-
Postów
23 355 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
"Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna". To jakby próba ukazania całego buddyzmu przez jeden krótki film. Niezwykle zresztą udana. Nie do końca film "o buddyzmie", ale na pewno bardziej dosłowny niż dzieła Mizoguchiego i Jarmuscha, które często są buddyzmem wcielonym, ale nie są "o nim". Co jeszcze? Filmy historyczne o Buddzie są niezliczone, do znalezienia przez Google w 5 sek. Nieco mniej znany, choć nominowany do Oscara i bardzo dobry, był film "Harfa birmańska". Muszę tu też wspomnieć o czeskim filmie "Palacz zwłok". Dla mnie Herz był wtedy lepszy niż Forman.
-
Bo Jeleń okazał instykt zabójcy i im wbił dwa gole w końcówce. Ale myślałem, że zacząłeś mówić o Lidze Mistrzów? Bordeaux awansuje luzikiem, a później wiele będzie zależeć od losowania. Bayern na pewno nie ma z nimi szans.
-
CL to nie Ligue 1.Nie dziwię się, że w lidze nie grają tak, jak w Lidze Mistrzów. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale w CL Bordeaux też gra lepiej, niż Lyon. Bo, generalnie, jest w ch'uj silniejsze.
-
No ja wiem, że liga francuska jest nudna i nie da się jej oglądać, ale naprawdę nie trzeba poświęcać aż tak wiele czasu, by zauważyć różnicę między żarądę a olępikiem. Albo, kurczę, nie wiem, możesz porównać sobie ich wyniki dzięki stronie google.com.
-
Szkoda że Bordeaux jest w ch'uj silniejsze od Lyonu.
-
"Słoń" to coś w stylu "Gran Torino"? No cóż. Jeleniogórczycy.
-
Po Joakimie Noah kontuzji doznał Derrick Rose, więc ostatnia niewiadoma w kwestii playoffów raczej rozstrzygnięta - Bulls mają małe szanse na awans. Bulls przegrali dzisiaj 30. punktami w Orlando. Mecz na tyle jednostronny, że Gortat grał dłużej niż Howard. Polak przez 24 minuty na parkiecie trafił 3-4 z gry i 1-2 z wolnych, dodatkowo 11 zbiórek i 2 bloki. Gortat to w ataku totalne drewno, ale jak już zdobywa punkty, to w spektakularny sposób. Proponuję dla niego ksywkę "Wsadzacz".
-
Najlepsze jest to, że ten Real, jakby mu dać jeszcze rok, może być najsilniejszą drużyną w Europie. Tylko że trzeba by nie wywalić trenera po jednym potknięciu. Trzeba by poprzestać na pięciu wielkich transferach rocznie, zamiast dokupować jeszcze za kilkadziesiąt milionów szóstego i siódmego zawodnika, którzy albo i tak nie będą grać w podstawowej rotacji (Benzema) albo nie powinni (Kaka), bo na ich pozycjach są dużo lepsi zawodnicy i każdy to widzi. To wszystko jest tak wiadome, ale prezes Realu i tak tego nie zrobi. Wypier'doli trenera, kupi kilka nowych gwiazdek, Kaka dalej będzie grał, a dobrzy zawodnicy jak Robben, Sneijder czy teraz Van der Vaart zostaną sprzedani. Ich nietrafione transfery kompromitują ich tak samo, jak trafione. Niesamowite, jak można zmarnować pieniądze, które zostały wydane na Cristiano Ronaldo. Żaden inny klub nie byłby w stanie odpaść w 1/8, mając takiego zawodnika. W każdym meczu, w którym Real zawodzi, Ronaldo jest jedynym, który pokazuje wielkie umiejętności i gra z zaangażowaniem, którego można by oczekiwać w najważniejszym meczu sezonu. Pewnie się popłakał w szatni po porażce, ale to dobrze - przynajmniej jemu nie jest wszystko jedno, czy jego klub będzie pośmiewiskiem całej Europy, czy nie. W sumie szkoda go oglądać w takim klubie. Nadzieję dla Realu widzę w... ich długach. Jeśli temu klubowi w końcu kiedyś zabraknie kasy, to może zaczną myśleć na serio nad sukcesami sportowymi. Po pierwszych meczach pisałem, że dominacja klubów angielskich wygląda na nieco zachwianą. Jezus, naprawdę tak napisałem? Po ostatnich meczach LM nie widzę ani jednej drużyny, która byłaby w stanie powalczyć z Anglikami. Barca zaczęła sezon powalająco, ale gra coraz słabiej - w tej chwili naprawdę słabo. Real odpadł. Sevilla i Bordeaux niby mogą zaskoczyć, ale kiedy ostatnio LM was czymś zaskoczyła... Inter mógłby powalczyć, ale trafił na najsilniejszą angielską drużynę już teraz. Tak naprawdę ten mecz można uznać za jakiś przedwczesny finał.
-
Pierwsze opinie są baardzo pozytywne. Wiadomo, że jakiejś oryginalności nie ma się po tym co spodziewać, za to kunsztownej i imponującej realizacji - jak najbardziej.
-
No tak, w tym odcinku znowu było kilka dobitnych wyjaśnień. Tak, Richard był na "Czarnej Perle". Tak, bohaterowie to ostatni kandydaci na następcę Jacoba. Ale to nie wyjaśnienia podobały mi się w tym odcinku, jeśli chodzi o rozwój akcji. Bo w "Dr. Linusie" dostaliśmy przede wszystkim wiele satysfakcjonujących "rozgałęzień", które pokazują, z jak kompleksowym opowiadaniem historii mamy do czynienia w tym serialu. Wątek brazylijskich brylantów w końcu dostał zwieńczenie, najważniejsze postaci serialu przeszły ważne (już "ostateczne"?) przemiany, a doktor Artz powrócił na wielu frontach, niespodziewanie okazując się osobą, która jak żadna inna potrafi porozumieć się z Benem. No i ta mistrzowska ironia: Ben podaje swojemu ojcu gaz, którym zabił go na wyspie. Tymczasem ojciec, który w tej rzeczywistości ma z synem dobre relacje, mówi wtedy: "szkoda, że nie zostaliśmy na wyspie...". Scena z dynamitem nie mogła się nie podobać, tak samo jak konfrontacja Bena z Ilaną. Aczkolwiek co do tej pierwszej, to IMO można ją było wykonać lepiej - dodać trochę powagi, epickości, którą widzieliśmy w latarni albo Jakubowej jaskini. Wy też macie problem z tym, że Richard jest zbyt podobny do Jacka, żeby występować z nim w jednym serialu? Zakończenie było jeszcze bardziej oldschoolowe, niż ostatnie... aż do momentu, kiedy nagle z oceanu wyłonił się peryskop, a ja się roześmiałem. No tak. Ci scenarzyści nie mogli jednak zbyt długo wytrzymać bez kolejnego zwrotu akcji. Totalnie zapomniałem o tym wątku, a przecież cały 4. sezon się wokół niego kręcił. Jest dobrze, naprawdę mi się podoba. Gdyby wyjąć ten niesmaczny epizod z Kate, to ostatni sezon "Lost" mógłbym określić jako wręcz wyśmienity.
-
Chyba po raz piąty z rzędu, albo szósty. Wcześniej odpadli w 1/4 z Monaco. Byłem jeszcze wtedy w szkole, to pamiętam. Morientes gola strzelił.
-
No akurat "The Hurt Locker" to jest film wybitnie do kina. Ambicja nie ma z tym nic wspólnego. W kinie jest cicho i można analizować. Ale "The Hurt Locker" to jest przede wszystkim film obrazu, dźwięku, impresji.
-
W korespondencyjnym pojedynku Milanu i Bayernu... Bayern awansował do ćwierćfinału LM.
-
Odcinki lecą we wtorek wieczorem, 21.00 EST. U nas to jest już środa praktycznie, c'nie.
-
Najprawdopodobniej płakał.
-
No tak. "The Hurt Locker" zarobił 100 razy mniej niż "Avatar". Powiedzmy, że Oscary ekstremalnie napędzą mu sprzedaż, jak nikomu innemu, i ostatecznie zarobi 50 razy mniej, niż "Avatar". Wielki biznes. Wiadomo, że kasa to mały pikuś, póki jest, ale dochodzi do tego ryzyko. Jak zapłacisz za film, który ma potencjał być wybitny, to może i wyjdziesz na swoje. MOŻE. "The Hurt Locker" to wyjątkowy przypadek. Jak zapłacisz za ekranizację komiksu Marvela, to miliardowy dochód masz zagwarantowany, bez względu na to, co wyjdzie z filmu. Jak film będzie dobry, to dwa miliardy - tylko lepiej. Kino mainstreamowe będzie iść w tym kierunku, co "Avatar". Kino "niezależne" w swoim, którym i tak by szło. Oscary nic nie zmieniają. Czy Oscarowa przegrana "Gwiezdnych wojen" czy "E.T." powstrzymała nadejście "ery bajek" w kinematografii? Raczej byś dzisiaj powiedział, że ona właśnie wtedy ruszyła z kopyta, za to takie filmy jak "Annie Hall" czy "Gandhi" wymierają. Tak samo z "erą 3D". W tym kierunku się po prostu opłaca iść. "Alicja" właśnie w pierwszy weekend zarobiła 12 razy tyle, co "The Hurt Locker" przez ponad rok od premiery.
-
Lakers przegrali 3 mecze z rzędu - zdarzyło się to pierwszy raz, od kiedy pozyskali Pau Gasola. Tymczasem Dallas wygrało ostatnie 12 spotkań. Kto wie, może jakaś zmiana warty się szykuje. Ale Lakers to Lakers, dopóki nie zagrają w playoffach nie ma sensu ich skreślać z czegokolwiek. Na wschodzie Orlando i Celtics wrócili do formy, trochę podgonili do Cavs, ze względu na kontuzję LeBrona Jamesa. Cavs bez LeBrona, Shaka i Zydrunasa < Nets. Wygląda na to, że na zachodzie wyklarowała się ósemka, która zagra w playoffach - Rockets, Grizzlies ani Hornets raczej już nie podskoczą nad Portland. Na wschodzie zostało 9 zespołów - odpadnie najgorszy z trójki Chicago, Miami, Charlotte. Najciekawszą drużyną na wschodzie jest w tej chwili Milwaukeee, które cały czas wygrywa i szybko wskoczyło na 5. miejsce. Brandon Jennings gra coraz gorzej, ale pod przywództwem Salmonsa, Boguta i Delfino drużyna wygrała 9 z ostatnich 10 meczów.
-
Ja jak słucham, co Hollywood ma do powiedzenia o "Avatarze" i ogólnie o technikach komputerowych oraz 3D, to mi się przypomina "Bulwar Zachodzącego Słońca". Zresztą mówiłem o tym wcześniej, że jeśli ktoś miałby nagrodzić "Avatara", to na pewno nie ci ludzie. Problem jest taki, że opinia tych ludzi nikogo nie obchodzi. To nie jest tak, że mają jakiś wpływ. Filmów nie robi się dla Oscarów - filmy się robi dla kasy. Obrazy takie jak "The Hurt Locker" powstawały i będą powstawać, ale w swojej niszy, która istnieje i bez Oscarów. To nie jest tak, że po tegorocznej gali ktoś nagle powie: "okej, róbmy wybitne filmy, które spodobają się tylko krytykom i filmowcom. Dostaniemy Oscara". Nie, wśród producentów panuje nadal tylko jedno motto: "róbmy efektowne filmy w 3D, ludzie będą zmuszeni iść na nie do kina i jeszcze zapłacą za bilet więcej, niż normalnie. Zarobimy pieniądze". Innymi słowy - tak, te filmy zdominują te "normalne", co mnie akurat niespecjalnie cieszy, ale jest jedyną opcją na przyszłość.
-
Jeden z najambitniejszych i najbardziej niszowych filmów, które kiedykolwiek wygrały Oscara za najlepszy film, kojarzy ci się z Zakiem Effronem? Gratulacje, masz sens. Tak jak się spodziewałem, hejty w polskim internecie są dziś rano niesamowite. Czytanie Filmwebu - sama przyjemność. "The Hurt Locker" okazuje się nie tylko być filmem prowojennym, ale wręcz propagandą skrojoną pod Oscary. Dodatkowo montaż filmu jest "na poziomie szkoły filmowej". Nagrodę dostał, jak wyjaśnia łaskawie co drugi komentujący, za to, że jest o wojnie w Iraku. To nic, że filmów o wojnie w Iraku jest sporo. Ten wygrał, bo jest o wojnie w Iraku. Logika prawie jak u pana powyżej. Nie lubię mówić, że coś jest "typowo polskie", ale jednak kilka języków znam, co prowadzi mnie do stronek filmowych z kilkunastu krajów, i w żadnym nie widzę, żeby 90% komentarzy (albo choć połowa) to były bezmyślne hejty dotyczące zwycięzców. U nas na największym portalu filmowym tak to wygląda.
-
"Karmazynowy pirat" najlepszy, a nie jakieś Disneje. Errol Flynn jako "Kapitan Blood", to był pirat, a nie jakiś Sparrow.
-
Mówisz, że Real powalczy? No w sumie odrobili pierwszy raz w tym sezonie straty, ba, wygrali. Mają słabego rywala, grają u siebie, jeden gol do odrobienia. Kto wie. Los się zawsze kiedyś odmienia.
-
To ja już nie czaję. Znaczy tych powyższych, tekst o "Głodzie" czaję.
-
W tym filmie są płatki śniadaniowe!!!! Łaaaaa!!!! Naprawdę! W pewnym momencie widać je na ekranie! Zepsułem wam całą przyjemność z oglądania! Rosebud to sanki! Gaduła to Keiser Soze! Vader jest ojcem Luke'a!