-
Postów
23 386 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Nie wiem, czy jest sens się przejmować. Atmosfera tego pucharku jest jeszcze bardziej rozluźniona, niż normalnie na meczach reprezentacji. Chaos potęguje wybitne sędziowanie. Mimo wszystko pewnie obejrzę półfinały w całości, bo tu już zostały czołowe ekipy świata. Rekordowa Hiszpania nie przegrała kolejnych 28 meczów o stawkę, ale na pewno Brazylia postara się wygrać kolejny raz i znowu tchnąć nadzieję w parę wątpliwych gwiazd. Ostatnio byli to Kaka i Luis Fabiano, tym razem być może Neymar i Paulinho, jeden już w Barsie, drugi podobno wybiera się do Tottenhamu. Mimo wszystko, z tego co widziałem, to szykuje się raczej kolejne lanie spuszczone przez Hiszpanię reszcie świata. Złoty But dla Fernando Torresa wywoła pięćdziesiątą w jego karierze falę komentarzy typu "Torres wraca do formy!".
-
Kolejne wzmocnienie Liverpoolu potwierdzone, jest to Iago Aspas, wszechstronny napastnik Celty. Z roku na rok Premier League nam się hispanizuje, co nie dziwi, patrząc na ceny podobnych graczy z Hiszpanii i Anglii. Czy skończy się futbolową kolonizacją?
-
Wzmacnia się Liverpool: nabytki to Simon Mignolet oraz Luis Alberto (20-letni napastnik, kupiony z Sevilli, ostatni rok bardzo udany na wypożyczeniu do rezerw Barcelony).
-
No ale chyba wszycy wiedzą, bo Di Maria miał dośc cieniarski sezon, jak na oczekiwania Realu. Zresztą Oezil też różnie, więc ewentualnie mogliby być swoimi wymiennikami. Ale nie roztaczałbym większych analiz na podstawie tego, że jedno medium coś napisało, no bo wiecie, wszystko można napisać... PSG już "na bank" zatrudniło 15 różnych trenerów przez ostatni miesiąc.
-
Wow. Czy Heat zrobili to specjalnie? Przewidywałem, że jeśli Heat wygrają kolejne mistrzostwo tak, jak się w pewnym momencie wydawało - na luziku - to ludzie przestaną się emocjonować, staną się znudzeni, powróci złość na skonstruowaniu składu psim swędem, bez maksymalnych kontraktów dla gwiazd... Ale po takiej serii? Wszyscy się cieszą, że dostaliśmy tak dobre playoffy, nikt normalny nie odczuwa żadnej irytacji wobec Heat, udało im się - nie tylko zdobyć pierścień, ale i więcej podziwu i sympatii. Różne mecze należały do różnych zawodników, tylko pasowało, by ten należał do LeBrona. Miał sporo problemów z trzymaniem go na dystans przez Spurs, ale w końcu zagrał pod tym względem na poziomie, jaki trzymał często w sezonie. "Kiedy trafiasz trójki, jesteś nie do zatrzymania...", powiedział dziennikarz na konferencji prasowej po meczu. "Tak, jestem" - odpowiedział LeBron. Wade po wyjściu powiedział "nie mam na imię Dwyane, tylko Three"... i wszyscy dziennikarze się grzecznie tego trzymali. W tle - kapitalny mecz Battiera, który nie tylko trafił szalone 6-8 zza linii, ale też pięknie męczył Duncana w obronie. Jedna z tych koniecznych gier od gracza drugiego planu, która zawsze jest konieczna, by gwiazdy mogły przejść do historii.
-
Wow. Najlepszy mecz finałów NBA w historii? Na pewno natychmiastowy klasyk. Czy ktokolwiek był TAK BLISKO mistrzostwa i to zwalił? Raczej nie (niektórzy mówią o finale 1967, ale to były inne czasy, poza tym było wtedy 3-1 i Sixers i tak w następnym zdobyli pierścienie). Epickie starcie. Koszykówka nie jest sportem narodowym w USA ani w sumie chyba nigdzie indziej, poza jakimiś małymi państwami, ale taki mecz... każe przemyśleć tę sytuację. Kolejny szok w serii pełnej szoków. Heat chcieli wygrać jak w Game 4, "wielką trójką", ale ta znowu była mała, więc szalony pościg dokonali w składzie bez Wade'a i Bosha na boisku. Zamiast tego, Miller bez buta, największa trójka Raya Allena w jakże bogatej karierze (take that, Danny Green!). LeBron bez opaski, "no headband game", kapitalna ostatnia kwarta i triple double z 30 pkt., w kluczowym meczu finałów... po prostu LeBron. Król jest łysawy, ale jest królem tego sportu. Z drugiej strony, wielki Duncan (Bosh chwalony za obronę? Póki krył Fundamenta, ten trafiał wszyyystko), wielki Kawhi, wielki Parker. To najwyższy poziom koszykówki, jaki kiedykolwiek grano. Manu był ostatnio bogiem, ale dziś znowu tragiczny. Żółta taśma musiała poczekać, wychodzący "fani" Heat stają się obiektem szydery i pogardy (czy ta drużyna jest w rankingu dwudziestu rzeczy, które najbardziej obchodzą mieszkańców Miami?). Będzie Game 7, w finałach, z dwiema najlepszymi drużynami w NBA. W takiej serii. TAKIEJ. Wow. Do tej pory obie ekipy wygrywały, gdy były na krawędzi. Teraz obie są na krawędzi. Moim faworytem pozostają Heat, bo mają więcej do stracenia, większe oczekiwania, ale... cholera wie? Dzisiaj też mieli elimination game i wcale to nie wyzwoliło magicznej siły w Wade'zie. Zadecydowało ślepe szczęście. Będzie się działo.
-
Zarząd Śląska Wrocław litościwie zaczął coś robić i do klubu przychodzą trzej zawodnicy: lewy obrońca Dudu Paraiba, defensywny pomocnik Tomasz Hołota oraz napastnik Marco Paixao. Dwóch pierwszych zdobyło niezłą renomę w kraju, Paixao z kolei to 28-letni Portugalczyk, włóczy się po Europie, ostatnio grał na Cyprze i zdobył tam 15 goli, będąc jednym z czołowych strzelców. Co ciekawe, już kilka tygodni temu izraelskie media podały, że przeszedł do Hapoelu Haifa, ale widać nie miały racji, skoro przyjechał do Wrocławia na testy.
-
Zasnąłem w trakcie meczu, śniło mi się, że Spurs wygrali i Duncan dostał MVP Finałów, obudziłem się przekonany, że po prostu tak było;]. Obczaję mecz post factum.
-
Ok. Płytka w zasadzie jest bardzo dobra, może i wybitna, choć ewidentnie nie na okoliczności, w których słucham: słuchaweczki w słoneczny, pogodny dzień. Nie, to płyta do mordowania ludzi młotkiem w Miami albo Los Angeles, nocą, przy neonach; do hałaśliwej, powalonej impry, przepełnionej dragami i seksem. Hm, czyli generalnie nie jest to rodzaj muzyki, którą słucham. Ale w sumie zwykłego hip-hopu też nie słucham. Szkoda, że teksty są tym razem słabsze, nie ma tylu momentów godnych zaklaśnięcia co na poprzednich płytach. Rick jarał się, że Kanye potrafił na chwilę przed wylotem do Mediolanu nagrać mu masę zwrotek w dwie godziny i nazwał to "40 punktami w ostatniej kwarcie", ale jednak często widać brak pomysłów na rymy.
-
Delikatne zmiany względem czego? I jakie?
-
Na swoim poziomie sprzed lat? Albo i lepiej, takiego meczu Manu na podobnym szczeblu bez wątpienia nie miał nigdy wcześniej. W sumie oczywiste, czemu nie, niech teraz on ma mecz życia w tych finałach. Heat wydają się zdekoncentrowani, gdy nie są na ostrzu noża, nie bronią z taką intensywnością jak powinni. Zresztą Tony Parker śmiał się po meczu, że Heat nadal zostawiają wolnego Danny'ego Greena, który zagrał kolejny raz jak potwór i na ten moment, pomimo braku sławy, chyba ma naprawdę szanse na zostanie MVP Finałów, jeśli oczywiście Spurs wygrają. Swoją drogą, jeśli negocjowany obecnie deal wysyłający Doca Riversa i Kevina Garnetta do Clippers zostanie przeprowadzony, Spo będzie długim najdłużej pracującym trenerem w lidze. Pamiętam, kiedy zaczynał, jakby to było wczoraj, a teraz ma nieco ponad 6 lat i wyprzedza wszystkich poza Dokiem i Popem. Kiedy Heat wygrywają, zazwyczaj ma się wrażenie, że Spo do nich przemówił i obmyślił różne rzeczy, ale gdy przegrywają, zazwyczaj powstaje wrażenie, że koleś nie ogarnia. Sam nie wiem.
-
Już dziś kolejny mecz o wszystko, tym razem dla Spurs. Jeśli przegrają, trudno sobie wyobrazić, by odrobili w Miami i Heat będą niemal pewniakiem do tytułu. Pytań znowu jest bardzo wiele: czy Wade będzie znowu tak aktywny, a jeśli tak, co zrobią z nim Spurs? Prezentują fantastyczną obronę w tej serii, naruszaną głównie stratami i zbiórkami, a nie brakami w organizacji. Po Parkerze początkowo nie było widać kontuzji, ale drugą połowę miał słabiutką - co będzie dziś? Osobiście stawiałbym, że może Heat w końcu się przełamią i wygrają drugi mecz z rzędu. Mają więcej do stracenia niż Spurs, dla których już w tym momencie sezon jest raczej udany.
-
Son Heung-Min jest już zawodnikiem Leverkusen. Jak potwierdził sam zawodnik, była też oferta z Dortmundu, ale obawiał się braku gry w pierwszym składzie. Podobno 10 mln euro, na razie trudno powiedzieć, czy to mało czy nie. Wygląda na to, że kolejnym wzmocnieniem Monaco jest Yohan Cabaye.
-
Na pewno nie robi takiego wrażenia "wow", jak parę poprzednich. Jest w porównaniu dość monotonna. Zaiste sporo jest srogiej techniawy, bardzo agresywne i ciężkie brzmienie. Na razie nie wiem, co myślę.
-
Nie jest to chyba kontrolowane, więc teoretycznie mogło to być już dość dawno. Na pewno dawniej, niż ludziom się wydaje, po prostu ostatnio gracze częściej się nimi bawią albo mają jakieś bajery. Ale chyba w wielu przypadkach nie jest to tak zauważalne. Na pewno Majkel nie nosił, bo nie umiał w nim utrzymać oddechu, ale rozważał, żeby nie wyciągać języka.
-
Kolejne zaskoczenie. Najlepszy mecz Wade'a od wielu miesięcy w momencie, gdy tego potrzebowano. Ogólnie "Wielka Trójka" w końcu zaiste była wielka i zdobyła prawie tyle punktów, co wszyscy Spurs. Groźny Wade to też znaczna komplikacja dla obrony Ostróg, którą z czasem z łatwością nękał LeBron. Jeśli Heat wygrają, MVP Finałów będzie oczywiste, ale co, jeśli wygrają Spurs? Zapewne powtórzy się nierzadka sytuacja, że dostaje tę nagrodę największa gwiazda i tyle, sorry, Danny Green i Gary Neal. O "wielkiej trójce" Spurs nie ma co mówić, bo Manu od dawna jest średniacki. Swoją drogą to aż zabawne, tego lata Spurs spadają kontrakty akurat Manu oraz Stephena Jacksona bez których sobie spokojnie poradzą i poza nimi, Spurs mają listę płac w wysokości 42 mln dol. Jakby mieli ochotę, mogliby i powalczyć o Dwighta Howarda czy kogo by tam chcieli.
-
Oni są raczej zdecydowani podobno, czekają aż PSG znajdzie trenera dla siebie, żeby puścić chcącego odejść Ancelottiego.
-
Miałeś chyba na myśli Kawhi, T-Mac akurat był tak przydatny w tym meczu, jak całe Heat, czyli w ogóle. Kolejny zadziwiający mecz, zarówno masakra w wyniku, jak i jej sprawcy. Spurs byli faworytem roku temu, aż pamiętnie się zacięli, w tym na razie nie zwalniają na drodze dominacji taktycznej. Oczywiście pomaga im fakt, że to już kolejna seria, która każe powątpiewać w jakąkolwiek zbliżoną do nominalnej wartość Wade'a i Bosha. Od czasu powstania Wielkiej Trójki bywało różnie, ale naprawdę nigdy nie byli tak mało użyteczni z meczu na mecz, jak teraz, w sensie, oczywiście, od serii z Indianą. LeBron wydaje się zmęczony skutecznym ograniczaniem go do rzutów z odległości (co wydawało się wręcz prowokacją Spurs, ale działa, LeBron nie trafia za wiele, co zresztą jest pewną regułą od wielu lat, koleś zdaje się nie lubi mieć miejsca tak daleko od kosza i potrzebuje opcji), ale w tym akurat meczu nie pomogłoby to wiele, kiedy nikomu w Heat nic nie wychodziło, poza Mike'iem Millerem, którego na tym tle aż żal. W pierwszych dwóch spotkaniach Heat wyglądali na lepszą ekipę, która w sumie przypadkowo nie prowadzi 2-0, ale ten mecz to była kompletna neutralizacja i Spurs wydają się mieć ogromną przewagę.
-
Czy tegoroczne finały będą wyglądać jak ostatnie? W drugim meczu przegrywający Heat walczyli ostro w świetnym meczu, aż pod koniec znaleźli sposób i zmiażdżyli Spurs. Do tego momentu LeBron grał, no cóż... nie wyglądało to specjalnie, a raczej Wade, Bosh i Birdman utrzymywali mecz na powierzchni. W Spurs fantastycznie radził sobie Danny Green, reszta - różnie. No i nadszedł moment, w którym Heat dokonali masakry, podczas którego praktycznie wszystkie akcje robili Mario Chalmers (najlepszy zawodnik meczu - ręką w górę, kto by na to stawiał) oraz LeBron (czy jest już oficjalnie uznawany za najlepiej podającego gracza ligi? Nie unika strat, ale też próbuje tak ambitnie, jak mało kto...). Ci Heat, jak przycisną, są przerażający. Nadal. Prawdziwe w serii z Indianą, prawdziwe póki co w tej. Ale teraz trzy mecze w San Antonio, gdzie Pop czuje się mocarny. Któraś z potęg będzie musiała ulec.
-
Mimo utrzymania Mili Śląsk nadal się rozpada, najlepszy dowód - jeden z kluczowych ich graczy w ostatnich miesiącach, Piotr Ćwielong, odchodzi do Vfl Bochum, klubu z dolnych rejonów drugiej ligi niemieckiej.
-
To Weszło ma dla oszczędności skryptowany generator tekstów o kadrze, oczywiście z nieodłącznym, fachowym argumentem o strukturze "w normalnych krajach..." + dowolna imaginacja Krzysia. Wrzućcie kiedyś ich tekst jak napiszą coś nowego, bo że Lewandowski hahaha miliony euro nie strzelił gola bo mu się nie chce nie kocha Polski, to już chyba wiedzieliśmy lata temu, po pierwszych dwustu tekstach o tejże treści.
-
No cóż, dość wesoło się czyta jak każdy, kto po meczu z Anglią (taki sam wynik z Potężną Anglią!) chwalił Fornalika (na zasadzie "każdy, kto nie jest Smudą, będzie sto razy lepszy, bo wszystko jest tragiczne, trzeba zaorać" itp., ale zawsze), teraz przyznaje, że nie było żadnych podstaw wierzyć w jego kompetencje. Oczywiście potrzebny jest trener z zagranicy, który zaorze i wniesie niepolskie, bardzo dobre zwyczaje. Proponuję Leo Beenhakkera, ostatnio wywalono go w momencie, gdy styl i wyniki były fenomenalne. Byłoby wspaniale, jeśli znowu przyjdzie jako Bóg i znowu po roku, dwóch czy pół będzie nieudacznikiem i zdziercą, któremu jak się nie chce wysilać, to niech spada. Ogólnie uważam, że wynik jest mało szokujący. Mołdawia nie raz męczyła średnie i silne ekipy, więc czemu i nie Polskę w sytuacji, gdy skład obrony jest jaki jest (oddałbym Salamonowi, że mimo braku gry w klubie chłopak wydaje się ogarniać grę na niezłym poziomie, ale co on potrafił zadziałać, Komorowski z nawiązką nadrabiał). O stylu nie ma co pisać, bo każdy, kto go komentuje, nie widział do tej pory w życiu żadnego meczu Mołdawii, więc nie wie, o czym mówi. Mecze reprezentacji (pomijam oczywiście Hiszpanię i Niemcy, które grają w miarę dobrze, ale to dlatego, że znają się z Barcy i Bayernu) na takim terenie raczej zawsze będą beznadziejne i męczące. Widząc to, cała tylna szóstka powinna grać dużo ostrożniej i pewniej, ale nie wiem, może czuli presję strzelenia słabeuszom jak najszybciej i w rezultacie wyglądali koszmarnie nerwowo i całą grę obronną Polski oglądało się boleśnie. O tym, że nie ma szans na Mundial, nie widzę sensu pisać, bo całe forum już to napisało w dniu losowania. Nie wiem, po co tak pisać, w istocie mając nadzieję, że awansują. Ja uważałem tyle, że są jakieś tam szanse - i były jakieś szanse, bo w tym meczu, jak i w paru innych, nie zabrakło wiele do lepszego wyniku. Futbol opiera się na szansach. Natomiast faworytem do awansu na pewno nie byliśmy, będąc losowanymi z czwartego koszyka. Aha, Zieliński chyba jakoś rokuje. Trudno przesądzać, bo wszedł w momencie, gdy to już była zupełna kopanina, ale może z nim mielibyśmy trzech graczy w ofensywie zamiast dwóch, bo Mierzejewski zbyt widoczny w tym aspekcie nie był.
-
Myślę, że to będzie długa seria, w której będzie okazja, żeby każdy się wykazał, spodziewam się, że Battier może dojść w końcu do głosu jak w finałach rok temu, bardzo ważny będzie Andersen, ważna będzie energia i zbiórki, których Miami musi mieć więcej. Myślę, że jakieś swoje mecze może mieć w ataku Chris Bosh ze swoimi dalekimi dwójkami. Obecnie największym zmartwieniem dla Heat wydaje się być Parker, na którego będzie im trudno znaleźć odpowiedź. Jeśli do tego Kawhi Leonard potwierdzi swoją rosnącą pozycję i choć trochę dotrzyma kroku LeBronowi, Spurs wydają się mieć więcej atutów. Ale nie wiem, czy potrafią tak jak Indiana zatrzymać strzelców. Są w tym lepsi niż Thunder, ale nie wierzę, że powtórzą wyczyn Indiany. Tak czy siak, zapowiada się seria dwóch kapitalnie zorganizowanych zespołów o bardzo wydajnej ofensywie, no i czołowi gracze pokolenia naprzeciw siebie, jeden z nich u szczytu kariery, drugi stary ale jary. To mogą być najmocniejsze koszykarsko finały od wielu, wielu lat.
-
To nie jest chyba żadna tajemnicza wypowiedź, Perez od dawna otwarcie mówi, że nowym szefem w Realu ma być Zidane, który obojętnie od oficjalnej funkcji będzie mieć najwięcej władzy. Albo trenerem zostanie Ancelotti i Zidane w roli asystenta, który w istocie jest równie ważny i ma większy wpływ na politykę kadrową, albo jeśli nie znajdą doświadczonego trenera, to może zostanie nim już teraz Zidane.
-
Kolejny duży zakup City: Fernandinho za 40 mln euro. Był kapitalny w rundzie grupowej LM, może wnieść sporo dynamizmu na środek pola. City się nie cacka. Moje źródła donoszą mi, że dopinane są ostatnie szczegóły w Chelsea: przyjdzie Andre Schuerrle, do Dortmundu za sporą kasę pójdzie Kevin de Bruyne, który osobiście naciska, by pozostać w Niemczech i najlepiej grać właśnie dla finalistów LM. Oczywiście to transfery dyskutowane od dawna, ale teraz wydają się być przesądzone.