-
Postów
23 366 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No, ja też się cieszę, kiedy albumy Slipkonta się kończą.
-
Ja mam dużo słabszego laptopka i beta mi na nim leeeedwo działała, mimo najniższych detali i wyłączenia wszystkich "bajerów", przez co gra wyglądała, hm... dość ubogo. Tak że na twoim miejscu bym kupna nie ryzykował. Wyinstalowałem i nie wiem, czy ta beta jeszcze działa... Jakieś demo czy torrent pewnie jest do zassania, obczaj.
-
Ja sam chciałem mu nadać tytuł "pikachu pikachu", bo tak śpiewa w refrenie Patton, ale utwór chyba nazywa się "I Tuoi Occhi Sono Fari Abbaglianti" i pierwotnie chyba grał go zespół Animal.
-
Hm, co by nie zostać oskarżonym o spoilery... Książka jest dość jednoznaczna. Natomiast w filmie widać wysiłki Scorsesego, by to było dwuznaczne. Chociażby ostatnia scena i ostatnia kwestia DiCaprio, której w książce nie było, a jest idealnie napisana właśnie tak, by mogła być puentą dla obu hipotez. Są takie wyraźne (od dużych do bardzo delikatnych) przesłanki za obiema głównymi teoriami. Myślę, że chodzi o to, żeby była ta niepewność... To nie żaden Shyamalan.
-
No "Memento" się nie da rozpracować, jest specjalnie tak zrobione, że przy żadnym założeniu nie składa się w zadowalającą całość. O to chodzi w tym filmie, takie jest jego założenie, takie jest jego przesłanie, taka jest jego forma. Taki, wreszcie, styl Nolana. Pamiętam, że parę osób na tym forum ma inne zdanie, ale jednak uważam za dość solidny fakt, że koleś pisze bardzo inteligentne filmy. ...jak na Hollywood to nawet bardzo bardzo.
-
Wow, Nolan zrobił wieloznaczny i skomplikowany film, bardzo zaskakujące.
-
Sensowny komentarz: http://zawszepopierwsze.bloog.pl/id,6222548,title,TRZEJ-PRZYJACIELE-Z-BOISKA,index.html Taka jest prawda, ani Michael ani Bird nie byli w takiej sytuacji w swojej karierze. Łatwo jest gdybać, co by było, gdyby LBJ miał Pippena czy Rodmana w składzie. Jeszcze łatwiej rzucać, że "nigdy nie będzie MJ-em". No nie, nie będzie. Nikt nie chce, żeby był MJ-em, może poza starymi prykami w stylu redaktorów Supergiganta, którzy zawsze wszystko muszą porównywać do TYCH BULLS i wszystko inne zawsze będzie tylko cieniem tych wspaniałych wspomnień z dzieciństwa. Ale każdy inny, każdy fan koszykówki, a nie tylko MJ-a, chce, żeby LeBron był po prostu LeBronem. I żeby, zamiast wiecznie porównywać, kto ma szansę być najlepszym w historii, patrzeć po prostu na LeBrona jako na jednego z najlepszych - jak Jordan, jak Shaq, jak Duncan, jak Robertson... każdy miał swoją epokę. Jeśli, przykładowo, Wade do końca kariery zbierze 7 mistrzostw, to nie będzie mowy o tym, że nagle stał się lepszy od Jordana albo jest drugim MJ-em, jedynym prawowitym następcą. Będzie własnym nazwiskiem i tylko tyle. Jordan miał Pippena i sporo osób ciągle zapomina, jak doskonały był Pippen w swoich najlepszych latach. Wade miał ostatnio Jermaine'a O'Neala, a LeBron - Antawna Jamisona. To nie są porównywalne sytuacje. No nie. Wiem, że w sporcie zawsze chce się robić rankingi, ale to są jednak jabłka i gruszki. Obecne "Big Three" to bardzo ciekawe rozwiązanie, na pewno nigdy tak silna trójka nie zebrała się w jednym klubie podczas jednej przerwy międzysezonowej. To coś nowego w historii. Może ani Wade ani LeBron nie zostaną wskutek tego rozwiązania nowym MJ-em, ale powinni zrobić coś ciekawego. Warto pamiętać powtarzany wiele razy fakt, że wszyscy trzej są przyjaciółmi, od dawna chcieli grać razem i że każdy z nich będzie zarabiać prawie o połowę mniej od Kobe'ego Bryanta i parę milionów mniej od Gasola. Obecnie wyższe kontrakty od LeBrona mają też takie tuzy jak Peja Stojakovic, Kenyon Martin czy wreszcie Andrei Kirilenko.
-
Charakteryzacja jest robiona przez specjalistę od tematu, polecam obczaić jego CV. Zaufany jest chociażby u Tarantino, Rodrigueza czy Raimiego: http://www.imdb.com/name/nm0630524/
-
Stare włoskie piosenki + wykonanie NAJLEPSZE W HISTORII = koncert roku
-
Prawie się nabrałem.
-
Po co przepłacać za jakieś Staksy. Kupuj Grado GS1000i, na Allegro można wyrwać za niecałe cztery i pół patyka. Zaden prawdziwy audiofil nie pokazuje się bez nich na ulicy! Podobno są dobre do rocka i muzyki klasycznej.
-
Pewnie byłbym w stanie kupować bilety do kina, ale nie muszę i nie powinienem. Na ENH zła Wyborcza ściągnęła sobie ludzi z Warszawy, specjalnie na tę okazję, i nie chcieli mi dać wejściówki, więc pieprzę to i odpoczywam po drugiej stronie Polski. "Black Swan" wygląda obiecująco, chociaż jak sobie pomyślę, że Natalie Portman ma ciągnąć cały film, to nie jestem w stanie się do tego przekonać. Aaron mnie jeszcze nigdy nie zawiódł, ale naprawdę nie znoszę Portman. "The Town" dawało mi wielkie nadzieje przed tym zwiastunem. Wreszcie ktoś znalazł sposób na Johna Hamma... Affleck wyrobił sobie dobrego stajla, i aktorsko i reżysersko... Scenariusz pewnie zawiedzie, wygląda na taką standardową historyjkę thrillera kryminalnego, a skoro tak wygląda po 2,5 minuty zwiastunu, to znając życie cały film pokaże niewiele więcej. Chciałbym się mylić, ale... Mam nadzieję, że nie skończy się tak, że Lisa Cholodenko dostanie Oscara za ten rok. Nie mam nic przeciwko jej filmowi, ale chciałbym jeszcze zobaczyć w tym roku coś z Hollywoodu, co mnie zaskoczy. Jest jeszcze sporo kandydatów, na których bardziej liczę - Malick, Coppola, Brooks, Weir, Boyle, David O. Russell... parę dużych comebacków, może jeszcze z tego być bardzo ciekawa jesień w kinach.
-
Dazed & Confused, Lebowskiego, Piątek, Half-Baked i inne takie klasyki pewnie znasz. Z mniej znanych polecam "Up in Smoke", chyba pierwszy film tego typu, a z nowszych - "Detroit Rock City" czy wreszcie "Next Day Air". To znaczy, no cóż, proponuję obadać, może ci się spodobają... I większość filmów z Jackiem Blackiem.
-
I uważasz, że Mike Patton to najbardziej utalentowany W HISTORII MUZYKI? To by tłumaczyło, czemu cię wywalili.
-
Czego to się człowiek nie dowie o sobie... Nie dość, że ludzie, którzy pewnie raz w życiu byli w operze, na wycieczce szkolnej w liceum, chcą mnie obrażać, to jeszcze robią to w jakiś absurdalny sposób. Że jakiś Mario, że mi się koncert Tudeja nie podobał, o czym wy w ogóle mówicie, chyba się wam rzeczywistość pomyliła z własnym snem. Greyson Chance > Mike Patton
-
Spędziłem prawdopodobnie sto razy tyle czasu w szkołach muzycznych, co ty, więc tak, w porównaniu z tobą jestem specjalistą. Mizernym, ale spokojnie wystarczy na obśmianie tekstu o Pattonie najlepszym w historii.
-
Spróbuj "Obywatela Kane'a", podobno całkiem niezły.
-
Sławomir Peszko jeszcze nie przeszedł, ale podobno oferta leży w Poznaniu na stole. 15,7 miliona funtów.
-
Róbcie shoutboksa, nie mam telewizora pod ręką, a podobno są emocje.
-
Ja jeszcze nie oglądałem. Nienawidzę Danny'ego Boona. Taka sto razy debilniejsza wersja Adama Sandlera. Cóż, będę się musiał przemóc, kiedyś.
-
Tego chyba nie robi odrębne studio, tylko to jest taka "kto się trafi" produkcja Capcomu. Reżyseruje koleś od RE4 i pierwszego Okami (ale nie pełnił tam głównej roli), producentem jest koleś od Onimushy 2. Scenariusz napisał japoński pisarz, który na razie stworzył 428, tę "wielką niewiadomą z Japonii", ale czytając opinie o tej "grze" trzeba założyć, że to jest, jak na gry video, całkiem dobry pisarz. Napisał też ostatnio scenariusz do gry Chaos Rings na iPhone'a, tam też chwalono scenariusz.
-
A to ty nie wiesz, że na PSP nie ma gier? Przykro mi. Ktoś w końcu musiał ci to powiedzieć.
-
a jakieś dobre kapele grały? Masz na myśli coś bardziej w twoim guście? Nie, nie grał zespół o nazwie Guido Gay Sex.