-
Postów
23 386 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Borussia wygrała, ale nie przypominam sobie meczu za kadencji Kloppa, który wygrałaby tak szczęśliwie. Bayer stwarzał okazje praktycznie co dwie minuty. Okres gdzieś tak 20 pierwszych minut drugiej połowy to była jedna wielka sytuacja bramkowa. Było też trochę sytuacji, w których sędzia mógł gwizdnąć na korzyść Leverkusen. Pierwszy test rundy wiosennej mają niby zaliczony, ale wyglądali już na nieco bardziej zmęczonych. Teraz reprezentacje, mecz u siebie z HSV i już najważniejszy obecnie test, czyli Szachtar.
-
Szalone ataki Leverkusen w końcu dają gola. Fantastyczny mecz. Kto nie ogląda niech żałuje.
-
Mecz faktycznie efektowny. Leverkusen miało swoje okazje, ale jest już 2-0 dla Dortmundu po siedmiu minutach. Najpierw Lewandowski kapitalnie odnalazł zgubioną piłkę i puścił prostopadłą do Reusa, potem Leno troszkę się spóźnił próbując go zatrzymać, karny i 2-0. Ze słabszym rywalem mecz mógłby już być skończony, ale wygląda na to, że Leverkusen bynajmniej nie zaprzestanie atakować...
-
Fantazjujesz. Ostatni mecz był po prostu wyrównany. Obie ekipy miały szanse... to był mecz na równi, jak wiele innych. A Barcelona jest teraz silniejsza niż za Pellegriniego, o czym świadczy chociażby ilość punktów w lidze. Ty nadal potrafisz jakoś wyczarować, że lepsza gra i lepsze wyniki z silniejszym rywalem = gorsza gra Realu.
-
Nie bardzo. Pisałem tylko o tym, że konkretne ustawienie obrony Realu nie powstrzymało Barcy tak bardzo, jak by mógł pierwszy skł. Barcelona marnowała szansy, ale Real też. Ogólnie to nie jest żadne dziwne stwierdzenie, bo większość osób tak odebrała ten mecz, że obie ekipy marnowały szanse. Były TAK BARDZO wyrównane. Nie to, co te mecze zremisowane albo wygrane przez Real, w nich liczyła się już tylko Barcelona. Co za upadek dla Madrytu... Ja podałem konkretne fakty, które świadczą o postępie Realu, zwłaszcza w starciach z Barcą. Ty możesz tylko powtórzyć, że "grał gorzej" albo "walczył o jak najmniejszą porażkę" (w rzeczywistości nie przegrywając większości meczów, co dopiero wszystkich jak Pellegrini). Fakt jest też taki, że w tym momencie sezon na poziomie Pellegriniego zostałby uznany za porażkę i tyle. To mówi samo za siebie. To nie jest efekt porównania z Pellegrinim tylko z poprzednim sezonem Mourinho.
-
Świetnie, udało ci się napisać coś dokładnie odwrotnego do rzeczywistości. Real Pellegriniego przegrał do zera oba mecze z Barcą. Mourinho czasem wygrywa, czasem remisuje, czasem przegrywa. Nie wiem, jak da się z tego zrobić, że byli lepsi za Pellegriniego... aha, można napisać kibicowski komunał w stylu "grał o zwycięstwo a teraz nie gra", będący na tyle mętny, że nie można wprost wykazać, jak jest bzdurny. Ja widziałem parę dni temu Real grający o zwycięstwo. Było 1-1, a okazji do gola mieli jeszcze co najmniej kilka znakomitych. Z Barceloną się wygrywa TYLKO z kontry, więc Mourinho w Realu priorytetyzuje grę z kontry. Pellegrini priorytetyzował co innego - w rezultacie Real potrafił wygrywać kilkanaście meczów z rzędu w lidze, ale z Barcą nie miał szans (i z Lyonem). (Swoją drogą, właśnie dlatego ten Real wypada najlepiej w meczach z Barcą, a w meczu z United wypadnie prawdopodobnie fatalnie - bo Fergie nie będzie miał oporów, żeby kampić w zasiekach przez 89 minut. Dokładnie odwrotnie, niż piszesz: ten Real jest lepiej zbudowany na Barcę, a gorzej na słabszych rywali) Tego lata wszyscy twierdzili, że Mourinho wniósł Real na nowy poziom. Proszę bez rewizjonizmu. Teraz mówi się o porażkowości tego sezonu w kontekście dokonań samego Mourinho, a nie poprzedników, i to mówi wszystko o właściwym kontekście. Drugie miejsce w lidze z dużą stratą (do rekordowej Barcelony) i odpadnięcie w 1/8 finału LM to przecież jest coś, co tylko dzięki Mourinho teraz wygląda jak porażka Realu, a nie jak standard.
-
No ale siły i zaangażowanie to nie są jakieś rozbieżne strefy, tak że nie wiem, co dokładnie chcesz powiedzieć. Jeśli sugerujesz, że taki Cristiano Ronaldo biega po boisku myśląc "a co tam, wszystko mi jedno czy strzelę czy nie, nie ma sensu się wysilać, co mnie obchodzą jakieś tam trzy punkty do tabeli i reputacja, Mourinho ble", to jest to absurd. Takie słabiaki jak Grenadę Real Madryt powinien rozjeżdżać z odruchu, nawet jak nie gra najlepiej i nie ma wielkiej przewagi w grze, albo odwrotnie - jeśli nie wygrywać, to przynajmniej nie zostawić widzowi wątpliwości, że to zwykły pech, że jest o klasę wyżej. Takie opcje pozwalają uznać, że zespół może regularnie dostarczać wysoki poziom, że następny mecz będzie raczej dobry niż niedobry. Real czasem tak robi, ale nie zawsze, i to dotyczy całego sezonu od początku do teraz. Trudno powiedzieć, jaki może być wynik, bardziej pewnym można być stylu, który nie będzie powalał. W tej chwili wyobrażam sobie dwumecz z United i nie wiem, kto awansuje, a przede wszystkim, w zasadzie mnie to nie obchodzi. Być może Real za 10 dni będzie bardziej wyglądał jak z Barcą, niż jak z Grenadą, ale Mourinho sam pierwszy powtarza, że pewne rzeczy lepiej mieć w nawyku, zamiast liczyć, że "jak zagramy na serio to na pewno nam wyjdzie".
-
Straszny mecz dla każdego, kto lubi piłkę. Real zupełnie opadł z sił po starciu z Barcą i nie wyglądał prawie w ogóle na ekipę odstającą od słabiutkiej Grenady. Gdyby nie samobój przy rzucie rożnym, trudno byłoby w ogóle coś powiedzieć o tym spotkaniu. Najlepszym chyba zagraniem Realu w meczu było... wybicie Arbeloi na ten właśnie rzut rożny. Poza tym wyróżniło się chyba tylko parę fauli, za które można było pośrednio wyrzucić niejednego zawodnika Królewskich z boiska, albo gwizdnąć karnego. Poza tym? Może parę sytuacji... jak ta, którą najpierw zmarnował Callejon, nie podając na setkę Benzemie, a potem sępiący Benzema, dobijając wzdłuż linii bramkowej. Grenada oddała tylko parę strzałów i ani jednego celnego, co mówi o nich wiele. Generalnie po prostu kopali. Teraz mamy reprezentacje (np. Hiszpania leci do Kataru), potem Real gra z Sevillą i już Manchester United. Szlagier 1/8 finału coraz bardziej kształtuje się jak zupełna przymuła, co więcej - wydaje się, że United ma szanse go przejść.
-
Cristiano Ronaldo strzelił samobója przy rzucie rożnym, spędził resztę pierwszej połowy płacząc.
-
Bayern, o niespodzianko, wygrał dziś do zera. Jutro hicior Leverkusen-Dortmund. Leverkusen u siebie ma najlepszy bilans w lidze, jako jedyne nie przegrało jeszcze meczu. Jednak Dortmund jest dość potężny, mając tydzień wypoczynku, toteż można sobie wyobrazić każdy wynik. Nikt raczej nie wierzy w możliwość nawiązania walki z Bayernem, ale jest walka o drugie miejsce, a i o uciekanie naciskającemu Eintrachtowi, więc powinniśmy zobaczyć mecz walki i odważnej gry.
-
No od jakiegoś czasu starcia Real-Barca to jest pokaz kopaniny jak się da. Już chyba można to uznać za specyfikę tego starcia, na szczęście na równi z nieziemskim poziomem technicznym kopnięć samej piłki. To naprawdę fenomen, że ci gracze są w stanie tak się tępić, a potem na kadrze grać ze sobą, chociaż zdaje się Iker opowiadał, że bodaj w 2011 nie wyobraża sobie, żeby kadra Hiszpanii przetrwała zgrupowanie. W każdym razie jeśli Boski Żoze wznieci podobną zawziętość na Manchester, to będzie dobry show. Ach, już tylko 12 dni do epickiego double-headera w Lidze Mistrzów!
-
Brook Lopez jednak zagra w All-Star Game. Komisarz powołał go na miejsce kontuzjowanego Rajona Rondo. Swoją drogą... od dnia, w którym Rondo doznał kontuzji, Kobe gra jakby pożarł duszę Rajona Rondo. Czyżby ktoś złożył rytualną ofiarę voodoo?
-
To nie jest gdybanie. To jest stwierdzenie, że obrona Realu nie powstrzymywała perfekcyjnie Barcy, pozwalając im nieraz dojść do punktu, gdzie tylko od Barcy zależało, czy będzie gol. Gdybanie dotyczy tutaj tylko skuteczności Barcelony. Ich skuteczność czy jej brak nic nie zmienia w samej postawie obrony Realu.
-
Spec Następnym razem doinformuj się przed meczem. Varane był w praktycznie w każdym meczu, w którym grał najlepszym obrońcą Realu. Dzisiaj pokonał ostatnich niedowiarków. Nie ma doprawdy potrzeby mnie pouczać na temat europejskiej piłki nożnej. Pisałem wyraźnie o Carvalho w duecie z Varane'em. Jakkolwiek Francuz wypadł bardzo dobrze, to ogólnie obrona nie wyglądała stabilnie i wynik 1-1 trzeba uznać za raczej szczęście Realu, niż faktyczne ujarzmienie Barcelony. Niezależnie od postawy Varane'a czy też bardzo dobrej gry obrońców Barcy, i tak wydaje się, że obie drużyny zawiodły w egzekucji. W lepszy dzień Barca mogła spokojnie dostać tę bramkę Varane'a prowadząc 3-0 i wszyscy wiemy, że to możliwe, bo już były takie mecze.
-
Na ten moment największe gadane transfery to Leandro Damiao do Tottenhamu (znów) oraz... Nacho Monreal do Arsenalu! Kolejna hiszpańska sensacja Wengera, chociaż klubu pewnie aż tak nie odmieni, bo Gibbs w sumie i tak był jednym z paru jasnych punktów w tym sezonie. No ale kontuzja wyklucza go z gry na miesiąc, więc korzyść jest ewidentna.
-
Salamon faktycznie w Milanie. Oczywiście w internecie już widzę głosy typu "OMG, jaki ten koleś jest dobry, zechciał go AC MILAN!!!", ale bądźmy szczerzy, bycie czwartym stoperem w AC Milan (trzecim, kiedy Yepes umrze ze starości) to obecnie nie jest jakaś bardzo wysoka poprzeczka... Ot, jedno z wielu miejsc w Europie. Oczywiście Salamon dostanie za miesiąc powołanie do kadry, ale ludziom chyba już minęła podjara Fornalikiem i nie będzie jak z Krychowiakiem, że "nareszcie normalność" i "omójboże jaki dobry wybór, 100x lepiej niż Smuda". Smuda nota bene sprawdzał Salamona parę lat temu...
-
A jednak? Hehe, ileż było już newsów o nim w tym miesiącu. Nawet do Anży miał iść. Ciwa - Schelotto z tego co widziałem to przeciętniak. Nie wiem, czemu Inter go chciał. Tymczasem David Beckham ogłosił na konferencji prasowej, że całą swoją pensję od szejków przeznaczy na cele charytatywne - chore dzieci w Paryżu. Czyli w zasadzie wygląda na to, że przybywa bardziej jako ambasador niż piłkarz... Ale jak mówię, dla wizerunku klubu to na pewno świetny ruch, jakkolwiek kosztowny.
-
Duży news: podobno Willian trafi do Anży Machaczkała. 40 mln euro. Christopher Samba na pewno w QPR. Jakieś 12 mln euro.
-
Statystyki mówią wszystko - Gay był po prostu mało skuteczny, nie rozwijał się. Grał najwyżej jak średnia startujących SG w lidze. Jest warty dla Grizzlies może 10 milionów. A ma kontrakt-masakrę, który doprowadziłby do płacenia podatku od luksusu. Grizzlies mogliby płacić go tylko wtedy, gdyby Gay dawał im walkę o mistrza, a to raczej nie ten gracz. Zobaczymy, jak wiele stracą na boisku, ale nie panikowałbym.
-
Chyba jest o parę lat za późno, żeby Beckham mógł za bardzo powąchać murawę w PSG, ale pewnie to mocny ruch marketingowy...
-
Fabregas jak zwykle ma gdzieś waszą krytykę. Srogi wślizg Pique w ostatniej sekundzie. Ogólnie srogi mecz, to jest kurde piłka.
-
Leroy Fer jednak nie w Evertonie. Wyszło coś w teście medycznym i odwołano. Tymczasem Inter atakuje Bałkany. Defensywny pomocnik Zdravko Kuzmanović ze Stuttgartu to nie jest wielkie wydarzenie, ale może jest nim "nowy Messi" Mateo Kovacić? W Lidze Mistrzów grał w miarę okej, ale czy łatka cudownego dziecka i kwota 11 mln euro są uzasadnione? Nie wiem...
-
Wszyscy wiemy, o co chodzi. Real jest gospodarzem.
-
Nie wiem, co to w ogóle znaczy "stare wygrywa z nowym". Co do remake'ów to nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy nimi a "nowymi" filmami. Przecież filmu się nie kręci po to, żeby opowiedzieć mniej więcej jakąś tam historię - nie byłoby sensu wydawać milionów, wystarczyłoby rozdawać ludziom jedną kartkę A4 z zapisem podstawowej fabuły, skoro o to chodzi. Ale tak nie jest, film to film. W przypadku np. "Pamięci absolutnej" (weźmy ten bo to faktycznie remake i niby z dość podobnym scenariuszem) jeden film był filmem Verhoevena, a drugi, powiedzmy, typowym filmem akcji roku 2012. Miałem sporo rozrywki z obserwowania każdej różnicy, która właśnie o tym świadczyła. To w sumie bez różnicy, że już znałem tę historię, detal, to był zupełnie inny film. _M_ jak zwykle tylko sobie tryska pogardą dla ludzi mających coś do roboty poza układaniem sobie list klasyków. To przecież nie tak, że on widział wszystko i wie skąd się wszystko wzięło. Może widział mały punkcik procentowy więcej, niż jakaś tam inna osoba, ale robienie z tego sytuacji, że on widział pierwsze oridżinal, a plebs tylko kopie, jest tylko śmieszne. Jakkolwiek by to oczywiście nie brzmiało, niektórym trzeba chyba przypominać, że wszystko skądś się bierze.
-
Mimo zapewnień prezesa Milanu, że nie kupi Balotellego, Milan kupił Balotellego. 22 mln euro. Derby na San Siro już za kilka kolejek...