-
Postów
23 386 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No i stało się, dwie lepsze ekipy dokończyły swoje serie i są w finałach konferencji, Grizzlies tradycyjnie zacięty mecz, a Heat... nietradycyjnie. Heat przegrywali na początku czwartej kwarty, ale Spo brawurowo postanowił grać small ball z Allenem/Wade'em i... Norrisem Cole'em. Tak, Norris miał niezłą tę serię. Wade wypadł nieźle w takim ustawieniu, może już przeszły problemy z kolanem (okej, one podobno nigdy nie przejdą, ale mogą nie przeszkadzać w danym meczu). LeBron słabo, ale można zauważyć, że chyba treningi z Rayem pomagają, bo trafiał w tej serii niezłe 80% wolnych, a w ostatnich trzech meczach - 88,5%. Grizzlies odnoszą największy sukces w historii klubu, choć te mecze były tak wyrównane... trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to Oklahoma przegrała, w momencie, gdy odpadł Westbrook. Zach Randolph zupełnie przyćmił Duranta w ostatnim spotkaniu. Już dzisiaj możemy mieć kompletne finały, bo zakończyć serię mogą Spurs i Pacers. Jednak podejrzewam dość zacięty opór.
-
http://www.youtube.com/watch?v=xW2AKkwJb_c
-
Jeśli Malaga ma tylko Isco, to powiedzieć można tyle, że zupełnie go nie wykorzystuje. Jak ktoś obejrzał parę meczów w LM to może tak myśleć, ale w lidze to nie jest tak fajnie. Koleś nie strzelił gola od 9 lutego i generalnie ma ich tylko 8 w sezonie. Okej, to nadal najwięcej z całej Malagi, ale bez szału... i jedna asysta. Większy dorobek (8-2) ma więc Roque Santa Cruz, który właśnie jest takim "niczym", a większość meczów wchodzi z ławki lub w ogóle. Większy dorobek - gdyby grał cały sezon - miałby pewnie Pedro Morales, obecnie największy błysk ofensywny w Maladze. Koleś znikąd. Ale to nie jest tak, że Pellegrini dostał małe nazwiska w ataku, a wielkie w obronie. Toulalan, okej, ale mało już gra. To jego zasługa, że zrobił tak dobrą obronę z Weligtona i Demichelisa (bez jaj jednego z najskuteczniejszych stoperów w Europie w tym sezonie), defensywną pomoc z Iturry i Camacho. Pellegrini miał wątpliwe elementy w każdej formacji, zrobił z tego ekipę z dobrą obroną i słabym atakiem. Sezon z Realem to niby mało czasu, ale nie szalejmy. Nędza z Lyonem, z Barcą, nędza z trzecioligowcem. To są mecze, które wypadałoby zagrać inaczej zawsze, to nie był element losowy. Tak samo jak losowym elementem nie jest to, że Mancini z kolejną ekipą nic nie potrafi pokazać na tle Europy. To kwestia taktyki i wymagań wobec piłkarzy. Więcej władzy niż w Realu na pewno nie będzie miał. W City są mocne pozycje dyrektora szkółki, dyrektora sportowego (z Barcelony) i parę innych. Za zaletę Pellegriniego uważa się dobry kontakt z piłkarzami, ale nigdy nie trenował ekipy niehiszpańskojęzycznej, więc to też może się okazać trudne dla niego. Oczywiście nie mówię, że City nie poprawi się znacząco, może nawet wyprzedzić United, trudno na razie powiedzieć, ale... jeśli prawdziwe są plotki, że do Chelsea przyjdzie pewien ich stary trener z Portugalii, to dla mnie najmocniejszą rękę ma w tym momencie Chelsea.
-
No w Chelsea to by i ze 40 strzelił przy obecnym poziomie Premier League, ale Chelsea się wycofała, z jakiegoś powodu. Parę brytyjskich mediów twierdziło za źródłami, że teraz wolą Lewandowskiego, chyba nikt im nie powiedział, że teraz wszyscy wolą Lewandowskiego, a jest tylko jeden do wzięcia, albo i zero, bo Borussia nie chce puścić.
-
Po awansie Indiany i Memphis zaczną się gadki o "śmierci hero-ball", ale fakt jest taki, że zawsze trzeba było mieć jednak trochę więcej niż jednego zawodnika. Knicks, podobnie jak obecni Thunder, mają za mało zdatnych graczy, którzy byliby poważną opcją w ataku. Ponadto nie mają zwyczajnie umiejętności, żeby wyrabiać w obronie tak jak Indiana, muszą zawsze poświęcić jakiś element. Ktoś napisał "Indiana to gorsi gracze, ale lepszy zespół"... nie zgadzam się. Zwłaszcza w momencie, gdy Tyson Chandler gra tak słabo, przyzwyczajając nas do zabójczej efektywności sezon czy dwa temu. Tym razem to Hibbert jest Tysonem Chandlerem. Kwestia wieku, podejścia? Nie wiem. Chandler mimo wszystko znalazł się w piątce graczy defensywnych. Trenerzy dość mnie zaskoczyli wyborem, ponieważ Chandler i Noah ex aequo dostali dużo więcej głosów, niż Marc Gasol, który się nie załapał. Każdy trener zagłosował (do 1. lub 2. piątki) tylko na Serge'a Ibakę, niemal każdy na LeBrona i Tony'ego Allena. Pierwszą piątkę (a w zasadzie więc szóstkę) uzupełnił standardowo Chris Paul. Pierwszy raz od wielu lat w obu piątkach zabrakło Kobe'ego Bryanta, co przekonuje mnie o pewnej trzeźwości umysłu mojego lub trenerów, bo jego obrona była w tym sezonie już naprawdę dobijająca. Co do serii Miami-Bulls, to... jakiś sposób jest to bardzo jednostronna seria, bardziej niż wiele sweepów. Przy obecnej formie Spurs wydaje się, że LeBron może powiedzieć niczym Tusk: "nie mam z kim przegrać". Ale to tylko może wyglądać tak łatwo... Mimo wszystko, powiedzmy wprost - ludzie, którzy po transferze LeBrona butnie deklarowali, że "najlepszy w Miami jest i tak Wade, bo ma charakter i jaja, nie zawodzi, przejmuje mecze, clutch, bla bla...", a było ich sporo, cóż, jak zabawnie dziś się to czyta? Heat dominują lajtowo w serii, w której Dwyane Wade nie jest nawet wśród pięciu najlepszych graczy Heat. To pewnie kwestia zdrowia, w końcu Wade w sezonie wielokrotnie zachwycał. Jednak jego chimeryczność staje się irytująca. Kiedy twarz, którą kojarzysz z jakością, gra tak słabo, zawsze jest to przykre uczucie. Nie sądzę, by seria Warriors-Spurs sprowadzała się do kostki Curry'ego. To niedocenienie pracy w obronie Spurs, a także Warriors zresztą. W tej serii jest wszystko, obie ekipy zmieniają sporo rzeczy w obronie i w rezultacie mecze układają się w dziwny sposób, trudno powiedzieć, kto w której kwarcie wypadnie fatalnie, a kto świetnie. Obie ekipy mogą sobie pluć w brodę, że wypuściły mecz kompletnie do wygrania i nie prowadzą 3-1.
-
Tak że tyle z niespodzianki, genialny mecz Cazorli. Ten transfer bez wątpienia uratował Arsenalowi sezon, chociaż ostatnio Hiszpan miał cichszy okres. Ale już dawno pisałem, że oni potrafią wymęczyć słabeuszy i nie puszczą miejsca, które Tottenham oddał przez brak skutecznych opcji w ataku. Newcastle gra ostatnio prawie takie dno jak Wigan, więc nie sądzę, by Kanonierzy to oddali w ostatniej kolejce.
-
Pellegrini to trener, którego styl kojarzy mi się z Mancinim. Jego Real był solidny i regularny, ale... przejść 1/8 finału też nie umiał. Aha, no i porażka 0-4 z trzecioligowcem w Pucharze Hiszpanii, pomszczona bohaterską remontadą w wysokości 1-0. W lidze solidnie, ale z Barceloną niewiele walki. Tak że tyle w większych klubach. Bardziej imponuje jego umiejętność zestawienia biedniejszej ekipy, czyli Villarrealu i Malagi (Malaga obecnie nie jest bogata). To jeden z najmniej porywająch futboli, jakie gra się w Hiszpanii, ale zawsze lepsze niż Mancini. Ale stawiam już teraz piątaka, że nie przejdą 1/8 finału (z grupy może wyjdą, jak łatwą trafią).
-
Dzisiaj ostatnia szansa dla Bulls i Thunder, bo nikt nie wierzy, by wrócili z 1-3. Na razie jednak są coraz słabsi z meczu na mecz, co mnie nie dziwi. Są słabsi od rywala. Jednak seria Thunder-Grizzlies jest tak zacięta, że wydaje się zupełnie sprawiedliwe, by dziś wygrali. Co do Bulls, cóż, sędziowie na pewno się szykują na ciężke spotkanie.
-
No dobra, Warriors dostosowali się do reszty i też wygrywają teraz defensywą. Obie strony trafiały poniżej 40% z gry. Jakkolwiek przykro to mówić, zakałą meczu był Tim Duncan, który ceglił z gry i trafiając tylko 5-9 wolnych podsumował całą ekipę (56%). Te wolne przesądziły o dogrywce, bo z gry to dowolny gracz Spurs miał bardzo, bardzo trudną sytuację. Poza Ginobilim, który kontrował trójki Curry'ego swoimi. Srogi mecz Jarretta Jacka i Andrew Boguta w obronie.
-
Niedawno leciał serial "Top of the Lake" autorstwa Jane Campion. Tak że chyba się rozkręcają.
-
To musiała być ciekawa dyskusja. W Zeldzie jest nie więcej RPG niż w każdej innej dużej grze, czy to Bioshock, czy Far Cry, czy Resident Evil, czy God of War. Co w niej z klasycznego konsolowego RPG? Że się zwiększa ilość serduszek? Bez jaj. Zelda to gra akcji z nastawieniem na eksplorację otwartego świata, podobny gatunek co Metroid czy GTA. Co do odpowiednich części... wiadomo, że Okaryna jest matką, jest niepodważalna, prawdopodobnie najważniejsza gra w historii, w każdym razie - bez żadnej konkurencji najważniejsza z tych trójwymiarowych. Poprzednie części nie przekonywały mnie aż tak bardzo, chociaż były rewelacyjne, zwłaszcza Link's Awakening. Wybór jest naprawdę trudny. Najgorsza Zelda to nadal Gra Roku, uważam tak nawet o Phantom Hourglass, które ma wielu antyfanów. Z kolei mniej niż większość lubię Wind Waker, pisałem tu na pewno gdzieś wielokrotnie, dlaczego. Ale zgodzę się, że to być może najładniejsza gra video, jaka na razie powstała. Muszę się zgodzić, że interfejs serii bywa czasami irytujący. Nie spotkałem jednej osoby, która by lubiła szukać czegoś i znaleźć tam bezużyteczne rupie, ani która potrzebowałaby czytać te objaśnienia setny raz. A jednak to robią. Ma to niepowtarzalne zalety, ale też wady, że Nintendo jest dość konserwatywne w swym podejściu do gier.
-
Media takie jak Canal+ donoszą, że właściwie przesądzony jest transfer Radamela Falcao do AS Monaco. Prawdopodobnie także Mamadou Sakho. Byłby to mocny początek lata dla ambitnego beniaminka. Kolejne nazwiska, które próbują pozyskać: Evra i Tevez.
-
Van Persie oczywiście przyćmił Rooneya jako lidera United, ale jednak obaj sprawowali się najlepiej razem. Obaj byli też jedynymi w ogóle trzymającymi poziom zawodnikami ofensywnymi w całej ekipie. Z powodu kontuzji i innych problemów Rooney zaczął tylko 22 mecze, w nich miał 12 bramek i 10 asyst. Pozbycie się go na pewno nie jest sensowne sportowo. Motywowane jest jego zachowaniem. Nie mam pojęcia, czy mógłby wzmocnić PSG, ale paryski klub chyba się nie przejmuje ryzykiem, iż wtopi jakieś tam 50-150 mln euro (liczę tu kontrakt, podatki itp.) na porażkowy transfer.
-
Podobno pobił się z Philem Jonesem na treningu, ale to tylko plotka. Paul Scholes rzucił uwagę, że Rooney chce odejść, ale może tylko odnosił się do plotek. Mówi się też o przesądzonym już odejściu Manciniego. "Hm, to jeszcze go nie zwolnili?", to mniej więcej moja reakcja. Tak więc latem całe podium zmienia trenera. Arsenal zresztą też powinien, ale raczej nic z tego.
-
Temat nie pasuje w dziale RPG. Bez jaj, może to dział o RPG-ach?
-
Faworytem w sensie ulubieńcem. To, że talent Curry'ego, od pierwszego sezonu niekwestionowany, objawia się... hm, czasem w rzadkich momentach, tylko dodaje im sympatii. Na ten moment. Czy ktoś trzyma teraz kciuki za inną ekipę niż Warriors? Czemu? No chyba że Spurs to jeszce rozumiem. Teraz mecz Knicks-Indiana i niespodzianka, kolejny mecz, w którym w pierwszej kwarcie obie ekipy trafiają 1/3 swoich rzutów i nikt nie dobił w kwarcie do 20 pkt. Gdyby Tyson Chandler nie miał rzadkiej umiejętności dorwania piłki 20 cm od kosza i wsadzenia jej do kosza, Knicks trafiliby chyba ze trzy rzuty z gry w tej kwarcie. Potem obie ekipy się zmęczą i trochę zaczną trafiać...
-
Kolejne wyniszczające starcie za nami. Warriors chyba oficjalnie są nowym faworytem wszystkich oglądających playoffy, bo coś im wychodzi w ataku. Pozostałym ekipom... Oklahoma miała przez cały mecz dylemat: albo bierzemy kogoś, kto zupełnie nie umie zdobywać punktów (Sefolosha), albo kogoś, kto trochę umie punktować, ale nic poza tym (Fisher, Martin - łącznie 61 minut i jedna asysta, trzy straty...). Generalnie połowę z aż dziesięciu asyst całego Thunder zaliczył Kevin Durant, czyli koleś, który powinien chyba rzucać. To jest niezły wynik nawet jak na Thunder. Cieszyć mogą się tylko z Reggie'ego Jacksona, który zupełnie uzasadnia, że zasługiwał na więcej minut, i niezła obrona. Jednak to rzuty wolne przesądziły, bo Grizzlies też nie dawali rady nic trafiać. Kendrick Perkins jest drugim obok Jeremy'ego Lina zawodnikiem, który ma w tych playoffach minusowe PER. Poniżej zera. Powietrze jest bardziej produktywne w ataku niż Kendrick Perkins. No więc tak, może gdyby go puścić na amnestii i podpisać Hardena, to mogłoby być lepsze dla Thunder. Nigdy się nie dowiemy.
-
Bo jej nie ma w sieci, jest wspomniany na blogu w top 10 roku, luty 2013 bodajże.
-
Jak wpiszesz na IMDB "Polowanie" to pierwszy w kolejce jest... ten film, faktycznie dramat.
-
No najpierw to Nazr złapał LeBrona od tyłu. Zresztą bez żadnego sensu, była kontra 3 na 3, połowa boiska, debilizm i tyle. Już za to powinno się wywalać. Zresztą Nazr o tym wie, ale w takiej atmosferze można było tylko czekać, aż komuś zacznie tak odwalać. Thibodeau stara się mimo to podkręcać jeszcze emocje, mówiąc o flopowaniu Heat i faworyzowaniu ich przez sędziów (niesłusznie). Drużyna to powtarza i niektórzy wprost mówią, że nienawidzą Heat. Nie wiem, czy widziałem serię rozgrywaną w tak wrogi sposób. Ale rozumiem Thibodeau, w ten sposób przerwał już serię 27. zwycięstw i wygrał mecz 1 na terenie Heat. To chyba jedyna metoda, by były szanse wygrać. LeBron jest twardy, więc póki co takie traktowanie raczej po nim spływa, ale Wade ciągle nie wygląda w tych playoffach, tylko 13 pkt. na mecz to jeszcze mniej, niż robił z Milwaukee. Dzisiaj wcześnie (23) mecz 3 z serii Memphis-Oklahoma. Na razie Grizzlies potwierdzają, że są ekipą, która dobrze rozumie grę i z meczu na mecz coraz lepiej powstrzymuje rywala. Czy wobec tego dalsze mecze też wygrają? Myślę, że byłoby na ten moment sporą niespodzianką, gdyby wypuścili tę serię. Jaki pomysł mogą mieć Thunder w desperacji poza tym, żeby liczyć na kolejne olśnienie Martina i Fishera? Może się ono zdarzyć, ale chyba nie trzy razy. Potem kolejna ekipa jednego gracza spróbuje wygrać na wyjeździe. Melo może nie jest MVP, ale w ostatnim spotkaniu porządził na parkiecie i Knicks ciągle są w grze. Tutaj jednak też raczej w każdym meczu bardziej stawiałbym na Indianę.
-
Dortmund niespodziewanie dość zagrał najgorszy mecz od dawna. Perisić zdobył pierwsze bramki dla swojego nowego klubu, od razu dwie. Po części za sprawą znowu słabego występu Łukasza Piszczka. Santana wyglądał jeszcze gorzej i być może przesądził o swoim odejściu latem. Lewandowski - już czwarty mecz bez bramki, oddał tylko jeden strzał. Bardzo dobre krycie Naldo, facet się marnuje w Wolfsburgu. No i tradycyjnie można dodać: Grosskreutz i Schieber - z tego goli nie będzie. Bayern tradycyjnie. Trochę brakowało odwagi w ataku, ale koniec końców wygrali gładko. Schalke przegrało, a Freiburg wygrał - Oliver Baumann obronił w 90. minucie karnego, który może okazać się kluczowy. Za tydzień bezpośrednie starcie o czwarte miejsce, na terenie Freiburga. Hipotetycznie, w razie remisu może też wskoczyć na to miejsce Eintracht.
-
Xavi i Iniesta razem wzięci strzelili 131 goli.
-
Javier Hernandez za Ronaldo? Niezłe. Real to raczej klub, któremu nie brakuje pieniędzy, tylko sukcesów, sprzedanie ich najlepszego piłkarza w tym stuleciu wydaje mi się średnio prawdopodobne. Co do Heynckesa, to do końca nie wiadomo, nie podjął jeszcze decyzji. Gdyby miał zostać w Bayernie to raczej by został, ale chyba nie ma ochoty w tym wieku wyjeżdżać do Brytanii. Klopp na pewno zostanie w Dortmundzie.
-
Sporo osób na to zwraca uwagę. Cóż, możliwe, na razie za łatwo nie jest. To znaczy, kurczę, jest łatwo, do momentu... gdy np. pojawi się spodek kosmiczny z jakąś chorą ilością hp, że nie zdejmiesz go w jednym ruchu całą ekipą, spodek podlatuje strasznie dużo pól, wali naraz dwie postaci chowają się za zasłonami, obie zabija... Po takim momencie wyłączam grę i nie chce mi się wracać. Szkoda, bo gameplay dobry, ale kurczę, czemu ta gra jest taka niesprawiedliwa? Bardzo nie lubię w grach taktycznych ładować gry, wolałbym żyć ze swomi stratami, ale jak mi wyrąbują pięć osób wysokiej rangi wskutek jednego losowego wydarzenia no to kurde...
-
Wow. Warriors to rewelacja. Każdy ich mecz jest hitowy. Mają strzelców - to, co najlepsze, gdy się udaje... Tym razem wielki mecz Klaya. Wow. Tak czy siak, nagrody dla trenera i menadżera roku - dla Nuggets - pozostają dziś niezręczne, choć były pod koniec sezonu oczywiste... Mecz Miami tym razem przewidywalny. Nie było miło, to trzeba oddać Bulls, ale porażka - jedna z najwyższych w playoffowej historii. Jeśli dobrze pamiętam, Heat zdobyli o 38 pkt. punktów więcej z trumny, co chyba nigdy się do tej pory w playoffach nie zdarzyło. LeBron podobno zaczął poprzedni mecz w złych butach i przez to grał tak słabo - jeśli to faktycznie przyczyna, Bulls mogą się obawiać większej ilości bólu... Jego asysty były nieziemskie, miał serię kilku takich pod rząd w trzeciej kwarcie.