-
Postów
23 371 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Ja wiem? Jeśli koleś jest piąty pod względem ilości posiadaczy, a siódmy pod względem zdobytych punktów, no to nie stwierdziłbym, że mało ludzi go ma. Mata faktycznie ostatnio spadł, sam go sprzedałem, ale nie da się ukryć, że aż do ostatniego meczu dającego 17 pkt., jego dorobek raczej nie uzasadniał bardzo wysokiej ceny. Teraz go nie odkupię, bo są inne bardziej pilne zmiany, na które łatwiej wysupłać kasę. Yakubu 1% posiadania - 21 pkt, Vermaelen 2,5% posiadania - 17-18 pkt. Ustawiłem Van Persie'ego na kapitanie, gdy miało go 7% ludzi, a teraz ma go ponad 30%. Czuję się jak ojciec, dumny z rozwoju swoich dzieci. Ogółem dobra kolejka, choć byłaby lepsza, gdyby nie zmory wpuszczania graczy na końcówki i tracenia goli odbierających czyste konto przy ustalonym wyniku... Jeden z moich graczy został zdjęty w 59. minucie - tak bardzo niektórym menadżerom zależy, żebym tracił punkty. No ale tak to jest w tej grze.
-
W ogóle grupa B. Holandia, Niemcy, Portugalia, Dania. To jest najbardziej killler grupa, poza ewentualnie jakby Hiszpania na miejsce Holandii weszła. This is the shit. Mocna grupa.
-
Reakcje ludzi po losowaniu dowodzą racji tych, którzy mówili, że faktycznie lepiej było trafić na "grupę śmierci". Taka Anglia czy Francja wcale nie grają zbyt dobrze, a przynajmniej by szary lud miał świadomość, że wygrywamy/przegrywamy z dużym i ważnym krajem. Wylosowana grupa jest w pewnym sensie najgorsza z możliwych - wszyscy sobie myślą, że niby Rosja i Grecja są słabe, no bo jakoś tak im to słabo brzmi.
-
Może być to i tak lepsze, niż Melo/Amare/Billups/Fields i 8 anonimów. Wszak po zeszłym sezonie trudno przewidzieć, jak z przyspieszonym sezonem będą sobie radzić kolana Amare i Billupsa. Wierzę we wszechstronność Melo, ale nie da się ukryć, że Knicks przydałby się przede wszystkim ktoś pod kosz. To być może dlatego stroną bardziej zdeterminowaną, by doszło do transferu, jest Chris Paul.
-
Biton stwierdził w wywiadzie, że ze Śląskiem i Odense grało im się dużo lepiej, bo te drużyny nie grały - jak większość Ekstraklasy - dziesięcioma obrońcami. No cóż, w takim razie w nadchodzącym starciu z Widzewem będzie im dość trudno.
-
Choć otwarcie rynku nastąpi za tydzień, otwarto już możliwość rozmawiania z wolnymi agentami, a z graczami zakontraktowanymi też jest komunikacja poprzez pokątne sugestie agentów. Plotki sypią się obfitym strumieniem. Mike Miller przeszedł trzecią tego "lata" operację, tym razem przepukliny. Wydaje się dość pewne, że Heat puszczą go na amnestii i będą łowić jednego-dwóch graczy mogących wzmocnić podstawowy skład. Tymczasem Chris Paul naciska na Hornets, by oddali go do Knicks. Problem jest taki, że Knicks za bardzo nie mają kogo oddać, żeby Hornets się to opłacało, ale za rok przecież CP3 odejdzie już zupełnie za darmo. Myślę, że są większe szanse, niż by się wydawało, że za tydzień usłyszymy o przejściu Paula do Nowego Jorku. W ten sposób podwoi się liczba graczy Knicks, który znają ze słyszenia słowo "defensywa".
-
Nie każdy z nas jest tak dużym fanem Nicolasa Cage'a!
-
Bez wątpienia można by się kiedyś zabrać za nowe Earthbound, albo chociaż lokalizację/remake starych. O tym, że Square-Enix mogłoby poremake'ować swoje udane dzieła (jak kontynuacja "trylogii stworzenia" czy Chrono), to nie ma nawet co wspominać, not gonna happen. Albo gonna happen i nie będzie mieć startu do oryginału. Może Sega i nowe Skies of Arcadia, albo chociaż Shenmue? Cokolwiek... W skrócie, chciałbym jakiegoś dobrego RPG-a. Takiego, który gdyby wyszedł na SNES-ie, załapałby się do top 20 roku. Z braku laku liczę na godnego następcę FF12 i nowe WEWY. Fajnie było by też zobaczyć jakiś mniej dziecinny zachodni RPG, w stylu Planescape Torment. Not gonna happen, no ale... Spoza RPG-ów, chętnie bym zobaczył jakiegoś rodzaju następcę Eternal Darkness, a także jakieś udoskonalenie i rozwinięcie (remake?) Phantom Dust. No i Yoshi's Island 2 w trójwymiarze! Nintendo wiedziałoby, jak to zrobić, żeby wyszło, jak należy. Młodzież by mówiła, że zrzyna z Okami, ale kij im w oko, gra by na pewno zeszła w milionach. Ciągle czekam, ale raczej niedługo się doczekam, na nowe części Rhythm Heaven i Elite Beat Agents. Heeeaaalp!
-
Tymczasem Lucas nie zagra do końca sezonu. Ogromna strata dla Liverpoolu.
-
Zluzuj. Napisałeś, że w "emo dzieciaka" się nie możesz wczuć, za to świetnie ci idzie wczuwa w skur'wysyna w pełnej zbroi, który nigdy nie ma rozchwiań emocjonalnych i dylematy ma tylko takie, czy przepołowić barbarzyńskiego oponenta mieczem, czy sfajczyć go ognistą kulą. No jest to dość zabawne. W czasach artykułów psychologicznych w "Newsweeku" to na pewno nie jest jakoś dziwne, że ktoś CHCE taki być w grze, ale myślę, że może nie dlatego, że to jest bliższe życiu. Podejrzewam, że jednak tak na co dzień większości ludzi bliższa jest tematyka radzenia sobie z pewnymi trudnościami natury psychicznej, niż efektywnego polowania na niedźwiedzie. Bez ironii.
-
Rozumiem, że teraz jesteś skur'wysynem chodzącym po mieście w zbroi (dresik?), machającym 15 kg ostrzem (hantlem? Nokią?). No cóż, nie każdy taki jest i łatwiej mu się wczuć w jakiegoś w miarę zwykłego człowieka.
-
Bez niespodzianki, Legia przegrała 0-3 z PSV Eindhoven. Oznacza to, że w fazie pucharowej ma przeważające szanse trafić na rywala, którego pokonanie również byłoby ogromną niespodzianką. Wstępnie można przewidywać, że w koszyku będą takie zespoły jak Manchester City, Chelsea/Valencia, Basel, Anderlecth, Twente, Sporting, Schake, Atletico czy Standard Liege.
-
Widę, że mimo sępienia kasy jak tylko się da, Kazika nie stać na kogoś, kto mu zrobi porządny photoshop na okładce.
-
Mnie to Piotrek w to nie mieszaj.
-
Najpierw musiałbyś pisać o jakiejś serii, żeby je pomylić. Napisałeś tylko, że "Wade potrafi wziąć na barki i poprowadzić do wygranej", że niby LeBron nie, co jest absurdem. Pierwszy mecz Dall-Miami to ten, w którym Miami przegrywało ośmioma punktami w trzeciej kwarcie i wtedy LeBron trafił cztery trójki z rzędu podczas runu 22-10, po którym Heat zachowali prowadzenie do końca. No ale gdzieś w trakcie meczu Wade zaliczył jakiś blok, więc to na pewno na jego barkach to zwycięstwo. Drugi mecz Dall-Miami to przegrana Miami, więc byłoby dość kontrowersyjne uznać go za dowód na to, że Wade powoduje, że Heat wygrywają. Tak samo fakt bycia kontuzjowanym. To jest właśnie działanie mitu - zero konkretów, fakty przekręcone, no ale jakaś utarta siedem lat temu teza o danym zawodniku jest najważniejsza. Czego to niektórzy nie zrobią, żeby zachować poczucie integralności... w sporcie powoduje to opinie absurdalne. Wade nie ma dożywotniego tytułu najlepszego gracza ligi, bo raz zagrał bosko w finałach NBA i jego zespół był lepszy od rywala. Koleś może jest dzięki temu większą gwiazdą, niż LeBron, ale nie jest w obecnym Heat głównym powodem zwycięstw. No a James Jones to już naprawdę...
-
Mówisz o piłkarzach, którzy są w czołówce najczęściej wybieranych. Może poza Sturridge'em, ale i jego 7% to naprawdę nie jest jakaś nisza.
-
Nie wiem, jak SS, ale to zazwyczaj jest jednak bardziej skomplikowane... Natomiast tak generalnie, to tak, w każdej Zeldzie coś jest i trzeba to uratować.
-
No ale tak konkretnie to po czym to jakoś widzialnie widać? W serii z Chicago głównie LeBron to robił (i trochę Bosh), a w serii z Dallas żaden. W jakimś faktycznym meczu Wade wziął na barki i spowodował, że Heat wygrali, czy generalnie tak jest, bo tak jest i wszyscy wiemy, jak jest? No w serii z Celtics się dwa takie spotkania trafiły, ale jako całokształt - to jest "powodowanie wygrywania" bliżej Bosha, niż LeBrona. To jest właśnie mit, z jakiegoś powodu popularny wśród osób, które w ogóle nie oglądają NBA. W decydującym o mistrzostwie meczu Wade rzucał 6-16, a LeBron 9-15 (w tym dwie trójki, a Wade zero). Normalnie branie na bary jak cholera. LeBron może nie jest gwiazdą, nie siedzę w tym, ale gdy oceniamy jakieś widzialne zjawiska, bez wątpienia jest najlepszym graczem Heat.
-
Kaziu Węgrzyn powiedział, że Lech ma ogromne problemy ze stwarzaniem sytuacji. Natomiast czy "większość zespołów przyjeżdża do Pozniania się bronić" to i tak inna sprawa przecież. Może trener mówi przed spotkaniem: "panowie, bronimy się", i oni naprawdę chcą, ale tak przypadkiem wychodzi, że nie ma się przed czym bronić. Generalnie tylko wyraziłem rozbawienie tekstem o tym, że trzeba się jakoś specjalnie bronić przed najmniej skutecznym zespołem ligi. Nawet Lechia w ostatnich pięciu meczach coś strzeliła. Raz, ale zawsze.
-
Nie są, bo byli gorsi w finałowej serii z Dallas. Ale gdyby w ogóle nie byli w stanie generować geniuszu w czwartych kwartach, to by nie byli nawet w tym finale. Rozróżniajmy przypadek od reguły. Niż LBJ ogólnie czy niż LBJ w tej jednej serii spośród dwudziestu w swojej karierze? Prawdopodobnie i Jones, i Miller polecą. Miller prawie na pewno, bo mówi się, że już prawie ugadani są z Samuelem Dalembertem. Kto pójdzie na minimalnym kontrakcie, to zobaczymy. Do wzięcia jest wielu ciekawych graczy, nie tylko Heat będzie o nich walczyć. Nadal sporo możliwości (choć i problemów) ma Dallas, będą się o kogoś starać Bulls, Celtics...
-
No opinia kolesia, który z zawodu ogląda polską ekstraklasę + ZERO goli w pięciu spotkaniach to dla mnie jednak większa wyrocznia niż ty.
-
Kaziu Węgrzyn też nie ogląda meczów?
-
Hmmm, już jedna kapela w tym roku wydała płytę o takim tytule.
-
Ufam Kaziowi Węgrzynowi. No bez przesady. Jeśli ktoś się broni, to chyba druga strona atakuje. Ktoś musi COŚ robić na boisku, nawet w polskiej lidze. A nie wyobrażam sobie, żeby Lech faktycznie tak non stop szalenie atakował, skoro nie strzelił gola przez pięć kolejnych meczów. Pięć meczów. W takiej Premier League to są okolice rekordu (7). Nie wiem, jak w Polsce, ale też sobie nie przypominam takiej nędzy. No jakoś niezbyt wierzę, żeby ci kolejni rywale wychodzili na boisko z nastawieniem "musimy się bronić, bo będzie pogrom".