-
Postów
23 352 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Chciałem wejść na diino, to jest napisane, że taki użytkownik nie istnieje. Z kolei jak chciałem założyć konto trial, to mi napisało, że taki użytkownik już istnieje. No nie wiem, co z tym zrobić. Chyba założę pod inną ksywką.
-
No trudno było znaleźć to gó'wno. Było na jednym portalu, na którym za sam fakt, że jesteś z Polski, cię banują. Postaram się wrzucić na Rapida w 5 częściach, chyba że polecacie jakieś inne rozwiązania.
-
Tak, bo przecież Mastodon to perkusja brzmiąca jak napier'dalanie w aluminiową puszkę i debilne wstawki nu-metalowe. Ogarnij się trochę, chłopcze.
-
A serial, w którym wątek główny nie był pisany na bieżąco, to...? Pytam serio. Nie słyszałem o żadnym. Te, o których cyklu wytwórczym czytałem - m.in. "Rodzina Soprano", "Sześć stóp pod ziemią", "The Wire", "Z Archiwum X" - nie miały gotowego zakończenia przed rozpoczęciem historii, ani nawet po pierwszym sezonie. Co dopiero, żeby wszystkie wątki mieć rozpisane i generalnie cały serial zrobiony przed nakręceniem. Co zresztą ma sens. Co innego mieć pomysł na serial, co innego zobaczyć go w akcji. Dobrzy scenarzyści serialowi zawsze reagują na to, jak serial wychodzi w praniu. W przypadku "Lost" widać to bardzo wyraźnie. Nieatrakcyjne wątki, postaci - są dość szybko ograniczane.
-
Ściągnąłem sobie Vinyl Ripa, na którym poziomy dźwięku są dużo mniej wyrównane. Brzmi niewiarygodnie dobrze. Wreszcie porządnie słychać bębny. Dalej nie jest to idealne brzmienie moich marzeń, ale usuwa największą wadę tej jakże wspaniałej płyty.
-
Jeśli za miesiąc wróci Ilgauskas i na playoffy wykuruje się Leon Powe, to Cavs mają masę opcji pod koszem. Shaq, Varejao, Hickson, Jamison, LeBron. Ci dwaj ostatni umieją rzucać za 3. Pozostali umieją powalczyć pod deską. Dla defensyw rywali wygląda to przerażająco. Z drugiej strony Lakers bez Kobe'ego pokazują, że jak muszą się spiąć, to wznoszą się na koszmarnie wysoki poziom (rozjechali bez Mamby kolejno Blazers, Spurs i Jazz, kiedy swoje możliwości pokazali Gasol, Artest i Odom). Jeśli wszystko pójdzie po myśli tych dwóch zespołów, to zapowiada się najciekawszy finał od lat.
-
Trzeci duży trade ostatnich dni dokonany: Cavaliers pozyskali Antawna Jamisona. Byłem po stronie tych, którzy uważali, że Cavs w obecnej formie nie powinni naprawiać tego, co już jest dobre. Jednak wygląda na to, że trade jest niezwykle sprytny. Cavs nie tracą praktycznie nic poza Zydrunasem Ilgauskasem. Dostają Jamisona - dobrze rzucającego PF-a. Po powrocie Mo Williamsa ofensywa Cavaliers może dzięki temu wyglądać jak napoleońska kanonada. Ale nie musi. Zydrunas też swoją cegiełkę przecież dokładał, jako praktycznie równorzędny zmiennik Shaqa (ponad 20 minut w meczu). Chyba jednak odszedł tylko z powodów finansowych i wróci do drużyny po odczekaniu regulaminowego miesiąca - gdzieś czytałem o takiej możliwości. W takim wypadku - Cavs zaczynają się robić nieco przegięci. Gdyby nie to, że Lakers też mają przegięty skład, to można by na to wręcz narzekać. Darko "jestem wielką porażką" Milicic przeszedł z NY do Minnesoty. Podobno Tracy McGrady na 100% gdzieś dzisiaj przejdzie. Bardzo możliwe, że do Knicks - w taki sposób, żeby Knicks jeszcze bardziej sczyścili sobie listę płac na przyszły sezon.
-
Weźcie się walcie. Przecież mówię, że nie o to mi chodziło. Przez moment zapomniałem, że to nie miejsce na dyskusje, tylko internet, i od razu się naśmiewają z niefortunnie wyrażonej myśli.
-
Fabiański będzie dziś idolem kibiców Porto. Bez niego niewiele by dzisiaj ugrali. Gol dla Fiorentiny to tragedia. Koniec moich marzeń o wysokim miejscu w WLM. Wiedziałem, że trzeba było wstawić obrońców Lyonu na to miejsce.
-
Wybitna interwencja Fabiańskiego jest już na YouTube'ie, jakby ktoś jeszcze nie widział. Rewela.
-
No i gdzie to 5-0? P.S. Uff, jest Robben.
-
Trudno opisać, co zrobił. Słowo "samobój" dość trafnie to opisuje.
-
Brawo Łukasz.
-
A no możliwe. Była jeszcze taka scena, że wioskowicze z Dharmaville wybiegali po kolei zza płotka i po kolei byli zdejmowani z karabinów. Faktycznie, to też było komiczne.
-
Nie znam się na horrorach, to nie wiem. Polecam Miikego ("Odishon", "Ichi the Killer", "Nieodebrane połączenie"), "Kairo", anime "Suicide Club" i "Akira", "Hausu" (klasyk z lat 70.). Z pozostałych to widzę, że sporo widziałeś. Moim zdaniem warto zobaczyć "Grę" Finchera i "Kręgosłup diabła" Del Toro. Noe nakręcił same chore filmy, możesz jechać po kolei. Grał też w "Dobermannie", który przypomina nieco jego dzieła.
-
Najpopularniejsi w tych klimatach są Lynch, Fincher, Nolan, Richard Kelly, Del Toro. Może Gaspar Noe? No i japońskie horrory. Jest też taki film "Cela", leciał na TVN-ie, w stylu Del Toro. "Mechanik" może. "Zostań" może. "American Psycho" pierwsza część. Sporo jest takich rzeczy. Japończycy chyba takie rzeczy puszczają na wieczorynkę.
-
Tak, to była zdecydowanie najlepsza scena akcji w serialu. "We can't even start a fire!". Generalnie jak czerwone koszule są wybijane, to zawsze jest fajnie. Wystarczy wspomnieć okoliczności zejścia dr. Artza. Też jedna z czołowych scen w historii "Lost".
-
Mam sześciu piłkarzy Bayernu w składzie na WLM, więc niech lepiej ich rozwalą do zera.
-
Nie wiem, jakim batmanem. No jest wiele wątków tym serialu. Jedni się bardziej przejmują tym, inni drugim. Więc niektóre wątki są przez różne osoby ignorowane. No nie czaję was i tyle. Nieważne. Czemu nie ma Kate wśród liczb? Hm, pewnie twórcy napotkali problem, że TYCH liczb jest tylko sześć, a Jacob nawiedził większą ilość postaci. Więc po prostu sobie zignorujmy Kate. Nie podoba mi się to, bo sugeruje, że ona jest kimś wyjątkowo ważnym, a to oznacza więcej Kate w serialu. Mogli ją zabić w poprzednim odcinku i nie było by problemu. Kurde, ciekaw jestem, co będzie w następnym odcinku. Czy serial już ruszył z kopyta na dobre, czy wraz z powrotem do ekipy Jacka poziom znowu spadnie? Nie wyobrażam sobie teraz jeszcze jednego takiego odcinka, jak trzeci, wypełnionego ciągłym uciekaniem od fabuły, od psychologii, od czegokolwiek sensownego.
-
Eee... walę konia obiema rękami?
-
W ogóle nie o to mi chodziło.
-
Tak jak myślałem - powrót do postaci, które nie są beznadziejne, spowodował świetny odcinek. Ostatni epizod kręcił się wokół samych najgorszych postaci tego serialu - ten wokół samych najciekawszych. Odcinek utrzymany w stylu pierwszych dwóch sezonów - oparty na dialogach, portrecie jednej postaci, z ładnymi hawajskimi krajobrazami, z tajemnicami, których rozwiązanie chce się poznać. ...a także pasjonującymi odpowiedziami. Naprawdę zastanawia mnie, dlaczego sporo widzów ciągle ignoruje to, co ten serial od pierwszego sezonu eksponuje non-stop - że wyspa jest światem, w którym rywalizują dwie przeciwstawne siły. W tym temacie to widać na poprzedniej stronie w tym, co niektórzy mówili o "zakażeniu" Sayida. Rzeczy, które są wyraźnie ze sobą skojarzone, przez niektórych są rozumiane jako odrębne zjawiska. Być może ten odcinek pozbawi już wszystkich wątpliwości - tłumaczenia są w nim dość dosłowne. (Spoiler, jeśli ktoś nie oglądał jeszcze nowego odcinka:)
-
Uhaha. Generalnie to Milan mnie pozytywnie zaskoczył. Spodziewałem się ich wysokiej porażki, tymczasem udało im się wyszarpać w końcówce niską porażkę. Jak zwykle liderem drużyny był Ronaldinho. Bechham i Pato nadal grają kiepsko. Rewanż powinien być równie dobrym widowiskiem, co pierwsze spotkanie. W Lyonie mecz zdecydowanie mniej ciekawy. Ładny gol Makoun. Real Madryt mógłby dziś zmienić nazwę na Cristiano Ronaldo and the Bad Seeds, albo coś w tym stylu. Tak jak zwykle w ważnych meczach - Real gra słabo i kiedy już, już ma się rozkręcić, to rywal strzela gola, co powoduje, że Królewscy stają. Naprawdę nie mogę sobie przypomnieć meczu, w którym Real odrobiłby straty. W tym sezonie ani razu nie zdarzyło się, by stracili gola jako pierwsi i takiego meczu nie przegrali. Czyli co, Real ZNOWU za burtę w 1/8? Hie hie, tak to wygląda.
-
Wiedziałem, że trzeba było do składu wsadzić Rooneya. Real, jak to ma w zwyczaju, wkroczył w tryb "ci kolesie się bronią! Co my teraz mamy zrobić?".
-
Higuain gra fatalnie, a Real jest zdecydowanie gorszy od Lyonu. W sumie każdy poza Ronaldo gra u nich fatalnie. Oni jednak SĄ w stanie kolejny raz odpaść w 1/8. Niesamowity zespół. W sumie to kijowo, bo mam Higuaina i Ronaldo w sładzie na Wygraj Ligę Mistrzów.