ogqozo

Gourcuff w Lyonie! No, jakiś duży transfer wreszcie w Ligue 1. Szkoda, bo zawsze wolałem Bordeaux, a odejście Blanca, Chamakha i Gourcuffa świadczy o tym, że zespół chyba już nie będzie walczył o mistrzostwo.

Hart - Lescott, K. Toure, Kompany, Richards - Y. Toure, De Jong, Barry - Johnson, Milner - Tevez Coś w tym stylu. Nie są to jakieś wielkie nazwiska, ale o dziwo dość dobrze grają. Adam Johnson to faktycznie jest niezły koleś, łatwo zrozumieć, czemu jest typowany na odkrycie tego sezonu. Balotelli jest kontuzjowany. Czemu nie gra Silva, nie wiem.

Specjalnie to mówisz, żebym cierpiał.

No, beznadzieja.

No, tu się muszę zgodzić, "Tango i Cash" to fatalny film, poniżający dla Stallone'a, Russella i ludzi, którzy podpisali się pod rzekomym "scenariuszem" tego szajsu.

Ostatnio w Premier League bezprecedensowo długo trwała seria "wielkiej czwórki". Do czasu, aż Liverpool upadł, wtedy zrobiła się "wielka trójka". Tottenham wszedł do LM, ale na razie trudno go porównywać z czołówką ligi. Zobaczymy też, jak transfery w City, czy dadzą rezulataty. Na razie jest wielka trójka i długo, długo nic.

Chciałbym zauważyć, że Javier Mascherano ciągle nie jest piłkarzem Barcelony.

Nie lekceważ Sportingu Braga!

Co wy z tym sterowaniem, przecież już tysiąc razy napisano, że na prezentacji E3 były problemy z przesyłem danych, a gra działa normalnie. Sterowanie to jest chyba najmniejszy problem z tą Zeldą. A skorpiony były w tej serii ze 20 lat temu.

Lista jak lista, trochę randomowa. Jest Philip Roth, jest "Ulisses", czyli nie idziemy do końca w pop, ale później mamy Stiga Larssona, Karen Blixen... I dwie książki Stephena Kinga, przy tylko jednej Kafki, Hemingwaya (i to"Komu bije dzwon"?), Tołstoja itp. Może coś przegapiłem, ale nie widzę co najmniej paru spośród najważniejszych literacko książek wszech czasów: "Siddarthy", "Metamorfozy" Kafki, "Wyspy skarbów" Stevensona, "Szkoły uczuć"... Na takiej liście powinny być co najmniej dwa dzieła Flaubera i dwa-trzy Zoli, a naliczyłem się okrągłe zero. Hejt!

No, masz rację. Beznadziejne.

Anglia już się śmieje... http://www.thedailymash.co.uk/sport/sport-headlines/cole-acclimatises-to-liverpool-with-criminal-record-201008193019/

Mój typ brzmi tak: W Miami pojawi się seryjny morderca, nowy, wyjątkowo przebiegły. Przez kilka odcinków nie będzie wiadomo, kto to, ale Dexter w końcu to odkryje. Będzie nim zafascynowany, zbliży się do niego, do ostatniego odcinka będzie dowiadywał się o nim zaskakujących faktów. Dexter będzie odwodził policję od znalezienia mordercy, żeby sam mógł go zabić. Dodatkową komplikacją będą problemy sercowe Debry, która zakocha się w kolesiu, który w jakiś sposób będzie powiązany z seryjnym mordercą. Problemy sercowe będą też przeżywać wszyscy inni członkowie policji, dając nam mało ciekawe i niekompletne wątki poboczne. Wyjątkiem będzie Masuka, który tym razem zostanie użyty tylko jako śmieszny Azjata dostający w każdym odcinku jedną scenę. Dexter będzie miał problemy ze swoją tożsamością zabójcy i sumieniem oraz związkiem tych cech z chęcią bycia dobrym człowiekiem i życia w rodzinie. Problemy te będą wyrażane poprzez 20-25 monologów wewnętrznych na odcinek. Dodatkowo w tym sezonie Dexter zacznie rozmawiać ze swoim ojcem. Ojciec będzie przekonywać, że Dexter musi być samotnym łowcą, lecz ten będzie żył w nadziei, iż nie musi to być jego los. Żona i dzieci Dextera będą irytujące i drętwe, co wynagrodzi nam duża ilość produktów marki Apple, jakich będą używali bohaterowie. Na koniec Dexter stanie oko w oko z innym seryjnym mordercą. Inny seryjny morderca powie: "jesteś taki jak jaaaaaa!", na co Dexter powie: "nie!" i go zabije. Później nastąpi ok. 10-minutowy monolog wewnętrzny o tym, jak to ciężko jest być mordercą i sezon się skończy. Wiem, co myślicie. To niemożliwe, żeby kolejny sezon "Dextera" był aż tak odmienny od czterech poprzednich. Jedak jestem pewien, że tych scenarzystów stać na to, by znów odwrócić wszystko o 180 stopni i dać nam taką oto historię.

No, a inni krytycy pisali, że to sztuczne i pretensjonalne. Na pewno chcesz zakładać temat o tym filmie? Film jest ciekawy, ale świata dookoła nie zawróci. Przychody w wysokości 2 mln dolarów mówią same za siebie. Czekam na teksty o... jak to było, niezależnym kinie mongolskim?

Myślę, że Obso jest kaleką emocjonalną i nie rozumie, czemu ludzie się śmieją. Dla jego wiadomości: ja też się śmiałem, widząc tę spadającą ciężarówkę, i raczej nie świadczy to o tym, że uznałem to za nudne. Nie wiem, gdzie tu związek, mi się to strasznie podobało, chociaż muszę się zgodzić z wszystkimi, że na poziomie kina akcji to wszystkie te walki w śnieżnej krainie są mało udane. Ale bez przesady, jak się was czyta to można odnieść wrażenia, że przez pół filmu jeżdżą tymi skuterami po śniegu itp., a to tylko kilka krótkich scen. Jak ktoś ogląda dwa filmy rocznie, jest z Warszawy i ma ADHD, to może takie coś już jest dla niego "nudzeniem", no ale dajcie spokój. Jak się nie ma do czego przyczepić, to się czepia imion postaci, jakby cały sens filmu opierał się na tym, kto ma jak na imię. Jeszcze powiedz, że Gordon-Levitt na 2. poziomie ma kiczowaty zegarek i to ci totalnie zrujnowało przyjemność z filmu, będzie równie uzasadnione.

Nie? A ta cała gadka po pojawieniu się pociągu na ulicy to o czym była? Nie do końca rozumiem, czego ci tu brakuje.

Co, dobry piłkarz. Niby Niemiec, ale jego dziadkowie byli z Turcji, więc nie można mu nawet zarzucić, jak innym Niemcom, że jego dziadkowie chcieli zamordować moją babcię i wszystkich jej rodaków. Jakiś problem, o którym nie wiem?

No w założeniu to nie była forteca przecie, tylko uzbrojona po zęby podświadomość Fischera zrobiła z niej takie niebezpieczne miejsce. W założeniu to miał być szpital z ojcem Fischera po prostu, a trudno dostępny dlatego, żeby Fischer umieścił tam swoje najgłębsze, najsekretniejsze uczucia itp. Przecież to wszystko jest w filmie łopatologicznie opowiedziane ustami postaci w tym czy innym momencie... ...tak samo jak to. Tak, Michael Caine i jego żońcia (zwłaszcza żońcia) nie chcieli, żeby ich wnuczki dostały się pod samotną opiekę faceta, którego obwiniają o śmierć swojej córki i który dzień w dzień staje przed obliczem śmierci i wariactwa (i ekstradycji). W dodatku mogli sobie na to pozwolić, bo Leo nie mógł przyjechać do Stanów, będąc oskarżonym o zabójstwo żony. A więc - tak robili. Tak jest w dialogach, co w tym dziwnego? Czy ktoś w ogóle czasem posłuchał, co postaci mówią w tym filmie, a dopiero potem wziął się za wytykanie "dziur logicznych"? Dla tych, którzy potrzebują jeszcze więcej łopatologii, mamy cytat ze scenariusza ze sceny na uczelni: Nolan ten fragment wyciął - i słusznie, bo i tak każdy widz się domyśla, jaka jest sytuacja. Przynajmniej: tak myślałem, że każdy...

Szkoda, że nie mogłem być. To moja ulubiona kapela.

Po przemyśleniu sprawy, to dobry transfer. W końcu tam jest Mourinho. Koleś, który zrobił z Javiera Zanettiego jednego z najlepszych w Europie lewych obrońców, z Eto'o cofniętego skrzydłowego, ze Sneijdera robota itp. On zmienia ustawienie w zależności od rywala, stosuje rotację, ignoruje takie coś jak "pierwsza jedenastka". Nie ma sensu mówić, że sobie nie poradzi z faktem posiadania kilku dobrych AMC. Najwyżej jednego przemianuje na lewego obrońcę, drugiego na napastnika i będzie.

Auxerre przegrało w Petersburgu 0-1, tracąc gola w 3. minucie. Jeleń był bliisko, ale zawiódł. Mecz był wyrównany. Myślę, że mają 55% szanse na awans.

Wiem to. Ale transfer takiego gracza do Fenerbahce za 8 mln euro to mimo wszystko kiepski interes. Zwłaszcza, że Marsylia szukała przez całe lato napastnika, a jednak żadnego sensownego nie kupiła. Teraz mają na oku Gilardino, Berbatowa... Nie ma bata, nie kupią za takie pieniądze równie dobrego gracza. Na dłuższą metę więc to może być żadna oszczędność. Już to było widać ostatnio z Waląsjen. Marsylia w sumie miała przewagę, ale skuteczność w ataku była zerowa.

No tak, to nie może dobrze wpływać na morale.

Sandler jest kojarzony z tzw. filmami dla debili, ale przecież grał też główną rolę w filmie, który jest ok. 10000 razy ambitniejszy niż jakikolwiek film, który Seth Rogen chociażby powąchał - wiadomo, jaki film mam na myśli. Dodajmy do tego dobry występ w "Zabić wspomnienia" i widać jasno, że ten koleś jest niezwykle inteligentny i utalentowany, a jego standardowe emploi jest debilne tylko dlatego, że sam tak chce. Cóż... Można go za to nie lubić. Natomiast scenariuszowo "Funny People" jest filmem fantastycznym. Nie dziwię się zupełnie całym kontrowersjom wokół niego, niskim przychodom. Ale strasznie mi się podoba, że Apatow po dwóch przebojach miał jaja, żeby zrobić film, o którym było wiadomo, że finansowo zawiedzie, ale właśnie taki, jaki chciał. Przecież to jest obraz tak bogaty, tak mądry i znaczący, tak dramatyczny, tak zaskakujący artystycznie, tak zadziwiająco spójny i dopracowany w każdym detalu... Film, po którym można by oczekiwać "amerykańskiej komedii" (nic do gatunku nie mam, "Prawiczka" uwielbiam), jest tak naprawdę czymś bardziej jak... europejski dramat. A europejskie dramaty mają to do siebie, że sporo osób ich nie lubi. Też mi coś. Apatow bardzo mi tym filmem zaimponował, może najbardziej od czasu "Freaks & Geeks", serialu, który w 1999 roku był odmienny o 180 stopni od wszystkiego, co można było w TV zobaczyć.