"Polish Hammer Time" - tak zatytułował notkę o meczu ESPN. Polski Młot "dominował w trumnie po obu stronach parkietu", notując czwarte double-double w sezonie, ukwiecone 23 pkt. i 7 blokami. Dobry występ bez względu na rywala. W dniu, w którym było 13 meczów, Gortat zaliczył chyba występ wieczoru.
W meczu Miami-Brooklyn dwa wsady (prawdopodobnie po raz pierwszy w karierze) zaliczył Rashard Lewis. Widownia i zespół wydawały się wręcz rozbawione tym. Sam Rashard zadedykował wsady ekipie fizjoterapeutycznej Heat. Ale i tak najbardziej zdziwiło mnie to, że Heat chyba zaczęli bronić. W dotychczasowych meczach tego nie robili.
W Lakers jak na razie dzieje się dokładnie to, czego się obawiano. Dwight Howard stwierdził po meczu, że Kobe powinien wyluzować z tym całym w(pipi)ianiem się na wszystkich. Niczym Cristiano Ronaldo, Kobe zapytany o powód swojego wkurzenia powiedział: "nie powiem". No dobra, może nie obawiano się, że będą ostatnim zespołem w tabeli, tak jak teraz, gdy wszystkie inne ekipy wygrały co najmniej 2 mecze. Na szczycie są z bilansem 4-1 Spurs i Dallas. Spurs przegrali z Clippers (Griffin i DeAndre są za szybcy w kontrach), a Dallas kontynuuje swoją zaskakującą serię... Ja ich skreślałem, a tu proszę. Bez Nowitzkiego, Branda i Mariona nadal grają świetnie, a O.J. Mayo jest jedną z rewelacji początków sezonu.
Kto ma najwyższe PER po tych paru spotkaniach? Drugie miejsce LeBrona, bo przed nim... Rasheed Wallace. Czy będzie grać więcej? Dalej jest Anthony Davis - naprawdę dobre dwa mecze przed kontuzją. Potem Duncan, Melo, Mike Dunleavy i Kyle Lowry. Skończył się magiczny okres Glena Davisa.