Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 311
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. To w co grasz na początku to nie jest kontynuacja ekipy Remake, to jest grywalna retrospekcja wydarzeń z Sephirothem opowiadana przez Clouda. Spoiler alert, potem jeszcze gra wróci do kontynuacji głównego wątku.
  2. Spoiler alert co do pianina i trofeum. Nie trzeba zrobić perfectów żeby było trofeum. Gwiazdka jest głównie dla satysfakcji i wydaje się jak na razie celowo nie mieć kluczowych nagród. Te są za dobre ale niekoniecznie perfekcyjne wykonanie.
  3. Bardzo piękna jest ta gra. Te widoczki, tyle charakteru, detali, tego nie było w takiej grafice, w takim świecie bez loadingów. Jak np. biegnie sobie w lesie mały chocopisklak, no tego nie będzie w GTA. Nawet omawiane niegdyś animacje poruszania i interakcji z geometrią otoczenia są ostatecznie dużo lepsze, niż się spodziewałem, są nawet spoko jak na to, ile robimy rzeczy tutaj, możemy wskoczyć do wody, wspinać się, Cloud czasem skacze jak Mario wyżej niż sam stoi itd. Zelda to nie jest, ale jest całkiem dynamicznie i interaktywnie jak na gierkę z "grafiką", bardzo dobre połączenie. Sporo elementów jest ewidentnie teraz "standardem open-world" i tylko jest wykonana ładniej i z własnym sznytem, ale jednak jest w tym schemacie, co może dla niektórych nie być najciekawszym możliwym typem gry. Ale ogólnie, tak - Square-Enix w końcu dostarczył Fajnala, którego ludzie ciągle oczekiwali przez ostatnią dekadę. Nie jakiegoś innego, kompletnie oryginalnego - dostarczyli takiego, jak ludzie myśleli o nowym Fajnalu nowej generacji. A tak naprawdę jednocześnie i tak w miarę pełnego niespodzianek.
  4. ogqozo

    Marvel's Midnight Suns

    Powiem szczerze, że aż o dziwo nieco smutny byłem, że już wychodzi Fajnal, bo nie chciałem przerywać Midnight Suns, w które serio się wkręciłem, a też jest obszerne. Ostatecznie gra pozwala na sporo kombinowania nad doborem kart i ekipy. Jest maaasa poziomów trudności, więc każdy może wybrać. Pojawiają się one stopniowo, więc każdy może pomyśleć wtedy jednym klikiem: ok, chcę mocniejszych przeciwników, albo: nie, tak jak jest teraz już w sam raz mnie nastręcza. Gra nie ma tak wiele z RPG-a, jak się początkowo wydaje. Wszystko w grze się skaluje (i, niestety, część gry to typowe dla takich gier wykminienie, co się skaluje bardziej, a co mniej, bo np. niektóre zdolności czy aspekty walki stają się w miarę levelowania coraz mniej przydatne). Zyskanie XP za niektóre zadania wydaje się więc wręcz śmieszne. To, co jest istotne, to surowce na robienie kart. Nie ma tego niby tak wiele - poza główną postacią, bohaterowie mają bodaj kilkanaście kart, możemy dać do talii po dwie kopie, mają one jeden stopień upgrade'u, i jedny możliwy "dopisek". Jednak w połączeniu z całą resztą gry, robi się z tego naprawdę rozkosz taktyka na dziesiątki godzin. To nie jest nic, te ulepszenia - ten jeden upgrade karty i jakiś "dopisek" do niej są absolutnie kluczowe - ale też nie ma mowy o ubisoftowaniu czy godofwarowaniu. To nadal gra taktyczna, która ma więcej wspólnego ze Slayem i Into the Breach niż taką Personą. Najważniejsze w walkach na dłuższą metę jest faktycznie tego, jak używamy tego co zawsze jest, i własnego mózgu, a nie że robimy oczywistą rzecz i w sumie to wszystko, levele się zyskują i wszystko się rozwala. W grze możliwe jest też sporo grindu na "gloss", surowiec, którego potrzeba bez końca, ale tylko do kosmetycznych dodatków. Tak więc można sobie zmieniać kolory wszystkiego i mieć tysiąc przebrań dla każdej postaci i tak dalej. Liczba postaci jest wciągająca. Nie spędzamy z żadną z nich dużo czasu, mimo że gra jest długa. Masa mechanizmów w bazie - a to levele przyjaźni, a to wspólne posiadówy, a to bonus do następnej walki za trening z kimś, a to odpoczynek w saunie i oczywiście bonus za to, a to mini-zadania z jakimiś nagrodami, a to misja z fajnymi nagrodami wymagająca danej postaci, i tak dalej - zachęca, by ciągle rotować i próbować regularnie każdego herosa. Nawet jeśli na dłuższą metę niektórzy wydają mi się ewidentnie mocniejsi od innych. Chociażby z prostego powodu, który nieco jest znany fanom niejednej gry taktycznej - po co być tankiem i przyjmować ciosy, skoro można być "DPS" i zabić przeciwnika i wtedy on tych ciosów w ogóle nie zada. Niemniej, zależnie od poziomu trudności i naszego zaangażowania w talię, na pewno granie bardziej defensywnie czy lecząco czy z wykorzystaniem ataków kontekstowych itd. jest, relatywnie, całkiem do zrobienia. Naprawdę dopićkana gra. Czemu było o niej tak cicho? No cóż, miało być hitowe połączenie dwóch mocnych filarów "Firaxis + Marvel'... a może zamiast tego wyszła gra, której nie było do kogo reklamować. Fani Firaxisa i takiej rozgrywki często mają wywalone na wielke budżety, sceneczki z humorem i fantastyczne portale i lasery blastery. Z kolei fani gier AAA może nie lubią takiego gatunku gier i tyle. Promocja gry nie wypaliła, co widać po stosunkowo małej liczbie stron tego tematu. Reklamowanie gry "gra twórców XCOM!" coś znaczy tylko dla fanów XCOM. No i pewnie fani Firaxisa tę grę faktycznie kupili, na pececie, ale to samo by można osiągnąć robiąc dowolną typową grę Firaxisa... typu, ja wiem, nowy XCOM. Nie udało się przekazać szerszemu światu, co wyjątkowego jest w Midnight Suns. Niestety, plan portu na Switcha został anulowany, a tak by się fajnie pogodziło z Fajnalem, pykając w innych momentach. Mimo wszystko mam nadzieję, że nie będzie to sygnał dla branży, żeby nie "mieszać", i dostaniemy jeszcze inne gierki tego typu, z bardziej nerdowym budowaniem składu ale bardziej przystępną i dopićkaną prezencją.
  5. Ta tabelka "play mode" to od lewej Switch podłączony do TV, Switch z odłączonymi joyconami jako osobnymi dwoma kontrolerami, oraz tryb handheld - cały Switch jako jedna konsola przenośna. Switch Lite to generalnie tylko tryb handheld, który nigdy nie będzie tymi pierwszymi dwoma. Tak więc cokolwiek nie jest grywalne w trybie handheld (głównie z powodu sterowania ruchowego zrobionego pod osobne joycony), to nie będzie na Switchu Lite, tyle różnic. Przykładowo tak wygląda tył pudełka gry opartej na sterowaniu joyconami, 1-2-Switch:
  6. Przyznam, trochę mnie rozwala twarz Clouda. Kto by pomyślał, że Square-Enix zrobi wszystko, tylko nie twarz głównej postaci. W sumie wiem że się na nią "normalnie" nie patrzy podczas gry, ale kurde. W ogóle to z jakiegoś powodu tylko Barret w rozgrywce wygląda jak z innej gry z twarzy. Wszystkie postaci w tej grze są niesamowicie hot, ale reszta bardziej głównie w scenkach hehe. Randki, sceny w sypialniach, gra od początku ma to co najważniejsze, nie jest tak źle jak się obawiałem.
  7. 1. W porównaniu do FF XVI to raczej nie ma o czym nawet dyskutować. W ogóle nie jest to porównanie. Gra naprawdę jest wśród największych, nie tylko największych fajnali lol. To nadal Square-Enix, nie ma co, ale spore zaskoczenie, może szok, że SE coś takiego zrobiło w 4 lata. Mówili sporo jak bardzo inspirowali się Wiedźminem, no ale Wiedźmin wyszedł 9 lat temu, nawet FF XV wyszło po nim hehe. Plus inna jakość ogólnie. 2. Są dobre i WYDAJE mi się że prawie każdy powie że lepsze niż w Remake, i większość powie że duużo lepsze niż w Remake; ale jęczenie na Remake/szesnastkę jest dla mnie tak absurdalne, że to trochę tylko zgadywanie dla mnie. Już się w temacie dowiedziałem że gra jest obrzydliwa dla oka, jak z PS2, jestem dymany przez leniwych developerów, karcianka też zła m d r, i tak dalej, więc niczego nie przesądzam, ale STRZELAM, że większość ludzi będzie znacznie bardziej zadowolona niż w przypadku poprzednika. Zadania tak jak mówiłem są zawsze powiązane z co najmniej jedną postacią z ekipy, zazwyczaj naprawdę nie na siłę. Wydają się stanowić znacznie bardziej urozmaicony zestaw, niż to na co jęczano w Remake'u. Są rozwinięciem postaci i świata i dają okazję na znacznie bogatsze, filmowe i growe doświadczenie ich. Ponadto składają się na różne mniejsze i większe wątki. Warto zaznaczyć, że nadal jest inna jakość, rozmowy są porządnie wyreżyserowane, dialogi porządnie napisane, nie są to serie gadających głów jak to w niektórych grach z "dobrymi sidequestami".
  8. Zajebista jest ta gra. O samym pierwszym rozdziale można by dłuuuugo mówić. To całe "zbędne rozciąganko" dodało tyle dobrego znaczenia do tych scen. Padają zdania, które zawsze powinny paść, reakcje ludzi na to co się dzieje dodają tyle poruszającego wymiaru do wydarzeń, które w oryginale, no, po prostu były. Jest tu dużo dramatu i dużo ciepła zarazem. Cała ta konstrukcja tego otwarcia to jest kapitalne opowiadanie no, a zaraz potem dostajesz talię do gry w Queen's Blood i już może wiesz, że ta gra nie puści cię przez dłuuuugi czas ciągłym rozjebywaniem czachy nowymi rzeczami. Co do grafiki to powiem tyle. Doszedłem do wniosku, że ta gra była po prostu robiona jako "graphic", a ten "performance" to tak dodano w razie czego. To nie jest kwestia rozdziałki, wielkości monitora 17 cali... Ja jestem fanem Xenoblade 2, jestem fanem Ys VIII na Switchu, mało mnie obchodzą zazwyczaj takie piksele, ale Rebirth po prostu wygląda że tak powinien wyglądać w "graphic" i wygląda że tak nie miał wyglądać w "performance", na każdym ekranie. Tak ogólnie. Gier jebanych za piksele masę w życiu ograłem, ale tutaj jest inaczej, po prostu... mam wrażene, że coś jest nie tak. Kurde skyboxy wyglądają znacząco inaczej, scenki w pokoju wyglądają inaczej. Chyba nigdy nie wybierałem trybu "graphic" w takiej sytuacji, ale tutaj mam wrażenie, że jest kanoniczny.
  9. Kurde no złe wieści... trochę brzmi jakbyś szukał Xenoblade szczerze mówiąc. Okej, w porównaniu do poprzednich gier Xeno, balans jest znacząco inny, ale nadal nie powiedziałbym nigdy, że to historia "o bohaterze co ratuje świat przed złymi potworami", w tej grze jest masa ględzenia o filozofii bytu i czy jesteśmy ludźmi itd. Z tym że jest to zatopione w morzu innych rzeczy. (Podobnie z Trailsami, na Switcha można zacząć od Zero. Gra ma sporo polityki i intrygi, ale tak mocno w anime stylu, nie każdy to przez to tak w ogóle odczuwa, że to spełnia ten warunek). Taktyczne RPG-i na pewno mają "spiski, morderstwa, politykę", jak wyżej wymienione. Tactics Ogre na pewno, stara gra, ale to ma, a Triangle Strategy jest mocno inspirowane nim ale próbuje odświeżyć technicznie. Octopath w sumie też to ma. Return Obra Dinn to dosłownie cała gra która nie tylko opowiada o, ale polega na spisku, morderstwie i polityce. Inny przykład to niedawne gry Obradinnopodobne jak np. kapitalny Case of the Golden Idol, jak wiele takich gier raczej pecetowy, ale wydany rok temu na Switcha. Disco Elysium to największe arcydzieło, świetnie się gra na Switchu dotykowo. Gra ma spisek, mordesrstwo i maaaasę polityki i jest najlepiej napisaną grą ever, więc jakby spoko. Są nawet remake'i Front Mission, gry się zestarzały ale polityki pod dostatkiem, jest FF XII czy ósemka, niedługo będzie Suikoden 2, który najbardziej pasuje do twojego opisu raczej. Masa dobrych gier wyszła na Switcha, ale "spiski i morderstwa" to tak sobie. No są przygodówki oparte na tym, detektywistyczne gry, jak Paranormasight, z politycznych komentarzy, np. gierki z rozgrywką ale też bardziej oparte na historię jak Citizen Sleeper czy Mind Scanners. Zaskakująca odpowiedź to Lil Guardsman, jedna z najciekawszych gier wydanych w tym roku, która jest określana często jako "wesoła wersja Papers Please" i o dziwo coś w tym jest. AI Somnium Files ma zajebistą intrygę morderstwa, ale też mocno anime style.
  10. ogqozo

    PERSONA 3

    Diamenty są tam do kupienia, za wiele osób pisze że są. Możliwości widzę kilka: albo to się zmienia regularnie (tak to wygląda, ale nie wiem do jakiego stopnia), albo się dodaje diament któregoś dnia, albo po zaliczeniu któregoś piętra (stawiam że na sam koniec w trakcie 255).
  11. Dla mnie Crisis Core to słaba gierka i słaby wkład w tę historię, pisałem dużo obszerniej w temacie o nim. Dla mnie nic nie wnosi, tylko spacza historię, Remake momentami (tylko momentami) to robi imo, ale CC niczym nie wyrównuje. Intermission mi się bardzo podobało również, natomiast to jest bardzo poboczna historia. Jest dużo odniesień do szerszego uniwersum FF7 i Remake'u, ale głównie jest to jakiś genesis Yuffie, nic z tego nie ma znaczenia dla głównego wątku w ogóle. Na koniec DLC jest jedna scena z głównej gry jak postaci z głównej ekipy wychodzą z Midgaru, całkiem spoko ale to głównie tyle. Z tego co wiem to mając wersję PS4 trzeba kupić dodatek osobno, czyli najpierw upgrade do wersji PS5, wtedy zakup Intermission, wejdziesz na store to raczej ci powie. Save z Remake'u nie jest specjalnie potrzebny do czegokolwiek w Intermission, chociaż coś jest bo przejście dodatku na hardzie odblokowuje w głównej wersji najmocniejszego dodatkowego superbossa w symulatorze.
  12. No właśnie podejście do walki w Rebirth jest nieco inne, ale przez całą grę pewnie idzie się nauczyć. Ja dopiero krojąc Weissa (czy jaki był ostatni superboss po zaliczeniu Intermission na hardzie) pierwszy raz serio używałem materii Parry, bo nie wiem jak inaczej go rozwalić, koleś ma tak małe okienko kiedy w ogóle go można walnąć. Ale Rebirth wydaje się bardziej nastawiony w większości walk na to jak walczysz a mniej na buildy. Używanie synergii wydaje mi się kluczowe, one dają ATB i limity itd. Gra jest bardzo duża, bardzo duże lokacje, Square zrobił spore postępy w temacie. I bardzo dużo minigierek i nie są łatwe do wymaksowania zazwyczaj.
  13. Grać w FF7 po japońsku to jak grać w Yakuzę po angielsku.
  14. Kto się bał po szesnastce, spokojnie - japońskie firmy są nadal japońskie. Sephiroth pojawił się w reklamie dań instant. Ilość pracy włożona w tę reklamę Donbei Udon imponuje m d r. Ten sam aktor co gra Sephirotha w grze, lipsync, aranżacja scen. Ktoś zrobił tłumaczenie już.
  15. W ogóle to ma sens, że gra wychodzi 29 lutego. Mogą wydać Final Fantasy VII Remake 3: Revolutions równo w pierwszą rocznicę Rebirth w 2028. Co do poziomu trudności. Gra zapowiada się na serio wymagającą na hardzie, i trudną do wymaksowania (jak na Fajnala/jRPG-a! Nie trzeba mówić tego). Przynajmniej na razie nie wydaje się, by istniały tak mocne konstrukcje zespołu/kombinacje materii, jak w Remake, a to było kluczowe do klepania tych bossów w symulatorze. Granie naprawdę dobrze wymaga więcej po prostu walczenia odpowiednio, to było obecne w Remake, ale tutaj jest chyba bardziej, pakowanie ekipy ma mniejszy wpływ, mniej może dać. Wiem, że "relacje postaci to cały motyw tej gry" jak mówią twórcy, ale tak duże nastawienie na synergy skillsy jest... imo kontrowersyjne. Albo zajmie czas, by się przestawić. System wydaje się znacząco inny z tego powodu, czy lepszy? Ciekaw jestem jak gracza tak naprawdę to przyjmą. Ogólnie platyna (która, spoiler, wymaga poza podstawowym zbieractwem cyknięcia kluczowych wyzwań opcjonalnych, zwłaszcza minigierek) zapowiada się na ciężką i stawiam na razie że będzie wymagać co najmniej 200 godzin gry dla większości osób. Nie tylko gra jest ogromna i pierwsze przejście na normalu ze wszystkim zajmie na luzie 100 godzin, ale ostatnie (tak stawiam, że dla większości ostatnie) trofea dotyczą najtrudniejszych superbossów z symulatora i naprawdę hardych mini-gierek, obie te rzeczy zapowiadają się dla mnie na czasami naprawdę trudne, jeśli ktoś nie ma drygu do akurat danego tematu. Może wymyślę jakieś metody i strategie, ale jak ktoś wpadnie z rozpędu z Remake'u, to Rebirth na hardzie szykuje się jako całkiem ciężki.
  16. ogqozo

    NBA

    W ogóle to Chris Paul wrócił. Jakoś myślałem, że wypadł do końca sezonu. Ciekawe, co teraz. Ogólnie to idea Chrisa Paula i idea Draymonda się kłóciły ze sobą imo. Obaj tak naprawdę robią podobną rzecz dla zespołu, ale nie dało się ich pogodzić razem. Paul mimo wieku i kontuzji wygląda znowu naprawdę dobrze indywidualnie. Wiggins za to znowu opuszcza mecz z powodów osobistych, nie wiadomo co się dzieje w jego życiu, ale może on ma jakieś poważne problemy. Nie wiadomo też, czy to będzie jeden opuszczony mecz, czy całe miesiące jak rok temu. Warriors wystawiają na Poole'a ustawienie z trójką karzełków Curry-Podz-Moody, i średniakami Draymond-Kuminga jako "dużymi". A jeszcze dwóch z trzech głównych ławkowiczów to Chris Paul i Gary Payton. Na Wizards wystarcza. Jordan Poole, mocny kandydat na LVP sezonu (ja nie mogę, on gra tak źle pod tak wieloma względami, jestem pod wrażeniem), zasiadł na ławce, ale, niespodzianka, Landry Shamet na jego miejscu wiele nie poprawił. Nie wiem czemu po co mi to oglądać jak jest obok hicior Cavs-Mavs, dwie ekipy w czołowej formie ostatnio. Luka Doncić zawsze wypełniał niesamowite "linijki" boxscore'a i dzisiaj też to robi, ale też Doncić chyba nigdy nie wyglądał tak bardzo jak zwycięzca, jak w ostatnich tygodniach. Dallas wygląda naprawdę fajnie, a współpraca Doncić-Irving jest naprawdę płynna, uzupełniają się i wykorzystują mocne cechy drugiego, no nigdy wcześniej nie miałem tak dobrego uczucia widząc tych Mavs.
  17. Coś tam musieli ogłosić. W sumie dziwne, że nie poszli ciągle typowo w kolejny tani remake. Taki remake Diamond i Pearl wydaje się absurdalnie łatwą metodą sprzedania ponad 15 mln sztuk gry po 60 euro, ktoś tam musiał te grafiki porobić, ale relatywnie to musiała być straszna taniocha i łatwocha. Czyli zanosi się na podobny rok co 2022. Na początek roku Legendsy, które znajdą swoich tam zwolenników, i przed świętami główna wersja. Od czasu przejścia na równoczesne premiery światowe, każde pokemony wychodzą równo co 3 lata, mus to mus. (Kurde, kto pamięta tę szajbę czekania półtora roku na pokemony Gold/Silver w Europie hehe, człowiek czytał w magazynach latami o tym co to za gra a ona normalnie wyszła, tyle że nie w Europie). Pokemon Company ma to gdzieś jakie będą konsole dostępne. Jak Nintendo ogłosi że się przerzuca na lodówki, to ich sprawa, Pokemony mają być co 3 lata, wyszłyby w formie magnesów. Pokemon White/Black 2 wyszły półtora roku po premierze 3DS-a. Cokolwiek będzie sprzętowo, to normalni ludzie nie wyrzucą Switcha ot tak.
  18. ogqozo

    Premier League

    Everton został oskarżony niemal równo rok temu, a jak widać nadal się odwołują, po "wyroku" w listopadzie. Sprawa Man City jest tak bogata, że to zajmie dłuższy czas. Pierwszy wyrok zapewne nie wcześniej niż jesienią.
  19. Pisałem to nieraz, Dynamic oficjalnie istnieje tylko dlatego, że jedni gracze będą dużo więcej robić pobocznej zawartości niż inni i wtedy całą grę by byli przejebani (jak to bywa w wielu grach). I chodzi o to żeby ten rozstrzal mogę nie istnieć bo różnica byłaby tak duża. Normal może być wymagający, jak widzimy w demku oznaki - bez pakowania będzie tak samo wymagający. Bo nic się nie zmienia w samym sednie gry na dynamic. Tylko level przeciwników w nowej krainie będzie dostosowany do naszego. Z tego co na razie chyba widze, to nie działa wstecz. Odwiedzając pierwsza krainę, nawet w dalszych etapach gry, przeciwnicy nadal będą tak samo słabi jak zawsze byli. Platynka na hard z kolei znowu będzie wymagała dojebanego levelu, który i tak relatywnie szybko osiągnie mać, oraz dobrego opanowania prawie wszystkich elementów gry. Normal/dynamic nie zmienia liczby przeciwników, ich taktyki itd. To nie będzie tak że dynamic na zawsze każda walkę nam robi tak samo trudną, nie. Różnica będzie nadal.... Bardzo dynamiczna. Także dojebanie w ramach kolejnej krainy będzie odczuwalne. Edit: max nie mać
  20. Ja serio mam z tym problemy. Sam sobie psuję grę, bo przecież to tylko gierka, nikt nie każe tego robić. Zwłaszcza z minigierkami, bo często nie mają "sprawiedliwego" gameplayu. Serio niejedną hitową gierkę niegdyś albo wywaliłem, albo znienawidziłem, bo ZAMIAST po prostu to pominąć to cisnąłem niezdrową ilość czasu, by powtarzać jakieś minigierkowe góvno, albo jakieś triale na platynowy medal, i się denerwowałem zamiast po prostu to zlać, przejść główną grę i tyle. Chyba twórcy to wiedzą, bo dzisiaj wszelkie "przerywniki" są bardzo rzadkie w wysokobudżetowych gierkach, zwłaszcza zachodnich. Już w demku pianinko mnie zmierziło, bo kurde trwa trzy minuty, trochę nuda przy kolejnym podejściu, a jeden błąd i nie ma gwiazdki. Potem te walki trochę też. W Remake'u nie było tego dużo, i ogólnie mi się bardzo podobało. Ale w pełnej grze do każdej walki w symulatorze był też mocny element dostosowania ekipy, zmieniasz układ, materie, zmieniasz podejście i jest inaczej. Zadania, w których jest tylko jeden właściwy sposób wykonania ich i musisz po prostu wykuć ten jeden sposób perfect, są dla mnie zawsze dużo bardziej denerwujące w gierkach. "Fort condor" w Intermission? Oszukiwałem, znalazłem najtańszą taktykę w necie i jej używałem cały czas i tyle m d r. Teoretycznie więcej kontentu, który można pominąć, NIE MOŻE być na minus, nie może być na logikę. Jak lubisz to robisz, jak nie to nie i żyjesz dalej. Ale... ja jakoś mam dziwne problemy z tym zawsze. Batmana wywaliłem np. bo minigierka że latasz przez obręcze mnie wkurzyła.
  21. Kurna no czasami chcę coś wrzucić o samej grze i mi głupio przerywać te niekończące się fontanny niezmiennego jęczenia na to samo. Serio nie wystarczyłby jeden temat gdzie wszyscy piszą ciągle to samo, ile ma być fps, ile pikseli, że developerzy nie zrobili bo leniwi itd. Już to wiem po poprzednich 100 tematach. Trudno wyławiać te pojedyncze posty o zawartości gry.
  22. Nie no, to był taki akurat fun dla mnie w Remake. Skrzynki w Intermission trochę zaczęły mnie wkurzać, sterowanie nie było dopracowane. Ale ogólnie to była sama akcja i nie trwało to długo. Podciąganie nie wymagało zrobienia dosłownie każdego wciśnięcia perfekt, żeby wygrać - dwa błędy na 150 były ok. Po prostu nie lubię tego uczucia, że już coś ogólnie opanowałem, ale muszę jeszcze pzez kilka minut nie popełnić ani jednego błędu, żeby dostać najwyższą notę. Nie wiem, czy za perfecty na pianinku będą jakieś nagrody poza tym, że jest gwiazdka w menu. (Spoiler alert) trofeum raczej ich nie wymaga. Nagrody jakieś są, ale nie wiem czy będzie jakaś grande nagroda typu najlepszy miecz Clouda akurat za perfecta, czy styknie A. Ogólnie to nie wiem, czy ta gra mi przypasi bardziej niż Remake. Co prawda sam pisałem wszystko wyżej. Ale też Remake naprawdę zaje'biście mi się podobał. - nie należę do liczycieli pikseli, ale nie ma co, gra wygląda na razie słabiej na oko, niż Remake. To jest prawdą na każdym możliwym ekranie. Nie trzeba stawać i liczyć tekstur trawy, by widzieć, że w porównaniu do Remake, jest tu dziwna jakość obrazu oraz modele postaci. Można było się ewentualnie spodziewać, że jako open world, nadal nowość dla Square-Enix, Rebirth będzie mocno min-maxował doczytywanie i wiele nowych rzeczy będzie symbolicznych. Ale jak na razie, Rebirth po prostu ma słabszą grafę od Remake nawet w cienkich korytarzach, a nawet w scenkach przerywnikowych dziejących się w jakimś pokoju. Być może otwarty świat rozwali akcją i widoczkami i to nie będzie miało żadnego znaczenia, ot ciekawe porównanie samych scenek wobec 4-letniego poprzednika z PS4. - voice acting w dostępnych scenach nie jest aż tak perfect, jak w Remake. Otwarcie gry to kultowa scena z kultową postacią Sephirotha, mam jednak wrażenie, że można to było zrobić lepiej, jeśli chodzi o detale reżyserii, aktorstwo i trochę same technikalia dźwięku - no właśnie, to pianino już mi daje powód do zastanawiania się, czy rozmiar remake'u nie był idealny. Ogólnie jestem fanem Xenoblade i zawsze chciałem żeby Square-Enix zrobiło taką grę. Ale w Xenoblade po prostu latasz i walczysz, nie zrobili nic innego, tylko że poruszasz się i walczysz i te rzeczy były zrobione dobrze. Rzeczy typu mini-gierki to dla mnie zupełnie inny poziom tolerancji, bo one nie są dopracowane. Nienawidziłem bossa na motorze w Remake, nie było jasne pokazane jak sterować i jak to działa, i co najgorsze było powooolne.
  23. Jedno wiem niemal na pewno bez grania, patrząc na pianino - wszyscy dawno przejdą tę grę zanim gdziekolwiek dojdę, z racji na moją nieuleczalną chęć cyckania takich rzeczy do tabelki. Uczucie jak pykniesz pianino i masz 144 nutki great i 2 nutki good i nadal musisz powtórzyć bo perfect to perfect... Jednocześnie złe uczucie jak i konieczność wycyckania tego 100%. W FF7 tych minigerek tak nie lubiłem, no i w dziesiątce - w FFX zrobiłem wszystkie, ale już na zawsze niesmak pozostał, że tak wyglądało moje doświadczenie z FFX przez tyle godzin.
  24. ogqozo

    Konsolowa Tęcza

    Na razie Nintendo pozostaje jedyną firmą, w której nic nie słychać o kryzysie. Wszyscy zwalniają, w Nintendo ci sami ludzie pracują od 40 lat. Zresztą nawet jak był kryzys 10+ lat temu bo 3DS miał słabe wejście a stacjonarka jak to nieraz u nich bywało miała zastój, to Nintendo obniżyło ceny i obniżyło pensje kierownictwu, by tylko nie zwalniać (Nintendo zwalnia tylko jak powiesz, że chcesz związek zawodowy hehe). Każdy mówi o pracy w Nintendo jak o jakimś marzeniu, stabilność, pozwalają pracownikom być kreatywnymi, brak chorych terminów, wszystkie gry skończone na długo przed premierą, jeszcze pewnie pepsi pistacjowe za darmo na barze mają i na urodziny lodzika od cosplayerki w stroju Tify. A teraz nie ma mowy o kryzysie. Ich gry sprzedają się niesamowicie, a część z nich naprawdę ma raczej stosunkowo niskie koszty produkcji. Ponadto ceny gier są wysokie nawet po 7 latach. Nic dziwnego, że niedawno był tu raport, że żadna japońska firma nie ma tyle kasy w łapie, co Nintendo. Masa gotówki, brak długu, praktycznie co roku od wielu lat kapitalny lineup gier 1st party i bogaty support mniejszych wydawców - na razie to Nintendo wydaje się mieć spory zapas do manipulowania produktem i daleko od konieczności chodzenia na kompromisy.
  25. ogqozo

    Unicorn Overlord

    W sumie nie wiem jakie jest DNA Vanillaware, tutaj zapowiada się odwrotnie niż w 13 Sentinels czyli opowieść prosta i niepotrzebna, ale walka rozbudowana, oryginalna i angażująca jak nic. POTENCJALNIE. To frapujący fakt ludzkości, jak oni zrobili coś tak genialnego jak 13 Sentinels.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...