkowań i wykańczał) mogą spokojnie być jedną z kilku ekip strzelających najwięcej - w momencie, gdy ofensywa Tottenhamu, Chelsea i United wygląda nędznie, to doskonały prospekt.
-
Jedna z ciekawszych "nowych" kapel, istniejący od 2008 roku Ghost wydał drugą płytę. Kto stoi za zespołem? Do końca nie wiadomo, chociaż niektórzy szwedzcy metalowcy są podejrzewani. Występują zawsze w maskach, znamy tylko imię wokalisty czyli Papa Emeritus II. Wydawało mi się to nieco bekowym projektem, ale druga płytka jest nawet lepsza od pierwszej. Polecam. Ciekawostka: okładkę płyty zaprojektował nasz rodak Necropolitus Cracoviensis Zbigniew Bielak II (m.in. Vader, Watain). http://rapidgator.net/file/bea2505026dc7e7084bd9ed964a101dc/Ghost.%28B.C.%29.-.Infestissumam.%282013%29.rar.html Na zachętę mój ulubiony obecnie kawałek "Year Zero", beat jak z disco i Szatan dobrze idą tu w parze. Ogółem, kapela gra różnorakie umiarkowane odcienie rocka, najbliższym obszarem wydaje mi się zdecydowanie "Sabbath Bloody Sabbath" zespołu Black Sabbath.
- 5 odpowiedzi
-
- znany też jako Ghost
- szatan
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: