-
Postów
23 366 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Tak, jestem nadętym snobem, bo zaproponowałem ci, żebyś obejrzał lepszy serial, zamiast narzekać na serial słabszy. Jejku, ludzie oglądają, co chcą, oglądają rzeczy sto razy gorsze od "Dextera", więc mnie to nie dziwi specjalnie. Myślałem po prostu, że forum jest miejscem na dyskusje, pytania, odpowiedzi. Sorry, ja tu mimo wszystko przedstawiam jakieś argumenty, a ty piszesz coś w stylu "no mógłbym obejrzeć coś lepszego, ale mi się nie chce". To czemu "Dextera" ci się chce? Jeśli ludzie oglądają jakiś serial i sami nie wiedzą dlaczego, to może faktycznie jest przereklamowany. "Dexter" ma swoje zalety, ale nie czaję jego popularności. Teksty w stylu "innych rzeczy mi się nie chce oglądać" niezbyt mi pomagają zrozumieć jego fenomen.
-
No fajnie, że Dexter ma tyle wad, tylko nie wiem, czemu jest tu w tle jakaś sugestia, że nie ma innych seriali na świecie poza nim i trzeba go oglądać (i stwierdzać odkrywczo, że Breaking Bad lepszy). Większość fanów Breaking Bad, których znam, nie oglądała w życiu chociażby The Shield, a to serial jakiś milion razy lepszy od naciąganych, totalnie niewiarygodnych psycholgicznie i serwujących tanie, pseudofilozoficzne rozważania Dexterów. Uuu, główny bohater jest zły, ale w pewien sposób też dobry, ja nie mogę, jakie to skomplikowane, uczcijmy tę niesamowitą dwuznaczność serią irytujących monologów wewnętrznych. Co z tego, że ten motyw został zrobiony tysiąc razy lepiej w The Shield, seria monologów wniesie to na nowy poziom.
-
Miałem taki plan, ale nic z tego, nie dostałem od nikogo akredytacji. Wydawać pieniędzy na kino nie będę, więc raczej pozostaje mi tylko lizanie lizaka przez szybkę.
-
To może, nie wiem, obejrzyj zamiast "Dextera" coś dobrego?
-
Biffy zagrało spoko, natomiast najlepsze wrażenie podczas mojego jednodniowego pobytu w Jarocinie zrobił na mnie Masturbator. Kapitalny zespół. Fajna muzyka i świetna prezencja sceniczna. Z tego, co ich widziałem na YouTube'ie, ten występ ich był wyjątkowo mocny.
-
Jadę właśnie na Biffy Clyro, dzi'wki. Jestem zaje'biście szczęśliwy.
-
lol
-
Nie wiem czy wiesz, ale na tym Mundialu grały też drużyny z Europy. Ba, zdobyły wszystkie medale.
-
Widzę, że do Realu przeszedł też Sami Khedira, kwota również 10 mln dolarów. Cóż, typowy zakup "w ciemno" inspirowany jednym udanym turniejem. Przynajmniej wydają mało kasy.
-
W rzeczywistości też. Jeden z lepszych Hiszpanów, którzy jeszcze nie grają w Barcelonie ani Realu. Zostają, hm... po odejściu Silvy do Anglii zostaje Jesus Navas. Ktoś jeszcze? Może Javi Martinez, może Llorente. Ale nie wiem, czy oni w ogóle by grali w jedenastce Realu lub Barcy. Szkoda, że taki talent jak Azpilicueta poszedł do Marsylii. Może jeszcze wróci do ojczyzny. Oby chociaż dostawał tam we Francji szansę w pierwszym składzie.
-
No ale gdzie ten zarzut? Nie zrobiłeś nic innego, jak streściłeś przedstawioną historię.
-
Tak, wiem, według forumowych znawców Del Bosque jest beznadziejnym trenerem. Najlepszym miernikiem jest to, że jego drużyna wygrała Mundial. Ja tam bym wybrał Van Marwijka, za nim Loewa, ale bez przesady z tym jechaniem po Del Bosque. Co on konkretnie wam złego zrobił? Rezygnacja z Torresa była takim złym pomysłem? Wpuszczanie w odpowiednich momentach Pedro było takie niekompetentne? Niemal bezbłędna współpraca całej jedenastki, w której każdy gracz po oddaniu piłki natychmiast wie, gdzie powinien teraz się ustawić, przelewa szalę goryczy? Niech mi ktoś wytłumaczy. Moja jedenastka Mundialu: Casillas - Fucile, Lugano, Puyol, Ramos - Xavi, Schweinsteiger, Sneijder - Mueller, Forlan, Villa W sumie taka sama, jak każdego. Jedyne wątpliwe pozycje to drugi obok Puyola stoper i lewa obrona. Pozostała dziewiątka jest taka sama praktycznie wszędzie, gdzie patrzyłem.
-
Ach, ta jej rola w czterdziestoletnim prawiczku. "A fuck friend." "Who's that?". "It's... a friend... whom you fuck". Co? Glee? Nie lubię.
-
To jest totalnie bez sensu, nazwać FF4 "sztampowym jRPG". Nazywasz je tak, bo wszystkie jRPG po nim zżynały z niego. Na tym polega różnica między "sztampą" a "klasyką". Oba są zbiorem najbardziej standardowych rozwiązań swojego gatunku, ale ta pierwsza polega na wykorzystywaniu ich, a druga na ich tworzeniu. Łatwo mi też zrozumieć, że dla kogoś scenariusz FF4 jest lepszy niż ten w FF7. Owszem, w "czwórce" wszystko jest prostsze, ale można to uznać za zaletę. Generalnie japońskie gry (i filmy animowane) z perspektywy Europejczyka stanowią takie skrzyżowanie infantylności z pewnymi bardzo mrocznymi wątkami. FF7 to czołowy przykład. Niektórzy byli przerażeni sceną śmierci Aeris, a ja się tylko z niej śmiałem, bo była niewyobrażalnie kiczowata - koleś lata z tym mieczykiem, robi zamach przez pół godziny itp... FF4 to jest bardziej "europejska" historia. Stworzona według klasycznych prawideł baśni, które skopiowały wcześniej m.in. "Gwiezdne Wojny". To jest prosta historia, która pewnie nikogo jakoś specjalnie nie wzruszy, ale też nie odrzuci durnotą i absurdem, których jest w FF7 pełno. Jest dobre tempo, dobry balans, niezbyt naciągane (jak na japońską grę) a ciekawe zwroty akcji, dialogi lepsze ni w "siódemce"... Osobiście nie jestem wielkim fanem "czwórki", ale jest to na pewno gra z dużo większym dziedzictwem i bardziej ponadczasowa od "siódemki". Nie wyobrażam sobie przechodzić jeszcze raz FF7, to by była męka. Z kolei gdy FF4 wydano na GBA, mimo że grę znałem od dziecka praktycznie na pamięć, i tak nie byłem w stanie jej sobie odpuścić - jest przyjemna od początku do końca.
-
No nie będzie tak źle. Dragon Quest już wyszedł z Stanach, dostaje bardzo dobre oceny, więc pewnie okaże się lepszy, niż jakiekolwiek "stacjonarne" jRPG z ostatnich 10 lat, tak samo jak WEWY. Co do Scribblenauts 2, to sam nie wiem, czy chciałbym wydać na to kasę. Ghost Trick, to będzie coś super. Kolesie od Ace Attorney wreszcie postanowili zrobić normalną grę, elektryzujące połączenie. Z kolei Okami i Golden Sun to oczywiste materiały na hit. No cóż, nie będzie to najlepszy rok w historii DS-a, jego pierwsza połowa to był duży zastój, ale w porównaniu z innymi handheldami na rynku i tak DS dostaje niesamowicie dużo gier.
-
Hm... Mówiąc "nie ma takiej kategorii", nie miałem na myśli słów "letni blockbuster" tylko "o klasę wyżej od Mrocznego Rycerza". Incepcja nie będzie w 3D, Nolan za nim nie przepada. Za to polecany jest IMAX. Podobno film został nakręcony w jakości jeszcze wyższej, niż IMAX, więc różnica 35mm/IMAX czy też DVD/BD powinna być tak zauważalna, jak to tylko możliwe. Cholera, jak to się dzieje, że najlepsze miasto w Polsce nie ma kina IMAX, a jakieś crapowate Katowice czy Łódź owszem? AAARGH. Podczas premiery "Mrocznego Rycerza" mieszkałem w Warszawie, ale w tym miesiącu raczej nie da rady.
-
Nie ma takiej kategorii.
-
Dazed and Confused!
-
Dokładnie tak. Nie jest może ogórkiem drużyna, która nie grała na ostatnim Euro, na Mundialu ledwo wyszła z grupy i generalnie każdy jej występ na dużej imprezie w przeciągu ostatnich 15 lat był kiepski? Nie jest ogórkiem drużyna, której jedyna taktyka to "dajmy piłkę Messiemu lub Tevezowi, jakoś to będzie", której wszyscy obrońcy i pomocnicy to albo totalne przeciętniaki, albo postacie zupełnie anonimowe? Holandia miała w meczu z Brazylią przewagę... gdy ta była w dziesiątkę, przegrywała po kuriozalnym samobóju i mecz się kończył. To jednak nie to samo, co, no nie wiem, "pokonać wielką i zaje'biście mocną Brazylię". Nie chcę odbierać klasy Holendrom, bardzo ich lubię, doceniam ich drużynową, poukładaną grę, starania Robbena i skuteczność Sneijdera. Zasłużyli na finał. Nie podoba mi się po prostu próba tłumaczenia, że niby byli lepsi od Hiszpanii, bo co prawda byli gorsi, ale za to WYGRALI Z BRAZYLIĄ. Hiszpania, Holandia i Niemcy zdobyły medale właśnie dlatego, że nie ma tam takich palantów jak Melo ani tak genialnej defensywy, jak w Anglii czy Argentynie.
-
Holandia wyeliminowała Brazylię. Udowodniła tym, że zasługiwała na grę w półfinale bardziej niż Brazylia. Nie wiem, co to ma wspólnego z zasłużeniem sobie od razu na Puchar Świata? Zwłaszcza, że Hiszpania też by raczej wygrała z Brazylią, i pewnie nie potrzebowałaby do tego sabotażu samych Brazylijczyków na ogromną skalę. Niemcy wygrali z Argentyną i udowodnili, że zasługiwali bardziej niż Argentyna. Sorry, ale jeśli ty nie widzisz różnicy między obroną Niemców, Holandii czy Paragwaju (non stop 2-3 piłkarzy przy każdym pomocniku i napastniku Hiszpanii) a obroną Argentyńczyków ("chcecie biec w nasze pole karne? A proszę bardzo, my sobie pójdziemy gdzie indziej"), to znaczy, że niewiele w ogóle widzisz, praktycznie nic. No nie, to nie jest logiczne. To, że ktoś zasłużenie wygrał z Argentyną i zasłużenie przegrał z Hiszpanią, NIJAK nie prowadzi do wniosku, że zasłużył na zwycięstwo bardziej niż Hiszpania. Chciałbym jakoś zrozumieć ten tok myślenia, ale nie mogę. To nie ma sensu. Jesteś może kobietą? To by wiele tłumaczyło. Czy jestem obiektywny? Tak, jestem bardzo obiektywny, na pewno bardziej niż ludzie, którzy ze względu na nazwę drużyny lub pochodzenie piłkarzy będą ich nienawidzić bez względu na to, jak by oni grali. Jestem tzw. "sezonowcem" i trzymam kciuki za tych, którzy po prostu lepiej grają. I owszem, zgodzę się, że niektóre mecze Niemców oglądało się bardzo fajnie (z Holandią już trudniej się zgodzić), ale odróżnijmy "ładne były ich niektóre mecze" od "zasłużyli na zwycięstwo". Byli gorsi od Hiszpanii i tyle. To, że mieli korzystną drabinkę, a Hiszpania nie, nie sprawia, że "zasłużyli na zwycięstwo". Drabinka jest po to, żeby ostatecznie wygrała ta drużyna, która będzie silniejsza od wszystkich, co nie. I tak się stało. Hiszpania okazała się lepsza od Niemców, zasłużyła na zwycięstwo, wygrała. Grała też, w bezpośrednim starciu - jedynym miarodajnym i sprawiedliwym punkcie porównania - ładniej od Niemców. Tu nie ma żadnej dyskusji. Hiszpanie zasłużyli najbardziej ze wszystkich drużyn na Mundialowe zwycięstwo. Czy chciałbym, żeby Niemcy wygrali całe mistrzostwa? Może bym i chciał... Ale nie mieli na to szans, byli ewidentnie gorsi od Hiszpanii, no tego nie da się zanegować. Już większe szanse miał Urugwaj, ale kartki, kontuzje i bramkarz im te szanse zabrali.
-
No tak, sensowne podejście. Niemcy i Holandia zasłużyli na wygraną w turnieju, bo rozwalili jakichś ogórków, którzy nawet nie udawali, że się bronią. LOL to chyba jedyny komentarz, jaki można tutaj dać. Bezpośrednie starcie jest właśnie po to, żeby nawet najtępsi ludzie mogli zobaczyć na własne oczy, kto jest lepszy i kto gra mało spektakularnie, bo tylko tak potrafi, a kto gra mało spektakularnie, bo rywale nie są w stanie robić nic poza bronieniem się cały czas. Jak widać, zawsze trafi się jednak jakaś wybitna jednostka, dla której Niemcy zasłużyli na zwycięstwo w Mundialu, bo rozwalili Australię 4-0. Tak, rozsądne to jest. Bardzo.
-
Wrzuciłem na YT. http://www.youtube.com/watch?v=_NX9hDrDey0
-
No bo to jest akurat niepodważalny fakt. Kto niby zasłużył na zwycięstwo bardziej? Holandia i Niemcy na pewno nie - grali wyraźnie gorzej od Hiszpanów w bezpośrednim starciu, niemal nieustannie stojąc całą drużyną na własnej połowie, atakując rzadko i tylko jednym zawodnikiem (HOL) lub w ogóle (GER). No to kto? Urugwaj? Bramkarz to też część drużyny. Kartki i kontuzje to też aspekty drużyny. Urugwaj więc na pewno nie zasłużył na zwycięstwo z Holandią, ergo - nie zasłużył na zwycięstwo w turnieju (chociaż, wiadomo, stawiałem na nich od początku - i gdyby nie wyżej wymienione, nieco jednak losowe aspekty, wygraliby to). Tak że jestem bardzo ciekaw, kto twoim zdaniem najbardziej zasłużył na zwycięstwo. Włochy? Algieria? Korea Północna? Proszę, oświeć mnie.