-
Postów
23 717 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Tak, Switch pozwala na totalną chamówę. Nie ma żadnych konsekwencji. Możesz to zrobić w minutę. Są jakieś tam małe "ale": - gra teoretycznie może być zastrzeżona w regionie, albo mieć inną wersję (istnieją takie gry, że np. na Japonię jest inny plik, ale chyba bardzo rzadko. Japonia, z racji na pikujący kurs jena od czasu premierzy Switcha i brak reakcji Nintendo, ma z reguły dalece najtańsze gry first-party obecnie, ale na pewno prawie wszystkie dają ci ten sam plik, co kupienie na Zachodzie) - jeśli z jakiegoś powodu masz zostawione środki na koncie, to je stracisz przy zmianie regionu/waluty - złote punkty zostają w tej walucie, w której były zdobyte, o ile pamiętam. Ten system zaraz i tak zniknie. No ale - do tej pory złote punkty oznaczają de facto 5% niższą cenę gry. Większym problemem może być połączenie karty w niektórych krajach. Chyba nie możesz przypisać tej samej karty kredytowej do dwóch sklepów (zależy od kraju, niektóre mają osobny sklep). Aby to obejść, ludzie zakładają np. drugie konto na inny kraj, co też nie zajmuje wiele czasu i nie ma specjalnie ograniczeń (jeśli masz dwa konta na Switchu, to możesz grać normalnie w gry kupione przez oba, ale wtedy trzeba już trzymać to konto, bo jak wywalisz konto to oczywiście grę tracisz). Niektóre kraje mogą też nie być tak łatwe do rejestracji. Np. wymagany jest adres zgodny z kartą. Osobiście nie kojarzę, które. Ogólnie to wszystko widać przy zmianie kraju czy ustaleniu płatności. Jak już grę kupisz na swoim koncie, to możesz być pewien, że będziesz ją zawsze miał.
-
Trochę jak z Fajnalami na PSX-a, nawet bardziej - z możliwością przyspieszenia walk i biegu przez całą grę bez specjalnego przedmiotu, Suiko 1 będzie już w ogóle do pyknięcia w dwa dni. Jak ktoś gra kolejny raz i wie, co i jak, to i tak przechodzi w jeden dzień, i to wliczając zbieranie wiadomego runa i postaci. W porównaniu do topowych RPG-ów, cała historia leci TAK szybko. Postaci prawie nie mają historii, mają jedną albo dwie linijki co się teraz dzieje i jazda. Dzisiaj włączony Suikoden ma niemal posmak rogalika, przejdź grę co weekend i pozbieraj inne postaci czy coś. Niektóre gwiazdki bez poradnika to jest... pffff. To jest dobra gra i warta uwagi, aczkolwiek kilka rzeczy, hm, jest mało nowoczesnych. Postaci pojawiają się np. losowo w danym miejscu, są albo nie ma jak wejdziesz, i gra chyba tego nie mówi w ogóle, że tak jest. O ile pamiętam po 30 latach. Na pewno gra była robiona na niskim budżecie i dość eksperymentalnie, a dwójka już bardziej solidnie, ale nie można jej odmówić ambicji i ciekawego pomysłu.
-
A propos. Joel Embiid - koniec sezonu. Nie wiadomo, co dalej i jaki plan leczenia, ale długi. Sixers praktycznie bez szans na playoffy. Słabe wyniki w tych meczach gdzie Embiid grał, beznadziejne bez niego. Maxey i Embiid mają kontrakty do 2029, Paul George do 2028. Embiid chyba się skończył, gdy Kuminga go kontuzjował rok temu. Koleś jeszcze w styczniu 2024 wydawał się tym razem nie w rywalizacji z Jokiciem, a pewniakiem zmierzającym po MVP. Po tym wydarzeniu, właściwie już w ogóle nie wygląda na zdrowego, nawet jeśli gra. Szkoda. Wiele tu pisano niegdyś o Embiidzie - na pewno wiele pokazał w tej lidze. Jednak od pierwszego sezonu, ciągle prześladowany przez kontuzje.
-
Ci mityczni "fani", wiecznie rozczarowani, to głównie efekt tego, że jest typ człowieka, który jest bardzo głośny i bardzo dużo komentuje w sieci, zazwyczaj są to osoby starszego pokolenia, które i tak i siak by takiej gry nie kupiły. Co zresztą doskonale widać na forumie, ze sporą liczbą "fanów gier video", którzy na niczym nie spędzają tyle czasu, co na kłóceniu się, jak okropne są gry, w które nawet nie grali. Te są dla nich najważniejsze, z jakiegoś powodu. I muszą wyliczać, czy mają 80 na Metacriticu, czy 79,5. Obiektywnie, seria nie ma problemów z fanami. Jest ich więcej, niż kiedykolwiek. Zwłaszcza moda na streaming ewidentnie przyciągnęła nowe miliony do gier, jako głęboka turówka, w której każdy może niby powtórzyć sam to samo, co streamer, pokemony okazały się idealne do streamowania z komentarzem opisującym szeroko sytuację, na wzór np. Hearthstone'a. Ci mityczni "fani" woleliby na pewno w ogóle skasować sendo pokemonów, zrobić zwykłego singlowego jRPG-a z trzema możliwościami składu na krzyż, byle ładnie wyglądało. Nie znaczy to jednak jeszcze, że gdyby taka powstała, to oni by masowo tę grę faktycznie kupili. Tylko by mniej krytykowali, jasne, ale z tego nie ma tak naprawdę przychodu. Jest masa niekrytykowanych gier w sieci, codziennie wychodzi sto. Nagród za to nie dają. GameFreak na pewno jest ofiarą własnego sukcesu, nawet wielu pracowników to dość irytuje, wystarczy zobaczyć opinie tych, co tam pracowali. Firma jest bardzo konserwatywna w rozrastaniu się, w tym roku owiększając zatrudnienie znacząco do ok. 200 osób, i ma swoje priorytety. Z punktu widzenia fajowego singlowego RPG-a dla forumowiczów, robienie ponad TYSIĄCA postaci nie jest na pewno sensownym sposobem spędzania czasu (ma jednak wiele zalet, nie tylko dla faktycznych fanów gry, ale też jako generator contentu dla anime, karcianki, kolekcji itd.). Tak samo niezwykle bogaty system, który potem wymaga lat pracy setki speców od debuggingu, nikogo z mitycznych "fanów" nie obchodzi. a to większość roboczogodzin podczas produkcji gier Pokemon. GameFreak nie ma zbyt wielu pracowników, którzy by siedzieli nad tą warstwą gry, która tutaj wszystkich obchodzi, nad singlową kampanią. Ponadto, 3 lata to krótki czas produkcji jak na tak sporą grę. Firma wydaje się niezbyt zainteresowana robieniem "dobrej gry" w tym sensie. Wielka popularność serii dowodzi, że gra osiąga coś. Może nie w tym gatunku, co ci mityczni "fani" chcą, ale w swoim osiąga. Mówienie "a bo fani gupi, gupie gupki, kupują bo pokemony" nie jest logiczną odpowiedzią. Jest masa popularnych marek, które nie mają ciągle topowej trwającej popularności. Nie każdy Harry Potter się sprzedaje doskonale. Nie każde Gwiezdne Wojny się sprzedają doskonale. Nie każdy Marvel... I tak dalej. Proste dowody. Nawet same produkty Pokemon nie zawsze jakoś strasznie schodzą. Taki Snap na Switcha to dobrze oceniona gra (user score 7.8/10 - główna seria 3.4/10), a wcale się topowo nie sprzedała. Każdy może zrobić to lepiej, droga wolna. Mówię to bez przekąsu, mówię dosłownie. Grałem w masę gier "pokemonopodobnych" i mogę sobie wyobrazić, że dla pewnych osób mogą być lepsze od oryginału, z racji na zupełnie inaczej zrobione wszelkie elementy. Osobiście nie widziałem żadnej gry, która w byciu pokemonami nawet się zbliża do pokemonów. Ale nikt nie broni takiej robić, sam chętnie kupię. Ceny pokemonów są denne. Ten Legends, jak go widzę, chciałbym powiedzieć "kupię na przecenie", ale przecież te gry nigdy nie mają przeceny nawet o 10% lol. Nie mam nic przeciwko, super pomysł, niech ktoś zrobi lepsze pokemony, pliz. Jednak jakimś cudem nikt przez 30 lat nie przebił tej gównianej dupnej gry, którą każdy nieleniwy developer z palcem w dupie by zrobił lepiej. Nie wiadomo, na co czekają. "Fani" by się rzucili. Takie gry są, ale mają zazwyczaj tylko powierzchowne elementy pokemonów, nie są grą z całym światem budowania składu i walk.
-
Patrząc na liczbę komentarzy na temat Lords of Shadow na forumie, szykuje się spore zainteresowanie. Nie ma co, gra nie wydaje się bardzo oryginalna - pierwsze, co można powiedzieć o zmianach od czasu Lords of Shadow, to na pewno że jest wiele elementów, o kurde, tego mi brakowało na rynku, soulslike'a. Tyle że Castelvania i Metroid dzięki oferowanym markom miały jakiś charakter, by z niego czerpać content. Tutaj trochę jakby brakuje wyrazistych motywów, które by zwracały uwagę w tłumie tego typu gier. Kurde, Blades of Fire, serio? Są w grze Blades? I jest fire? Przynajmniej to nastawienie na kuźnictwo brzmi jak pewien odchył. Jeszcze ekskluzyw dla Epic na rynku PC lol. Data premiery sugeruje problemy i chęć wydania gry jak jest, by przestać wtapiać kasę. ALE kto wie. Mieli cztery lata (ludzie od Metroid Dread raczej nie są związani z tym projektem, Mercury Steam ma właściwie dwie linie; ta gra raczej nie stoi na drodze projektowi tamtych. którym zapewne jest kolejny Metroid 2D).
-
Nie wierzę w to. Nie widzę w ich grze nic, co by mi sugerowało, że tak grając można się utrzymać na topie. Trochę szczęścia, trochę faktu że top ligi gra w Europie masę meczów a oni nie. Sels broni sporo strzałów w wygranych jednym golem, itd. Serio nadal bardziej jak widzę Bournemouth to myślę "wow, grają jak dobra ekipa, jakby jeszcze im dołożyć lepszych piłkarzy to mogą nawalać goli". Forest - nie kojarzę meczu, żeby mnie rozwalili. Nadal nie stawiałbym kasy, że skończą w Lidze Mistrzów. Powinni to utrzymać, ekipy poniżej nich też nie mają regularnej formy, ale nie zdziwiłbym się.
-
Średnio mnie to rusza. Inny system walki mógłby być ciekawy, ale ten silnik niezbyt nadaje się do ich prezentowania. Za to wylatuje esencja pokemonów, co już w Arceusie sprawiło, że gra stała się po prostu dość typowym open worldem. Potencjał na tego typu grę jest, Arceus pokazał potencjał na takie treści - ale twórcy ewidentnie nie są w stanie technicznie stworzyć gry, która porywajaco by cały ten potencjał zrealizowała. Za to Legends nie będzie miało esencji głównej serii, bogactwa budowania składu i taktycznych walk multi. Ten typ gry aż prosi się o soczystszy wygląd, głównie dodanie efektów, które jakoś by ożywiły jak to wygląda. No i jakoś żwawsze działanie. W turówce to aż tak nie bolało, zwłaszcza że latało się po całej planecie szybciutko, a pokemonów na ekranie pojawiało się mnóstwo. Miasto zamiast open worlda, ale nie wygląda na żywe. Nie obchodzą mnie piksele, na GBC było 5 pikseli, a miasta wydawały się bardziej żywe, zamieszkane i nowoczesne. Serio to było niesamowite, jak udało im się w Gold Silver stworzyć faktyczne uczucie miasta, do którego warto regularnie zaglądać i zawsze coś tam się nowego trafi i są różni ludzie i własny charakter. Tutaj wygląda na jakieś pustki na ulicach, a budynków znając życie będzie tyle co w każdym open worldzie. Nieprzypadkowo ulubiony setting open worldów to ruiny i postapo, tyle że ta gra niby według zarysu historii chyba ma się dziać w normalnym niezrujnowanym mieście lol. A to szkoda, bo Lumiose to według l o r e chyba synonim wielkiego żywego miasta w świecie Pokemon.
-
Oczywiście, że główna seria wyjdzie na Switcha 2 lol. Nikt nie zrobi czegoś takiego, żeby główna gra wyszła na starą konsolę półtora roku po premierze nowej, bez przesady. To Legends nawet na promocyjnym zwiastunie tak szarpie, że się nie chce czytać komentarzy, bo wiadomo cóż to będzie za ściek. Gra wydaje się mieć więcej detali, kosztem tego że nie jest wielkim open worldem. Dla kogoś grającego na jutjubie, może nawet zostanie uznana za lepiej wykonaną, niż Scarlet Violet. Niektórzy nastawiają się nawet na wersję na Switcha 2, rozumiejąc wyrażenie "Nintendo Switch systems" jako włącznie z S2, a nie po prostu różne wersje S1. Niemniej, raczej chodzi o to drugie. Chociaż, kto wie, zawsze mogą zmienić zdanie po premierze nowej konsoli, albo po premierze gry. Ogólnie jednak Pokemon Company nigdy nie była i nie jest specjalnie chętna do portowania większych gier na więcej niż jeden sprzęt. Mimo że na pewno teoretycznie mogliby na tym sporo zarobić. Teraz wręcz ogromnie z tym zwolnili. Na Switcha wyszedł tylko Pokken z Wii U, i potem Mystery Dugeon w 2020 roku. Ogólnie te spinoffy sprzedają się na poziomie 10% głównej serii, a nawer Arceusa.
-
Chociaż Liverpool jest na topie świata, to kurde ich przyszłość jest taka niejasna. Kontrakty nadal niejasne (Van Dijk według mediów pewny, dostać ma 2 lata wysokiego kontraktu; Salah sam powiedział dzisiaj, że nie ma newsów, i brzmi jakby się żegnał z fanami; Trent nadal wydaje się zdecydowany na Real). Do tego Ibrahima Konate ma kontrakt tylko do lata 2026, i nie przyjął nadal ofert przedłużenia - byłby ciekawym kąskiem dla Realu czy dla rodzinnego PSG. Darwin Nunez wydaje się na wylocie. Slot wielokrotnie otwarcie krytykował jego brak zaangażowania na konferencjach. Nunez gra mało i cienko, wydaje się, że po nim. Szkoda, że Diaz na szpicy to tak średnio, a Jota to już w ogóle. Klub trochę nie ma dziewiątki, trudno powiedzieć, kto w jedenastce był napastnikiem przeciwko City, może Diaz, może Szoboszlai, może nikt. Dzisiaj kolejka, a w weekend pucharki. Dziwna jest Anglia. Liverpool tak samo miał w styczniu, że miał półtora tygodnia między meczami ligowymi, a pomiędzy tym DWA mecze pucharkowe. Bardzo to utrudnia rotowanie składem tak, by w pucharkach grali zawodnicy słabsi. Nie ma co - Liverpool wyglądał w weekend na nieco wyżęty. Wielu zawodników gra cały czas. W sumie trudno sobie wyobrazić, że nie grają 4 najlepsi obrońcy, 3 najlepsi pomocnicy, albo Salah. Ciekawe, czy jeszcze ich to dopadnie z wynikami. Gorzej dla PSG, że będą mieli tydzień odpoczynku przed meczem z nimi.
-
Ubisoft podjął jedną bardzo kosztowną decyzję, tworząc Assassin's Creed: Shadows. Postanowił wydać grę w tym samym dniu, w których wychodzi najsoczystszy open world świata.
-
To nie jest wyznacznik popularności, to jest przykład popularności. Mamy tu przykład masy osób, które ewidentnie zainteresowały się tym tak, jak żadną podobną grą "no name" by się nie zainteresowały. To tylko pokaz, jak to działa. Nie ile. Mówię przecież relatywnie, o tym, czego właśnie ten typ gry się może spodziewać. W swojej kategorii, Silent Hill 2 to raczej tytuł numer jeden. Zbudował przez dekady niezwykły kult. Nawet jak ktoś nie grał w SH2 w ogóle, to ten remake był mu jasno i dość szeroko promowany: popatrz, możesz teraz zagrać w najlepszy horror wszech czasów. Myślę, że nic innego nie może się równać. Są oczywiście horrory akcji, wysokobudżetowe, ale to imo już inny typ produktu, i nie wiem, czy Bluber udowodnił, że może być w tym dobry. Zresztą horrory akcji też jest niezwykle trudno robić i często są sporymi wtopami na rynku. Właśnie dzisiaj usłyszeliśmy o sporych zwolnieniach wśród twórców Callisto Protocol. Jeden z pracowników napisał, że "przez te 6 lat zwolniono większość ludzi", acz studio nie zostało zlikwidowane i nie anulowano żadnego trwającego do tej pory projektu. Według donosów, nie robią jednak już niczego blisko tego, o czym tutaj mówię - robią grę multiplayer. Najlepsze porównanie dla nich to pewnie Irrational. Irrational robi dość ograniczone gry, nie szaleją z budżetem. Czy Irrational ma się dobrze finansowo, nie sprawdzałem w sumie. Liczby na Steamie ich ostatniej gry są... bardzo umiarkowane.
-
No, fajnie tak pisać że fani SH2 umarli, w temacie na 159 stron, gdzie wszyscy żyją i wszyscy kupili tę grę. Nie no, kompletnie nie wierzę, że gdyby Bluber zrobił Jakiś Horror Game o ogólnie tej samej treści, ale niebędący Silent Hill 2, to by osiągnął tak szybko taką uwagę, taką popularność, milion pre-orderów. Temat miał ze 100 stron jeszcze przed premierą gry... Zero wiary, że taka gra dostaje taką uwagę bez tytułu. W najlepszym razie, powoli by się niosły wieści, że jest dobra. Samo wsparcie Konami to nadal coś innego niż tych randomów co wydawali poprzednie gry, albo samemu.
-
Telltale, zdaniem wielu osób, położyło w skrócie to, co wiele firm w technologii - mieli pomysł, który wydawał się zbyt dobry, by na nim nie zarabiać... ale nie zarabiał. Popularność usługi jeszcze nie znaczy, że zarabia. Wiele spośród najsłynniejszych marek internetu nigdy nie było dochodowych, część z nich ma przynajmniej niskie koszty, ale robienie gier nie ma. Po niewyobrażalnym sukcesie The Walking Dead (ostatecznie, sprzedaż na poziomie Elden Ringa, czy GTA: San Andreas!), wydawało się sensowne, że musi być jakaś metoda na tym zarabiać, że gracze to ewidentnie bardzo lubią. Ale... nie było. Gracze kapnęli się, że gierki Telltale można po prostu przechodzić na YouTube'ie i "nie ma co płacić" - to odkrycie zabiło rynkowo cały typ zawartości gier, nie tylko jedną firmę czy gatunek. Pierwszą grę zrobił fakt, że nikt tego do końca nie wiedział, wychodzi gra, ludzie chwalą, to się kupuje. Przy drugiej jednak, gdy już wiesz, czego się spodziewać - kusi włączyć YouTube'a i nie płacić i "też mieć". Na pewno firma bardzo źle do tego podeszła, nie ma co. Kurna, Telltale robił do tej pory różne gry. Po sukcesie Walking Dead, postanowili zrobić... 15 kolejnych gier na tym samym schemacie. Przygodówka z wyborami ze znaną marką. Tylko jedna z nich (pierwszy Minecraft) zwróciła koszty. No śmiesznie się pisze te słowa po fakcie. 15 takich samych gier! Z czego Stranger Things, Gra o Tron 2 i Wolf 2 nigdy nie zostały skończone. Według Alexisa Kennedy'ego, Telltale pracował nad inną grą, z bardziej zaangażowaną rozgrywką i generowanymi proceduralnie treściami. Dziś tego typu gry się nieco rozwijają, z sukcesami jak Wildermyth czy Shadows of Doubt, wtedy pewnie patrzyli na coś takiego jak This War of Mine, albo Crusader Kings, albo może tryb mistrza gry w Original Sin, sam nie wiem (Telltale wydało też na konsole 7 Days to Die, i pewnie też tym się inspirowało - ciekawostka, 7 Days to Die... przyniosło im profit, mimo fatalnych recenzji. Gra do dzisiaj jest koszmarnie niedokończona, ale popularna na Steamie, "CD-Action" miało recenzję jakoś w zeszłym roku). W każdym razie, ten projekt anulowano niedługo przed likwidacją całej reszty. W pewnym sensie, Bluber musi myśleć o tej firmie. Jego horrory to też produkcje, które kuszą do "przejścia na YouTube", i twórcy gier narracyjnych sporo o tym problemie mówią. Z budżetami trzeba uważać, bo gracze pochwalą, a nie kupią. Jednak remake Silent Hilla dał im okazję pójść w nowym kierunku, który lepiej się sprzedaje - jest chodzenie, jest nawalanie. Nawet więcej nawalania, niż w oryginale. Zrobili, co mogli, by wspiąć się na szczyt. Silent Hill 2 to też nie jest mainstreamowy typ gry. Po 4 miesiącach od premiery, Konami pochwaliło się osiągnięciem sprzedaży 2 mln sztuk - jak na tak niesamowicie kultowy projekt, z taką masą oddanych fanów, nie jest to żaden niesamowity wynik. Podejrzewam nawet, że sprzedaż Silent Hilla 2 jasno określa totalny sufit dla tego typu gry. Tak że tak myślę, że tę reputację, jaką zyskali, łatwo mogą zwalić. Następne gry będą nadal musiały być dobre, sprzedawalne, i nie przesadzać z budżetem produkcji.
-
Na pewnio nie. Clover jako jakiś osobny byt było niemal efemerydą, o której trudno mówić jako o mającą własną strategię - w pewnym sensie zawsze byli w systemie Capcomu, wyłonili się z niego i wrócili do niego dość płynnie. Viewtiful Joe w kolejnych wersjach był podpisany Capcom Production Studio 4, potem Team Viewtiful, potem Clover. Twórcy opuścili Capcom z własnej woli, natomiast tak ogólnie to zawsze Capcom płacił za wszystko, i po finansowej klapie Okami i God Handa uznali, że nie będą płacić za aż taką wolność dla koniczynkowców i chyba tyle historii. W sumie studio było skupione na jednej grze, ale tarcia były już przed jej rozczarowującą sprzedażą. Kamiya chciał, by Okami stworzył "dream team", ale się to nie udało - Kamiya nie był zadowolony ze składu, jaki tworzył tę grę. Gdyby był to sukces sprzedażowy, to pewnie by oczywiście kontynuowali w tym kształcie, Kamiya też to przyznaje. Kamiya nigdy nie prowadził ekspansji. Zrobili jedną grę osobno jako Platinum, gra była wybitna, nie sprzedała się dobrze... tyle, następne większe gry już wydawali tylko dlatego, że Nintendo je sponsorowało (albo nie wydawali, bo Microsoft je sponsorował). To ogólnie zawsze byli wykonawcy dla kogoś, pomijając mniejsze projekty.
-
Może to brzmieć jak nic, ale kurde, nie wiem ile trzeba powtarzać, jeśli się zginie w tej walce. Typowy finałowy boss w JRPG.
- 375 odpowiedzi
-
- srakuza
- yakubu to lubi
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
- Rafał Sankowski: "myślę, że horror to gatunek, w którym chodzi o walkę, ale trzeba udawać, że niby nie (...) Ludzie tego nie widzą, bo najlepsze gry wplatają to bez szwów, niezauważalnie. Walka staje się metodą, by wprowadzić ci jakiś koncept czy uczucie" - próbowano ok. 20 różnych sposobów na walkę, włącznie z podobnym do Typing of the Dead, by znaleźć taki, który wprowadzi ten pożądany niepokój i dezorientację. To, co zostało wybrane, było mocno zainspirowane jednym z mniej znanych Residentów - Gaiden na GBC - dom w demku był częściowo oparty na domie Bartka Moniewskiego. Natomiast cała gra będzie głównie skupiać się na ulicach Sile... Jeziornych-Kolonii, które będą największą, kompleksowo łączącą się lokacją. Miasteczko ma być "zbudowane trochę jak pierwsza Zelda". Będziemy odkrywać tam historię i stamtąd trafiać do kolejnych tematycznych dungeonów, jak szkoła czy stacja kolejowa - poza typowymi potwarakami, w grze pojawią się też okazjonalnie zagrożenia mniej ludzkie, czy to zwierzęta, czy nawiedzone plasmodium przedmioty
-
Na 100% nie jest KONIECZNY. Ludzie rozwalają tę grę nawet na 40 levelu. Poza tym trudno coś powiedzieć indywidualnie. Ostatni boss ma wysoki atak i obronę, sporo HP, ponadto ma atak OHKO, który dla większości osób jest największym problemem (level cię nie uratuje, za to założenie Ichibanowi czegoś przeciw OHKO owszem). Level 55-57 brzmi na pewno jak wystarczająco wysoki, poza tym atakiem OHKO wszystko jest spokojnie do przeżycia przy dobrym przygotowaniu ekipy, choć walka może być męcząco długa, a i możesz przegrać, zależy jak grasz.
- 375 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- srakuza
- yakubu to lubi
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Typowe forumowe "nie grałem, ale potępię, bo internet tak mówi" lol. Ostatni dodatek do ostatniej części pokemonów miał najbardziej kompetytywne składy pokemonów i AI trenerów w historii serii. Co jest "spłyconego" to nie umiem się nawet domyślić, bo w systemie pokemonów właściwie nic nie usunięto od pierwszej części (serio to chyba najbardziej akumulująca, a nie wymieniająca kontent seria gier multiplayer na świecie, ktoś zna lepszy przykład? W pokemonach nie usunięto ani jednego pokemona, ataku, ani niczego od prawie 30 lat, tylko dochodzą), za to dodano masę rzeczy komplikujących system - ciągle rosnącą masę przedmiotów do trzymania, dodatkowe statsy, dodatkowe podziały typów ataku, abilities, nowe typy, płci, pogodę i inne otoczenia, podwójne i inne walki, masę dodatkowych zmian dających pokemonom coś "extra" (w ostatniej części, zmiana typu, kolosalnie komplikująca możliwy przebieg kompetytywnej walki). Kurde ale spłycają chamy. Komuś może nie pasować, nie ciekawić, jasne, ale co za przykład na "spłyconą" serię lol. Która konkretnie gra multi z turowymi walkami jest głębsza.
-
Nintendo jak zawsze niezawodne w kwestii joyconów. 2,5 roku po zakupie, schodziła mi guma z gały, pewnie z racji zbyt mocnego manipulowania ręką. Nintendo tylko napisało, żeby wysłać, wysłałem, po tygodniu już mam na chacie nowy wymieniony joycon. Technicznie nie jest to podane na stronie - na stronie jest tylko o tym, że po gwarancji i nawet z racji zbyt mocnego użycia wymieniane są joycony z problemami z "czułością związaną z gałkami". Jednak jak widać wieczne akcje europejskich agencji broniących konsumenta chyba ich nastroiły, by wymieniać za darmo też inne problemy. Co za firma, wiecznie mam nowe joycony, 5% obniżki przez te 8 lat (Switch tax), no i merch za wypełnianie ankiet. Trochę go już zebrałem, choć muszę przyznać - ten "świecący w ciemności" brelok z Zeldy TOTK to tak naprawdę bardzo cienko świeci w ciemności.
-
Czuję jakoś 0% szans, że ktokolwiek robił remaster dwójki, nie podpisał takiego NDA, że prawnicy Nintendo zabiorą mu dziecko w razie piśnięcia. Ale pamiętam, że jeden wywiad z twórcą oryginału O remasterze należy do najbardziej otwartych i wnikliwych technicznie wywiadów o dużej grze, jaki widziałem. Ale to pewnie dlatego, że koleś mówi nie o obecnej swojej pracy, tylko to wspomina omawiając remaster i czemu niektóre rzeczy wyglądają jak wyglądają, co było łatwe do zrobenia, co trudne, ciekawy wywiad zaiste: Wspomniane napisy końcowe do remastera w ogóle malują zaskakująco bogatą historię. Kogo tam nie ma, studia z całego świata. Jasne, w dużej mierze grę robili po prostu obecni Retro Studios, ale poza tym w taki niby prosty projekt zaangażowane były jakże liczne inne studia. Z wywiadów klaruje się sytuacja, że wiele z tych studiów użyczało np. 3 osoby, by np. zrobiły włosy Samus na koniec (nie przenośnia - 3 osoby z Brytanii wynajęto do zrobienia włosów Samus na koniec). Jasne, ogólnie to standard w branży, ale to trochę pokazuje, że nawet niby taki remasterek to jednak spory projekt, by go dopracować w detalach. A nie że sobie włączasz Dolphina na Steam Decku i niby jest dobrze bo cyferki się zgadzają internautom. Tymczasem sprzedaż tego remastera jakaś wielka chyba nie była. Nintendo nigdy nie poinformowało o osiągnięciu innego progu, niż 1 milion. Niby spoko, ale wiele innych powrotów na Switcha sprzedało się znacznie lepiej - nie tylko Mario i Zelda, ale i np. Luigi's Mansion 2, Kirby z Wii, staruśkie RPG-i z Mario, Pikmin 3, czy Xenoblade 1. Jest to niska liczba jak na jedną ze ściśle najwybitniejszych gier wszech czasów. I jak na świetnie przyjęty remaster - nie tylko w powyższym wywiadzie nazywany najlepszą graficznie grą na Switcha; ponadto wypuszczony w umiarkowanej cenie, co też wcale nie jest oczywiste patrząc na inne wydania Nintendo. Znacznie mniej kultowa dwójka zdecydowanie mogłaby więc nie spełnić oczekiwań sprzedażowych Nintendo. Myślę, że losy czwórki będą jakoś tam decydowały, czy Nintendo będzie się chciało coś z tą serią robić. Nie ma co, po raz kolejny developerka wydaje się kompletnie koszmarna, z jednym nic nie mówiącym zwiastunem 8 lat po ogłoszeniu gry. Co tu dodawać. Retro na pewno ma lekkie ciśnienie, by jednak coś z tą czwórką kiedyś zrobić. Na razie bardzo trudno się domyślić, na jakim etapie jest gra, a pewnie jakoś to się wiąże z jakimkolwiek wydaniem MP2 (w istnienie trójki ogólnie jakoś wątpię, choć było by super, uwielbiam ten gameplay oparty na celowanku ruchowym).
-
Mówiłem cały sezon, że jednak spodziewam się, że Inter tak grając wyjdzie na lidera. Już wątpiłem, bo zaczęli przegrywać mecze. Ale w końcu się to stało, po 26 kolejkach. Atalanta wymiękła, Napoli wymiękło. Inter wygląda na potęgę tej ligi, ma mnóstwo dobrych graczy, trenera. Polacy nadal grają role dość marginalne. Swoją drogą. Cały świat patrzy na Antony'ego w Betisie, ale gracz, którego zastąpił, to chyba była wielka wtopa tego klubu. 19-letni Assane Diao po przejściu do Como wygląda fantastycznie. Sporo się mówiło o "klubie emeryta" w Como, ale to młode talenty jak Diao i Paz najbardziej ciągną beniaminka. Kean się połamał, więc Retegui zapewne z wielką przewagą zdobędzie króla strzelców, i podejrzewam, że nawet tytuł gracza sezonu. Thuram lekko się uspokoił, De Gea tym bardziej. Może być ktoś z Interu jak Barella, ale Retegui pozostaje szokującą gwiazdą sezonu w Serie A, nawet jeśli w Lidze Mistrzów wypadł cieniutko.
-
Spodziewano się, że dwójka wyjdzie przed premierą Switcha 2 jako zapychacz kalendarza. Niemniej, była to pewna plota. Jest koniec lutego i nic takiego nie zapowiedziano, Nintendo milczy (również w kwestii czwórki, o której przecież KIEDYŚ muszą coś powiedzieć w końcu). Być może nie będzie nigdy, Nintendo samo najlepiej zna wyniki finansowe pierwszej części. Co do trójki, to nie było nigdy jakichś prawdziwych plotek, że ją w ogóle zrobiono na Switcha. Dwójka i trójka nie były tak wielkimi hitami komercyjnymi, jak jedynka. Ogólnie nie wiadomo, to jest cała odpowiedź lol. Jeśli nie będą ogłoszone albo na Switcha 2 albo przed, to nie nastawiałbym się, że wyjdą, lepszego momentu nie będzie. Ale do czasu potwierdzenia daty czwórki, uznałbym to za niewiadomą.
-
Ostatnio akurat wyszła gra akcji/RPG z jedną z najbardziej rozbudowanych zabaw fizyką ever, Eternal Strands. Nawet jak ktoś grał w Zeldy, to i tak gra potrafi zrobić wrażenie i zaskoczyć, że wow, takie oczywiste rzeczy typu realistyczne zachowanie rzeczy w reakcji na kierunek i moc, ciepło, zimno są możliwe w grze. Można bardzo ciekawie się bawić realistycznymi systemami fizyki, temperatury. Wszystko niemal "realistycznie" reaguje na siłę, ogień i lód, poza podłożem niemalże wszystko ma swoje "HP", można rozwalać drzwi jak się ma czym, wszystko, wszędzie się też wspinać. Rzeczy nawet w locie mogą reagować zmienną trajektorią na wszystko co się z nimi dzieje. Colossusowe walki można rozwiązać na masę "realistycznych" sposobów itp. ...Gra nikogo nie obeszła, mimo że jest na Game Passie (co oznacza, że kosztuje tak naprawdę co najwyżej cenę Game Passa, nie kosztuje 350 zł). Nigdy o niej nie słyszałem w necie. Na forumie też 4 posty, z czego 3 moje. Tak że tyle, fizyka raczej po prostu nie jest warta mocy obliczeniowej i pracy developerów. Nigdy nie słyszę o grach, które się na tym skupiają, a wychodzą czasem takowe. Ludzie ewidentnie grają w to, co wygląda ładnie i filmowo i odtwarza ogólne założenia ładnej wyglądającej jak życie nawalanki lub strzelanki. Przynajmniej gracze tego pokolenia. W takim God of War coś tak wymyślnego jak "skok głównego bohatera" wygląda tak, jakby niewidzialna ręka go przesuwała, fizyka i interakcja są takie żeby naprawdę podstawowe akcje wyglądały cool, głównie walka, i poza tym właściwie żadna, a gracze na całym świecie powszechnie uznali, że najlepsza gra ever. Trumpiarz jak to trumpiarz, usłyszał jakieś hasełko i się podjarał że to dobry sposób czucia się lepszym, i w sumie tyle się zadziało, ewidentnie tak było że ktoś w internecie powiedział że Avowed zły bo nie ma fizyki, więc się to powtarza, i tyle. Nie widać by gra go jakoś obchodziła w tę czy we w tę stronę. Masa jego ulubionych gier nie ma żadnej "interakcji" o której mówi i nigdy na to nie jęczał, to jest tak oczywiste że tylko "my z Joshem i Krychem" może tak dzielnie udawać.
-
Jakby ktoś nadal wątpił, to chyba pora przestać po zobaczeniu tych meczów teraz. Liverpool zdobędzie mistrza. City nie gra źle (piłka do Doku, Doku próbuje przedryblować cały zespół rywala aż rąbnie piłką w ostatniego, ciekawa taktyka). Liverpool w sumie prawie nie miał okazji jak na razie lol. Ale wynik ma, jak zawsze. Nowy krul Anglii, i główny faworyt LM. Salah musi być mianowany najlepszym piłkarzem świata w tym momencie, jednak Premier League to najlepsza liga, a w LM też gra całkiem dobrze.
-
Czy Guns Undarkness to gra o wielkim budżecie? Nie. Czy będzie dobra? Pewnie nie. Graficzka? Wygląda żałośnie. Ale myślę, że gra przynajmniej zwróci uwagę licznych Atluzjebów. Jutro demko. Kto nie słuchał legendarnego "monołonomono" w Metaforze i nie pomyślał: kurde, a co gdyby twórca tej muzyki zrobił całą grę? No i postanowił zrobić, Shoji Meguro - znany z muzyki do wszystkich Person - otworzył kickstartera swojego własnego projektu. Nad którym po cichu myślał od 20 lat. W 2021 przestał być pracownikiem Atlusa (choć nadal pracuje cały czas nad Personami) i zaczął robić to. Guns Undarkness by Shoji Meguro — Kickstarter Guns ma być nie tylko w stylu SMT/Persony, ale też... Metal Gear Solid. Kompani naszej postaci słuchają komend, mogą się chować za jakimiś zasłonami, i z tych zasłon atakując, będą mieli silniejsze ataki. Wygląda trochę jak XCOM, ale twórcy wspominają o MGS-ie, więc pewnie coś w tym jest. Nie ma co, przynajmniej muzyczka jest cool. I w sumie kto wie, może będzie to nawet fajne do pogrania, żeby sobie pobyć w świecie jakże przypominającym SMT. Gra ma nie być wielka - do przejścia w 10 godzin. Czy wyjdzie w tym roku - wątpię. Grafika wydaje się niewiarygodna, jakby jeszcze jej nie zrobili. Jest daleka od tego, co pokazują te stylowe arty. Ciekaw jestem, czy ta gra tak wyjdzie, czy zabrnie jeszcze na długi czas. Jutro w ramach Steam Next Fest będzie dostępne przez tydzień 20-minutowe demko.