No gdyby był mistrzem Hiszpanii i współliderem to tak, teksty w stylu "Barcelona zawsze jest najlepsza i będzie, przegrywa tylko jak ma taki kaprys" byłyby równie zabawne, co twoje.
Ale po tekście "był za Barceloną" widzę, że nie czaisz, czemu to jest śmieszne, bo chyba nawet z prowadzenia Bayernu polegającego na posiadaniu kilku goli więcej robisz siedzenie na tronie z kości słoniowej i powalającą dominację.
No niektórzy by powiedzieli, że skoro zdobywa mniej punktów i w bezpośrednich starciach wygląda jak cień rywali do mistrzostwa, to gra od nich gorzej. Chyba że "aktualnie" to dla ciebie ostatnie 10 lat, o których tu cały czas mówisz, no to wtedy Bayern aktualnie gra najlepiej, tyle że właśnie takie podejście jest zabawne.
A jeśli przegra mistrzostwo mając tyle samo punktów, co Bayern, to uznasz, że nie jest żadnym kandydatem i nie ma absolutnie sensu porównywać jej do wszechpotężnego Bayernu, który od początku miał tytuł w garści, stuprocentowy faworyt. So funny.
Taki Manchester City przez ostatnie 10 lat zazwyczaj był w dolnej połowie tabeli, czyli rozumiem, że nie jest żadnym kandydatem do bycia w czołówce. Na pewno będziesz w szoku, jeśli skończy np. w top 3 tabeli, co nie? Przecież to absurd, przez 10 lat to często ani jeden piłkarz w klubie nie zostaje. Tylko nazwa. Ocenianie piłki nożnej pod kątem nie gry, a samej nazwy to jest właśnie specyfika kibiców.
Nie żebyś widział tę grę w Europie na oczy. No ale nie ty pierwszy jesteś wielkim znawcą od tego, jak wyglądają mecze ekipy, która bezczelnie zaczęła lać twój kochany Bayern.