-
Postów
23 386 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
W dużej mierze to zależy od innych. Zremisowaliśmy z Anglią i Czarnogórą. Przegraliśmy z Ukrainą. Czyli teoretycznie jesteśmy jeden mecz do tyłu. Coś trzeba będzie w końcu wygrać z Anglią i/lub Czarnogórą, to na pewno. Ale trudno jeszcze powiedzieć, jak ułożą się pozostałe mecze. Na razie wszystkie były wyrównane, mogą w obie strony pójść te mecze. Jeśli np. Czarnogóra pokona Anglię, to Polska ma trzy punkty straty na półmetku. Czyli niby nie ma co skreślać szans. Ale może też wygrać Anglia - wtedy Polska i Ukraina mają 5 pkt. straty, ale obie mogą też przez następne mecze kogoś pokonać... Załóżmy, że punkty za San Marino i Mołdawię doliczamy automatycznie, chociaż Mołdawia już zabrała punkty Ukrainie i długo męczyła Czarnogórę. Tak że niech Polska wygra z nimi w czerwcu, to będziemy gadać, czy są szanse.
-
Od dawna moim głównym żalem do Wrocławia wobec np. Krakowa jest brak Subwaya na Rynku. Trzeba iść pod Sky Tower, to jest mi nigdy nie po drodze... W razie głodu zatrzymuję się starym zwyczajem w KFC.
-
No to z tego, co już wyraźnie po polsku napisałem powyżej: że w ignorancki sposób przypisujecie przyczyny do skutków. Nie chodzi o "szukanie pozytywów", tylko właśnie o szukanie negatywów. Powiedzenie "wszystko jest złe" to nie jest żadne znalezienie negatywów tylko wygodna gadka, która zawsze była i będzie poprawiać humor, ale treści w tym zero.
-
1. Ukraina nie bała się nas bardziej niż teraz. Wtedy to Ukraina była faworytem, była z drugiego koszyka, my z trzeciego. Mecz wyszedł Polakom, no i w sumie tyle można powiedzieć. Nie było to oczekiwane, podobnie jak wczorajsze dwa szybkie gole Ukrainy. 2. Nie graliśmy wcześniej z Mołdawią, więc trudno powiedzieć. Fakt jest taki, że w trakcie tamtych eliminacji Polska straciła punkty z każdą z trzech niżej losowanych ekip: Walią, Armenią i Białorusią. Z Białorusią, która była wtedy w rankingu FIFA jedno miejsce nad Mołdawią, przegraliśmy 4-1. 3. Mecze polskich kadrowiczów w klubach nie są tajne, można je zobaczyć w TV. Grają zazwyczaj dość podobnie.
-
No tak, wszyscy o tym gadają. Lewandowskiemu się nie chce itp. Ale to skojarzenie jest dla mnie ciekawe z innego powodu. Mianowicie ekipa Cristiano - chyba tutaj każdy się zgodzi, że koleś umie grać w piłkę - męczy się niemiłosiernie w dużo słabszej grupie od naszej. Wiadomo już, że nie ma szans z Rosją i w sumie dość fuksem ciągle ma szanse na drugie miejsce w walce z Izraelem. No a mówimy o drużynie, która nie jest Polską, tylko Portugalią, potęgą futbolu teoretycznie. Patrząc w internet widzę, że ludzie absolutyzują porażkę, która ma świadczyć o beznadziejności wszystkich piłkarzy, wszystkich trenerów, całego kraju, systemu szkolenia, Tuska, PRL-u, Targowicy i Cesarstwa Rzymskiego. Trzeba wszystko spalić, wszystko, zacząć od nowa, tym razem dobrze i porządnie, to meczów się nie będzie przegrywać, niech ktoś mądry to zrobi, bo przecież na Zachodzie są dziesiątki trenerów, którzy wygrywają, więc w czym problem. A dla mnie równie dobry wniosek z meczu jest taki, że Jarmołence wyszedł strzał. Nie zawsze mu wychodzi, tym razem mu wyszedł. Pomijając dwie okazje z początku, mecz nie był tak naprawdę żadnym pokazem fatalności i kompletną dominacją Ukrainy, jak to opisują niektóre media, tylko wyrównanym starciem ekip z podobnej półki. Polska dużo częściej gościła pod bramką rywali, brakowało wykończenia, a to nie jest cały futbol, tylko jeden fragment do poprawienia. Wiem, że dla niektórych popełniam zbrodnię "bronienia kadry PZPN-u", na punkcie której dostaną piany, ale zupełnie nie o to chodzi. Jak dla mnie ten mecz był po prostu podobny do poprzednich, obojętnie jak komu się to podoba. Nigdy nie jest tak, że WSZYSTKO jest źle. To było komicznie przewidywalne, że ocenianie poziomu Fornalika tylko za to, czy robi inaczej niż Smuda czy nie, po pierwszej porażce przejdzie w prośby o nowego trenera, który z kolei będzie wszystko robił inaczej niż Fornalik. Bo dla niektórych to zawsze prosta droga do sukcesu - jak jest źle to obrócić do góry nogami i jest dobrze. Ale w piłce nożnej nie ma prostej drogi, jest dużo przypadku. Gdyby w Barcelonie krzyczano: trzeba wszystko zmienić!!! jest wszystko fatalnie!!! za każdym razem, gdy jedenastu chłopa przegrało mecz, to system Cruyffa dwieście razy by obalono zanim by się pojawił Messi i wygrane Ligi Mistrzów. Polska nie ma indywidualnie gorszych piłkarzy, niż rywale z grupy. Ale ludzie przypisują temu 100% odpowiedzialności za każdy wynik, co nie jest prawdą. Mecz z Ukrainą był wyrównany podobnie jak z Anglią, uznany przez wielu za sukces. Jeśli podobnie zagrane przez Polskę mecze ocenia się w zupełnie różny sposób, no to trudno racjonalnie oczekiwać jakiejś poprawy.
-
Mecz faktycznie ciekawy, szkoda że przy okazji Ukraińcom wpadło wszystko co mieli. Powiedzmy generalnie, że ustawianie się obrony i bramkarza nie było optymalne, ale tak czy siak, nawet Jarmołenko i Gusiew nie strzelają tak za często. Gra pojedynczych piłkarzy nawet dobra, gdyby Piatow ustawiał się jak Boruc to moglibyśmy już mieć jakiś hokejowy wynik. Ale Piatow gra dobrze. Wiem, jakie to cieniarskie i polaczkowate tłumaczyć porażkę polskiej kadry, ale doprawdy sędzia też, delikatnie mówiąc, nie pomaga. Nie byłoby nic dziwnego w dwóch czerwonych i karnym na korzyść Polski. W każdym razie gra polskiej ekipy dużo lepsza niż z Irlandią, mecz przegrany bardziej pechowo niż z racji gry.
-
Po włączeniu meczu:
-
Tak jak mówiły przecieki, bez Obraniaka. Za to jest Boenisch, ale on, z tego co widziałem, nawet jakoś mówi po polsku. Wychodzi na to, że tym razem 100% objeżdżania po meczu skupi się na Lewandowskim. Obawy? Jak zawsze, druga linia. Nie oglądam polskiej ligi, ale kadrowe występy Łukasika nie zachęcają do niego, delikatnie mówiąc. Co do Majewskiego - oczywiście piłkarz w wieku 26 lat, który w zasadzie nigdy w karierze nie miał kontaktu z futbolem wysokiej klasy, to nie brzmi za dobrze, ale kto wie, jak sprawdzi się w tej ekipie. Na pewno największa niespodzianka i ciekawość, niemal pajac z pudełka polskiej ekipy. Większe szanse dla Polski widzę jednak w lewej flance, która może nie dorówna prawej, ale z Rybusem i Boenischem daje potencjał, że wreszcie COŚ na niej się będzie działo. Oczywiście wolałbym Obraniaka na lewej, no ale tak przecież grał Smuda na Euro, więc media by nigdy tego Fornalikowi nie wybaczyły. Rybus z Grecją nic nie pokazał, ale mówią o nim, że jest dobry...
-
Ukraina niby nie wygrała ostatnio z Anglią grając dwa razy, ale miała przewagę w obu meczach. Remisu z Mołdawią nie widziałem, tak czy siak - jeden słabszy mecz nie sprawia, że można w nich założyć rywala z niższej półki. Raczej nim nie jest, dlatego najpewniejszym wynikiem wydaje się remis - najczęstszy wynik w meczach Polski z ekipami z tej półki.
-
Po remisie Portugalii z Izraelem chyba możemy powiedzieć spokojnie, że jest już pierwszy pewniak do awansu z Europy, czyli Rosja. Niby głupio tak oceniać w połowie eliminacji, ale nie wyobrażam sobie, żeby stracili aż tyle punktów z tak słabymi rywalami. Trwa mecz Chorwacja-Serbia, z transmisji wynika, że nikogo raczej nie zabito. Niestety Serbia jest nadal słabiutka i w sumie sposób, w jaki padł gol, mówi wiele. Akcent polskiej ligi: Aleksander Tonew zaliczył hat-tricka. Co prawda z Maltą, ale tak czy siak - wydaje mi się, że to pierwszy hat-trick gracza polskiej ligi w eliminacjach od jakiegoś czasu... Oprócz tego z dzisiejszych meczów chyba tylko Polska-Ukraina oraz Czechy-Dania można uznać za ciekawe. Można czekać na wtorek, gdy Francja zawalczy o awans z Hiszpanią.
-
Pomijając nadzieję na sukces/porażkę reprezentacji Polski, mecze z Czarnogórą i Anglią (a wcześniej na Euro) były dość zacięte i nienudne, więc jeśli Ukraina stoi na podobnym poziomie, to powinno przynajmniej być ciekawie. Z drugiej strony, z innymi rywalami (słabymi oraz mocnymi nie o punkty) bywało ostatnio dużo słabiej pod tym względem, tak że... liczę na to, że Ukraina zagra lepiej, niż do tej pory. Do tej pory w ich trzech meczach padły łącznie trzy bramki - dodatkowo jedyną dla nich strzelił Konopljanka, który jest obecnie kontuzjowany. Ale teraz muszą wygrać bardziej niż Polska, więc może być lepiej... oby. Dzisiaj podobno mamy zobaczyć w akcji 4 piłkarzy Dynama, 3 Dnipro i 2 Szachtara. W ataku Zozulja ma zastąpić Selezniowa, obok Dević z Metalista. Generalnie poza Jarmołenką nie widać wielkich zawodników...
-
Już dziś kluczowy mecz z Ukrainą. Tym razem dach zamknięto. Raczej musimy wygrać, żeby myśleć o awansie, ale... Ukraina też tak uważa. Mimo wszystko na razie wygląda na to, że Ukraina jest najsłabszym z czwórki faworytów, bo nie tylko jedyna przegrała bezpośredni mecz (u siebie z Czarnogórą), ale też zremisowała z Mołdawią. Jeśli więc Polska nie wygra z nią... to z kim? Załóżmy, że nie jesteśmy i chyba nie zamierzamy być na poziomie, gdy odpowiedź brzmi: "zawsze zostaje San Marino"... Polska jest faworytem bukmacherów, w końcu ma gwiazdy pokonujące Real Madryt i angielskie kluby... a niedawno uczestniczyły w rozjechaniu paru kadrowiczów Ukrainy w barwach Doniecka. Jednak jest też parę niepewnych kart... w zasadzie jest to pół jedenastki: - bramka (raczej Boruc, ale jak często można zmieniać "nr 1"?) - lewa obrona (raczej Boenisch, ale nie grał w kadrze od dawna na tej pozycji, z Irlandią zawiódł) - stoper (Wasilewski dawno nie grał w klubie, Celeban i Salamon w kadrze) - na prawej obronie Piszczek, ale ciągle ma problemy zdrowotne - Łukasik albo Borysiuk obok Krychowiaka? Obaj nigdy mnie nie przekonali, że coś umieją - na lewe skrzydło pewnie wróci Rybus, na środku Obraniak lub Majewski, ale czy stać ich na dobry mecz i, wreszcie, granie nieco bliżej napastnika, by wykorzystać umiejętności lidera strzelców Bundesligi? To jedyny tak ważny mecz kadry aż do września. Wcześniej tylko San Marino i Mołdawia, czyli starcia, które nie powinny wzbudzać większych emocji... Nie wiem, czy po tylu latach jest nadal sens to pisać, ale byłoby fajnie zobaczyć, jak Polska wygrywa z kimś teoretycznie w miarę mocnym...
-
Te miny graczy Cavs, kiedy przegrali taki mecz, a 5 sekund przed końcem minimalny ruch ręki sprawił, że nie mieli autu pod koszem przegrywając jednym punktem... Teraz to jest nawet zabawne, ale będzie dopiero zabawnie, jak grający 42 minuty w meczu z Cavaliers LeBron w pewnym momencie się nieco zmęczy i Heat przez to nie wygrają mistrza. Albo Miami wymyśliło jakiś cudowny sposób szprycowania się, albo chyba za dużo ryzykuje tak się wczuwając w każdy mecz. Prawdę poznamy w czerwcu... Tymczasem w Memphis też gorąco, bo najpierw niesamowite nerwy pokazał Jared Bayless, doprowadzając trójką do dogrywki, a potem na niecałą sekundę przed końcem layupa dającego jednopunktowe zwycięstwo wykonał Marc Gasol. Myślę, że na ten moment możemy powiedzieć wprost, że LeBron ma już w kieszeni kolejną nagrodę MVP. Nic mu jej nie zabierze. Durant niby gra wybitny ofensywnie sezon, ale ostatnia postawa Thunder chyba ostatecznie zniechęci kogokolwiek do głosowania. Analogicznie z CP3. Parker byłby może drugi, ale kontuzja. Czwarte MVP dla Jamesa można by przyznać już teraz. MVP sprzed 10 i 11 lat ciągle na chodzie - Duncan kolejny raz zagrał fantastyczny mecz, przeciwko Warriors tym razem, i nie: fantastyczny jak na swój wiek, tylko normalnie, ten koleś jest fenomenem w tym sezonie, jest pod każdym niemal względem w czołówce ligi, wydajny w ataku, w obronie, zbiera... Gwiazdą wieczoru był też Brook Lopez, który rzucił w Dallas 38 pkt. i już raczej ostatecznie pozbawił Mavs resztek nadziei na playoffy. Iluzoryczne szanse na wejście ma jeszcze Utah, ale wygląda na to, że już znamy pełen skład playoffów, choć w rozstawieniu może się to i owo zmienić.
-
No jak już w połowie trzeciej kwarty było jakieś 24 pkt. przewagi, to pomyślałem: okej, po meczu, takie rzeczy się już odpuszcza. W połowie czwartej kwarty Heat prowadzą już 7 punktami... Na początku czwartej kwarty LeBron w ciągu minuty zdobył 11 pkt., trzy trójki i kelner... Ktokolwiek inny by to zrobił, no nie uwierzyłbym, ale w sumie czemu nie... Niezła historia się z tego robi, każdy w lidze się spina na mecz z Heat żeby pobić Goliata, a Heat kolejny raz jakimś cudem wracają, jakoś wygrywają. Tymczasem w Memphis hicior zupełnie innego rodzaju, Memphis próbują udusić Thunder swoją defensywą. Po trzech kwartach żadna z ekip nie dobiła do 60 pkt... Defensywa defensywą, ale ostatnimi czasy naprawdę zarówno Ibaka, jak i Martin nie znajdują drogi do kosza - jeśli to się utrzyma, szanse OKC na pokonanie kogoś silnego naprawdę maleją.
-
Jest tego tak dużo, że trudno powiedzieć... na ten moment na pewno wyróżniłbym gry Blendo Games (Gravity Bone, Thirty Flights of Loving) oraz Hotline Miami jako arcydzieła pecetowego indie. Ale to zależy, czego oczekujesz, naprawdę...
-
Tak jak pisałem - Nuggets mają w całej konferencji najlepszy bilans w starciach z ekipami z playoffów, a od tego czasu nabrali też zabójczej regularności, która kto wie, może ich jeszcze wrzucić parę pozycji wyżej do końca sezonu. (Ciekawostka: obecnie Clippers, jako zwycięzca dywizji, zajmują mimo gorszego bilansu oficjalnie 4. miejsce w rozstawieniu, ale o przewadze parkietu decyduje bilans i gdyby doszło do takiego starcia, to mieliby ją Nuggets... ważne w momencie, gdy ci w Denver mają morderczy bilans 30-3, a na wyjeździe nadal ujemny). Uważałem, że to mecz must-see i tak było, faworyci (nadal?) Zachodu zostali rozjechani dość łatwo - szokująco łatwo, jeśli wziąć pod uwagę, że prawie wszystkie mecze u siebie wygrywają wysoko. Jeszcze bardziej - biorąc pod uwagę, że Nuggets dzień wcześniej grali wyczerpujący mecz w Chicago. To było starcie dwóch podejść do budowania ekipy - jedno można by przypisać Nuggets, Grizzlies, trochę mniej Spurs, a drugie - Heat czy Thunder. Podczas gdy w Thunder większość w ofensywie robili tradycyjnie Durant i Westbrook (większość rzutów z gry, wolnych, punktów, asyst i strat drużyny), w ekipie Nuggets każdy z dziewięciu zawodników rotacji miał swoje momenty, każdy grał co najmniej kwadrans i trafił kilka rzutów. I chociaż ani jeden zawodnik nie grał jakoś powalająco - na pewno żaden z nich nie jest na poziomie Russella i Durantuli - to jednak mecz wyglądał, jak wyglądał. Uwagę trzeba zwrócić przede wszystkim na wyborny mecz Andre Millera w dzień jego 37. urodzin. Podobnie jak Miami, Nuggets w marcu grają ze Spurs. Czy Popovich postanowi przerwać obie serie? Chciałbym to zobaczyć na rozgrzewkę przed playoffami. Na ten moment dowolne starcie z udziałem top 5 Zachodu zapowiada się fenomenalnie.
-
Co to za alternatywa... Po pierwszym odsłuchu uderza... brak uderzenia. Choć okładka podobna, a i producent ten sam, jakoś nie czuć tej wybitnej agresji, jaka była w brzmieniu debiutu. Skończyli się na Kvelertak.
-
Nie uważam oczywiście, że długofalowo Lakers są lepsi z Blake'iem zamiast Kobe'ego, przez 48 minut, bez takich szaleństw. Ale zwróciłem uwagę, że w niektórych sytuacjach mogą osiągnąć lepszy wynik grając inaczej. Myślę, że gra bardzo dobrze w tym sezonie, ale na pewno nie tak efektywnie, jak najlepsi gracze ligi. On uważa, że tak trzeba grać, jak gra, bo ustawia wysoko poprzeczkę i dzięki temu wszyscy grają lepiej, ale nie widać na to mocnych dowodów.
-
Mecz nie zawiódł, delikatnie mówiąc. Fantastyczne spotkanie, niech żałuje kto nie oglądał. Ktoś tam pisał tu kiedyś, że nie ma "rivalry" LeBron-Celtics, ale jednak to są wyjątkowe spotkania, Celtics bez Rondo i Garnetta to dalej Celtowie. Chcieli zatrzymać Heat. Bardzo chcieli. Boston szybko zrobił run 17-0 i wyszedł na spore prowadzenie, które sprawiło, że już od drugiej kwarty mecz był rozgrywany jak "końcówka". Sporo błędów pośpiechu z obu stron, spudłowanych layupów, chaosu, heroiczne zagrania, mecz życia Jeffa Greena (21 rzutów - 43 pkt., 4 bloki...)... LeBron w połowie drugiej kwarty zapakował mocarnego alleya na Terrym, po czym dostał technika za gardzące spojrzenie na leżącego rywala. http://www.youtube.com/watch?v=V6vNqRY5xOo Celtics dwa razy mieli przewagę, która wydawała się spokojnie do dowiezienia, a jednak jakimś cudem Miami wygrało. LeBron wszedł w ostatniej kwarcie przy bodaj 10 pkt. straty i włączył God Mode, który jeszcze parę lat temu by kogoś ekscytował, teraz był... w sumie nawet trochę nieefektywny jak na niego, czegoś tam nie trafił. Myślę, że można im od razu dopisać cztery kolejne zwycięstwa do tych 23, no bo czy ktoś sobie wyobraża, że Cavs bez Irvinga, Pistons, Bobcats i Magic to są rywale, którzy mogą zatrzymać tę maszynę?
-
A może jest tak, jak często tu sugerowałem w temacie, i po prostu koszykówka nie polega tylko na tym, żeby lider był liderujący i miał odpowiednią psychikę. To nie Howard wypełnił to wszystko, co robił Kobe, tylko każdy po trochu, Nash, Jamison, Blake... Wszyscy się śmieją z Blake'a i niby mają rację, ale na razie fakt jest taki, że dwa mecze bez Kobe'ego i dwa razy zagrał świetnie, w tym raz z Indianą na wyjeździe. Ale no właśnie - Blake nie musi tak grać. Blake nie musi robić heroicznych cudów w każdej akcji. Może w ogóle pełnić rolę pasywną, jeśli lepsza szansa jest z udziałem innych graczy. W ten sposób gorszy gracz wcale nie musi dawać gorszego wyniku. To jest też kwestia ilości granych akcji i szans ich powodzenia. Tymczasem Miami w ciągu swojej serii w niewiele ponad miesiąc wygrało więcej meczów, niż Bobcats przez ostatnie dwa lata. I zazwyczaj nawet nie wyglądają, jakby jakoś bardzo się starali. Straszne. Dziś chyba jedna z najlepszych szans, by ich pokonać - wizyta w Bostonie. Brak Rondo i uraz Garnetta niestety zmniejszają skalę widowiska, ale jeśli jesteście przesądni... równo 5 lat temu Boston przerwał serię 22 zwycięstw Rockets. Memphis trochę się zmęczyli, ale ciągle wygrywają Nuggets (11 z rzędu) i myślę, że ich jutrzejsze starcie z Oklahomą można sobie zaznaczyć w kalendarzu jako spotkanie, które może zaintrygować. Wyglądają ostatnio kapitalnie, ale czy potwierdzą to z (o dziwo ciągle) faworytem Zachodu? Denver to tacy nowi Clippers, może nie mają Wsadu Roku na kolesiu niższym o głowę, ale dunkują aż wióry lecą... a Clippers? Dawno nie wygrali z nikim silnym i powoli wypadają nie tylko z grona faworytów do finałów, ale i do drugiej rundy.
-
No nie było to zwycięstwo na luzie, ale w sumie bez różnicy. Nie pomyślałem, że do końca już tylko 8 kolejek. Swoją drogą w każdej większej lidze (aż do portugalskiej) mistrz jest już praktycznie przesądzony, ale tylko w Niemczech zaraz możemy mieć oficjalną koronację.
-
http://www.youtube.com/watch?v=czjvONdFd1A Jeśli takie coś to w Anglii za mało na kartkę, to w sumie rozumiem zdziwienie z tamtej czerwonej dla Naniego...
-
Nie muszę chyba nic dodawać do tego, co pisałem od wielu lat, ale jednak zaznaczę pro forma: dziwnym trafem pierwszy w tym sezonie mecz Lakers, w którym przez większość czasu nie grał Kobe, stał się ich najlepszym meczem w sezonie, w którym pokonali na wyjeździe Pacers. Kobe zresztą oczywiście dowodził ekipą z ławki, ale może lepiej niech wyleczy tę kostkę porządnie...
-
Kilka ciekawych indie, które obczaiłem w ostatnim czasie: Unmanned - krótka (ale nieliniowa) gierka flashowa (można zagrać w przeglądarce lub ściągnąć), lubiąca eksperymentować formą nieco w stylu "30 Flights of Loving". Świetna refleksja na temat wojny i gier video - strasznie przegapiona przez media gierka. Miasmata - gra w modnym ostatniu stylu "trafiasz na wyspę i sobie radź", jest tajemniczo, trochę strasznie... Czuć klimat niepokoju - nie wiem jeszcze, czy rozwinie się w bardziej otwarty horror, czy nie. Gra używa m.in. "realistycznego" systemu triangulacji dla odnajdywania się na mapie. Prawdziwy survival. Mechanika mogłaby być lepsza, ale wiele wybornych rzeczy w grze. Anodyne - gierka używająca mechaniki kojarzonej z Zeldami z GameBoyów, zwłaszcza Link's Awakening. Czerpie też z niego niepokojącą, oniryczną atmosferę - tęskniłem za nią! Grałem wielce wciągnięty do momentu, gdy dostałem buty do skakania - niestety, niektóre elementy skakane są dla mnie strasznie irytujące, a nienawidzę zostawiać czegoś nieskończonego. Mimo to gierka została udostępniona przez twórców za darmo na Pirate Bay, więc warto sprawdzić samemu! Poza skakaniem - wyborna!