-
Postów
23 369 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Na szczęście Rose jest młody i nie ma za wielu hejterów, bo naczytałby się dzisiaj wielu smutnych rzeczy. W akcjach, w których krył go LeBron, MVP rzucał 7% z gry, co jest mocnym wynikiem nawet dla kolesia rzucającego 35% na Mike'u Bibbym. Podchodzi do tego jak do nauki i słusznie, bo nawet fatalny i nieudolny finał konferencji w wieku 22 lat nauczy go bez wątpienia wiele. Ostatni raz, gdy urzędujący MVP spudłował 20 rzutów w meczu, w którym jego zespół walczył o przetrwanie w playoffach, miał miejsce w 1975 r. Nie jest to jednak zła prognoza dla Rose'a, bo wszyscy gracze, którzy to robili (Bob McAdoo, Kareem, Wilt), byli młodymi MVP (23-24 lata), a później w swych karierach zdobywali co najmniej dwa mistrzostwa. Nota bene, dopiero po trzydziestce... Tymczasem LeBron doczekał się innego porównania, bo Scottie Pippen stwierdził, zapytany przez dziennikarza: "Michael Jordan był najlepiej punktującym, ale (...) LeBron może być najlepszym koszykarzem w historii". Cóż, porównywać tych dwóch nie ma raczej sensu. Warto jednak wspomnieć, że w tym roku mija 20. rocznica pierwszego mistrzostwa Majkela. Miał wtedy 28 lat...
-
Nigdy sobie tego nie odpuszczę: Niesamowity mecz. Trzy minuty przed końcem Chicago prowadziło 77-64 i w sumie ręka już mi sięgała po "X", żeby to wyłączyć. Heh, od tego momentu było 19-3 dla Miami, w tym 9 pkt. LeBrona, który trafiał totalnie chore rzuty, a w ostatniej akcji zablokował Rose'a. Dwa kapitalne rzuty w tej końcówce zaliczył też Dwyane Wade, który grał całą serię słabo, a dzisiaj, przez te pierwsze 45 minut, to już naprawdę tragicznie. Ogólnie wynik mówi sam za siebie - był to mecz błędów, nerwów, bardzo intensywnej i wyczerpującej defensywy. Derrick Rose ceglił jak zawsze (9-29), ale reszta Chicago nie pomagała (36% z gry - Heat 39%). Cóż, tak wyglądają najczęściej mecze Chicago. Z Dallas będzie co innego - zapowiadają się bardzo spektakularne finały. Czy Heat są faworytem? Na pewno (choć nie jakimś wielkim), bo prezentują doskonałą dyspozycję i w ataku, i w obronie - stali się też w tych aspektach bardzo różnorodnym teamem, z wieloma możliwościami "zabicia" przeciwnika. Gdy Mike Miller i Udonis Haslem są zdrowi, Miami może wreszcie wystawić pięciu dobrych koszykarzy naraz (z rozgrywającym, który biega, rzuca i podaje jak najlepsi PG ligi, tyle że waży 115 kg, jest doskonałym defensorem i może bronić praktycznie każdego rywala). Heat wyglądają obecnie lepiej, niż kiedykolwiek, i wybrali sobie doprawdy bardzo dogodny moment na to. Tak czy siak, swój pierwszy pierścień i tytuł MVP finałów dostanie jeden z najlepszych graczy ostatniej dekady. Ale tylko jeden z nich. Odpowiedź poznamy najpóźniej 14 czerwca. Pierwszy mecz już we wtorek.
-
To tylko studio. Pewnie nagrano tam też setkę beznadziejnych płyt hip-hopowych.
-
Xeroboy. A tak z nowości całkiem nowych: producentem płyty jest Mike Elizondo (tak, Mike Elizondo. Już widzę te prześmiewcze komentarze). W studiu pojawili się fani zespołu: Dave Grohl, Adam Jones i Till Lindemann. Główna perkusja została już nagrana jakiś czas temu, teraz nagrywają jakieś resztki w LA w studiu, w którym powstało m.in. "Nevermind". Płyta ma wyjść we wrześniu. Brent Hinds: "Ostatnie albumy powstawały za długo. Ten zajął nam tylko kilka tygodni, jest zupełnie inny. Skaczesz na łóżko, rozbierasz się i przechodzisz do akcji. Nie miałem takiego uczucia od czasu "Leviathana"". "Mamy piosenkę o biciu się, o podnoszeniu ciężkich rzeczy, jest piosenka o ludziach po mecie łażących po drzewach, próbujących wyrwać jak najładniejsze kawałki drewna, żeby je sprzedać i kupić dragi... Dość śmieszny album". ""Blasteroids" jest spastycznym utworem, zabawnym, skocznym. "All the Heavy Lifting" brzmi jak Neurosis, jest zły, smutny, straszny". ""The Sparrow" to utwór poświęcony mojemu śp. bratu. Od niego wzięły się też tytuły, które teraz rozważamy dla albumu: "Brother" i "The Hunter"". Źródła: Warner Bros./SPIN
-
Dallas wygrali konferencję zachodnią. Szybko poszło, co? Mecz nr 5 podobny do poprzednich. Trochę dominacji Dirka, ale też trochę innych. Oklahoma prowadziła już 85-77 w czwartej kwarcie, by przegrać 96-100. Nowitzki i Marion zdobyli 14 ostatnich punktów Mavs (ogólnie Matrix wymiótł w czwartej kwarcie - bój się LeBronie). Oklahoma nie grała tak źle, ale nie miała ludzi i systemu. Zaszli daleko na Westbrooku i Durancie + obronie, ale na finał potrzeba jeszcze czegoś. Tymczasem trenerem Lakers po Philu Jacksonie został... nie żaden jego uczeń, tylko Mike Brown. Wygląda na to, że dynastia nie powróci do Jezioranów przez najbliższy czas.
-
W zasadzie to Legia awansowała właśnie na trzecie miejsce, tak że nie ma się z czego cieszyć.
-
drugie jak frantic brzmi nieco, pierwsze nie pamiętam
-
Nie można trafiać wszystkiego, ale Dirk po raz kolejny był podejrzanie blisko. To było chore. Myślicie sobie może: eee, jeden zawodnik przez 7 minut gra w kosza, co mnie to. Ale jesteście w błędzie. Chcecie to zobaczyć. Dirk miota nimi jak tyczkami na treningu, a przecież jeszcze dwa dni wcześniej zagrał jeden z gorszych meczów w sezonie. Thunder jednak i tak byli blisko. Byli blisko! A 2-2 to zupełnie co innego niż 3-1, które, przy najbliższym meczu i ewentualnym G7 na terenie Dallas, każą widzieć serię jako praktycznie rozstrzygniętą. Być może spodziewana od jakiegoś czasu powtórka finału Dallas-Miami zacznie już dzisiaj majaczyć nam na horyzoncie. Oczywiście może wygrać Chicago, ale to, podobnie jak Thunder, młody team i wydaje mi się, że nie mają w zapasie żadnego "wyższego biegu", który będą potrzebowali wrzucić, by wykoleić "wielką trójkę" będącą w dobrej formie. Z drugiej strony, Derrick już miał jeden udany mecz z Atlantą, więc hej, może on spróbuje. Póki co rzuca w tej serii 39% i zdobywa tylko jeden punkt więcej, niż LeBron, oraz jedną asystę mniej, a zużywa duużo więcej posiadań swojej ekipy.
-
Ktoś już pisał, że drugi sezon jest zaklepany. A co dalej, zobaczymy.
-
Jeśli liczymy Superpuchar Europy, to 27! Aguero miał bardzo dobrą drugą połówkę sezonu. Tyle że Karim Benzema też. Wiem, że jest tendencja, by lekceważyć każdego, kto gra dobrze w lidze hiszpańskiej, dopóki nie wygra Ligi Mistrzów albo nie strzeli gola Barcelonie, ale... Aguero też większymi osiągnięciami się nie może pochwalić. Benzema przynajmniej strzelał w LM, ba - miał najwyższy spośród wszystkich wynik goli na 90 minut (1,45 - dla porównania Messi 1,03, Gomez 1,18... może jakiś anonim z 1-2 golami miał lepszy, ale nie przypominam sobie). Miał bardzo dobrą drugą połówkę sezonu. Podsumowując, czy Aguero jest lepszy od Benzemy? MOŻE. A może nie. Iloma napastnikami gra Real? Jednym. Czy to rozsądne wydawać 45 mln euro? NIE. Czy Real to zrobi? Nie zdziwiłbym się.
-
"Intymność" to shocker? Ja bym powiedział, że całkiem "usprawiedliwione"... w sensie, po coś są, no a czy pomogły filmowi na siebie zarobić, czy przeciwnie, to nie wiem...
-
Villas-Boas, odnoszę wrażenie, na razie nie jest do wzięcia. Porto będzie w Lidze Mistrzów w pierwszym koszyku i sporo namiesza. Stawiam kasę, że zajdzie dalej niż Chelsea. Co do bramki Manchesteru to podobno już są ugadani z Davidem de Geą. Czy się sprawdzi w Premier League, tego ofkoz nie wiadomo.
-
http://www.goal.com/en/news/1717/editorial/2011/05/24/2499841/la-liga-team-of-the-season-2010-11 Goal.com w (zupełnie słusznej, z wyjątkiem może pozycji stopera) jedenastce sezonu umieścił 6 piłkarzy Barcelony, 4 Realu... i Giuseppe Rossiego. Który, bardzo możliwe, opuści Villareal latem i całkiem prawdopodobne, że wyląduje w Barcelonie. Cóż...
-
Niewykonalne.
-
W CK Agora. Tak że kolejny piękny obszar miasta, którym na pewno byłby zachwycony.
-
Tauryna leczy wątrobę! http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/magazine/4563760.stm podobno
-
kturom płyte polecacie najpierw
-
Kolejny ciekawy mecz, bo tym razem Oklahoma zatrzymała Dirka Nowitzkiego, co dla niektórych miało być równoznaczne z porażką Mavs. Nie było. Dallas prowadziło przez pierwszą połowę nawet ponad 20 pkt. Później OKC zaczęło odrabiać, a duży udział miał w tym Russel Westbrook, który w ostatniej kwarcie zdobył 14 pkt. Ostatecznie Thunder przegrali różnicą 6 pkt. W serii, w której dla mnie faworytem są ciągle Mavs, jest to dobry znak dla Thunder. Jak wyliczył John Hollinger, szanse na spudłowanie 16 trójek z rzędu przez drużynę, która "normalnie" rzuca 35%, wynoszą jeden na tysiąc. Fatalny dzień miał zwłaszcza Kevin Durant, zresztą drugi raz w tej serii. Zza linii rzucał 0-8, generalnie się męczył. Mimo to Thunder byli bliscy wyrównania i zwycięstwa. Jest to więc całkiem pozytywnie dla nich nastrajające: potafią zatrzymać Dirka i jeśli tylko będą mieli choćby średni dzień strzelecko, mogą wygrać kolejne spotkanie.
-
3 czerwca we Wrocławiu Schlippenbach Trio. Obso, będziesz?
-
No, lekkie. Nadal kiepskie.
-
No ale mi chodziło o wybór, czy zobaczysz konkretny film w 2D czy 3D, a nie: czy zobaczysz JAKIŚ film 2D czy JAKIŚ film 3D. To, że chcę obejrzeć "Film X", a jeśli leci tylko w 3D, to sobie mogę obejrzeć zupełnie inny film... To nie jest możliwość wyboru. To jest tylko możliwość zrezygnowania. No, ale mi chodziło właśnie o wybór, o którym ty piszesz O_o' Widocznie nie zrozumiałeś mnie, trudno. Po prostu np. u mnie mogę wybrać, czy oglądam dany film w 3D, czy idę do drugiej sali, o innej godzinie i oglądam ten sam film, ale w 2D. Napisałeś "1 film na 7 jest puszczany w 3D" - jak mogłem z tego wyciągnąć wniosek, że tylko 1 film na 7 jest puszczany w 3D, to nie wiem. Z tego spisu wynika, że lecą tylko wersje 3D, no ale może w praktyce inaczej to działa. W każdym razie we Wrocławiu są coraz częściej tylko wersje 3D i to chciałem napisać. Jak u was na wiosce jest zawsze wybór, no to zazdroszczę. Aczkolwiek wiem, że np. w przypadku "Thora" i paru innych żadne miasto nie miało wyboru i do tego się odnosiłem.
-
No ale mi chodziło o wybór, czy zobaczysz konkretny film w 2D czy 3D, a nie: czy zobaczysz JAKIŚ film 2D czy JAKIŚ film 3D. To, że chcę obejrzeć "Film X", a jeśli leci tylko w 3D, to sobie mogę obejrzeć zupełnie inny film... To nie jest możliwość wyboru. To jest tylko możliwość zrezygnowania.
-
Trzeba by popatrzeć, czym są te "niewymuszone błędy"... myślę, że o każdym zespole można powiedzieć, iż jest do nich skłonny. Na pewno o Miami z tymi ich podaniami w próżnię. Przegrane tak wyraźnie deski czy 5-15 z gry LeBrona to też patologie i nie można brać Game 1 jako przykładu "typowego" meczu Heat. Game 2 taki "miminalnie wygrany" znowu nie był, bo 10 pkt. różnicy. Teraz dwa mecze w Miami, a Heat to jedyny zespół tych playoffów, który jeszcze u siebie nie przegrał. Wierzę w Thibodeau, ale wygrać tam chociaż raz to jednak trudna misja. Miami mogło teraz zaskoczyć Haslemem, większą walką, no i tymi chorymi rzeczami, które znowu robił LeBron. Czym może zaskoczyć Chicago? No, może popełniać mniej błędów, ale w Miami nikt nie będzie im tego życzył. Niestety musimy czekać do niedzieli.
-
No jeszcze tego by brakowało, żeby trafił wszystkie wolne. Trafił 9-10. Miał kolejną mocną końcówkę, ale jak każdy, nie jest perfekcyjny, no i jest tylko jednym człowiekiem. W Thunder było aktywnych pięciu graczy, którzy nieco "spali" w poprzednim spotkaniu i zaskoczyli rywali. Niemniej: jedna trafiona trójka Terry'ego czy Peji i mecz mógłby się inaczej skończyć. Bez trójek Dallas po prostu nie jest już tym najsilniejszym ofensywnie zespołem ligi, który wygrał poprzednie 7 meczów. W OKC może do tego powrócić, albo może bardziej popracować w defensywie. Myślę, że seria nadal jest w ich rękach. Ale Oklahoma pokazała swój potencjał. Warto pamiętać, że to jednak ciągle zespół "na przyszłość": pierwsza piątka Oklahomy ma średnią wieku 24 lata, podczas gdy Dallas - 32. Na ławce podobnie: GÓRA jednego ważnego gracza Thunder można nazwać "starym" (Collison, ale co to 31 dla centra?). Z kolei chyba żadnego gracza Mavs "młodym" (najmłodszy Barea ma 27 i - lubię go, ale bądźmy szczerzy - nie jest Jasonem Kiddem i nim nie będzie). @Obso: Czy ty oglądałeś występy Chicago w poprzednich rundach? Jak na razie to raczej Game 2 wyglądał jak ich typowy mecz w tych playoffach. Nie wiem, na jakiej podstawie oceniasz, że to ten mecz był dla nich "słaby", a nie poprzedni "dobry", ale jeśli patrzeć na świeżą formę - nie możesz tak powiedzieć bez sugerowania, że Miami jest rywalem na poziomie Atlanty. Moim zdaniem nie jest. Jeśli Bulls awansują, to na pewno będą do tego potrzebować gry lepszej, niż ta w ostatnich tygodniach.