No nie przesadzajmy z tym Boozerem. Koleś miał lepsze sezony niż 17 pkt. i niecałe 10 zb. na mecz, ale nadal był najlepszą (po Boshu) trzecią opcją w lidze. Trzeba o tym pamiętać: Boozer jest trzecią opcją w Bulls. To, że kiedyś grał lepiej, nie ma obecnie znaczenia. Co do Taja Gibsona to jest to jeden z kilku wspaniale się spisujących rezerwowych, doskonały zwłaszcza w obronie. W wieku 25 lat gra dopiero drugi sezon w NBA, ale zrobił znaczne postępy, gra nie gorzej niż Boozer i można oczekiwać, że niedługo go zastąpi. To jest właśnie powód, dla którego Miami naprawdę powinno się postarać o mistrzostwo w tym roku: bo Bulls w latach najbliższych będą raczej się stawać tylko silniejsi. Są po prostu młodsi.
Dzisiaj wreszcie do akcji wracają królobójcy z Dallas. Trudno nie faworyzować ich w starciu z Oklahomą, która męczyła się sporo z Memphis. Jednak długa przerwa w playoffach nie zawsze pomaga. W sezonie było 2-1, przy czym porażkę 95-99 Mavericks ponieśli grając bez Dirka Nowitzkiego. Co ma zrobić Oklahoma, żeby mimo to powalczyć? Na pewno bronić, bronić. Dallas nie będzie zawsze rzucać tak, jak w serii z Lakers. Wydaje się, że mocno rotujące defensywy Bulls czy Miami mają większe szanse poradzić sobie z Dirkiem i szeroką obsadą wspomagającą go. Jeśli jednak Thunder jednego z nich zmusi do słabszego meczu, to ma potencjał w ataku, by wygrać parę spotkań. Tyle że na razie każdy gracz OKC ma za duże wahania formy, bym widział szanse na wygranie aż czterech.