-
Postów
23 388 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Chciałem wrzucić do Undera, ale mi się nie chciało. Spoczko płytka, chociaż w sumie nie wiem, wyłączam się pod koniec pierwszego kawałka. Jednak nie hejtowałbym. Powiedzmy, że wolę Deftones.
-
Ale to jest halucynacja, bzdura. Nikt nie powiedział nic w stylu, że "jest superfajnie, bo mamy szanse". To po prostu fakt, że mamy szanse i trudno co innego myśleć o meczu z Ukrainą poza tym, że dobrze by było wygrać. To jest normalne podejście, które ma każdy piłkarz na świecie. "Pompowanie balonika" jest kompletnym wymysłem ludzi, którzy nie mają już kim pogardzić wieczorkiem przed kompem, a nie dają sobie rady ze światem, w którym nie są lepsi i bardziej klasowi od innych. Błaszyczkowski nie zdejmował koszulki i nie rzuciło się niego dziesięciu wrzeszczących kolegów, kiedy to mówił. Po prostu stwierdził, że wierzy w zwycięstwo z ekipą, która jest dwa punkty nad nami w tabeli. Znamienne jest to, że cokolwiek by nie powiedział, hejt zawsze będzie. Jakby nic nie mówił, też. Granie piłkarzy - ich graniem, a durnowate komentarze świadczą tylko o osobie, która je wygłasza.
-
Pytałem się, jaka odpowiedź byłaby dobra przy takiej "logice". "Nie mamy żadnych szans na awans, nie mam żadnej wiary że wygramy z Ukrainą, wychodzimy przegrać, to pewne, postawiłem wszystkie oszczędności na 1"? To by było okej czy dalej pompowanie balonika, bo nie sprzedał domu i jego też nie postawił? Piłkarze myśląc o następnym meczu mają zamiar go wygrać, no kurde szokujący news. Jak ukochany zespół Krzysia dostał 0-4 od Bayernu, to na pewno Messi tak właśnie mówił: nie mamy szans, tak, w rewanżu postaramy się nie strzelić szybko gola i może najlepiej coś stracić, tuż po meczu planujemy puścić zraszacze z kwasem solnym i popełnić wszyscy samobójstwo, żeby nikt nie podejrzewał nas o najgorszą zbrodnię w historii - pompowanie balonika. Odpowiedź raczej niepotrzebna, bo widać czarno na białym, że żadna odpowiedź nie jest dobra i o to w tej zabawie generalnie chodzi. Patrząc na większość komentarzy trudno oprzeć się wrażeniu, że mecze kadry narodowej to po prostu Pudelek dla facetów. Tyle że Pudelek dla kobiet chyba nie udaje, że chodzi o coś innego, więc jakoś bardziej sympatyczny się wydaje.
-
Czemu niektórym tak zależy na powtarzaniu, że nie awansujemy? Ludzie mówią, że mamy szanse, bo, kurczę, mamy szanse. Tyle. Proste stwierdzenie faktu. Co, lepiej by było, jakby piłkarze powiedzieli "w sumie racja, nie mamy szans, w następnym meczu postaramy się przegrać"? Czy co konkretnie byłoby właściwym zachowaniem, bo nigdy się taka propozycja nie pojawia? Póki zwycięstwo coś daje to się próbuje wygrać, jedni mają na to większe szanse a inni mniejsze, ale trudno jest robić coś innego w sporcie. Nikt chyba nie uważa nas za faworytów, i nie uważał od momentu losowania, no ale są jakieś tam szanse, że Polska awansuje, żyjcie z tym. Można zrozumieć objeżdżanie za to, że wyniki są złe (chociaż nie gorsze od oczekiwanych przez tych samych ludzi), ale za to, że się mówi, że ma szanse, kiedy ma się szanse? Patrząc z boku, najprawdopodobniej przegramy oba ostatnie mecze, podarowując w końcu nawet Anglikom pierwsze zwycięstwo z kimś silniejszym niż Mołdawia, ale w czym problem z szansami? Ludzie się czepiają czego mogą, żeby sobie znaleźć jakiś nowy obiekt do gardzenia. Tym razem ludzie, którzy mówią, że są szanse. Po meczu z Ukrainą będzie na pewno fontanna wielkiego "A NIE MÓWIŁEM GŁUPKI HAHAHA". Tylko jeden detal: nie zauważyłem, żeby ktoś specjalnie stwierdzał, że mamy wygraną z Ukrainą w banku i w zasadzie trzy punkty już wpisane, po prostu... tak, jest jakieś tam prawdopodobieństwo.
-
Przecież tak nie napisałem. Napisałem, że był na planie i musiał powiedzieć: dobra, kręcimy absurdalną scenę, że Walt siedzi w aucie, a przybyli tylko w celu pozyskania usług Walta naziole strzelają w to auto. "Teraz bądź bardziej zdziwiony", mógł powiedzieć do Walta po obejrzeniu pierwszego poglądu, "w końcu to zupełnie bez sensu".
-
widze że nie oglądałeś gry o tron Ktoś ważny w "Grze o Tron" ginie poza ekranem, że dowiadujemy się o wszystkim po fakcie? Może to zrobili, nie wiem, oglądałem pierwszy sezon i tam raczej wszystko było zgodnie z filmowymi przykazaniami. Sęk w tym, że to naprawdę nic nie daje. Nawet gdyby w następnym odcinku okazałoby się, że naziole faktycznie mieli plan strzelać w auto z Waltem, bo było im wszystko jedno i wpadli specjalnie tylko sobie do kogoś postrzelać, to stoi to w zbyt dużej sprzeczności do tego, co wiedzieliśmy do tej pory, więc tak czy siak widz czułby się oszukany. Myślę, że wszystko jest tak jak w scenariuszu, po prostu źle to wszystko zainscenizowano i nakręcono. Z drugiej strony, specjalnie pokazano, że Walt się kuli, w aucie są dziury i wybita szyba, za którą ledwo co był Walt, więc Gilligan musiał z kamienną twarzą powiedzieć ekipie, że kręcą właśnie taką scenę, która jest kompletnie bez sensu.
-
Ja czułem, że przyjadą, bo to była jedyna metoda, żeby serial się nie skończył. To normalne, że przyjechali, pytanie tylko, czemu jak już przyjechali to zaczęli geniusze strzelać do auta, w którym był Walt. Nie wyglądało to... zbyt przekonująco.
-
Cóż... nieprzekonująco. Mniejsza o przebieg strzelaniny, jak wyglądała na ekranie, co piszecie, ale, hm, o co w niej zasadzie chodzi? Po co oni strzelają? Z tego co wiem, zależy im tylko na tym, żeby mieć Walta i żeby dla nich gotował, życie i śmierć reszty jest im obojętna. Więc... czemu strzelają w auto, w którym jest Walt? Oczywiście żadna z ważnych postaci nie zginie, bo tego się po prostu nie robi, nie zabija się ważnych postaci poza ekranem. Nawet "The Wire" nie miał na to odwagi. W piątym sezonie "Breaking Bad" każdy moment jest tak rozciągnięty i celebrowany, że nie wyobrażam sobie tego. Wiem, że jeśli coś się stanie, to raczej to, co nadchodziło od dawna, bardzo dawna.
-
Powoli dochodzimy do końca. Nikt jeszcze oficjalnie nie awansował, ale są blisko, np. Belgia i Hiszpania. W najbliższych dniach: - Chorwacja gra z Belgią i tylko zwycięstwo zachowa im szanse na awans. W Brukseli było 1-1. - Włochy odskoczyły grupie B, ale jest wiele ekip w walce o drugie miejsce: Czechy, Armenia, Bułgaria ORAZ Dania. Bułgaria gra teraz z Maltą i wydaje się faworytem, ale inni są punkt za nimi. Ciekawe mecze jutro: Armenia-Dania i Włochy-Czechy. - Niemcy, Hiszpania i Holandia zgodnie z oczekiwaniami można dopisać do listy uczestników, choć jeszcze nieoficjalnie. - Rosja awansuje, jeśli wygra wszystko do końca. W innym razie Portugalia ich wyprzedzi. Luksemburg i Azerbejdżan raczej nie zaskoczą, więc jutrzejszy rywal Izrael wydaje się najtrudniejszy. - Szwajcaria prowadziła z Islandią 4-1, ale zremisowała. W ten sposób Norwegia ma ciągle szanse ich dogonić. Bez znanych nazwisk z Premier League, ale szykuje się ciekawy mecz w Oslo jutro. - W "naszej" grupie H mecz Ukraina-Anglia, jutro wieczorem, może zadecydować o awansie. Anglia ciągle nie wygrała z nikim z czołowej czwórki, jeśli to się powtórzy mogą być w złej sytuacji. - Bośnia i Grecja nadal idą łeb w łeb. Bośnia wygrała dwumecz, więc prowadzi, ale jeśli straci punkty w którymś z następnych meczów (jutro Słowacja), to wypuści awans z rąk. Mówiąc w skrócie, jutro będzie sporo napięcia w Europie.
-
Marzenia się spełniają – Lewandowskiemu znowu się nie chce (jak nasz ulubiony portal nazywa przenikliwie domniemane kontuzje), toteż do kadry został powołany nie kto inny, jak Marcin Robak. Nareszcie zaczną coś grać!
-
W sumie ten numer w UK jest już chyba od jakiegoś tygodnia, ale tutaj chyba nikt o tym nie pisał: otóż w 200. numerze "Edge'a" pismo, że tak powiem, naniosło poprawki i przyznało retrospektywnie kilku grom oceny 10/10, których nie dało wcześniej. W ten sposób Dark Souls jest w gronie 25 gier w historii, które "Edge" ostatecznie tak wycenił.
-
MIałem dzisiaj okazję pograć w Rayman Legends. Fantastyczna gra. Styl, nieustanne pomysły, no i przede wszystkim: jak to wszystko szybko działa i jest całościowo zgrane na tempo jak utwór muzyczny - czysta radocha. Niższy poziom trudności dla mnie jest okej, jestem cienki, a lubię zbierać wszystko na maxa (jakieś małe "monetki" jeszcze sobie odpuszczę, ale nie pójdę dalej jak przegapiłem stworka do uratowania), tutaj jest mniej powtarzania, zarówno pod względem ilości prób, jak i przede wszystkim częstotliwości punktów kontrolnych. Ciekawe rozwiązanie z tą zieloną żabką do kontrolowania osobnym przyciskiem. Widać, że to było pisane pod Wii U, ale ostatecznie jakoś daje radę i jakoś tam imituje tę wielozadaniowość nawet na zwykłym padzie, bardzo fajne, to też dodaje "muzycznego" uroku ze struktury, a de facto jest istotą konsolowej rozrywki, że można robić wiele rzeczy naraz w harmonii. Gra jest dopracowana w różnorakich detalach, jakby zaiste robiło ją Nintendo. Sterowanie to nie poziom Mario, ale w dzisiejszej epoce chyba gry 2D robione z użyciem tej całej nowoczesnej technologii zawsze będą miały z tym problem. Na ten moment dla mnie Gra Roku, oczywiście nie grałem we wszystko.
-
"Postawić na młodzież" łatwo powiedzieć, każdy chce to robić. Trudniej konkretnie wprowadzić. Teorii na temat tego, dlaczego konkretnie Belgia ma tak cudowne pokolenie (ich kadra nadal nie stoi na poziomie indywidualności, a już rośnie na jednego z faworytów Mundialu), słyszałem już wiele, włącznie z tym, że jest za to odpowiedzialna po prostu jedna osoba, Michel Sablon i tyle. No więc, weźmy już tę hipotezę, to nie tak, że inni w Europie nie chcieliby mieć swojego Sablona, tylko nie tak łatwo powiedzieć, kto nim teraz jest. Tak samo jak 10 lat temu nikt nie przewidywał, co zrobi Hiszpania, czy 20 lat temu - Francja, choć machina już była w ruchu. Oczywiście część rozwiązań byłaby na pewno dobra, ale w Polsce mamy teraz taką kulturę, jaką mamy. Każdy lubi narzekać, że piłkarze się nie starają, mało kto lubi wysiłek fizyczny. Jesteśmy najszybciej grubiejącym społeczeństwem w Europie. Parę osób próbuje różnych projektów poprawy szkolenia młodzieży, ale trudno mi w tej sytuacji wieścić im sukcesy. Fajnie byłoby może się mylić, ale na ten moment nie widzę dużych szans jakiejś poprawy jakości piłki w Polsce na tle Europy przez najbliższe 20 lat. Co do awansu. Chciałbym, żeby awansował ten, kto zasługuje, ale doprawdy trudno nadal powiedzieć, kto to. Czołowa czwórka dość wyrównana, dominują remisy. Anglia nie wygrała z nikim poza Mołdawią i San Marino. Czarnogóra - raz, Ukraina - dwa. Na ten moment są faworytem, ale nie będę w szoku, jeśli we wtorek w Kijowie wygra Anglia. W takim wypadku będzie znaczyło, że to oni zasłużyli na awans. Póki co - jak na kasę, którą oni realnie kładą na futbol - to ich wieczna pozycja underdoga jest prawdziwą porażką, ale nie pokazali na razie na boisku, żeby mieli być faworytami w każdym z trzech ostatnich meczów. Ale myślę, że z kimś w końcu wygrają, z Czarnogórą albo Polską. Więc wieszczę im drugie miejsce w grupie.
-
Ja wiem czy dobry? Lepszy niż z Ukrainą moooże, ale nie lepszy od tych sprzed roku. Znowu momentami my mieliśmy przewagę, momentami rywal, były marnowane okazje (przy czym chyba więcej po ich stronie), obie ekipy niby mogły wygrać, no ale jest dość sprawiedliwy remis, czyli nic nowego dla polskiej kadry. Po pierwszej połowie można było widzieć progres, ale w drugiej dość szybko było kompletne padnięcie z sił. Widać, że Fornalik spełnił zapowiedzi i chwilę usiadł z video i pomyślał, jak gra Dortmund i chce tak też, czyli generalnie wyżej, ale to nie przypadek, że nawet Dortmund nie daje rady tak grać w ataku przez 90 minut i przez cały mecz ryzykuje łatwe do wykorzystania kontry.
-
Może to jest możliwe, nie wiem, tak czy siak spalony w tym momencie oczywisty.
-
Cóż za dramat. Pięć dobitek i bramka nieuznana... w ostatniej sekundzie. Można wymyślić coś straszniejszego? Komentator chce się zastanawiać nad czymś, oczywiście spalony ewidentny.
-
Jak podejrzewałem, gra jedenastka z drugiej połowy z Danią, czyli ta, która grała najlepszą piłkę kadry w ostatnim czasie. Grają wysoko, na mój gust nieźle to wygląda, no ale gola nie ma, zobaczymy. Akcja z prostopadłą Klicha i okazją Zielińskiego (Jezus Maria...) to przykład tego, czego nie było w systemie "na połowie rywala tylko Lewandowski".
-
No, pewnie gdybyśmy mieli wynik z 1982, to 40 mln znawców by na chwilę się zamknęło i przestało rozpaczać, jak to możliwe, że zagraliśmy tak niewiarygodnie tragicznie. Ale to było, ekhm, dość dawno i od tego czasu zawsze wszystko jest koszmarnie tragiczne, przez 30 lat. Może po prostu jesteśmy na tym poziomie w piłce nożnej i tyle, niech z tym żyją, zamiast się zadziwiać po każdym meczu, jak to możliwe, że nie wygraliśmy meczu, o którym przed mówili, że i tak nie mamy szans. "ASZ Dziennik" ma ładny dziś nagłówek: "CBOS: Wynik meczu nieważny. 68% Polaków chce tylko, żeby Lewandowski nie strzelił". To zacietrzewienie jest naprawdę widoczne w tych komentarzach, a ludzie przy każdym meczu i tak powtarzają litanię, no ile można. Zero gadki o czymś co się faktycznie dzieje na boisku, jakieś konkretne spostrzeżenia, jak miałbyś grać, ile biegąć żeby było dobrze, zawsze jesteś po prostu do objeżdżania i tylko to się liczy. Dziwię się czasami, że tylko Obraniak zrezygnował z kadry, ja sobie nie wyobrażam pracy na takich warunkach. Może oni nie spędzają tyle czasu w internecie po prostu.
-
Ukraina pewnie siądzie, a reszta... Czechy czy Norwegia to najpewniejsi kandydaci do straty punktu.
-
Ja nie mówiłem, gdzie leży jakiś problem, tylko po prostu fakt, że skoro się już dawno ustaliło jak beznadziejna jest kadra i nie miała szans na awans, to bez sensu jest nagle uznawać, że brak awansu jest tragicznym rozczarowaniem. Myślę, że gdybyś wszedł na forum w odpowiednim momencie kadencji Engela czy Beenhakkera, bynajmniej nie przeczytałbyś, że "jakoś te mecze wyglądają". Za Beenhakkera byliśmy losowani z drugiego koszyka i zajęliśmy piąte miejsce, faktycznie jest co wspominać.
-
Trzeba to lubić. Dla mnie te postaci są zbyt świeże i za mało ciekawe, żeby robić z nich symbole, a obsadzając tak znane twarze w ich rolach tak musi się stać. Wydaje mi się, że chodzi o to, że jeśli ktoś żył za mojego życia (w sensie oglądałem go "na żywo"), to dziwnie się czuję widząc kolejnych znanych aktorów pod jego nazwiskiem. No ale film się zobaczy to zobaczymy. Hmm, był na Sundance, w Wenecji i Toronto, to może Gutek go ściągnie na AFF, choć nie wiem, czy budżetowo jest gdziekolwiek w zasięgu.
-
Jak nieraz przypominam, byliśmy losowani z czwartego koszyka, trafiliśmy do najsilniejszej grupy i większość cyników już w dniu losowania mówiła, że awansu za cholerę nie będzie. Tak że nie ma sensu teraz nagle uznawać czwartego miejsca za tragedię. Awans na Mundial w tej sytuacji trzeba by racjonalnie uznać za wynik nadspodziewanie dobry. Zresztą nawet gdybyśmy awansowali, to oczywiste, że będzie ze dwa miesiące szacunku, potem niepokój, a w momencie odpadnięcia z Mundialu znowu ta sama wyliczanka: wstyd, hańba, kompromitacja... Nie chce im się biegać, zarabiają dużo pieniędzy, ale o czym my mówimy, nie mamy szkolenia, trzeba wszystko zaorać... mogę napisać dzisiaj słowo w słowo, co jutro o tej porze będzie tu i wszędzie w komentarzach.
-
Nie dziwi mnie to. To serial w sam raz, żeby podobać się większości osób, które mają opinię. Ma napięcie, przemoc, humor, złego bohatera, opowiada głównie językiem wizualnym, ma w zasadzie jeden wątek, więc poza pewnym kręgiem hejterów Skyler i Marie nie ma za bardzo elementów, które niektórym by nie pasowały. Dobre i dla krytyka filmowego, i serialowego, i tego od wszystkiego. Inna sprawa, że Metacritic dla seriali ma mało sensu. Większość tego, co nazywa się "recenzją sezonu" jest pisane po 2-4 pierwszych odcinkach, to raz. Dwa, że recenzje dalszych sezonów piszą zazwyczaj osoby, które najbardziej polubiły już dany serial. Z tych powodów ogólny entuzjazm tekstu, choć można go wycenić, w różnych tekstach dotyczy tak naprawdę innego konkretnie przedmiotu. Nie zmienia to faktu, że to serial wielce ceniony i gdyby w tym momencie były jakieś głosowania na najlepszy emitowany od czasów "The Wire", to pewnie wyprzedziłby nawet "Mad Men" w większości mediów. Jako ciekawostkę wspomnę, że okazyjnie lądowałem na stronkach mierzących entuzjazm i nigdy nie była to taka ocena, którą sam bym wystawił, gdybym musiał, w skali 1-10. Zróbmy tak: poczekajmy jeszcze aż się skończy ten sezon i zrobię temat z głosowaniem na forumowy kanon najlepszych seriali, sam jestem ciekaw wyników, a widać, że jest tu nawet sporo koneserów.
-
Zbieg okoliczności w stylu teorii kwantowej to jedno. Nieprzekonujące reakcje postaci - to zupełnie co innego. Generalnie jest taka zasada w podręcznikach scenariuszy, że człowiekowi powinno się dziać jak najwięcej niezwykłych rzeczy, ale on sam powinien być w miarę zwykły - zrozumiały, przewidywalny, spójny itp. We wcześniejszym etapie serialu więcej rzeczy było możliwych, więcej opcji które prowadziły akcję do przodu, a nie (realistycznie) kończyły się szybką śmiercią/więzieniem. Raczej to były zbiegi okoliczności w stylu "jeśli coś może się spieprzyć, to się spieprzy", a nie, że kurde stoi łysy facet i się patrzy groźnie, a to przecież tylko tatuś z córką. Co ta córka niby robiła wtedy? Poszła do kibla, a on stał daleko, patrząc się groźnie w dal? Bardzo sfabrykowana sytuacja pod kątem reakcji Jesse'ego, która i tak nie przekonuje.
-
Jestem po trzecim sezonie. Kapitalnie. Uderza mnie tylko jedno: ile razy Raylan kogoś zastrzeli, to tak, że kurde koleś leży i nie wiadomo, czy go zabił, czy nie. A jak wiadomo, w serialu musi być wyraźnie wiadomo, bo inaczej ciągle ta niepewność... To chyba jednak zrozumiałe w przypadku serialu, który musiałby być zupełnie inny, gdyby Boyd zginął w pierwszym odcinku jak pierwotnie planowano. Wtedy ta niepewność ich zbawiła i chyba dlatego się tego trzymają. Mimo wszystko przy kolejnej sytuacji typu "leży i nie wiadomo" zaczyna to być zauważalne. Poza tym, ten sezon był jeszcze bardziej skupiony na opowiedzeniu jednej historii zamiast fragmentarycznych odcinków - z tego powodu był mniej równy i często trafiał na pewne mielizny pod względem akcji. Wynagradzała to ilość barwnych postaci, które rozkosznie spiskowały każda przeciwko sobie. Oczywiście każdy epicki setup szybko palił na panewce, bo ktoś coś spieprzył, a najczęściej wszyscy. Aktorzy grający Quarlesa i Duffy'ego - komediowi geniusze.