-
Postów
23 371 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Nawet polskie media piszą o przełomie. Ten nie nastąpił... ale MOŻE dzisiaj, jutro lub za parę dni nastąpi. Dlaczego? Bo za granicę musiał wyjechać Jeffery Kessler, morderczy prawnik, znany w świecie sportu np. z tego, że ugoda w NHL też została podpisana dopiero, gdy wyjechał. Jeśli kiedyś uzgodnić nowe CBA, to właśnie pod nieobecność Kesslera. Oczywiście wszystko wskazuje na to, że będzie ono i tak jednostronnym poświęceniem (gracze dostają mniej i tyle), ale wszyscy czują, że lepszej oferty niż teraz zawodnicy już nie dostaną. Przy spięciu terminarza, dawałoby to szansę nawet na 82 mecze sezonu.
-
Jesteś śmieszny. Gdybyś napisał "Boruc bronił świetnie", to bym w ogóle tego nie komentował i dobrze o tym wiesz. Ale musisz przekręcać nie wiadomo po co. Wrzuciłem skrót na YT bo to łatwiejsze niż wrzucanie całego meczu. Mało, ale wystarcza, żeby obśmiać tezę o genialnym bronieniu cały mecz. Nie myślałem, że można się tego czepić. Ja już udowodniłem swoją rację. Czy ta obrona była genialna? Nie. Czy była w tym meczu? Tak. Czy więc Boruc bronił genialnie cały mecz? Odpowiedź chyba prosta. Nie sądzę, żeby ktokolwiek, kto widział ten mecz, się kłócił. No ale kibice mają taką tendencję do deifikowania bramkarzy rywali, cały czas to w necie widzę, klasyczny błąd atrybucji. I może jeszcze ci oceniający piszą, że bronił genialnie cały mecz? Ja tam widzę oceny w stylu 6-7/10, czyli dobrze, a nie genialnie. No ale może jakieś złe przeglądam.
-
Wiem, że tak poza tym Boruc spoko, no ale nigga, koleś zawalił gola. Skoro to jest genialne bronienie przez cały mecz, to jak by się to nazywało bez takiego błędu? Genialne bronienie dłużej niż cały mecz?
-
www.youtube.com/watch?v=02JQgOkPbUU 0:10 genialna obrona
-
Hmm, to znaczy, ja po prostu nie grałem w SS, nie wiem, jak to wygląda na żywca podczas grania. Po filmikach naprawdę nie wiem, co myśleć... Uważam, że w ogóle bardzo rzadko wychodzą tak ładne gry, jak Wind Waker. Są jakieś udane gry obecnie, ale mało która jest tak ładna. W zeszłym roku np. podobno najładniejszymi grami były Red Dead Redemption, Kirby i Limbo. Faktycznie ładne gry, ale moim zdaniem żadna nie tak ładna, jak Wind Waker. Tak więc żeby wrócić do tematu, chciałem powiedzieć tak: Wind Waker jest nie tylko jedną z najładniejszych Zeld, jest jedną z najładniejszych gier video w ogóle.
-
Już chciałem napisać, że skończyła się wreszcie zwycięska passa Levante, a tu zonk, gol w doliczonym czasie, 3-2 z Sociedad. Siódmy triumf z rzędu i ciągle lider w La Liga. Mówimy o klubie, który ma mniejszy budżet, niż Leo Messi. Messi podobno jest wiernym katolikiem, ale gdyby chodził na dzi'wki, kosztowałyby pewnie więcej, niż cała drużyna Levante.
-
Sprawdzałem to, wygląda nawet fajnie. Niestety do osiągnięcia odpowiedniego efektu trzeba mieć silny komputer, a nie widzę sensu kupować nowego laptopa za x tys. zł tylko po to, żeby sobie podbić rozdziałkę w grach na Wii. Ale na przyszłość, jako forma archiwizacji ulubionych lub przegapionych gier, na pewno się przyda.
-
Tak samo mówiła moja nauczycielka WO.
-
Kwestia ocen, czyli dlaczego co druga gra dostaje 9/10.
ogqozo odpowiedział(a) na Flash. temat w Graczpospolita
Trochę offtop, ale znalazłem dowód na to, o czym piszę: Dla IGN-u 8/10 to po prostu średnia ocena, więc normalne, że jak gra jest w miarę udana, to dostaje 9/10, a jak nie, to 8/10. Gamespot podobnie, średnia w okolicach 7,5. Niby fajnie, że jacy oni rzetelni i obiektywni, że wszystkim rozreklamowanym grom wystawią co najmniej 9, ale efekt uboczny jest taki, że wysoka ocena w tego typu mediach nic w zasadzie nie znaczy. W "Edge'u" średnia ocena to poniżej 6,5. Dlatego faktycznie może się wydawać, że ich opinie "odbiegają", a tak naprawdę niewiele się różnią, tylko że jest inna skala. Średnia gra dostaje 5, słaba 3 (jak Dead Island), a 9/10 tylko kilka pozycji na rok. Jak ktoś ich czyta to chyba wie, że nie są specjalnie zawzięci na punkcie tych cyferek (jak chyba każdy recenzent - nie znam takiego, który by to lubił, pisarz raczej chce, żeby jego teksty po prostu czytać). -
Nikt tak nie uważa.
-
Co każdy chce usłyszeć: "Dobra, przegięliśmy z tym kontrolerem z wyświetlaczem, nie jest to gadżet na którym warto opierać kolejne pięć lat naszych gier, robimy Wii HD z ulepszonym Wiimotem" Czego nie chce usłyszeć: "Wii U to zaje'bisty pomysł, nareszcie będziecie mogli zobaczyć Super Mario Galaxy 3 na swoim kontrolerze. Nie chcecie tego przegapić, bo to ostatnia gra, jaką wydamy przez zbankrutowaniem".
-
No, zwłaszcza przy golu Bonucciego genialnie wybronił.
-
Film rozgrywa się w RPA.
-
Jest jeszcze masa takich, które używają tylko opcji "wstaw tekst", bo są po prostu zdjęciem z podpisem. Długość wykonania naprawdę jest najmniejszym problemem przy plakacie.
-
Dla ludzi, dla których długość pracy nad plakatem = jakość, na pewno.
-
Na razie chyba nie grałeś w SS, więc się wstrzymaj może z opinią. Znam takie gry, które na filmikach są ładne, a później włączasz i kurde wybrali najładniejsze kadry, a tak normalnie jest średniawo, a gameplay ssie.
-
Najładniejsza i najbrzydsza okładka z gry
ogqozo odpowiedział(a) na fashionvictim temat w Graczpospolita
-
Where's Wallace, huh? Where tha fuck is Wallace? Koleś grał też we "Friday Night Lights", naprawdę świetny serial. Jest naprawdę tak dobry, jak mówią, polecam.
-
Tak dokładnie to "Tusze Amore". Nad tymi "e" są akcenty. Touché Amoré.
-
Gram ostatnio w Arkham Asylum. Bardzo mnie wciągnęło. Tak generalnie to gra jest tym, czym powinno być Metroid: Other M. Podobieństwa do Metroida są na tyle wyraźnie, że możemy powiedzieć wprost, iż to ten sam gatunek, labiryntówka, bardzo rzadki, a przeze mnie uwielbiany. Asylum to taki mainstreamowy Metroid, ale zrobiony lepiej, niż Other M (i wcześniejsze próby "ukinowienia" serii w Corruption). Klimat nie jest tak wyjątkowy i przerażający, ale jest spójny - wszystkie te scenki, dialogi, sporo charakterystycznych postaci i wyraźny bohater nie burzą jego powagi. Najlepiej powagę tę czuć choćby w momentach, gdy po powieszeniu kolejnego zbira czaimy się cierpliwie na gargulcu i słuchamy, jak przerażeni są jego kompani naszą działalnością. Typowo dla next-genów, grafika jest nieco plastikowa i błyszcząca, designowi oczywiście daleko do geniuszu ludzi z Retro, aczkolwiek na tle całości gier, Asylum należy bez wątpienia do tych ładnych. Gameplay jest prosty, ale w fajny sposób. Jeden wizor do wszystkiego wygodna opcja - gra jest na tyle ciekawa, że mimo niewielkiego poziomu wymagań wciąga. Różnych znalezisk i zakamarków jest na tyle dużo, że zabawa w ich szukanie angażuje na dłuższy czas, motywuje też i cieszy nagradzanie jej punktami doświadczenia oraz innymi bonusikami. System walki zdecydowanie błyszczy - bicia się nie ma za wiele, ale gdy jest, wyprzedza to ze zdecydowanej większości cenionych "nawalanek". Nie wymaga masherki, tylko uwagi i wyczucia rytmu. Znów: proste, ale fajne, bo przeplatane różnymi innymi atrakcjami. Gdy wpadamy w grupę dziesięciu zbirów i kładziemy wszystkich jednym, długim kombosem, nie tylko jest to przyjemne i nagradzane tonami "expa", ale też niezwykle widowiskowe. Wady różnorakie są, większe (wszystkowiedzący visor wyłączam w sumie tylko po to, żeby gra była ładna) czy mniejsze (nie znoszę, jak po wejściu w menusy urywa się muzyka), ale to i tak moim zdaniem jedna z najlepszych stacjonarnych gier 2009 roku. Może i najlepsza, to był. Od biedy dałbym nawet 9/10... ale podobno końcówka jest równie cieniutka, co w Bioshocku, więc zobaczymy, czy ta ocena się uttrzyma. Tak czy siak, jeśli jesteście spragnieni kolejnego Metroida, to zamiast tylko niezłego Other M polecam najpierw sprawdzić Nietoperza. P.S. Jezus Maria ależ końcówka jest spierniczona. Totalnie męcząca. 8/10 max.
-
Ale Real przegrał z Barceloną. Nie z jakimś angielskim klubem. To nie to samo. Od tego czasu grał z nią sześciokrotnie i każdy mecz był wyrównany. W przypadku United czy City byłoby raczej odwrotnie, jeden wyrównany i sześć razy bezradność. Na razie nie widzę szans, by jakiś angielski zespół wygrał dwumecz z Królewskimi, bo to jest niemalże ex aequo najlepsza ekipa w Europie, ale City jest na dobrej drodze, by wkroczyć na ten poziom. W tym sezonie? Zobaczymy, ale myślę, że jeszcze nie. Ich występy w LM (wyglądające dużo lepiej dzięki bramce ostatniej szansy Aguero) pokazują, że nie można mówić w przypadku tej ekipy o pewnym wysokim poziomie. Co to jest wymęczone 2-1 z Villarrealem, który dostaje na luziku 3-0 od Levante? Wyrównany mecz z Napoli, lanie od Bayernu? Ta ekipa, jak każda, musi się nauczyć grać w Europie, a to trwa. Mancini też, delikatnie mówiąc, za specjalistę od researchu nie uchodzi. Z Lazio zajął ostatnie miejsce w grupie LM, za Besiktasem i Spartą Praga. Zatrudnił go wtedy chętnie Inter i kolejno dostawał lanie od: Milanu, Villarrealu, Valencii, Liverpoolu. Wreszcie zeszłoroczne odpadnięcie z Dynamem Kijów też zbyt wielkim osiągnięciem nie jest. Czyli generalnie, by odpowiedzieć na niezadane do końca pytanie... sądzę, że mało z tego 6-1 wynika. Tyle, że można być pewnym, że City jest na drodze na szczyt, no bo tak to wygląda, nie sądzę, że teraz już wypadną za strefę LM, prawdopodobnie będą walczyć o mistrza. United oczywiście nie staje się beznadziejne po tym jednym meczu, ale przez ostatni miesiąc ewidentnie opadło z sił po miażdżącym początku sezonu. Natomiast City nie pierwszy raz demonstruje siłę na krajowym podwórku i w tej chwili prezentują się po prostu najlepiej. Przyszłość, jak zawsze, pozostaje pewną niewiadomą, ale w futbolu tak to bywa, że bogaty prędzej czy później ląduje w czubie tabeli.
-
Przed dzisiejszym meczem? Bayern już wcześniej wygrał tylko jedno z ostatnich trzech spotkań, tak że po serii iluśtam (jedenastu?) zwycięstw jest to ewidentnie spadek formy. Tak więc mój żart jak zwykle trafiony. To był żart. Żeby to było absolutnie czytelne dla każdego, napisałem na koniec "Por que?", znany cytat bardzo znanego trenera, który - co jest bardzo znane - raz poświęcił całą konferencję prasową temu, że rywale do tytułu mają dwa dni odpoczynku więcej. Ludzie wtedy uznali to za zabawne. Wiesz. Taki żart. Tak naprawdę nie sądzę, że organizatorzy Bundesligi celowo wspierają w ten sposób Bayern. Była to ironia. Jeśli podniecanie się jakąś drużyną futbolową polega na zaprzeczaniu, by tracąc trzy punkty do lidera nie mieli już żadnych szans nigdy niczego osiągnąć w swoim życiu, no to fakt - podniecam się Borussią. W efekcie niektórych geniuszy na tym forum w sumie faktycznie nieco trzymam za nią kciuki, bo ostatnie parę stron tematu byłoby niewątpliwie wielce zabawne, gdyby Bayern, zapewniwszy sobie mistrzostwo po piątej kolejce, ostatecznie go tak jakby nie zdobył, no ale zobaczymy, jak będzie.
-
Nie trzeba wiele wysiłku, by żarty po meczu z Arsenalem przerobić na aktualne.
-
Chcesz przez to powiedzieć, że ja nie mam poczucia humoru, czy Obso, bo nie nadążam. Widzę, że jak Bayern zaliczył w końcu nieunikniony spadek formy, to masz od razu trudne dni.