ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda temat: Champions League
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Euro 2024
W ankiecie "Kickera", prawie 40% piłkarzy Bundesligi uznało, że faworytem Euro są Niemcy. Niezły zwrot akcji w ostatnim roku, a właściwie pewnie tylko z racji na ostatnie dwa mecze z Francją i Holandią w marcu, bo wcześniej to nic dobrego nie było hehe. Wiara w narodzie mocno się odrodziła, internauci na pewno już przetłumaczyli jak jest "balonik" po niemiecku. Jak by nie patrzeć, ekipa chyba nie może być nazwana słabą. Havertz okazał się kapitalną "dziewiątką" w Arsenalu i eksperyment z graniem na lewej obronie dla Niemiec można zapomnieć. Kroos i Rudiger grali mocne role w miszczowskim Realu. Wirtz i Tah gwiazdorzyli, a Andrich ostatnio grał w rekordowym Leverkusen. Musiala to nadal supertalent. Guendogan przez fanów Barcy uznany bez wątpienia za najlepszego ich piłkarza. Mocne persony w Europie, a trener Nagelsmann po tych dwóch wygranych (i po tym jak Bayern się męczy po jego zwolnieniu lol) zdobył masę zaufania publiki.
-
Champions League
W ogóle to a propos miszczowskości Realu. Zadziwiło mnie, że Bellingham już całkiem mówi po hiszpańsku. Chyba pierwszy raz po tym finale faktycznie dawał wywiady po hiszpańsku, przemawiał do kibiców itd. Jasne, to nie jest jakiś rekord wszech czasów że ktoś po roku ogarnia podstawy prostych zdań w języku, ale najlepsi piłkarze nie słyną z chęci do nauki, delikatnie mówiąc. Brytyjczycy w ogóle jako naród też nie hehe. W takim PSG kilka razy próbowano francuzować, ale daleko to nie zaszło, wiele gwiazd to kompletnie zlewało, oczywiście w innych klubach tak samo, nawet w Anglii gdzie wydawałoby się, że angielski to dzisiaj każdy zna. A w Realu mają te celebracje z fanami po wygranej i normalnie biorą mikrofon i mówią - Camavinga, Rudiger czy Bellingham po pierwszym sezonie już wydają się normalną częścią, z którą można rozmawiać po hiszpańsku. To też wzmacnia uczucie, jakie Florentino Perez chciał zbudować, że wszyscy piłkarze najbardziej chcą i lubią grać w Realu.
-
Indyki & ukryte perełki, które warto znać
Tutaj akurat szanse wydają się na razie znacznie bardziej mętne, i zabrałem się za wersję PC. Gierka zawsze będzie trochę niszowa, bo jednak trzeba lubić twin stick shootera, bo praktycznie to robimy cały czas, latamy w ten sposób jak zawsze i szczelamy, zazwyczaj licząc na to że chmara przeciwników w końcu zdechnie. Oczywiście gra robiona na Unity nie wydaje się trudna do sportowania, ale są też liczne normy, które mogą być trudne dla dwuosobowego developera, więc na razie nie ma śladów o planach konsolowych.
-
Champions League
Courtois nigdy nie grał źle (zwłaszcza warto docenić tak naprawdę kapitalny występ w 5-0 przeciw Alaves), po prostu miał kontuzję, ale i tak trochę chamówa, że Łunin jest w większości jedenastek sezonu LM, a nie zagrał w finale lol. Piłkarzem edycji ogłoszony będzie Vinicius. W lidze, najlepszym zawodnikiem Realu pewnie ogólnie nadal był Bellingham (Vinicius i miał słabsze okresy, i przegapił naprawdę sporo spotkań), ale w LM to raczej Vinicius błyszczał mocniej, jak dziś. Ancelotti powiedział, że Złota Piłka jest jego, i... pewnie tak będzie? Chyba że Mbappe naprawdę mocno błyśnie na Euro. Nie jest to niby jakiś jednogłos, to nie będzie wzlot na poziom takiej dominującej gwiazdy jak Cristiano Ronaldo, ale nie wiem, kto inny mógłby dostać te nagrody w tym momencie. No, albo Bellingham może, ale on do tej pory nie był aż taką gwiazdą... Kroos odchodzi w ładnym stylu (nie jak niektóre niechciane legendy wcześniej...), Carvajal druga młodość, wszyscy w klubie wydają się w świetnych humorach i serio uwielbać ten klub (nie jak w BVB, gdzie prasa donosi dzisiaj o kolejnym konflikcie Hummelsa z trenerem...), masa punktów w lidze, LM wygrana w absurdalnym stylu po raz kolejny, a na dniach oficjalne potwierdzenie Mbappego. No, łatwo być kibicem Realu w tym momencie.
-
Indyki & ukryte perełki, które warto znać
To mówi koleś który w temacie o Hollow Knight pisał dosłownie cały czas posty typu: XD No dziwnie nikt z was nie założył nawet tematu o tym milionowym hiciorze przez parę miesięcy od premiery na PC. Półtora roku po premierze, temat miał dwie strony, a od czasu premiery konsolowej doszło kolejne 20 stron, bardzo typowe proporcje dla gry jak wychodzi i zawsze to tak wygląda że po półtora roku się zaczynają pojawiać posty. Tak to wygląda nawet na forum, fakt. Podobnie wszędzie, gdzie recenzje spływały baardzo powoli, i w sumie wiele dużych mediów nigdy nie miało recenzji Hollow Knight. IGN wrzucił recenzję wersji PC Hollow Knight w czerwcu 2018, hm, ciekawe dlaczego akurat wtedy jak gra wyszła w lutym 2017. Mniejsze stronki spływały głównie na przestrzeni miesięcy od premiery wersji PC. PC Gamer w lipcu. GameSpot, Game Informer, Kotaku, Eurogamer - lato 2018 (nie wersja PC). Polygon nigdy nie miał recenzji, ale miał luźniejszy artykuł o tym czemu koleś uwielbia Hollow Knight ale czekał półtora roku, żeby w niego zagrać. RPS w sumie nic nie zrobił, miał tylko wstępne wrażenia po kilku godzinach (negatywne), tydzień po premierze PC, czegoś bardziej recenzjowatego nigdy nie zrobił. Destructoid największa stronka jaka miała recenzję "szybko", miesiąc po premierze. Nawet ten milion sztuk sprzedaży ogłoszono właśnie jak była premiera na Switcha hehe. Ewidentnie hype mocniej się rozkręcił w tym okresie. A pół miliona ogłoszono pod koniec 2017. No powoli to szło, powoli, sam fakt. Jedyne oficjalne ogłoszenie potem to było że gra ma 2,8 mln sztuk, czyli w pół roku po premierze konsolowej zeszło więcej niż przez półtora roku na samym PC. No typowa sytuacja, gdy zawsze najlepiej się sprzedają lata po premierze randomowo bez powodu, nie ma żadnego powodu ku temu, ogur debil przekręca w swojej bańce. No a ta gra wyszła już i i nie ma żadnej recenzji na żadnej większej stronie, i prawie nic na mniejszych. Tyle faktów. Nie mówię nigdzie że nie sprzeda miliona, zobaczymy co będzie. Na razie nie ma praktycznie żadnych recenzji a już wyszła. Tyle faktów. Po prostu na razie dość cicho o niej. Taki fakt. Nic nie napisałem że niby nigdy się nie rozkręci ani stabilnie nie będzie. Po prostu, jak sam napisałeś, "szału nie ma" na premierę. Jednak szał mocno pomaga często w promocji gierek. Co widać i na forumie i wszędzie. Po prostu powoli to idzie i tyle, sam fakt, tyle napisałem po polsku, nie napisałem że nie istnieje rynek gier na PC ani nic takiego lol
-
TRANSFERY
Według Guillame'a Ballague'a, Mbappe będzie zarabiał w Madrycie rocznie 15 mln euro... ORAZ 30 mln euro bonusu za przyjście m d r. Tak przez pięć lat kontraktu. No cóż, to chyba taka metoda, żeby i tak dostał gigantyczną kasę, ale nikt w szatni się nie obrażał, bo powiesz im - "hej, Mbappe nie zarabia więcej od ciebie... po prostu te 150 mln to taka opłata za transfer, jaką inaczej byśmy musieli dać PSG".
-
NBA
Ludzie to mówią w sensie że im przypomina Jordana, stylem, zachowaniem, w sumie nawet wyglądem. Nikt nie mówi że "Edwards to nowy MJ" w sensie "Edwards zdobył sześć mistrzostw NBA, pobił wszystkie rekody i uczynił NBA popularną na całym świecie". Dzisiaj granie jak MJ nie wystarcza, na każdej pozycji potrzeba więcej skilla, niż wtedy ktokolwiek objawiał, nawet najlepsi. Wiadomo, że Edwards nigdy takiej kariery nie zrobi. MJ był fenomenem już od pierwszego sezonu, w tym sensie tylko Wemby'ego i może Doncicia można porównywać do wrażenia, jakie robił MJ. Edwards mimo fizycznego stylu będzie do jakiegoś stopnia ograniczony tym, że z jednej strony ma nadal tylko 193 cm (jego dunki są imponujące, ale bądźmy szczerzy - masa zawodników dunkuje więcej od niego, bo po prostu jest dużo większa), a z drugiej, nie rzuca jakoś rewelacyjnie z dystansu. Edwards nie jest do końca geniuszem koszykówki, jak Doncić, ale może jeszcze się nauczy. Jego sama fizyczność jednak i tak wiele dała Wolves. Ich ofensywa jest bardzo cienka i często w pełni ciągnie na Edwardsie.
-
Indyki & ukryte perełki, które warto znać
Wydawanie takiej gry tylko na PC to trochę ryzyko, chociaż może jeszcze skończyć jak Hollow Knight, o którym było bardzo cicho aż do premiery Switchowej. A dziś proszę bardzo - to chyba jedyna gra, której ludzie oczekują jak zbawienia na KAŻDEJ konferencji, Nintendo, Sony czy Microsoftu lol. Na razie opinii jest tak mało, że trudno nawet powiedzieć, jak oceniana jest tak gra, chociaż raczej bardzo dobrze. Według developera, wersje na Switcha i Plejstejszyn zawsze były planowane i studio ma w rękach wszystko co potrzebne, więc może porty nie zajmą też wiele czasu.
-
TRANSFERY
Jose "zdobywam trofea" Mourinho bardzo blisko Fenerbahçe. Kolejne trofea i finały pucharów (nie LM) bardzo możliwe! Po odejściu Fariolego do Ajaxu, Nicea sięga po trenera Lens, Francka Haise'a. Lens nieźle szło jak na ich budżet, ale w kratkę. W Lens ma przyjść słynny 31-letni "FM boy" Will Still.
-
TRANSFERY
Cyk jeszcze jedna zmiana trenera. Antonio Conte wydaje się dogadany z Napoli. Po jednej z najgorszych obron tytułu w historii, Napoli ma zainwestować dość niezłą kasę w odrodzenie pod wodzą Contego. O którym było dziwnie cicho w całym okresie ploteczkowym... Donosy z mediów mówią o ogromnej kasie, jeszcze większej niż miał Mourinho w Romie. Co może pójść nie tak? Transferowo na razie średnio to brzmi, bo Chwica Kwaracchelia ma ofertę z PSG. Paryż może zapłacić Napoli 100 mln euro za transfer, ale to jest ich jedyny dobry piłkarz ostatnio... I oczywiście, tak - według "Gazzetty", pierwszym celem Contego ma być ściągnięcie Lukaku lol.
- eShop - małe gry, VC, ciekawe promocje itd.
-
Premier League
Ten Pep to już nie trener, a instytucja. Arteta obejmuje Arsenal, Kompany obejmuje Bayern, Maresca obejmuje Chelsea. Bycie asystentem Pepa może być lepszą pracą niż 99,9% posad głównego trenera. A wygrywanie Championship więcej warte niż jakiejkolwiek innej ligi hehe. Kurna, przecież jeszcze McKenna miał propozycje z Man United i Chelsea podobno. Ale zadecydował, że na razie zostanie w Ipswich. Swoją drogą to pojawiły się znów donosy, że następny sezon będzie ostatnim dla Pepa, ale szczerze mówiąc to to słyszę od 2019-20 co rok hehe. Niemniej w Man City ludzie nastawiają się na koniec epoki. Następcą, może Kompany, który jak przeżyje rok w Bayernie to będziemy wszyscy naprawdę w szoku. W donosach mediów ciągle przewija się, że Chelsea chodzi o Enzo.., Fernandeza. Podobno głównym problemem Pochettino było to, że nie widział duetu Fernandez-Caicedo jako podstawę, na której powinno się budować klub. I to najbardziej poróżniło ich wizje z zarządem. Maresca z kolei podobno głównie ich przekonał swoją wizją wykorzystania Enzo Fernandeza! Co za dziwny klub. I podobno Maresca NIE CHCE mieć wpływu na transfery i skład i PASUJE mu rola bycia "tylko trenerem", co brzmi jak marzenie każdego klubu lol. Przecież i tak zawsze potem się o to kłócą, każdy trener z każdym klubem. Ale dobrze, niech będzie że wierzymy.
-
Konsolowa Tęcza
Nic już nie zaskoczy, firmy ogólnie przestały wypuszczać gry hehe. Sony nie ma obecnie żadnej zaprezentowanej gry, Nintendo nie ma obecnie żadnej zaprezentowanej gry, Microsoft nawet jeszcze zamyka nowe studia bo własne to za mało. Square-Enix z giganta mającego zawsze po 10 produkcji nagle stał się firmą, która po premierze Visions of Mana nie będzie miała ani jednej zaprezentowanej gry. Ogólny stan branży zdaje się to:
-
NBA
Nawet "nowy Draymond" Xavier Tilman przypomniał, że żyje, bo po kontuzjach Porzingisa i Korneta pojawił się na kilka minut dla Celtics. Do tej pory pojawiał się raczej tylko w blowoutach, a i to rzadko. Boston nadrabiał straty, gdy Tilman był na parkiecie, aż odrobił. Nie ma co, to co mówiłem że brak zaciętych meczów, same blowouty, to ostatnio się zmieniło hehe. Największymi wygrywami okazują się Dallas, i w sumie chyba nikt nie wie co z tym zrobić. Jasne, można koronować Doncicia że tak ich pociągnął i w sumie słusznie, można zwrócić uwagę na świetną formę Irvinga i kapitalne kluczowe playoffy Lively'ego, ale ludzie chyba oczekiwali czegoś więcej od zwycięzcy Zachodu. A tutaj cóż, ostra walka, defensywa, intensywna obrona pod koszem i szybko poszło. Celtics nie ma co mówić, bo wszyscy ich zlewają bo "najłatwiejsza droga do finałów ever" i nawet nikt się nie jara. To podanie Tatuma będzie chociaż legendarne? No, jeśli nie wygrają mistrzostwa, to ludzie skupią się bardziej na tej porażce niż na wszystkim, co przez cały rok wygrali... Bo "mieli łatwo"...
-
Dragon Quest III HD-2D
Pierwszy raz ten remake ogłoszono... też na rocznicę DQ, czyli równo 3 lata temu. Wieści nadal żadnych. Ot, przypominanie fanom, że COŚ Square-Enix robi z tą serią, która nadal siedzi cicho mimo że od ostatniej głównej gry mija już 7 lat. Sporo czasu minęło jak na gotową grę z Pegazusa. Ale DQ3 to wyjątkowo ważny remake finansowo dla Square-Enix, bo to chyba najbardziej kultowa gra w historii Japonii. W iluż magazynach pojawiały się opowieści o legedarnych już problemach szkół z uczniami nieprzychodzącymi do szkoły, by grać w DQ3, i rewolucji, jaką wywołało Enix w podejściu do gier. Do dziś jest uważany w KKW za jedną z najlepszych gier, a na pewno najważniejszą - czym Baldur's Gate dla Polaka, tym DQ3 dla Japończyka. Niemniej nadal można tylko gdybać, co konkretnie ten remake będzie oznaczał. Mam wielkie wątpliwości. Bo DQ3 dzisiaj nie prezentuje wiele ciekawego w gatunku. Poza Japonią, gra nie ma aż tak wyjątkowego kultu nawet na tle innych części serii (nie dostała na to szansy, bo chociaż niby wyszła w USA, to prawie CZTERY LATA później, gdy wszyscy już grali na SNES-ie i innych platformach). Elementy, które wprowadził DQ3 - duży bogaty świat, urozmaicona rozgrywka, system klas, zniuansowany system walki - są dziś znane doskonale z masy innych gier. Można powiedzieć, że gra nadal przyjemna, jeśli ktoś lubi klasyczny, powolny gameplay turowy, ale za bardzo się sama w sobie dziś nie wyróżnia. Niekoniecznie gier jRPG. Gatunek ten kojarzy się dziś z innym typem gry, natomiast DQ3 wprowadzał innowacje które były całkiem blisko zachodnich RPG-ów. Przykładowo historia była dość stateczna, sporo było wolności w eksploracji i w budowaniu drużyny. Dlatego same remake typu "to samo nowocześniej wykonane" nie będzie imo aż tak ciekawy, jak np. Live a Live.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Nigdy nie byłem pewien, co jest sztywną scenką w scenach walki a co ma jakikolwiek związek z tym co wciskam lol. Ale powiem wam, że... w tej grze można zginąć! Zdarzyło mi się to raz, nie wiem czemu, bo nie zbierałem więcej ciosów niż kiedy indziej. Ale zginąłem. I... byłem naprawdę zaskoczony, jak inaczej może przebiegać ta sama scena walki. Byłem pod sporym wrażeniem. Jestem aż zadziwiony, że w czysto liniowej grze, która poza tym wygląda raczej jak Inside'ówka typu Bramble King niż cokolwiek z jakimś sytemem, mającej może pięć scen walki, włożyli tyle wysiłku w taką fantazję tego elementu. W to musiała pójść masa wysiłku, żeby tak animowane postaci ruszały się nie po sznurku tylko w reakcji na żywo. Nie zmienia to ofkoz mojego wrażenia, wręcz przeciwnie - Hellblade 2 to zarąbiste demo, gry innej niż Hellblade.
-
Xbox Game Pass - gry w abonamencie
Patrząc na achievementy, średnie mocno branie ma Botany Manor, nawet te zdobywane w pierwszej minucie-dwóch mają blisko 50%. Ale warto, jest coś miszczowskiego w byciu w tym jasnym ogrodzie i byciu sobie ogrodniczką. Mimo uczucia Witnessa, zagadki są znacznie łatwiejsze, takie w sam raz że się myśli, ale nie pękła mi głowa jak w Animal Well czy Lorelei, i to się chwali. Zagadki są w miarę pomysłowe i choć niby gra to nic specjalnego, to wyjątkowo cieszy. Hauntii zaś zbiera skrajnie mieszane opinie, od 10 do 4. Tam to podobno łatwo się pogubić i gra potrafi mocno wymęczyć, ma nieprzyjazne systemy save'u, mapy, wszystkiego, błędy techniczne, ale i tak mówią że ma niezwykły urok jak widać po grafice i muzyce. Się obada po skończeniu innych gierek. Galacticare zbiera dobre opinie, ewidentnie jest to po prostu próba zerżnięcia z Theme Hospital w kosmosie, ale podobno udana i jest równie sympatycznie. Chants of Sennaar wiadomo, opisywałem na swojej liście GOTY zeszłego roku to nie ma co powtarzać, bardzo dobra okazja jeśli jakimś cudem ktoś jeszcze nie zrobił tego. Bardzo ciekawy miesiąc i pokazujący, na co stać gierki.
-
Nintendo Switch - temat główny
Ten port Final Fantasy VI to zwłaszcza było wydarzenie na rynku lol, Nintendo codziennie przerzucało setki ludzi do tłumaczenia żeby zdążyć z premierą europejską na prawie rok po japońskiej, takie to było kluczowe wydarzenie dla sprzedaży GBA. Zelda nie wiem która wyszła w 2005. Minish Cap wyszedł w Europie chwilę po Japonii, 12 listopada 2004 - 3 lata, 4 miesiące i 20 dni po premierze GBA. Four Swords wyszło w marcu 2003. Po Minish Cap nie było już większych premier na GBA, coś tam było, Nintendo wszak nie było pewne DS-a i oficjalnie mówiło o "trzech sprzętach", ale nic wielkiego. No bądźmy poważni, nowy Mario Kart wyszedł na DS-a, Animal Crossing wyszło na DS-a, Advance Wars wyszło na DS-a, Castlevania wyszła na DS-a, nowy Kirby wyszedł na DS-a. Megahiciory Nintendogs i Brain Training wyszły na DS-a. Na GBA po jesieni 2004 wychodziły głównie gry z niszowym fandomem, porty staroci. To nie była sytuacja "trzech sprzętów", DS to był ewidentnie ten nowy sprzęt. PLUS miał on ogromne miejsce w środku poświęcone na karty z GBA, w które zupełnie spoko się grało normalnie, więc nawet jak ktoś chciał grać w te hiciory jak port FF VI, to po prostu wcale nie musiał do tego kupować GBA. Nawet jakby próbować tak wymyślać, że GBA mocno cisnęło biblioteką, to i tak kupno DS-a oznaczało posiadanie ich obu i tyle. Nie było sensownego powodu kupować GBA po tym 3,5 roku. Co to by nawet zmieniało lol. Nawet jak sobie uznamy że europejska premiera portu FF6 była takim system sellerem, to, ok, nadal mamy ponad 80 mln sztuk konsoli która przestała mieć nowe gry po sześciu latach od premiery. Nawet przy takiej fantazji nie wychodzi, że schodziła gorzej niż poprzedni GameBoy. Tyle naciągania tylko po to żeby, nie wiem, wierzyć że GBA się sprzedawało słabo lol. No tak, sprzedawało się gorzej. A 3D w 3DS-ie nic nie kosztowało, bo ty sobie wyłączyłeś, więc jak ty wyłączyłeś to staje się to nieprawdą że dla producenta było w założeniu kluczową innowacją. Wszyscy wiemy że to 3D okazało się niewarte świeczki, no ale rynkowo to miał być główny atut i produkcyjnie główny koszt, więc jak gadamy o sprzedaży a nie o odczuciach, to to jest superważne i to nie było właśnie rozwinięcie DS-a. Zrobienie czegoś czego nikt inny nie robi, nikt się nie spodziewa, czego nikt nie chce i co się nie opłaca, to nie jest "rozwinięcie DS-a" tylko właśnie odwrotność. Czy Nintendo teraz stać na tak jajcarski ruch jak Wii U czy 3DS - to jest pytanie, które często tu zadaję. Oni często się odgrażają, że zawsze będą wprowadzać innowacje w hardware, że zawsze nowy hardware ma wprowadzać typ gier, który nie był wcześniej możliwy, ale przecież każdy tak mówi lol. Sony i Microsoft też tak mówią, a gry są bardziej podobne do poprzedniej generacji niż kiedykolwiek wcześniej. Apple jak pokazuje iPhone 100 to też mówi o kompletnie nowym rozumieniu telefonu, chociaż te wszystkie telefony od wielu lat robią generalnie to samo. W sensie, właśnie, jedna zmiana się pojawiła zauważalnie - pojawiły się telefony wyginane. Chyba się pojawiły, tak słyszałem, ale szczerze mówiąc nie spotkałem nikogo, kto by takiego używał. Wszyscy mają takie same telefony tak naprawdę. No i właśnie takie jest dla mnie ciekawe pytanie, którego nadal nie znany. Czy Nintendo zrobi coś jak nowy iPhone, ogólnie ten sam prostokąt robiący to samo, czy znowu zrobi coś jak wyginany telefon (i co to może jeszcze być w dzisiejszych czasach???). Wydaje mi się, że pewnie to pierwsze, bo Switch i jest ogromnym sukcesem, i nie ma konkurencji, i jest jedynym sprzętem Nintendo, i minie już przed premierą nowego sprzętu osiem lat od jego premiery bez większych zmian. Brzmi to jak kompletnie niestosowny moment na zastępowanie go czymkolwiek innym niż Switch Advance. ALE, z tymi zdrowymi wariatami z Nintendo nigdy nie wiadomo... Mieli hiciora z takim Wii i go kompletnie położyli sami do grobu zamiast po prostu dodać moc, dodać HD, ulepszyć kontrolery... Na ironię, dzisiaj to typowe mieć takie "centrum dowodzenia" w postaci OS-a TV z zaiste podobnym rozkładem do Wii i pilotem celującym ruchowo. Pomysł Nintendo był rynkowo potężny, tylko zamiast ulepszać technologię aż będzie przyjemna i szybka w użyciu to ją porzucali znudzeni.
-
Stellar Blade
Prawdopodobnie to tak działa, że gra zapisuje skipowanie scenki kiedy ją powtarzasz. Czyli jak ktoś rozwali bossa za pierwszym razem, to dając load po napisach będzie miał znowu opcję wyboru, a jak ktoś zginął i powtarzał walkę, to nie. Fajnie by było o tym wiedzieć z wyprzedzeniem hehe, bo różnica między powtórzeniem jednego fragmentu a potwórzeniem gry na 40 godzin jest dość spora bym powiedział hehe.
-
Premier League
Można by dawać "trofea" za każdy pojedynczy mecz, ale nie, to jest wtedy liga... można by dawać trofea np. za wygranie 5., 10., 15. i tak dalej kolejki w lidze i nazywać to specjalnym, takie rzeczy mają znaczenie symboliczne i są solą sportu, żeby było takie uczucie eventu, ale jak ktoś mówi serio o poziomie ekipy i jej sukcesie to bądźmy poważni z nazywaniem tego "lepszym" niż... po prostu bycie lepszym w piłkę. Bo wszyscy wiemy że Man United się lepsze od jednego meczu nie staje od ekip które są 30 punktów nad nim. Więc to ściema i wszyscy o tym wiedzą tak naprawdę i tyle, nie widzę tu wiele potencjału na wątpliwości. To jest czarowanie i kręcenie słowami i nic więcej. Kilka lat temu Leicester wygrał FA Cup, no i co? No i nic w sumie, o czym to konkretnie niby świadczy. Grali w Europa League, nie wyszli z grupy bo przegrali z Legią, w Lidze Konferencji walczyli ale odpadli z Romą. Generalnie czy ten FA Cup by wygrali czy nie to wszyscy wiedzą że są tak samo mocnym klubem, ani trochę lepszym ani gorszym. Ósme miejsce, rok później spadli z ligi, no ale dwa "trofea" na koncie czyli klub "odniósł więcej sukcesów" niż taki Arsenal zdaniem niektórych. Tylko co to za sukces, taki sukces. To przykład, akurat Brendan Rodgers pewnie i tak by został do czasu tej relegacji, bo miał zbyt dużo dobrych okresów w lidze w poprzednich latach i zapas zaufania z tej racji, ale jeśli to że wygrali 1-0 a nie przegrali ten finał pucharu i zdobyli "dwa trofea" miało choć 1% wpływu na to, że zostawili go na stanowisku i pozwolili na spadek z Premier League, to naprawdę genialne priorytety mieli i tylko pogratulować że fajne słówka są dla nich ważniejsze od bycia w Premier League. 10 lat temu to nawet Wigan wygrało no i co, jest to klub z większymi sukcesami niż Arsenal? Ktoś by się wymienił miejscami serio? Czy tylko tak mówi a tak naprawdę wiemy że nie? W tym samym sezonie spadli z ligi tuż po zdobyciu trofeum, a po roku spadli jeszcze z Championship i tak co roku albo spadają albo awansują. No trofeum jest w gablocie, tylko, nie wiem, ktokolwiek w tym klubie nie wolałby bez sekundy myślenia 17. miejsce i "brak trofeów" niż 18. miejsce z "trofeum" jednak? Jakoś średnio w to wierzę, więc co to za czarowanie. Wiadomo że to mniej szałowy, efektowny event jakby zamiast FINAŁU TROFEUM po prostu pokonali Sunderland we wrześniu 1-0 po nudnym meczu i się z tego powodu utrzymali w lidze, ale nie w tym sęk jaki jest event, tylko - czy trener który to "osiągnął" faktycznie ma powody się chwalić, że "więcej osiągnął" niż jakby zajął drugie miejsce w lidze? Jedno słowo a tyle wygina rzeczywistości. A rzeczywistość jest ogólnie taka jak widzimy cały rok, nie w jednym meczu.
-
Premier League
Nie ma takiego sarkazmu na tę szajbę, żeby nie okazał się prawdą lol. Ludzie w necie już piszą cały czas, że United "miało bardzo udany sezon" i "miało lepszy sezon niż Arsenal", a Man City "prawie że nie zdobyło żadnego trofeum" więc w sumie beka z nich jacy słabi. Ten Hag będzie już zawsze o tym nawijał, tak samo jak Mourinho zawsze o swoich "trofeach". Ten Hag po meczu do Romano: "zdobyłem dwa trofea w dwa sezony, i trzy finały... Nieźle, nieźle. Jeśli mnie tutaj nie chcą, to pójdę gdzie indziej tam zdobywać trofea. Bo to jest moja specjalność" Kurde szkoda że jego specjalność to nie jest zdobywanie wyższego niż ósme miejsce w lidze w stylu gry który mógłby spokojnie dać i jedenaste miejsce i nie byłoby to dziwne. Już wiemy że on o tych trofeach to będzie cały czas nawijał do końca życia jakie miał sukcesy, a o całym sezonie jaki zaliczył z najbogatszym klubem Anglii to, e tam, detal, nigdy nie wspomni. Dobry mecz zagrali i niech się chłopaki cieszą że go wygrali, a to że trener pompuje swoją osobę jak może osiągając szczyty retorycznego naciągania to też nic wyjątkowego, ale że inni ludzie to powtarzają to już dość zabawne. Teraz mają awans do Europa League, więc kolejne "trofeum" do zdobycia, gdy inni będą walczyć w LM. Tymczasem raporty wskazują jasno, że powoli, bardzo powoli, ale regularnie, ogromna przewaga finansowa, jaką miał Man United po latach dominacji, topnieje. Klub nadal ma bardzo solidną bazę i rosnące przychody, wizja nowego/odnowionego stadionu może wiele dać, w tym roku spada kilka wysokich kontraktów, a wiele innych za rok, więc szanse na zakupy nadal będą... ale komentarzy Ten Haga czy Roche'a o tym, że muszą być "zdyscyplinowani" transferowo, było w tym sezonie coraz więcej. Nadal będzie możliwość nawalania sporej kasy, ale nie aż tyle większej od innych klubów, co wcześniej. Tottenham, Liverpool, nawet Chelsea i Arsenal mają mniejszą stratę finansową, niż miały. Na dłuższą metę, Man United nadal ma stosunkowo łatwą drogę do powrotu na szczyt - ale już nie AŻ tak łatwą, jak 10 lat temu. Z roku na rok lekko ciężej się zapowiada. A gdzie ten Hag pójdzie jeśli zostanie jutro zwolniony, to sam jestem ciekaw. Okres znajdowania przez wielkie kluby nowych trenerów akurat minął.
-
Premier League
Europa League! FA Cup! Cacao Cup! Tarcza Wspólnoty! Z waszych połączonych mocy powstaję ja - argument "klub zdobył X trofeów!".
-
Paper Mario: The Thousand-Year Door
Włączyłem i gra nadal czuje jak gra z dawnych czasów, nie ma co, jest to raczej pomalowanie gry niż zmiana czegokolwiek w tym, jak się gra. Wszystko jest dość powolne jak na dzisiejsze czasy. Dialogi wymagają oglądania jak się rozwijają i klikania A co zdanie (jakkolwiek fizyczny dźwięk potwierdzenia przy kliknięciu ma swój urok), informacje zazwyczaj pojawiają się w osobnych oknach gdy dziś byłyby po prostu na ekranie bez zatrzymywania akcji, małe lokacje mają loadingi przy każdym przejściu. Walki też są powolne, zwłaszcza uderza animacja aplauzu widowni i napełniania się paska akceptacji (nawet gdy jest pełny, argh) zatrzmujący akcję po każdym naszym ataku. Ile razy walniemy w klocek i wypadnie nam grzybolek leczący 5 HP, mamy na nowo animację celebracji dostawania go i okienko co też ten (setny już) grzybolek robi... a potem trzeba klikać po menusach i go wywalić, bo mamy pełny ekwipunek. Możemy pójść do sklepu je sprzedać... z osobnym okienkiem dialogowym do sprzedaży każdego jednego. Fast travel tak jak pisałem jest jakiś, ale nadal daleko do "fast" jakiego by się dzisiaj chciało, po prostu z wybieraniem lokacji. Gra zawiera nadal sporo wracania się, by użyć nowych mocy w starych lokacjach, zwłaszcza gdy chcemy zbierać opcjonalne rzeczy, i no człapanie tam i z powrotem i znowu te same walki i loadingi to jest uczucie rodem z czasów GameCube'a. I tak dalej! Chyba wiadomo, o co chodzi. Gra jest wierna oryginałowi i ma taki poczciwy dziaduszkowy klimat i jest jak granie na GC. Gra ładnie wygląda. Nowa muzyczka jest... ciekawa, akurat też unowocześniona nieco, ale niekoniecznie specjalnie potrzebna. Jest to raczej wariacja na temat oryginalnej muzyki, która często jakby mniej pasuje do samej gry, i wiele osób może woleć zmienić ścieżkę na oryginalną (co nie jest opcją w menusie gry, tylko w pierwszym sklepie możemy kupić darmowego badge'a który to przełącza).
-
Nintendo Switch - temat główny
Wii U to wcale nie było po prostu mocniejsze Wii lol, 3DS też nie był po prostu mocniejszym DS-em lol, przecież obie konsole miały bardzo drogie (i jak się okazało niewypalone rynkowo) nowe bajery. Żadne rozwinięcia. Mocniejsze Wii z większą mocą, HD i ulepszonym sterowaniem byłoby normalnym pomysłem i chyba wszyscy tego oczekiwali i Nintendo nigdy tego nie zrobiło. Na ironię najbliżej pokazania nam tego jest... Switch w paru gierkach w których możemy celować ręką (i jest super). Daleko, ale i tak bliżej niż było Wii U, które kompletnie porzuciło Wii, a nie je rozwijało. GameBoy Advance sprzedał ponad 80 mln sztuk, a dostawał gry przez TRZY I PÓŁ ROKU. To nie była żadna "gorsza sprzedaż" od oryginalnego GameBoya, po prostu konsola została szybko zastąpiona. GameBoy we wszystkich wariantach nie sprzedał nawet o połowę więcej sztuk zatrzymując się poniżej 120 mln, a był zastąpiony po DWUNASTU latach. Relatywnie do czasu istnienia, GBA sprzedało się chyba lepiej niż jakakolwiek konsola w historii lol. PS2 przez 3,5 roku od premiery sprzedało jakieś 60 mln sztuk, dla porównania. GBA podobnie. Po prostu został szybko zawinięty.
-
Senua's Saga: Hellblade 2
Na szczęście w rzeczywistości wbrew zakazom forumowych elitarnych gry mogą być bardzo różnorodne, można robić standardowe kopie wszystkiego co już było tysiąc razy w bardzo lekkim remiksie i to będzie fajne (przykładowo całkiem przyjemny Stellar Blade), a można robić zupełnie co innego i też wolno (dopóki się ma budżet hehe). Gra jest kapitalnie wykonana, aczkolwiek serio nie ogarniam często, CO jest wykonane. Ciągle jakieś postaci gadają, ale inaczej niż w jedynce, w sumie chuj często wiem, kto konkretnie mówi i po co i co to ma właściwie wyrażać. W jedynce to było sedno opowieści, a tutaj po prostu różni ludzie coś ci nawalają do ucha, efekt jest... różny, nie zawsze mnie przekonuje. Te pale do znalezienia, elokwentnie nazwane LO'REstangir, mnie najbardziej rozwalają. Stoisz i słuchasz opowieści na poziomie "było dwóch braci, obaj chcieli te same adidasy... Brojnothordur złapał miecz i zabił Thornoburdura. KONIEC OPOWIEŚCI". Kompletnie nie czaję co to miało osiągnąć. Gra serio ma często vibe sequela robionego przez inne studio niż poprzednik.