Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 712
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo

    Premier League

    Nie wierzę w to. Nie widzę w ich grze nic, co by mi sugerowało, że tak grając można się utrzymać na topie. Trochę szczęścia, trochę faktu że top ligi gra w Europie masę meczów a oni nie. Sels broni sporo strzałów w wygranych jednym golem, itd. Serio nadal bardziej jak widzę Bournemouth to myślę "wow, grają jak dobra ekipa, jakby jeszcze im dołożyć lepszych piłkarzy to mogą nawalać goli". Forest - nie kojarzę meczu, żeby mnie rozwalili. Nadal nie stawiałbym kasy, że skończą w Lidze Mistrzów. Powinni to utrzymać, ekipy poniżej nich też nie mają regularnej formy, ale nie zdziwiłbym się.
  2. Średnio mnie to rusza. Inny system walki mógłby być ciekawy, ale ten silnik niezbyt nadaje się do ich prezentowania. Za to wylatuje esencja pokemonów, co już w Arceusie sprawiło, że gra stała się po prostu dość typowym open worldem. Potencjał na tego typu grę jest, Arceus pokazał potencjał na takie treści - ale twórcy ewidentnie nie są w stanie technicznie stworzyć gry, która porywajaco by cały ten potencjał zrealizowała. Za to Legends nie będzie miało esencji głównej serii, bogactwa budowania składu i taktycznych walk multi. Ten typ gry aż prosi się o soczystszy wygląd, głównie dodanie efektów, które jakoś by ożywiły jak to wygląda. No i jakoś żwawsze działanie. W turówce to aż tak nie bolało, zwłaszcza że latało się po całej planecie szybciutko, a pokemonów na ekranie pojawiało się mnóstwo. Miasto zamiast open worlda, ale nie wygląda na żywe. Nie obchodzą mnie piksele, na GBC było 5 pikseli, a miasta wydawały się bardziej żywe, zamieszkane i nowoczesne. Serio to było niesamowite, jak udało im się w Gold Silver stworzyć faktyczne uczucie miasta, do którego warto regularnie zaglądać i zawsze coś tam się nowego trafi i są różni ludzie i własny charakter. Tutaj wygląda na jakieś pustki na ulicach, a budynków znając życie będzie tyle co w każdym open worldzie. Nieprzypadkowo ulubiony setting open worldów to ruiny i postapo, tyle że ta gra niby według zarysu historii chyba ma się dziać w normalnym niezrujnowanym mieście lol. A to szkoda, bo Lumiose to według l o r e chyba synonim wielkiego żywego miasta w świecie Pokemon.
  3. ogqozo

    Pokémon - temat ogólny

    Oczywiście, że główna seria wyjdzie na Switcha 2 lol. Nikt nie zrobi czegoś takiego, żeby główna gra wyszła na starą konsolę półtora roku po premierze nowej, bez przesady. To Legends nawet na promocyjnym zwiastunie tak szarpie, że się nie chce czytać komentarzy, bo wiadomo cóż to będzie za ściek. Gra wydaje się mieć więcej detali, kosztem tego że nie jest wielkim open worldem. Dla kogoś grającego na jutjubie, może nawet zostanie uznana za lepiej wykonaną, niż Scarlet Violet. Niektórzy nastawiają się nawet na wersję na Switcha 2, rozumiejąc wyrażenie "Nintendo Switch systems" jako włącznie z S2, a nie po prostu różne wersje S1. Niemniej, raczej chodzi o to drugie. Chociaż, kto wie, zawsze mogą zmienić zdanie po premierze nowej konsoli, albo po premierze gry. Ogólnie jednak Pokemon Company nigdy nie była i nie jest specjalnie chętna do portowania większych gier na więcej niż jeden sprzęt. Mimo że na pewno teoretycznie mogliby na tym sporo zarobić. Teraz wręcz ogromnie z tym zwolnili. Na Switcha wyszedł tylko Pokken z Wii U, i potem Mystery Dugeon w 2020 roku. Ogólnie te spinoffy sprzedają się na poziomie 10% głównej serii, a nawer Arceusa.
  4. ogqozo

    Premier League

    Chociaż Liverpool jest na topie świata, to kurde ich przyszłość jest taka niejasna. Kontrakty nadal niejasne (Van Dijk według mediów pewny, dostać ma 2 lata wysokiego kontraktu; Salah sam powiedział dzisiaj, że nie ma newsów, i brzmi jakby się żegnał z fanami; Trent nadal wydaje się zdecydowany na Real). Do tego Ibrahima Konate ma kontrakt tylko do lata 2026, i nie przyjął nadal ofert przedłużenia - byłby ciekawym kąskiem dla Realu czy dla rodzinnego PSG. Darwin Nunez wydaje się na wylocie. Slot wielokrotnie otwarcie krytykował jego brak zaangażowania na konferencjach. Nunez gra mało i cienko, wydaje się, że po nim. Szkoda, że Diaz na szpicy to tak średnio, a Jota to już w ogóle. Klub trochę nie ma dziewiątki, trudno powiedzieć, kto w jedenastce był napastnikiem przeciwko City, może Diaz, może Szoboszlai, może nikt. Dzisiaj kolejka, a w weekend pucharki. Dziwna jest Anglia. Liverpool tak samo miał w styczniu, że miał półtora tygodnia między meczami ligowymi, a pomiędzy tym DWA mecze pucharkowe. Bardzo to utrudnia rotowanie składem tak, by w pucharkach grali zawodnicy słabsi. Nie ma co - Liverpool wyglądał w weekend na nieco wyżęty. Wielu zawodników gra cały czas. W sumie trudno sobie wyobrazić, że nie grają 4 najlepsi obrońcy, 3 najlepsi pomocnicy, albo Salah. Ciekawe, czy jeszcze ich to dopadnie z wynikami. Gorzej dla PSG, że będą mieli tydzień odpoczynku przed meczem z nimi.
  5. Ubisoft podjął jedną bardzo kosztowną decyzję, tworząc Assassin's Creed: Shadows. Postanowił wydać grę w tym samym dniu, w których wychodzi najsoczystszy open world świata.
  6. ogqozo

    Silent Hill 2 Remake

    To nie jest wyznacznik popularności, to jest przykład popularności. Mamy tu przykład masy osób, które ewidentnie zainteresowały się tym tak, jak żadną podobną grą "no name" by się nie zainteresowały. To tylko pokaz, jak to działa. Nie ile. Mówię przecież relatywnie, o tym, czego właśnie ten typ gry się może spodziewać. W swojej kategorii, Silent Hill 2 to raczej tytuł numer jeden. Zbudował przez dekady niezwykły kult. Nawet jak ktoś nie grał w SH2 w ogóle, to ten remake był mu jasno i dość szeroko promowany: popatrz, możesz teraz zagrać w najlepszy horror wszech czasów. Myślę, że nic innego nie może się równać. Są oczywiście horrory akcji, wysokobudżetowe, ale to imo już inny typ produktu, i nie wiem, czy Bluber udowodnił, że może być w tym dobry. Zresztą horrory akcji też jest niezwykle trudno robić i często są sporymi wtopami na rynku. Właśnie dzisiaj usłyszeliśmy o sporych zwolnieniach wśród twórców Callisto Protocol. Jeden z pracowników napisał, że "przez te 6 lat zwolniono większość ludzi", acz studio nie zostało zlikwidowane i nie anulowano żadnego trwającego do tej pory projektu. Według donosów, nie robią jednak już niczego blisko tego, o czym tutaj mówię - robią grę multiplayer. Najlepsze porównanie dla nich to pewnie Irrational. Irrational robi dość ograniczone gry, nie szaleją z budżetem. Czy Irrational ma się dobrze finansowo, nie sprawdzałem w sumie. Liczby na Steamie ich ostatniej gry są... bardzo umiarkowane.
  7. ogqozo

    Silent Hill 2 Remake

    No, fajnie tak pisać że fani SH2 umarli, w temacie na 159 stron, gdzie wszyscy żyją i wszyscy kupili tę grę. Nie no, kompletnie nie wierzę, że gdyby Bluber zrobił Jakiś Horror Game o ogólnie tej samej treści, ale niebędący Silent Hill 2, to by osiągnął tak szybko taką uwagę, taką popularność, milion pre-orderów. Temat miał ze 100 stron jeszcze przed premierą gry... Zero wiary, że taka gra dostaje taką uwagę bez tytułu. W najlepszym razie, powoli by się niosły wieści, że jest dobra. Samo wsparcie Konami to nadal coś innego niż tych randomów co wydawali poprzednie gry, albo samemu.
  8. ogqozo

    Silent Hill 2 Remake

    Telltale, zdaniem wielu osób, położyło w skrócie to, co wiele firm w technologii - mieli pomysł, który wydawał się zbyt dobry, by na nim nie zarabiać... ale nie zarabiał. Popularność usługi jeszcze nie znaczy, że zarabia. Wiele spośród najsłynniejszych marek internetu nigdy nie było dochodowych, część z nich ma przynajmniej niskie koszty, ale robienie gier nie ma. Po niewyobrażalnym sukcesie The Walking Dead (ostatecznie, sprzedaż na poziomie Elden Ringa, czy GTA: San Andreas!), wydawało się sensowne, że musi być jakaś metoda na tym zarabiać, że gracze to ewidentnie bardzo lubią. Ale... nie było. Gracze kapnęli się, że gierki Telltale można po prostu przechodzić na YouTube'ie i "nie ma co płacić" - to odkrycie zabiło rynkowo cały typ zawartości gier, nie tylko jedną firmę czy gatunek. Pierwszą grę zrobił fakt, że nikt tego do końca nie wiedział, wychodzi gra, ludzie chwalą, to się kupuje. Przy drugiej jednak, gdy już wiesz, czego się spodziewać - kusi włączyć YouTube'a i nie płacić i "też mieć". Na pewno firma bardzo źle do tego podeszła, nie ma co. Kurna, Telltale robił do tej pory różne gry. Po sukcesie Walking Dead, postanowili zrobić... 15 kolejnych gier na tym samym schemacie. Przygodówka z wyborami ze znaną marką. Tylko jedna z nich (pierwszy Minecraft) zwróciła koszty. No śmiesznie się pisze te słowa po fakcie. 15 takich samych gier! Z czego Stranger Things, Gra o Tron 2 i Wolf 2 nigdy nie zostały skończone. Według Alexisa Kennedy'ego, Telltale pracował nad inną grą, z bardziej zaangażowaną rozgrywką i generowanymi proceduralnie treściami. Dziś tego typu gry się nieco rozwijają, z sukcesami jak Wildermyth czy Shadows of Doubt, wtedy pewnie patrzyli na coś takiego jak This War of Mine, albo Crusader Kings, albo może tryb mistrza gry w Original Sin, sam nie wiem (Telltale wydało też na konsole 7 Days to Die, i pewnie też tym się inspirowało - ciekawostka, 7 Days to Die... przyniosło im profit, mimo fatalnych recenzji. Gra do dzisiaj jest koszmarnie niedokończona, ale popularna na Steamie, "CD-Action" miało recenzję jakoś w zeszłym roku). W każdym razie, ten projekt anulowano niedługo przed likwidacją całej reszty. W pewnym sensie, Bluber musi myśleć o tej firmie. Jego horrory to też produkcje, które kuszą do "przejścia na YouTube", i twórcy gier narracyjnych sporo o tym problemie mówią. Z budżetami trzeba uważać, bo gracze pochwalą, a nie kupią. Jednak remake Silent Hilla dał im okazję pójść w nowym kierunku, który lepiej się sprzedaje - jest chodzenie, jest nawalanie. Nawet więcej nawalania, niż w oryginale. Zrobili, co mogli, by wspiąć się na szczyt. Silent Hill 2 to też nie jest mainstreamowy typ gry. Po 4 miesiącach od premiery, Konami pochwaliło się osiągnięciem sprzedaży 2 mln sztuk - jak na tak niesamowicie kultowy projekt, z taką masą oddanych fanów, nie jest to żaden niesamowity wynik. Podejrzewam nawet, że sprzedaż Silent Hilla 2 jasno określa totalny sufit dla tego typu gry. Tak że tak myślę, że tę reputację, jaką zyskali, łatwo mogą zwalić. Następne gry będą nadal musiały być dobre, sprzedawalne, i nie przesadzać z budżetem produkcji.
  9. ogqozo

    Silent Hill 2 Remake

    Na pewnio nie. Clover jako jakiś osobny byt było niemal efemerydą, o której trudno mówić jako o mającą własną strategię - w pewnym sensie zawsze byli w systemie Capcomu, wyłonili się z niego i wrócili do niego dość płynnie. Viewtiful Joe w kolejnych wersjach był podpisany Capcom Production Studio 4, potem Team Viewtiful, potem Clover. Twórcy opuścili Capcom z własnej woli, natomiast tak ogólnie to zawsze Capcom płacił za wszystko, i po finansowej klapie Okami i God Handa uznali, że nie będą płacić za aż taką wolność dla koniczynkowców i chyba tyle historii. W sumie studio było skupione na jednej grze, ale tarcia były już przed jej rozczarowującą sprzedażą. Kamiya chciał, by Okami stworzył "dream team", ale się to nie udało - Kamiya nie był zadowolony ze składu, jaki tworzył tę grę. Gdyby był to sukces sprzedażowy, to pewnie by oczywiście kontynuowali w tym kształcie, Kamiya też to przyznaje. Kamiya nigdy nie prowadził ekspansji. Zrobili jedną grę osobno jako Platinum, gra była wybitna, nie sprzedała się dobrze... tyle, następne większe gry już wydawali tylko dlatego, że Nintendo je sponsorowało (albo nie wydawali, bo Microsoft je sponsorował). To ogólnie zawsze byli wykonawcy dla kogoś, pomijając mniejsze projekty.
  10. Może to brzmieć jak nic, ale kurde, nie wiem ile trzeba powtarzać, jeśli się zginie w tej walce. Typowy finałowy boss w JRPG.
  11. ogqozo

    Holstin

    - Rafał Sankowski: "myślę, że horror to gatunek, w którym chodzi o walkę, ale trzeba udawać, że niby nie (...) Ludzie tego nie widzą, bo najlepsze gry wplatają to bez szwów, niezauważalnie. Walka staje się metodą, by wprowadzić ci jakiś koncept czy uczucie" - próbowano ok. 20 różnych sposobów na walkę, włącznie z podobnym do Typing of the Dead, by znaleźć taki, który wprowadzi ten pożądany niepokój i dezorientację. To, co zostało wybrane, było mocno zainspirowane jednym z mniej znanych Residentów - Gaiden na GBC - dom w demku był częściowo oparty na domie Bartka Moniewskiego. Natomiast cała gra będzie głównie skupiać się na ulicach Sile... Jeziornych-Kolonii, które będą największą, kompleksowo łączącą się lokacją. Miasteczko ma być "zbudowane trochę jak pierwsza Zelda". Będziemy odkrywać tam historię i stamtąd trafiać do kolejnych tematycznych dungeonów, jak szkoła czy stacja kolejowa - poza typowymi potwarakami, w grze pojawią się też okazjonalnie zagrożenia mniej ludzkie, czy to zwierzęta, czy nawiedzone plasmodium przedmioty
  12. Na 100% nie jest KONIECZNY. Ludzie rozwalają tę grę nawet na 40 levelu. Poza tym trudno coś powiedzieć indywidualnie. Ostatni boss ma wysoki atak i obronę, sporo HP, ponadto ma atak OHKO, który dla większości osób jest największym problemem (level cię nie uratuje, za to założenie Ichibanowi czegoś przeciw OHKO owszem). Level 55-57 brzmi na pewno jak wystarczająco wysoki, poza tym atakiem OHKO wszystko jest spokojnie do przeżycia przy dobrym przygotowaniu ekipy, choć walka może być męcząco długa, a i możesz przegrać, zależy jak grasz.
  13. Typowe forumowe "nie grałem, ale potępię, bo internet tak mówi" lol. Ostatni dodatek do ostatniej części pokemonów miał najbardziej kompetytywne składy pokemonów i AI trenerów w historii serii. Co jest "spłyconego" to nie umiem się nawet domyślić, bo w systemie pokemonów właściwie nic nie usunięto od pierwszej części (serio to chyba najbardziej akumulująca, a nie wymieniająca kontent seria gier multiplayer na świecie, ktoś zna lepszy przykład? W pokemonach nie usunięto ani jednego pokemona, ataku, ani niczego od prawie 30 lat, tylko dochodzą), za to dodano masę rzeczy komplikujących system - ciągle rosnącą masę przedmiotów do trzymania, dodatkowe statsy, dodatkowe podziały typów ataku, abilities, nowe typy, płci, pogodę i inne otoczenia, podwójne i inne walki, masę dodatkowych zmian dających pokemonom coś "extra" (w ostatniej części, zmiana typu, kolosalnie komplikująca możliwy przebieg kompetytywnej walki). Kurde ale spłycają chamy. Komuś może nie pasować, nie ciekawić, jasne, ale co za przykład na "spłyconą" serię lol. Która konkretnie gra multi z turowymi walkami jest głębsza.
  14. Nintendo jak zawsze niezawodne w kwestii joyconów. 2,5 roku po zakupie, schodziła mi guma z gały, pewnie z racji zbyt mocnego manipulowania ręką. Nintendo tylko napisało, żeby wysłać, wysłałem, po tygodniu już mam na chacie nowy wymieniony joycon. Technicznie nie jest to podane na stronie - na stronie jest tylko o tym, że po gwarancji i nawet z racji zbyt mocnego użycia wymieniane są joycony z problemami z "czułością związaną z gałkami". Jednak jak widać wieczne akcje europejskich agencji broniących konsumenta chyba ich nastroiły, by wymieniać za darmo też inne problemy. Co za firma, wiecznie mam nowe joycony, 5% obniżki przez te 8 lat (Switch tax), no i merch za wypełnianie ankiet. Trochę go już zebrałem, choć muszę przyznać - ten "świecący w ciemności" brelok z Zeldy TOTK to tak naprawdę bardzo cienko świeci w ciemności.
  15. Czuję jakoś 0% szans, że ktokolwiek robił remaster dwójki, nie podpisał takiego NDA, że prawnicy Nintendo zabiorą mu dziecko w razie piśnięcia. Ale pamiętam, że jeden wywiad z twórcą oryginału O remasterze należy do najbardziej otwartych i wnikliwych technicznie wywiadów o dużej grze, jaki widziałem. Ale to pewnie dlatego, że koleś mówi nie o obecnej swojej pracy, tylko to wspomina omawiając remaster i czemu niektóre rzeczy wyglądają jak wyglądają, co było łatwe do zrobenia, co trudne, ciekawy wywiad zaiste: Wspomniane napisy końcowe do remastera w ogóle malują zaskakująco bogatą historię. Kogo tam nie ma, studia z całego świata. Jasne, w dużej mierze grę robili po prostu obecni Retro Studios, ale poza tym w taki niby prosty projekt zaangażowane były jakże liczne inne studia. Z wywiadów klaruje się sytuacja, że wiele z tych studiów użyczało np. 3 osoby, by np. zrobiły włosy Samus na koniec (nie przenośnia - 3 osoby z Brytanii wynajęto do zrobienia włosów Samus na koniec). Jasne, ogólnie to standard w branży, ale to trochę pokazuje, że nawet niby taki remasterek to jednak spory projekt, by go dopracować w detalach. A nie że sobie włączasz Dolphina na Steam Decku i niby jest dobrze bo cyferki się zgadzają internautom. Tymczasem sprzedaż tego remastera jakaś wielka chyba nie była. Nintendo nigdy nie poinformowało o osiągnięciu innego progu, niż 1 milion. Niby spoko, ale wiele innych powrotów na Switcha sprzedało się znacznie lepiej - nie tylko Mario i Zelda, ale i np. Luigi's Mansion 2, Kirby z Wii, staruśkie RPG-i z Mario, Pikmin 3, czy Xenoblade 1. Jest to niska liczba jak na jedną ze ściśle najwybitniejszych gier wszech czasów. I jak na świetnie przyjęty remaster - nie tylko w powyższym wywiadzie nazywany najlepszą graficznie grą na Switcha; ponadto wypuszczony w umiarkowanej cenie, co też wcale nie jest oczywiste patrząc na inne wydania Nintendo. Znacznie mniej kultowa dwójka zdecydowanie mogłaby więc nie spełnić oczekiwań sprzedażowych Nintendo. Myślę, że losy czwórki będą jakoś tam decydowały, czy Nintendo będzie się chciało coś z tą serią robić. Nie ma co, po raz kolejny developerka wydaje się kompletnie koszmarna, z jednym nic nie mówiącym zwiastunem 8 lat po ogłoszeniu gry. Co tu dodawać. Retro na pewno ma lekkie ciśnienie, by jednak coś z tą czwórką kiedyś zrobić. Na razie bardzo trudno się domyślić, na jakim etapie jest gra, a pewnie jakoś to się wiąże z jakimkolwiek wydaniem MP2 (w istnienie trójki ogólnie jakoś wątpię, choć było by super, uwielbiam ten gameplay oparty na celowanku ruchowym).
  16. ogqozo

    Serie A

    Mówiłem cały sezon, że jednak spodziewam się, że Inter tak grając wyjdzie na lidera. Już wątpiłem, bo zaczęli przegrywać mecze. Ale w końcu się to stało, po 26 kolejkach. Atalanta wymiękła, Napoli wymiękło. Inter wygląda na potęgę tej ligi, ma mnóstwo dobrych graczy, trenera. Polacy nadal grają role dość marginalne. Swoją drogą. Cały świat patrzy na Antony'ego w Betisie, ale gracz, którego zastąpił, to chyba była wielka wtopa tego klubu. 19-letni Assane Diao po przejściu do Como wygląda fantastycznie. Sporo się mówiło o "klubie emeryta" w Como, ale to młode talenty jak Diao i Paz najbardziej ciągną beniaminka. Kean się połamał, więc Retegui zapewne z wielką przewagą zdobędzie króla strzelców, i podejrzewam, że nawet tytuł gracza sezonu. Thuram lekko się uspokoił, De Gea tym bardziej. Może być ktoś z Interu jak Barella, ale Retegui pozostaje szokującą gwiazdą sezonu w Serie A, nawet jeśli w Lidze Mistrzów wypadł cieniutko.
  17. Spodziewano się, że dwójka wyjdzie przed premierą Switcha 2 jako zapychacz kalendarza. Niemniej, była to pewna plota. Jest koniec lutego i nic takiego nie zapowiedziano, Nintendo milczy (również w kwestii czwórki, o której przecież KIEDYŚ muszą coś powiedzieć w końcu). Być może nie będzie nigdy, Nintendo samo najlepiej zna wyniki finansowe pierwszej części. Co do trójki, to nie było nigdy jakichś prawdziwych plotek, że ją w ogóle zrobiono na Switcha. Dwójka i trójka nie były tak wielkimi hitami komercyjnymi, jak jedynka. Ogólnie nie wiadomo, to jest cała odpowiedź lol. Jeśli nie będą ogłoszone albo na Switcha 2 albo przed, to nie nastawiałbym się, że wyjdą, lepszego momentu nie będzie. Ale do czasu potwierdzenia daty czwórki, uznałbym to za niewiadomą.
  18. ogqozo

    Konsolowa Tęcza

    Ostatnio akurat wyszła gra akcji/RPG z jedną z najbardziej rozbudowanych zabaw fizyką ever, Eternal Strands. Nawet jak ktoś grał w Zeldy, to i tak gra potrafi zrobić wrażenie i zaskoczyć, że wow, takie oczywiste rzeczy typu realistyczne zachowanie rzeczy w reakcji na kierunek i moc, ciepło, zimno są możliwe w grze. Można bardzo ciekawie się bawić realistycznymi systemami fizyki, temperatury. Wszystko niemal "realistycznie" reaguje na siłę, ogień i lód, poza podłożem niemalże wszystko ma swoje "HP", można rozwalać drzwi jak się ma czym, wszystko, wszędzie się też wspinać. Rzeczy nawet w locie mogą reagować zmienną trajektorią na wszystko co się z nimi dzieje. Colossusowe walki można rozwiązać na masę "realistycznych" sposobów itp. ...Gra nikogo nie obeszła, mimo że jest na Game Passie (co oznacza, że kosztuje tak naprawdę co najwyżej cenę Game Passa, nie kosztuje 350 zł). Nigdy o niej nie słyszałem w necie. Na forumie też 4 posty, z czego 3 moje. Tak że tyle, fizyka raczej po prostu nie jest warta mocy obliczeniowej i pracy developerów. Nigdy nie słyszę o grach, które się na tym skupiają, a wychodzą czasem takowe. Ludzie ewidentnie grają w to, co wygląda ładnie i filmowo i odtwarza ogólne założenia ładnej wyglądającej jak życie nawalanki lub strzelanki. Przynajmniej gracze tego pokolenia. W takim God of War coś tak wymyślnego jak "skok głównego bohatera" wygląda tak, jakby niewidzialna ręka go przesuwała, fizyka i interakcja są takie żeby naprawdę podstawowe akcje wyglądały cool, głównie walka, i poza tym właściwie żadna, a gracze na całym świecie powszechnie uznali, że najlepsza gra ever. Trumpiarz jak to trumpiarz, usłyszał jakieś hasełko i się podjarał że to dobry sposób czucia się lepszym, i w sumie tyle się zadziało, ewidentnie tak było że ktoś w internecie powiedział że Avowed zły bo nie ma fizyki, więc się to powtarza, i tyle. Nie widać by gra go jakoś obchodziła w tę czy we w tę stronę. Masa jego ulubionych gier nie ma żadnej "interakcji" o której mówi i nigdy na to nie jęczał, to jest tak oczywiste że tylko "my z Joshem i Krychem" może tak dzielnie udawać.
  19. ogqozo

    Premier League

    Jakby ktoś nadal wątpił, to chyba pora przestać po zobaczeniu tych meczów teraz. Liverpool zdobędzie mistrza. City nie gra źle (piłka do Doku, Doku próbuje przedryblować cały zespół rywala aż rąbnie piłką w ostatniego, ciekawa taktyka). Liverpool w sumie prawie nie miał okazji jak na razie lol. Ale wynik ma, jak zawsze. Nowy krul Anglii, i główny faworyt LM. Salah musi być mianowany najlepszym piłkarzem świata w tym momencie, jednak Premier League to najlepsza liga, a w LM też gra całkiem dobrze.
  20. ogqozo

    Nowości RPG

    Czy Guns Undarkness to gra o wielkim budżecie? Nie. Czy będzie dobra? Pewnie nie. Graficzka? Wygląda żałośnie. Ale myślę, że gra przynajmniej zwróci uwagę licznych Atluzjebów. Jutro demko. Kto nie słuchał legendarnego "monołonomono" w Metaforze i nie pomyślał: kurde, a co gdyby twórca tej muzyki zrobił całą grę? No i postanowił zrobić, Shoji Meguro - znany z muzyki do wszystkich Person - otworzył kickstartera swojego własnego projektu. Nad którym po cichu myślał od 20 lat. W 2021 przestał być pracownikiem Atlusa (choć nadal pracuje cały czas nad Personami) i zaczął robić to. Guns Undarkness by Shoji Meguro — Kickstarter Guns ma być nie tylko w stylu SMT/Persony, ale też... Metal Gear Solid. Kompani naszej postaci słuchają komend, mogą się chować za jakimiś zasłonami, i z tych zasłon atakując, będą mieli silniejsze ataki. Wygląda trochę jak XCOM, ale twórcy wspominają o MGS-ie, więc pewnie coś w tym jest. Nie ma co, przynajmniej muzyczka jest cool. I w sumie kto wie, może będzie to nawet fajne do pogrania, żeby sobie pobyć w świecie jakże przypominającym SMT. Gra ma nie być wielka - do przejścia w 10 godzin. Czy wyjdzie w tym roku - wątpię. Grafika wydaje się niewiarygodna, jakby jeszcze jej nie zrobili. Jest daleka od tego, co pokazują te stylowe arty. Ciekaw jestem, czy ta gra tak wyjdzie, czy zabrnie jeszcze na długi czas. Jutro w ramach Steam Next Fest będzie dostępne przez tydzień 20-minutowe demko.
  21. Xenoblade X nadszedł. Być może jednak nie będzie Directa, skoro gra trafiła do mediów "po cichu". Media dostały ostatnio pozwolenie na opisywanie gry do 4. rozdziału. To sporo, choć i masa elementów gry pojawia się potem. Czasem trudno znaleźć odpowiedzi na pytania, które wyżej zadawałem. No, na większość z nich. Do tej pory, większość zapowiedzi skupia się na oczywistościach. No ale - mamy ogólny obraz, czego się spodziewać. Grafika - oczywiście większość zaczyna od niej. Wygląda na to, że Monolith dokonał znów cudu. Gra działa w wyższej rozdzielczości (wygląda na porządne 1080), ma poprawione efekty, i działa dobrze. Klatki są opisane różnie przez różne osoby - od "idealnie" do "zauważalny, acz nieszkodliwy stutter". Nowe modele postaci znowu są zchibione i, cóż, będą kontrowersyjne, kwestia gustu. Loadingi są znacznie krótsze. Wielkiej różnicy nie ma, ale Xenoblade X to nadal kapitalnie imponująca wyglądem gra. Interfejs podczas walki wydaje się znacznie bardzie czytelny, wiele osób mooocno na to narzekało w oryginale. Rzeczy są większe, widoczne, czytelne. Poza tym jednak widać sporą liczbę zmian w rozgrywce, część brzmi jak zbawienie, część jak ułatwianie gry: - wspominany Quick Cast/Quick Cooldown to faktyczna mechanika w walce. Faktycznie działa tak, że mamy pasek, który pozwala nam odpalić dowolną technikę natychmiast. Brzmi nieco OP, gdy przemyślimy, jak go porządnie użyć, ale bez przesady, sam walki nie wygra (nadal jest też koszt TP), a wnosi dodatkowy element taktyczny. Ale powinno mocno przyspieszyć pierwsze powolne godziny gry, gdy mamy mało technik. Jest to chyba zbalansowane, bo nie każda technika zużywa tyle samo paska. Te słabsze, możemy z jednego pełnego paska odpalić wielokrotnie. Pasek ten możemy też rozszerzać, znajdując znajdźki w świecie - MOŻNA ZMIENIAĆ POSTACI. Zawsze, wszędzie. W menu. Co tu dodać. To było może "realistyczne", że musieliśmy po nich chodzić po mieście za każdym razem, szukać gdzie teraz są, bo np. w piątek o 16:00 piją herbatkę w kawiarni, ale zajmowało niesamowicie dużo czasu. Ogromna wada, usunięta - Dodano też możliwość zmiany godziny w dowolnym momencie, nie tylko w punktach. Uff. - sympatie z postaciami napełniają się szybciej. To też powinno oszczędzić SPORO czasu. W Xenoblade X jest sporo postaci - 13 w głównej grze i kilka dodatkowych, a naraz możemy mieć skład najwyżej czterech. Każda postać ma swoje wątki, które otwierają się w miarę rosnącego poziomu sympatii z nimi, to dość spora część gry (wręcz główna część gry, powiedziałbym). Dlatego zyskiwanie sympatii ich wszystkich mogło być jak grind, jeśli ktoś chciał zobaczyć wszystkie efekty i questy. Nie było oczywiście obowiązkowe do reszty gry, ale trochę trwało, z racji na liczbę postaci. Jeśli ktoś chciał wszystkie, a nie tylko kilka, to mogło mu spokojnie zająć więcej, niż solidne przejście głównego wątku. - ponadto, wszystkie postaci zyskują EXP. Znów - kto nie grał, niech wie, że w grze jest kilkanaście postaci, a w ekipie mamy 4 naraz, w tym naszą główną. To może oszczędzić masę czasu - menu postaci zakrywa te jeszcze niezdobyte, ale z ikon wygląda na to, że teraz w grze są 22 postaci - nie ma poziomu BLADE. Wow. Wygląda na to, że po prostu kompletnie to usunęli. Nie mamy field techniques. Wszystko po prostu jest dostępne od początku gry zawsze bez ograniczeń. Sam nie wiem, czy mi się to podoba. Ale na pewno było to coś, czego sporo graczy nienawidziło, jako ograniczenia, musieli robić zadania X, żeby otworzyć Y. Ja akurat to wspominam jako fajne, lubię takie rozwijanie, to nadawało strukturę grze. Teraz, wydaje się, że będziemy mogli odlecieć zwiedzać cały świat niemal na samym początku gry, ale zobaczymy - mocniejszy tracking questów. Też zmiana, o którą wielu graczy prosiło, choć imo upraszcza grę - ot, pójdź tam gdzie ci mapa podświetli. Jednak ostatecznie pewnie skorzystam, bo Xenoblade X - i to chyba największy zużywacz czasu w całej historii serii - potrafi w niektórych opcjonalnych maksowaniach żądać WIELKICH liczb danego przedmiotu. Brak danych, czy to też zmieniono, ale nie zdziwiłbym się - nic o mechach, ale w menu widać, że MOŻNA WYŁĄCZYĆ PIOSENECZKĘ JAK LATAMY MECHEM. Trzeba grać w X, by to czaić. W skrócie mówiąc, każdy skok w tej grze to było ryzyko, że włączy się ta jebana pioseneczka. Nie wiadomo, czy to kompletnie poprawili, ale można wyłączyć śpiewanie w menu, zdaje się - postać nie przenika przez samochody itp. w mieście. W ogóle mnie to nie obchodziło, ale masa osób na to jęczała - jest online w grze, ale niewłączony na razie, więc nie wiadomo, czy dokładnie taki sam, jak w oryginale. Online był też szybką metodą do zyskania pewnych mocnych elementów i przedmiotów w postgame na Wii U, teraz oczywiście jest nieaktywny od lat - gra ma też dodatkowe postaci, treści, mechanizmy (nowe rzeczy do kompletowania w świecie), ale szczegóły nie są jasne Podsumowując - kurva GOTY, a może i GOAT. W grze zmieniono właśnie to, co stało na drodze geniuszu Xenoblade X. To wyjątkowe RPG, z japońską fantazją, ale też wielką otwartością, nastawione jak żadne inne na skomplikowaną siatkę małych historii raczej niż na główny wątek, z wyjątkową szybkością latania po otwartym świecie. Graficznie łączy piękne widoczki z wyjątkowym stylem i sprawnym działaniem. Absolutnie niesamowita gra, wyjątkowy RPG w historii, który potrafił zmęczyć tymi wszystkimi rzeczami, które teraz w dużej mierze zniesiono. No i, kurva, nie jest na tym cholernym Wii U. Już z tej racji 10/10. Nie będę ściemniał, chociaż ogólnie nie gram w stare gry, to pewnie to kupię na premierę i przez następny miesiąc nie będę robił nic innego. Nie będzie to nigdy gra dla każdego. Tak, to "MMO offline". I jakie dobre. Większość gry ma po prostu swój styl. Tak jak muzyka. Let's fucking go
  22. ogqozo

    Konsolowa Tęcza

    No ogólnie mnie rozpierdala ten Astro jako ciągle podawany przykład dla branży lol. Kolesiom wyszło wszystko totalnie najlepiej, jak się da, gra dostała 99 na Metakrytyku i wszyscy się nią mega jarają. "Wreszcie pierwsza wybitna gra na tę szalenie popularną konsolę PS5!". To był absolutnie best-case scenario po podjęciu decyzji o robieniu takiej gry. Pewnie nikt inny na świecie nie będzie w stanie przy takich zasobach zrobić tak udanej gry tego typu. I... pochwalili się 1,5 miliona sprzedaży lol. No tak, branża teraz na pewno się na to rzuci, żeby robić podobne tylko pewnie nie aż tak wybitne gry i sprzedać ze 200 tysięcy sztuk. Ma to sens. Najlepsze, że niektóre gry jak sprzedadzą kilka milionów, to są dla nich synonimem porażki. Te marne milionki to jasny dowód, że świat tego nie chce, gracze odrzucają, gracze gardzą tę beznadziejną grą, że to jest powalająca wtopa itd. Z kolei Astro Bot to jakiś dowód, że jak wydawca tylko postanowi zrobić krótką liniową grę, to panie - to jest to, czego gracze chcą, na to się gracze rzucają, to kochają, rynek przemówił. Jasne, Astro Bot jeszcze pewnie doda trochę do tej liczby, tak myślę, te nagrody powinny mieć efekt, to 1,5 mln to też wynik z początku listopada, przed Świętami. Ale porównując do innych produkcji - no nie mówmy, że to jakiś dowód, że taki typ się jakoś szalenie bardziej opłaca. Jasne, Astro Bot to ogólnie sukces, Sony nie żałuje robienia go i będzie kontynuować, bo już ma ludzi, którzy to robią doskonale. Tylko że jak weźmiemy jeden najbardziej udany przykład ze wszystkiego, to wtedy mamy porównanie kategorii. Astro Bot to przykład sukcesu gry krótkiej liniowej - najs, robili grę tylko trzy lata przy kilkudziesięciu osobach i poszło półtora miliona, najs. Z kolei najbardziej udany przykład gry ogromnej to, nie wiem, GTA V, które... już miesiąc po premierze Astro Bota było znowu wyżej w rankingach sprzedaży na PS5 od bocika.
  23. ogqozo

    Konsolowa Tęcza

    > "świat upada bo ktoś płaci za early access i gry nie są dopracowane, kiedyś wszystkie gry były perfekcyjnie dopracowane to jest bardzo prawdziwe, hahaha kretyni płacą za betę gry i rujnują świat" > "niestety coraz rzadsze są perełki takie jak Baldur's Gate 3" [który dzięki wyjątkowej okazij dostał taką markę, że MILIONY ludzi zapłaciły pełną cenę gry za early access TRZY LATA PRZED PREMIERĄ, co dało im ze sto milionów dolców wpływu przed premierą gry i wyjątkową możliwość dopracowywania jej spokojnie przez lata z pomocą milionów testerów i pewnością, że pensje są zapłacone] Logika forumiarzy broni się bardziej uporczywie niż Zełeńskij.
  24. ogqozo

    Pokemon - Karcianka

    Te eventy w Londynie są ogromne. Jeszcze kilka lat temu, nie było wcale aż takiej skali tych mistrzostw. Pokemony znacząco zyskały na popularności w ostatnich latach. Patrząc na liczbę nowych fanów, których przybywa teraz więcej niż kiedykolwiek, myślę, że sporą rolę odegrało nie tylko Go na komórki, ale też sama formuła pokemonów okazała się idealna do streamingu. Turowy głęboki system, z prosto widoczną całą treścią starcia, pozwala streamerom łatwo gadać o tym, co robią, i każdy gracz też może na podstawie streamów robić to samo samemu. To wszystko było dopracowywane tyle lat, w grach video i w karciance, a do tego ma oparcie na ogromie contentu ze wszystkich generacji. Mam wrażenie, że zwłaszcza mistrzostwa w 2022 roku przejdą do historii jako nowy symbol potęgi pokemoństwa, wiele osób poczuło wtedy w Excelu, że takiego święta pokemonów jeszcze nie było.
  25. ogqozo

    Konsolowa Tęcza

    Ostatnio czytałem o naśladowcach Vampire Survivors (survivor-like? Bullet heaven? Auto shooter? Garlike?) i ktoś powiedział właśnie to, co tu pisałem. Podawałem np. Hollow Knight, ale Vampire Survivors to też dobry przykład. Niektóre gry po prostu... są za dobre. Komuś się uda zrobić gierkę w jedną osobę, maniacząc po nocach, która jest bardziej wciągająca, niż duże produkcje - i każdy może w tę gierkę grać, na zawsze, bo gry to produkt, którego reprodukcja nie kosztuje praktycznie nic. Teraz wszyscy inni mają "problem", że muszą zrobić coś równie dobrego za taką cenę. Inaczej już nie ma rynku, który przed tym gatunkowym przełomem był. Hollow Knight zapewne ostatecznie zabił metroidówki jako potencjalnie duży gatunek. Gdyby Hollow Knight kosztował 200 zł... Inni mogliby robić podobne gry, nawet Nintendo, inne duże studia. Może nie byliby takimi geniuszami jak twórcy HK, ale mogliby w gronie wielu osób robić różne wysokobudżetowe produkcje tego typu. Teraz - wydaje się, że metroidówka za 200 zł byłaby szczytem bezczelności. Jasne, może być tak samo fajna do grania, jak "duże gry", czyli czemu by miała nie kosztować więcej. Ale... skoro już się udało zrobić świetne metroidówki za 80 zł, to kto niby zapłaci za jakąkolwiek 200? Doskonale to widać, jak ktoś pamięta lata 90., czy PS2. Wtedy, za pełną cenę (przypominam: nawet przy zachodniej inflacji, nie polskiej, znacznie wyższą tak naprawdę cenę, niż i te 300 zł dziś) często dostawaliśmy gry, które na dzisiejsze czasy wyglądają śmiesznie, gdy sobie wyobrazimy ich recenzje dziś - jest tak mało kontentu, gra na kilka godzin, często też nawet w ciągu 10 godzin rozgrywki jest wiele powtarzalności i przedłużania. Wiele gier "oryginalnych" nie wnosiło poza pomysłem specjalnej faktycznej zawartości do grania, mając może kilka leveli na kilka godzin, i dziś byłyby do zapomnienia po jednym weekendzie. Dzisiaj takie gry pewnie nie miałyby szans na rynku za więcej niż 80 zł. Niemniej te gry dostawały takie 8/10 w recenzjach, i były wydawane zazwyczaj po okolicach pełnej ceny. Była pewna elastyczność - pamiętam, że chyba Katamari Damacy kosztowało nawet 20 dolarów, a nie 50. Nie wiem, ile studio dostawało po odliczeniu kosztów produkcji, transportu tych płytek, leżenia w sklepie, marż, i podatków na każdym etapie, ale bywały gry na PS2 za 20 dolarów. Jednak nie było to jakąś ogromną normą, i prawie zawsze jak się kupowało grę, która nie miała pełnej ceny, to NAPRAWDĘ było czuć, że to nie jest pełna cena. Dziś z kolei gracze jęczą "350 to ja mogę dać za Baldura 3" (który swoją drogą miał rzadki dar milionów betatesterów w EA, którzy zapłacili z góry pełną cenę). No tak, to jest dziś minimum przyzwoitości, najlepiej oceniana gra ever - kiedyś to była również cena za, nie wiem, Die Hard Trilogy na PSX-a. Czy Die Hard Trilogy był perfekcyjnie dopracowaną technicznie grą, to można samemu ocenić. Dziś w niektórych gatunkach decyzja o JAKIEJKOLWIEK cenie gry to już raczej samobójstwo. Tutaj Sony się raczej przejechało, próbując robić płatnego hero shootera, gdy każdy może po prostu zostać za darmo przy Valorancie czy Overwatchu i się dalej bawić bez wydawania. Nikt oczywiście nie każe gier robić. Jak się nie opłaca, to nie róbcie, jasne. Ale żeby jakaś gra była, trzeba wyłożyć grubą kasę z góry, nie wiedząc na koniec, czy na koniec się poszczęści. Ludzie tymczasem często chcą mieć pensję co miesiąc. To pokazuje, jak nieprzewidywalne i trudne do zorganizowania jest robienie gier video, i oczekiwanie efektów jest daremne. Bez wątpienia brzmi to jak dobra sytuacja dla graczy. Swego czasu, granie było piekielnie drogim hobby, jeśli ktoś zamierzał faktycznie grać w masę gier, a nawet nasze ukochane pismo za dzieciaka, jak się później dowiedzieliśmy w osławionym temacie, jechało na piratach. Dziś, w epoce przecen, gier mających czasem niesamowity stosunek kontentu do ceny, ciśnienia cenowego w dół - granie w dosłownie wszystkie gry na premierę jest dość drogie, ale da się spokojnie grać codziennie po kilka godzin w DOBRE gry, i nawet nie takie stare, wydając na to bardzo małą sumkę. Sam GamePass kosztuje bodaj 50 zł za miesiąc - w cenie jednej gry kiedyś, można dziś pół roku czy rok w masę gierek, dużych, małych, nikt kto ma normalne życie i chce po prostu grać w coś miarę dobrego nie wykończy raczej wszystkiego, co w GamePassie jest. To dla graczy dobrze. Taki jest standard. Ciśnienie cenowe nakładane na wydawców gier jest ogólnie coraz większe. I będzie tylko rosło, bo stare gry nadal będą dostępne, twórca Vampire Survivors nie musi nic robić, by każdy gracz miał możliwość po prostu pogrania za 5 zł w Vampire Survivors. A wszystko drożeje, rachunki za prąd, sprzęt. Tylko od 2017, ceny w USA wzrosły o 30%. Czyli niby jakby Nintendo wydało dzisiaj Breath of the Wild, to "powinien" kosztować 100 dolarów, by tak samo się opłacać. Ale nie będzie dziś tyle kosztował. Ciśnienie cenowe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...