-
Postów
23 386 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Jak na razie, obrona Bayernu świetnie zatrzymuje Messiego. Zwróćmy uwagę, że "obrona Bayernu", a nie "cały Bayern", i mamy rzadkie osiągnięcie. "Cisnąć" to łatwo powiedzieć, sęk w tym, że Barca jest po prostu strasznie dobra w destrukcji i zazwyczaj trudno jest mieć za dużo piłki grając z nią. Trzeba atakować jak się ma piłkę.
-
Pierwsza połowa bez zaskoczenia, Bayern kontroluje grę. Obrona Barcy nie do końca sobie radzi, a obrona Bayernu... sobie radzi. Jeden strzał Barcelony na bramkę, jakaś główka z rzutu rożnego, przez 45 minut... pamiętacie coś takiego? Bayern też nie ma lekko, ale Bartra i Alba wyglądają krucho, przegrywają pojedynki ze swoimi rywalami. Mueller gra w sumie jako drugi napastnik, ale najbardziej podobają mi się mocne warunki Schweiniego i Martineza, oni na razie najlepsi na boisku.
-
Zataczająca się Barcelona zdobyła jednak w ostatnich 6 meczach 16 pkt. Na boisku Bartra, w ataku Alexis, Pedro. Chyba jednak zaskakująco, bo kombinacja Alexis-Fabregas wyglądała ostatnio całkiem nieźle. W ostatnich kilku spotkaniach Cesc trzykrotnie strzelał z podań Chilijczyka. Pedro zaś od dawna nie pokazał nic specjalnego, owszem, gol z PSG, ale poza tym niewiele, nawet w meczu 4-0 z Milanem był jak najbardziej niewidoczny. Nie spodziewam się po nim wiele. Bayern jednak z Muellerem w środku, Robben, Gomez... Tak więc założenie jest oczywiste, wykorzystanie słabości Barcy - rozciągnięcie gry, wygrywanie pojedynków na bokach boiska i skillowe podania do wybiegającego Gomeza, czy to dośrodkowaniem, czy prostopadłe. Robben i Ribery będą zapewne odpowiedzialni głównie za szukanie napastnika i stwarzanie sytuacji po ziemi i w powietrzu, ale czy przydatny będzie Mueller, i do czego? Ja ciągle wątpię. Wolałbym szybkość i pressing (no i głównie świetną ostatnią formę) Shaqiriego, ale to może w drugiej połowie albo w następnym meczu, jeśli będzie potrzeba. W każdym razie wygląda na to, że stawiają wszystko na Gomeza, co nie dziwi, jeśli w ostatnich trzech meczach zagrał niecałe 180 minut i zdobył sześć bramek... W razie czego może pojawić się także (pipi)rro. Tak czy siak, Messi. Messi może coś strzelić, ale Bayern powinien strzelić więcej. Bartra w sumie ledwo zaczął karierę, Pique nie powalił przeciwko PSG, boki obrony oczywiście maja tendencję do zostawania i przegrywania walk w powietrzu. Wygląda to krucho wobec takiej opozycji. Możemy zobaczyć trochę goli.
-
No ma, co więcej - wspomniany przeze mnie kwartet przez następne 5 lat powinien być tylko coraz lepszy. A już wygląda mocarnie. Dodatkowo, poza Shaqirim, będzie grał regularnie w reprezentacji Niemiec, zdobywając zgranie, prestiż i sympatię kibiców w całym kraju. Tekst o zaangażowaniu Guardioli potwierdza, że Goetze może być raczej nowego typu napastnikiem. Klopp wyjawił w swoim stylu: "Goetze odchodzi, bo był wymarzonym transferem Guardioli. Tak więc cały transfer to moja wina! Nie umiem zmaleć o 15 cm i nauczyć się hiszpańskiego. Nie mogę nauczać futbolu szybkiego ataku i nagle zacząć grać tiki takę". "Wiedziałem o transferze dzień po meczu z Malagą. Więc miałem 24 godziny, żeby się nacieszyć ze zwycięstwa. Wiedziałem, kiedy to zostanie opublikowane". W ogóle mocna konfa. Klopp to jest osobowość jak Mourinho, no i cynizm na podobnym poziomie. Jeśli chodzi o następcę w BVB, to sensowny wydaje się Christian Eriksen. Doniesienia o rozmowach z nim pojawiły się w momencie, w którym - jak teraz wiemy - klub dowiedział się, że Goetze odejdzie. Nie wiem jednak, czy Duńczyk jest chętny. Co do Bayernu, to myślę, że Guardiola pójdzie w kierunku znanym z Barcelony... w którym Bayern i tak już szedł. Tak więc odejdą najmniej zdatni do takiego stylu gry zawodnicy, Gomez i Robben. Luiz Gustavo też może odejść, bo Emre Can chyba już teraz jest lepszy, zresztą Bayern ma chyba w ogóle sporo wychowanków na tę pozycję.
-
To jest bomba. Takie transfery się zdarzają, ale zazwyczaj się o nich ploteczkuje do wyrzygu przez parę lat wcześniej (jak Ronaldo w Realu czy Van Persie w United). Teraz przez cały sezon było dość cicho, aż tutaj news z "Bilda" i potwierdzenie. Sportowo, transfer na pewno nie szokuje. Wiadomo było od dawna, że Bayern robi wszystko, co może, by zachęcić Goetze do podpisania kontraktu. Możliwość dołączenia do najlepszej ekipy w historii Bundesligi oraz zapewne spora podwyżka skusiłyby niejednego. A jednak szkoda, bo Goetze w wieku 20 lat miał już za sobą 11 lat w Borussi i ponad 100 meczów w seniorskim składzie i mógł stać się jej symbolem. Szkoda też, bo Bayern ma naprawdę wypchany skład i dla widza to nie jest korzystna sytuacja, bo Bayern mniej zyska, niż Borussia straci. Kim można zastąpić Goetze? Nikim. Nie mówię, że zupełnie nie ma takich piłkarzy na świecie czy że się nie pojawią, ale na pewno Dortmund nie ma szans kupić żadnego z nich. Od tego jest renoma Bayernu, Barcy, Realu, pieniądze kilku klubów angielskich. Dortmund nie zgarnie nigdy takiego talentu, chyba że swoją metodą go wypatrzy w wieku pacholęcym. Nie każdy się ze mną zgadza, ale dla mnie Goetze już teraz jest w miarę blisko najlepszych piłkarzy na świecie, a jeśli poprawi kilka swoich wad, będzie potworem. Co do zagwozdki Olschmitza nad składem pomocy - na ten moment wydaje mi się bardziej prawdopodobne, że Goetze w tej ekipie grałby zapewne na ataku. Tam też jest wiele opcji (jednak (pipi)rro się starzeje, a ktoś z dwójki Gomez-Mandżukić ma odejść), ale to wydaje się oczywiste i zbyt eskcytujące w połączeniu z Shaqirim, Kroosem, Muellerem (Jezus Maria, co za kwartet ofensywny!). Zwłaszcza, że przychodzi Guardiola, który na atak przesunął Messiego, co wtedy było uważane za dość awangardowe zagranie. Ostatnio w kadrze Niemiec Goetze grał właśnie jako taka "fałszywa dziewiątka", Messiego na początku też tak określano, że nieprawdziwy z niego napastnik. Ale stał się czymś więcej. Na ten moment wydaje mi się, że Goetze może osiągnąć wszystko na tej pozycji. Czy tak będzie, zobaczymy, ale tak to wygląda. Aha, no i tak - moment ogłoszenia tego transferu to chu'jstwo Bayernu. Wyszło na jaw jak Uli kręci z podatkami, to musiał wypuścić taką historię. Władze klubu w wywiadach mówią, że nie chcą wykupywać Borussii, a wszyscy wiedzieli, że rok temu przez całe lato próbowali wykorzystać klauzulę Goetzego.
-
Hiciory nadchodzą. Patrzę na boisko i widzę fakt - Niemcy grają lepiej. Bayern to jedna z najlepszych drużyn, jakie widziałem. Jeśli utrzymają formę do końca sezonu (łatwe, bo nawet ich drugi skład jest rewelacyjnie mocny), pobiją praktycznie wszystkie rekordy Bundesligi, jakie udało mi się znaleźć - wszystkie w jednym sezonie. Co jeszcze muszą zrobić, żeby okazjonalni widzowie zaczęli traktować ich poważnie, jak zasługują? A tak, pokonać Barcelonę. Zobaczymy. Oczekiwanie na starcie pasjonujące, bo Barcelona, choć wydaje się taka wrażliwa, w zasadzie gra nadal na szalenie wysokim poziomie. A jednak jest często takie wrażenie, że nikt poza Busquetsem nie gra zadowalająco i regularnie... No i, tak, Messi. Z kolei w Bayernie trudno wskazać gwiazdę. Ribery to piłkarz sezonu w Bundeslidze, ale w LM jest różnie. Każdy może zagrozić - włącznie z ławką. Z Juve fenomenalny był zwłaszcza Schweinsteiger, którego postawę też wypada zacząć doceniać. Bardziej. Może od jutra. Podobne nieco zadanie przed Dortmundem. Są słabsi od Bayernu, okej, ale od kogoś poza tym? Nie. Zwłaszcza w podstawowym składzie, a taki zagra - kontuzja Lewandowskiego okazała się niegroźna. Czyli powinni być faworytem. ALE... Real od naprawdę dawna nie ma już o co grać poza Ligą Mistrzów. Jestem pewien, że Mourinho obsesyjnie myślał nad tym meczem od wielu tygodni, od czasu losowania dobierając wszystko pod jego kątem. Dortmund podchodzi na luzie - tak jak zawsze. Na razie ciągle są ekipą, która osiąga magiczne wyniki w porównaniu ze swoimi wydatkami. Jeśli przegrają, nie załamią się. Real - pewnie tak. Kluczowymi postaciami powinni być Lewandowski, Reus i Piszczek. Dwaj pierwsi mają szanse zaszaleć wobec najsłabszych obecnie zawodników w jedenastce Realu, Khediry i Pepe. Comeback z Malagą pozwolił o tym zapomnieć, ale to był dwumecz niesamowitego marnotrawstwa i Dortmund prawie odpadł z ekipą słabszą do Realu. Wykończenie to nadal ich najsłabsza strona. Na Piszczku zaś znowu chyba spocznie ciężar powstrzymania lewej flanki, na której tym razem zagra prawdziwy lewy obrońca, więc może nie być tak dobrze, jak wtedy. Poprawił się też Real na bramce, gdzie serię świetnych meczów ma Diego Lopez. Generalnie więc są powody do optymizmu dla Królewskich.
-
Salamon ciągle nie powąchał murawy, ale dość niespodziewanie (przynajmniej dla mnie) bardzo ciekawie pokazuje się wreszcie Piotr Zieliński. 18-letni ofensywny pomocnik zagrał dwa mecze (wcześnie tylko kilkukrotnie wchodził na końcówki) i w obu wypadł bardzo dobrze. Media oczywiście szybko się podjarały (włoskie i polskie), ale poczekajmy, co będzie dalej. Ale oglądalność meczów Udinese w Polsce powinna nagle lawinowo wzrosnąć...
-
Rozmowy o transferze Andre Schuerrle potwierdzone. Chelsea to bogaty klub, więc pewnie je doprowadzą do końca. Z kolei niemieckim mediom doprawdy nie ma chyba sensu wierzyć... Dzisiaj donoszą, że Mario Goetze ustalił już transfer do Bayernu (za 40 mln euro). Jak tak dalej pójdzie, to za rok cała Borussia będzie tam grała...
-
J.R. Smith dostał nagrodę dla najlepszego rezerwowego. Podobno z dużą przewagą, ale jeszcze nie widziałem tabelki. W meczach, bez większego szoku. LeBron zniszczył Bucks (27 pkt. z 11 rzutów z gry? Spoko...), Thunder - Hardena, Paul George wymiótł i doprawdy, jeśli jeszcze przez rok będzie się rozwijał tak, jak przez ostatni, to nie wiem... Lakers jednak są źli, zaprezentowali się kiepściutko - jeśli przegrywasz wyraźnie z ekipą, która trafia 38% z gry, nawet wygrywając z nią zbiórki, to wiesz... Nie odniosłem wrażenia, żeby ktokolwiek zagrał specjalnie źle, to raczej Spurs zagrali słabo, ale byli o tyleż wydajniejsi... Kontuzja Davida Lee kończy jego sezon. Ta seria też może już przestać być zacięta. Zobaczymy. Dzisiaj Bulls i Grizzlies muszą pokazać, że faktycznie mają dobrych trenerów i mądrą defensywę. Jeśli nie wygrać, to chociaż przegrać mniej wyraźnie.
-
Już dziś kolejne wczesne mecze. Niestety na początek Indiana-Atlanta, czyli seria, która nikogo nie obchodzi. Hawks to najbardziej niewidzialny zespół ligi, ale gdyby nie Paul George, Indiana chyba mocno by walczyła o ten tytuł. Miami-Bucks to, bądźmy szczerzy, musi być jedna z bardziej jednostronnych serii, jakie można wymyślić. Miami wygrało przekonująco mistrza rok temu, a teraz wygląda dużo lepiej. Gdyby zaś nie kontuzje konkurentów, Bucks w ogóle nie powinno być w playoffach. Widzę potężny kamień lecący w stronę słabawej mrówki. Myślę, że pewniakiem jest też Thunder i raczej też choćby jeden mecz wygrany przez Rockets będzie zaskoczeniem. Zostaje więc hicior Spurs-Lakers. Jeziorowcy bez Kobe'ego i Nasha powinni w sumie być beznadziejni, ale... chyba nie są. Na razie wygląda na to, że Dwight Howard jednak nadaje się do czegoś jako pierwsza opcja. Ale prawdziwy sprawdzian dopiero teraz. Spurs też są jednak wielką niewiadomą, trudno powiedzieć, czy ich słabiutka końcówka sezonu to zasłona dymna, czy faktyczne problemy (Tony Parker niby może grać, ale wyglądał w ostatnich meczach naprawdę kiepsko - bardzo ważne, bo Lakers najłatwiej rozbroić kontrami). Czy Tim Duncan zadominuje raz jeszcze? Ktokolwiek nie wygra i jakim sposobem, będzie to dość ciekawa historia.
-
Bez niespodzianek w pierwszym dniu, ale nadzieje rozbudzili Celtics i Warriors, stawiając dość mocny opór. Po serii wiele osób spodziewało się, że Warrios może dobić wymięknięcie Klaya Thompsona, a Denver - zbytnie zaufanie Karla do Andre Millera. Nic z tego, w pierwszym meczu obaj byli najlepsi po swoich stronach. Ostatnia kwarta w wykonaniu Millera była powalająca, ale następny mecz może wyglądać inaczej. Taktyka Warriors tak naprawdę była dość krótka na Nuggets, ale dostała wiele szans dzięki kolejnym zbiórkom Boguta i Lee. Na pewno zdziwienie, że Clippers tak łatwo wygrali z Grizzlies, i to wydając się tacy bardziej... Grizzliesowaci. Zupełna miazga na deskach - Marc Gasol w ponad 40 minut gry miał dwie zbiórki (tak, ten koleś ma wahania formy...), ogółem Grizzlies przegrali je 23-47. Brooklyn Nets zagrali naprawdę wyjątkowo dobry mecz na otwarcie swojej historii playoffów. Wszystkie cztery gwiazdy wypadły dobrze, co w sezonie bywało bardzo rzadkie, głównie ze strony Joe Johnsona i Geralda Wallace'a. Brook "double double mam tylko w McDonaldsie" Lopez... kurczę, ciężki przypadek, koleś nadal magicznie unika zbiórek, nie jest tytanem obrony, to musi bawić w przypadku kolesia mającego 213 cm, ale miło widzieć centra, który regularnie w każdym meczu zdobywa punkty. Nie ma innego w NBA w tym momencie. O miano największego losera stulecia dziarsko walczy z CP3 Melo, ale on też wypadł bardzo dobrze. Melo ma najgorszy bilans ze wszystkich zawodników w historii, którzy rozegrali co najmniej 50 meczów w playoffach, ale poprawił go już do 18-37 i powinien jeszcze trochę poprawić. Poza Melo, Knicks rzucali trójki 5-19 i generalnie mieliśmy spodziewany, defensywny mecz, w którym obie strony nie miały za bardzo opcji, ale Celtowie bardziej.
-
Mam wrażenie, że Messi specjalnie doznał kontuzji, żeby ludzie sobie przypomnieli, jak wygląda ofensywa Barcelony bez niego. Nie jest to przyjemne. Bez jaj pięciu napastników się przewinęło na boisku, a jedynym kolesiem, który stwarzał jakiekolwiek zagrożenie, wydaje mi się Thiago.
-
Kolejny pokaz dominacji (pipi)rro. Przypadkowe kontuzje kazały przypomnieć, że to jeden z najlepszych napastników w Niemczech i strasznym marnotrastwem jest trzymanie go na ławce. Nic tylko czekać na jedenastkę na Barcę i sam mecz, który zapowiada się na szlagier dekady. Dortmund nie powalił skutecznością, ale także kompletnie dominował. Zdjęcie Reusa pod koniec to chyba jedyne zmartwienie, ale wydaje mi się, że uraz nie mógł być poważny. Bardzo dobry mecz Lewandowskiego, ale z Realem być może nie będzie mu mogło ujść płazem, jeśli znowu będzie marnował okazje, to samo tyczy się pozostałych zawodników kwartetu ofensywnego. Schalke przegrało z Eintrachtem, znowu rozniecając walkę o czwarte miejsce. Na razie je trzymają, ale jeśli Freiburg jutro wygra, wskoczy... Podopieczni Christiana Streicha są w dobrej formie i mogą jeszcze po dłuższym okresie czajenia się wejść na miejsce dające eliminacje LM.
-
Klopp potwierdził swoje słowa, że nie przejmuje się za bardzo Realem, wystawiając najsilniejszy skład... mimo że gra z Mainz, u siebie, i w zasadzie ma zapewnione drugie miejsce w lidze. Przy ostatniej formie Mainz uznałem: "lepiej włączyć mecz od początku, za długo nie potrwa". Minęło jakieś 30 sekund, zanim Dortmund wyszedł na prowadzenie...
-
Jeśli to jest w długi weekend i będzie ciepło, to może też będę na tym meczu, chociaż w sumie trochę szkoda mi kasy... Bilety za bramkami są tańsze, ale nigdy tam nie siedziałem, czy to ma jakiś sens?
-
Już dziś o 21 Boston postara się sprawić niespodziankę i są tacy, którzy naprawdę widzą dla nich szanse na awans, choćby dlatego, że to ekipa najlepiej broniąca trójki w lidze, a Melo... z Melo może być różnie. Zaraz potem z pozycją skazańca nie będą chcieli się pogodzić Warriors, ale najciekawszy mecz niestety o 4.30 w postaci Clippers-Grizzlies. Wcześniej jeszcze starcie Nets-Bulls, w którym może nie zagrać Joakim Noah. To ewidentnie stawiałoby Nets w sytuacji faworyta, przynajmniej w tym jednym meczu. Dochodzę do wniosku, że w sumie Deron i Brook powinni i tak wystarczyć...
-
Steph Curry właśnie pobił trafionych trójek w sezonie, i potrzebował do tego o wiele mniej prób, niż Ray Allen z dotychczasowym rekordem. Ale wszelkie reguły i precedensy ulegają przed podstawowym prawem, które jest proste: zazwyczaj wygrywa lepsza ekipa. Knicks są po prostu wyraźnie lepsi od Bostonu, Nuggets - od Warriors. Gdyby był Rondo, to spokojnie dopuszczałbym zwycięstwo Celtów - Knicks mają najgorszą obronę w playoffach (okej, drugą - jednak Lakers nie do pobicia) i w starciu do czterech zwycięstw spokojnie może się w pewnym momencie zaciąć maszyna Melo-trójkowa (swoją drogą, słusznie ktoś stwierdził, że Melo ostatnimi czasy tym łatwiej trafia rzuty, im są trudniejsze...). Ale Boston to już nie jest czołowa defensywa ligi, jest dobra, ale bez szału. Co do Nets-Bulls, to po przemyśleniu... nie wiem. To jest podobny zestaw, Nets mają fatalną obronę, Bulls - atak. Ale jakość jest zbliżona. Nets skończyli sezon naprawdę dobrze, podobno poprawa zdrowia Derona wpłynęła na jego wyborną grę w kwietniu, ale jakoś trudno się oprzeć wrażeniu, że są raczej dobrzy na słabeuszy i pod koniec sezonu, a nie w meczach o pełną stawkę... Ale zupełnie dopuszczam, że brak regularnych opcji w ataku dobije Bulls zupełnie, podczas gdy przynajmniej jeden z dwójki Deron-Brook będzie zawsze w stanie uciec i nie zdziwię się, jeśli Nets wygrają na luziku.
-
Wygląda na to, że strzelec decydującego gola w meczu stulecia może odejść, i to za półdarmo. Schalke skorzystało z klauzuli 1 mln euro w kontrakcie Felipe Santany. Nie wiadomo, czy piłkarz przejdzie, ale ostatnio wspominał, że chce grać w pierwszej jedenastce... podobno wszystko jest na ukończeniu. To samo mówi się w Niemczech o transferze Andre Schuerrle do Chelsea. Negocjowane jest obecnie 20 mln euro dla Bayeru. Po co Chelsea chce kupować kolesia grającego na lewym skrzydle, skoro tam gra akurat ich najlepszy piłkarz, nie jestem pewien... W ramach transferu na rok do Leverkusen ma zostać wypożyczony Kevin De Bruyne, którego kupić próbował też Dortmund.
-
Kolejna gierka z mojego top 10 roku staje się... tak zwanym indie na peceta (chociaż Papo & Yo to raczej typ gry, której nie lubię, ambitna oprawa i mało powiązany z nią gameplay). Ostatnimi czasy dość mocno stoi ten zbiór. Niedawno Trials i Super Hexagon, teraz to, zaraz Fez...
-
Pistons, Cavs i Sixers nie marnowali czasu i zwolnili trenerów, przy czym Collins przyjął w Philadelphii rolę doradcy, natomiast Cavaliers podobno chcą powrotu Mike'a Browna. Zwolnienie Scotta nie dziwi, wszak mimo przybycia paru talentów nie wykrzesał z nich zbyt wiele. W trzy lata wygrał mniej meczów, niż Heat w tym sezonie... Brown mógłby przywrócić dobry poziom defensywy, chociaż tyle... Swoją drogą, jedna z bardziej jarających mnie projekcji a propos wolnej agencji? Andrew Bynums do Suns, a wtedy Gortat do Cavaliers. Miejsce centra obok Irvinga i Waitersa to mogłoby być doprawdy nie najgorsze lądowanie. Przy okazji, od dziś już oficjalnie:
-
Wesołe przekomarzanki w Niemczech. Jurgen Klopp stwierdził, że "stawia swój tyłek", iż Bayern poprosił Guardiolę o podpowiedzi w sprawie pokonania Barcelony. Karl-Heinz Rummenige stwierdził: "tyłek Kloppa wyląduje w muzeum Bayernu". "Klopp powinien postawić swój przeszczep włosów, byłby łatwiejszy w transporcie od tyłka". Niemieckie poczucie humoru... nieprzetłumaczalne.
-
Pary 4-5 to nie będzie niespodzianka w żadną stronę. W obu konferencjach zapowiadają się na najbardziej wyrównane. Postawić na kogokolwiek z miejsc 6-8 - to odwaga. A często się to zdarza, że ktoś taki awansuje, ostatnio dwukrotnie z udziałem Spurs... czy tym razem zaskoczą ich Lakers bez Kobe'ego, za to z szalejącym Steve'em Blake'iem i trenerem, który pewnie nagle poczuł, że faktycznie jest trenerem? Nie byłbym w takim wielkim szoku. Lakers bez Kobe'ego w ostatnich dwóch sezonach mają bilans 8-4... Myślę, że mogą powalczyć. Wszystkie trzy mecze w sezonie były zacięte, to powinna być ciekawa seria. Myślę, że poza tym Hawks powalczą, ale ostatecznie z nierozstawionych wyjdą tylko Bulls. Chciałbym wierzyć w Rockets, ale matchup wygląda mi tak, że OKC ich rozniesie. No i wiadomo, że Memphis powalczy, w końcu Chris Paul to największy loser tego stulecia. Bez jaj, nie wiem, czemu udaje mu się unikać tej łatki. W mediach amerykańskich ciagle czytam: CP3 jest clutch, CP3 włącza wyższy bieg w playoffach, CP3 ma jaja i psychikę lidera, bla bla... Na razie każdy jego występ w playoffach to albo mały zawód, albo większy zawód. Przeszedł dwie serie w swoim życiu. Dla kolesia, który jest trzecim największym talentem w XXI wieku, to trochę nędza. Durant już wygrał pięć, a LeBron w tym wieku osiem. Wiadomo, że różne mają ekipy, ale jednak nigdy ta domniemana przez niektórych wyjątkowość CP3 się de facto nie objawiła, wygrywał tylko z ekipami niżej rozstawionymi, aż rok temu bohatersko w parze 4-5 Clippers pokonali Grizzlies. Teraz może być czas na zemstę, choć Grizzlies też nie mają jaj... Czekam na porażkę Clippers w Game 7 i cały czerwiec spędzony na ploteczkach o tym, co zrobi CP3 będąc bez kontraktu tego lata.
-
Niestety nie wyrobiłem czasowo z tą ligą. Nie ogarnąłem. Co do trenera - tutaj co roku jest trudna dyskusja, który najlepszy, zazwyczaj wymienia się co najmniej połowę wszystkich trenerów, każdy z nich ma za sobą jakieś argumenty, a wielu z nich sezon wcześniej było wśród najsłabszych. W tym roku wygrać może podobno Spoelstra i... w sumie mnie to tak bardzo nie dziwi. Jakkolwiek rok temu z okazji mistrzostwa mówiło się o wielkiej odmianie Heat i LeBrona, to dla mnie to zawsze była raczej kwestia ułożenia się meczów. Dopiero ostatnie miesiące to faktyczna odmiana w organizacji Heat, moment, gdy stali się faktycznie drużyną. Niezła gra bez LeBrona na boisku mówi wiele w tej kwestii. Polecam ten artykuł wymieniający parę zmienionych aspektów. W miejsce chaosu jest jakiś pomysł na grę - mają wreszcie trenera na ławce, nie w koszulce z numerem 6. Ludzie popatrzą na tabelę i Denver jest jeden mecz za Spurs. To prawda. Ale zostaję przy Popie, bo końcówka sezonu rządzi się swoimi prawami. Spurs zaczęli masowo przegrywać tak nagle i beztrosko, że nie mogę się oprzeć wrażeniu, iż to zupełnie celowe zagranie, mające w jakiś sposób zapobiec sytuacji sprzed roku, gdy szli jak burza i nagle bach, zacięli się, po 20 wygranych z rzędu przegrali cztery z Thunder. Po prostu wierzę, nie bez podstaw, że w Spurs wszystko ma sens. Można wiele mówić o Kobe'm Bryancie, ale oczekiwanie ponad 3000 minut od zawodnika w tym wieku to nie jest rozsądny plan (oczywiście to nie do końca wina trenera Lakers, który trafił w trudny dla trenera kocioł). Pop niczego nie oczekuje, zawsze potrafi dokroić grę do elementów, jakie ma. Jego najbardziej wyeksploatowany gracz - Tony Parker - zagrał niewiele ponad 2000 minut, ledwo wchodząc do pierwszej setki ligi w tym względzie. Gdy rok temu wymiatali ofensywą, teraz kontuzje i spadek formy pewnych graczy zmusiły Popa do postawienia na obronę, która - zadziwiająco - stała się jedną z najlepszych w lidze, a obok życiowego sezonu Duncana w tym względzie skałami w tej defensywie są Kawhi Leonard i Thiago Splitter. Tak naprawdę jeśli mam mierzyć z czystej radości z podziwiania robionych akcji, to właśnie taką czwórkę musiałbym wyróżnić wśród trenerów: Popovich, Karl, Woodson i Spo. Ponadto w elicie umieściłbym zawsze niedocenianego Thibodeau oraz Hollinsa za obronę, na ich niekorzyść przemawia fakt, że ich ekipy nie awansowały w tabeli, a to zawsze pomaga. Dlatego spodziewam się, że wygra ktoś z trójki Spo-Woodson-Karl. Ale dla mnie - jeśli najlepszy trener ligi pozostał najlepszy, to pozostanę przy swoim zdaniu.
-
To trochę tak jakbyś napisał, że Adam Sandler ostatnio zaczął grać w lekko słabszych filmach, wzbudzających czasami delikatne uczucie zażenowania.
-
Bardzo ładnie, ale jednak nie udało się oddać takiego efektu jak w oryginale, który pozostaje jedną z najładniejszych (i najlepszych) gier w historii. Studio pewnie też nie to samo. Generalnie nie spodziewam się godnego następcy.