Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member
  • Postów

    23 313
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    53

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo

    Bundesliga

    Kim Min-Jae ma 26 lat. To w sumie cały komentarz na temat karier futbolowych, czasem jest ciężko. Widzimy przecież cały czas teraz, że koleś jest po prostu dominatorem. Zawodnik ofensywny o takim talencie może w wieku 16 lat by poszedł do Barcelony czy coś. Tutaj trzeba było dużo wolniej. A koleś wydaje się perfekcyjny dla każdego wszędzie - siła, rozmiar, podanie, gra każdą kończyną. Jeden z najlepszych piłkarzy świata. Kilka meczów się ogrywał, ale już widać, że będzie trudno przy takiej grze duetu Kim-Upamecano grać Matthijsowi de Ligtowi... a to przecież jeden z najlepszych stoperów świata mdr. Transfery Bayernu więc wypaliły bardzo dobrze, ale i tak rywalizacja nadal jest ostra. Guirassy nadal śrubuje rekordy - 13 goli w 7 meczach, powalony. Leverkusen ogólnie wygląda kapitalnie na każdym etapie - perfekcyjna jedenastka, żaden piłkarz nie jest nawet średni. No i jest Dortmund, którego fani ciągle płaczą po internecie, że trzeba wywalić tego skandalicznie okropnego trenera i tego robiącego skandaliczny skład dyrektora, a na boisku wygrywają i w tabeli znowu są na równi z Bayernem jak na razie.
  2. ogqozo

    Premier League

    Wielki show to nie jest, Man City stłaszmone ale raczej zadowolone z tego. Dobry znak dla Arsenalu, że podejmują City jak równego rywala, a może i lepiej.
  3. Oblukałem pierwszy raz ten projekt i brzmi tak naprawdę bardzo sensownie, mimo negatywnych reakcji graczy. Logika wydaje się oczywista. Jest sobie Rayman Legends, prawdopodobnie najlepsza growo produkcja Ubisoftu w historii. Jakość, rozgrywka, zawartość, różnorodność. Niby super, ale z racji estetyki i gatunku, taki projekt ma ograniczone możliwości sprzedażowe, obojętnie jak by nie był dobry i dopićkany. Dalej się nie da żyć na platformówkach 2D w prawo. Co zrobić z talentem tych ludzi, co przyciągnie dzisiaj więcej klientów? Ano dodać walkę i eksplorację i pewnie jakiś scenariusz i zrobić metroidówkę. Jak widać po temacie, i tak będzie im ciężko promować ten produkt na miarę wysiłku, który wymaga zrobienie takiej gry. Nie widzę wielkiego rynku, bo posiadacze dużych konsol nie gryzą innych gier niż Ubisoftówki 3D, a Switchowcy i pececiarze mają duży wybór, w tym indyków robionych przez dwie osoby. Ale jeśli po prostu będzie dobra i przypomni nam, że Ubisoft potrafi też robić gry na poziomie Rayman Legends, a nie tylko... Ubisoftówki, to będzie wiele znaczyć.
  4. ogqozo

    Cyberpunk 2077

    To jest zaokrąglenie do pełnych procentów, czyli np. 0,6+0,6+0,8 to w zaokrągleniu 1+1+1, choć tak naprawdę 2.
  5. ogqozo

    Premier League

    Tottenham naprawdę mnie zaskoczył w tym sezonie. Maddison, sam pisałem, mocno ciągnął Leicester, ale nie spodziewałem się chyba, że będzie kandydatem na najlepszego piłkarza ligi. Ogólnie pomoc Maddison-Sarr-Bissouma to potęga. Nie napalam się, jak będzie z wynikami, ale pod względem stylu - od wielu wielu lat, wielu słynnych managerów, Tottenham nie był ekipą, która robi na ludziach wrażenie. Ten koleś pod sześćdziesiątkę całe życie trenował w Australii, Japonii itd.? WTF.
  6. Kupiłem grę, chcąc przygotować się na Rebirth. Historia Zacka będzie tam dość istotna jak wiadomo. Gra faktycznie została dostosowana w miarę możliwości do kształtu nowego Remake'u. Grafika zaskakująco dobrze została przystosowana do dużego ekranu, nie jest to tylko produkcja na Switcha. Wręcz jest zbyt szczegółowo na Switcha, bo gra chodzi lepiej na dużych konsolach. Walka została zmieniona tak, że powierzchownie przypomina bardzo FFVII Remake i przeskakując od razu, człowiek wciska te same przyciski. L+przycisk to dana techika, R to blok itd. Bardzo mocno zostało to zdynamizowane względem oryginału. Tym razem w napisach początkowych nazwisko Nomury jest tym głównym, a nawet menusy zostały zmienione tak, by wyglądać jak z FF7 Remake. Niestety, gdy pograłem dłużej... gra nadal jest całkiem podobna jak była. Po prostu nie mam uczucia, że sensownie spędzam czas, tylko odrabiam zadanie domowe. Crisis Core jest doskonałym uosobieniem ideologii PSP, tak innej od nintendowskiego podejścia do handheldów: robić gry, które na obrazku wyglądają podobnie jak na dużych konsolach, ale w sumie nie ma tam nic mięska, zastąpionego tylko klepaniem misji. Gra wręcz bliźniaczo przypomina mi nadal Peace Walkera: korytarze w bazie militarnej, korytarze na pustyni, mają bardzo podobny feel, mimo odświeżonej grafiki. Grając często miałem wspomnienia z moich "ukochanych" misji typu "rozwal 48 żołnierzy, a potem 72 na tej samej mapie" w Peace Walkerze, które o ile pamiętam wszystkie zrobiłem na 100%. (Oczywiście, po czymś takim, nie kojarzę z Peace Walkerem nic innego). A może to kwestia tych wszystkich laboratoriów, klonowanych żołnierzy i kiczowatych dialogów. Gra głównie składa się z opcjonalnych misji, które są praktycznie wszystkie takie same - jest może, nie wiem, 10 "biomów" w których mamy do klepnięcia setki misji że idziesz krótkim korytarzem, rozwalasz te same potworki i odbierasz kolejną nagrodę. Jest to w pewien sposób wciągające - chce się wypełniać menusy i zbierać siłę. Stety czy niestety, po pewnym czasie łatwo zauważyć, że większość tych nagród nic nam użytecznego nie daje. System levelowania postaci i materii jest zrobiony tak, że klepanie krótkich walk nie wydaje się nic zmieniać. Liczne kopie materii i ekwipunku nie dają tak naprawdę pożytku, do fuzji chcemy tylko niektóre z nich, a te, których nie będziemy levelować długi czas, nie dają żadnych nowych statsów w fuzji. I paf, w pewnym momencie człowiek wciągnięty w klepanie wszystkiego i fuzje, z czystej kompulsji zbierania 100%, jakoś traci pociąg do robienia tego. Może więc lepiej to zlać i tylko robić główny scenariusz? Ten również jest mocno ograniczony. Raz, że gra prawie nie ma lokacji, głównie pokoje, trochę korytarzy i pojedyncze co najwyżej place wolnego miejsca. Dwa, że poszarpana konstrukcja daje efekt braku jakiegokolwiek uczucia głównego wątku czy spójnego klimatu - ani to poważne, ani niepoważne, wydaje się, że każda scenka może pojawić się w dowolnym momencie, a ja spytany zazwyczaj nie mógłbym odpowiedzieć, co właściwie w tym momencie faktycznie Zack robi, po co jest teraz akurat w tym miejscu. Trzy, że przez większość czasu nie ma tam nic aż tak ciekawego. Sam Zack okazuje się postacią 1000 razy mniej ciekawą od Clouda, z banalnym psim charakterem. Nigdy nie można odnieść wrażenia z dobrego spin-offu: "o, może ta postać mogłaby być główną, tak naprawdę jest kluczowa!". Nie, Crisis Core głównie utwierdził mnie w przekonaniu, że Zack SŁUSZNIE jest prawie nieobecny w FF7. Rozmowy z Aerith nie mają w sobie ułamka tego poczucia humoru i flirtu, co w FF7 Remake. Mimo że gra jest podzielona na krótki główny wątek i rozległe "góvnomisje", to nawet główny wątek jest pełen przerywników typu "idź z powrotem do kilku znanych lokacji i zbierz drewno i młotek". Główne postaci i motywy mają potencjał, ale jest ich tak naprawdę dość mało. Przykładowo, kto liczy na to, że postać Sephirotha jest faktycznie mocno rozwinięta, skoro jest on jedną z głównych postaci w pełnej grze, to może się zdziwić, jak mało faktycznie o nim się dowie. Pojawiają się jego dwaj kompani, o jeszcze bardziej epickich imionach, ale nie do końca mają historie, które warte są całego poświęconego im czasu. Jeden z nich na przykład lubi czytać pewną sztukę, ale na podstawie fragmentów, brzmi ona bardzo banalnie. Ten "niepoważny" charaker dialogów jest rzadko faktycznie zabawny (np. zamiłowanie Zacka do robienia przysiadów), a częściej po prostu dziwny. Ot przychodzi dziecko stojące samo na ulicy w Midgarze, i mówi "moja mama zniknęła. Zostawiła list, że wyruszyła w podróż. Mamo... nie..." mdr. Swoją drogą, chłopcy naprawdę dziwnie stoją w Crisis Core, rozpościerając ręce jak striptizer pokazujący bice, niby zabawne na swój sposó, ale, hm, nie wiem no. Rozgrywka i animacja ogólnie jest nieco koślawa. Jak w każdej grze 3D od Square, tutaj też trudno jest po prostu porozmawiać z kimś bez wykręcania i "celowania" aż będziemy stali właśnie w tym miejscu, by pojawiło się "A" do dialogu z postacią. Na szczęście, nie ma specjalnie wiele powodów, by interaktować z czymkolwiek. Teksty NPC są mało ciekawe, a przedmiotów do zebrania w głównych misjach jest po prostu kilka, gra to nawet nie tyle seria korytarzy, bo korytarze brzmią jak coś długiego, co seria scenek. Jak przystało na FF7, jest też trochę mini-gierek, od opcjonalnego biegania wkółko na czas po bardzo koślawe stealth, ale cała gadka przed i po i animacje zaczynania tych sekcji trwają tak długo, że niby nie chciałbym ich powtarzać. Walki, mimo zmian, pozostają dość schematyczne, oczywiście. Cały system maszyny ze slotami początkowo intryguje, ale też nie ma w nim wiele - jest kilka możliwych efektów, po paru godzinach człowiek już mniej więcej wszystko zna. Dodano summony, i to całkiem sporo, i chociaż wyglądają one czadowo, ewidentnie będąc z innej bajki niż reszta gry wizualnie, to poza oglądaniem animacji nie dają wiele, ot, raz na jakiś czas ci taki wypadnie i zabierze trochę HP przeciwnikom i tyle. Jeśli tylko doje'biemy sobie kilka podstawowych statsów, to ten system losowania i tak rzadko ma jakiekolwiek znaczenie - ot, blokujesz, walisz, blokujesz, walisz. Jest trochę ładnych melodii, tak jak klasyk Price of Freedom - jednak w grze często grają one w momentach, które naprawdę na nie nie zasługują, a twórcy wydają się uważać, że każda wymiana gadki o żołnierstwie zasługuje na piąty albo dziesiąty remiks Price of Freedom. Gra wyszła niedługo po The World Ends With You, który może miał mniej pikseli, ale jako gra jest miażdżąco lepiej, bogaciej zrobiony w naprawdę każdym względzie. Na tym tle, oceny 8 czy 9 dla oryginału zadziwiały mnie, a teraz po latach rozumiem to jakoś jeszcze mniej. Liczyłem oczywiście głównie na historię, ale tak naprawdę bardzo mała część jej mnie obeszła. Nie mogę nawet tak bardzo powiedzieć, że fani FF7 powinni być zadowoleni. Wspólnych elementów nie ma jak dla mnie zbyt wiele.
  7. Przejrzałem te donosy, no i te polskie relacje wyglądają na dość zabawnie ograniczone mdr. Nie wspominają często w ogóle o tym za co piłkarze Legii poszli na komisariat. Tylko te opowieści Mioduskiego, że polonofobia, rasizm i w ogóle za samo mówienie po polsku ludzie byli zgarniani przez policję i wysyłani do Hagi. Prokuratura mówi za to, że fani Legii znokautowali funkcjonariusza, wdarli się na stadion i zabierali służbom pałki i gaz. Piłkarzom kazano zostać w szatni, dwaj przemocą zignorowali to i zaatakowali funkcjonariusza AZ - złamany łokieć i wstrząśnienie mózgu. Holandia ma ostatnio bardzo regularne problemy z brutalnością huliganów pseudofutbolowych, i może jak się podsumuje to wyjdzie, że bardziej cisnęli Legię niż lokalnych, jest też atak policji na Legię, być może nieuzasadniony i przestępczy; ale suma tych oskarżeń też brzmi bardzo kiepsko dla Legii. Trochę dziwnie się czyta te czołówki polskich portali gdzie jest tylko wywiad z Legią i nikt o tym nawet nie wspomina.
  8. ogqozo

    Serie A

    Paul Pogba znowu w teście wykazał brany testosteron. Właściwie nie dziwne przy ciągłych problemach z kontuzjami, to brzmi jak coś czego się chwyta w tej sytuacji, ale klops że wpadł. Kara za to wynosić może i 4 lata, co w przypadku 30-letniego piłkarza od dawna na aucie już na pewno oznaczałoby emeryturę. Od czasu odejścia do Juventusu by ocalić karierę, Pogba zagrał łącznie we wszystkich rozgrywkach ok. 200 minut. Arkadiusz Milik wybiegł ostatnio w pierwszej jedenastce z Lecce, strzelił gola, wygrali 1-0, zagrał bardzo dobry mecz. Mimo trudnej konkurencji Chiesy i Vlahovicia, polski napastnik na pewno nadal istnieje. Wobec dalszych kontuzji tej dwójki, może jeszcze pograć w najbliższym czasie. Wielu Polaków w Serie A, ale nie zgarniają rekordowych not. Najczęściej widzę pochwały dla Skorupskiego w tym sezonie (ogólnie nie jest zaliczany do najlepszych w lidze, ale ostatnio miał dobre występy).
  9. Peda już był na zgrupowaniu, bodaj w czerwcu, tylko we wstępnej części, ale ignorant Santos go powołał. 21 lat, gra w trzeciej lidze dla SPAL (chyba gra, kto tam wie). Historycznej kariery nie robi, nie ma co - nie gdy taki 19-letni Scalvini regularnie gra dla Atalanty, 17-letni Yoro dla Lille, 21-letni Monterisi dla Frosinone itd. Ale to nadal bardzo młody wiek dla stopera. No ale Probierz powołał Sliza i Wieteskę, nie powołał Krychowiaka i Bednarka, i nawet wypisał Wszołka jako pomocnika a nie obrońcę, dziennikarze muszą być usatysfakcjonwani że jednak jako trener wyprzedził przynajmniej Santosa i zrobił co należy, naprawił wszystkie błędy i teraz Polska będzie inna.
  10. ogqozo

    NBA

    Tylko Harden i jego fani ciągle uważają, że coś niesamowitego się z nim dzieje. Koleś gra i tyle. Pamiętam jak przyszedł do Sixers, przez 4 mecze zaje'biście to wyglądało, fani się cisnęli jak to ten "znienawidzony" Harden pokaże wszystkim, dominacja kompletna threepeat nieunikniony. Szybko wszyscy z nich to zapomnieli mdr. Co roku mają go bronić wyniki, a wyniki są jakie są, koleś był wielki, nadal jest dobry, wszyscy to wiedzą. Nikt nic wyjątkowego o nim nie myśli. Za rok będzie miał 35 lat i nikt nie oszaleje i mu nie da maksa na 4-5 lat. Ja bym chciał tak móc "się zamknąć i grać" że jak nie dostanę w wieku 35 lat kolejnych 250 milionów, tylko może 150 milionów, to znaczy że mnie nie lubią mdr. Jeśli faktycznie czuje się za mało kochany i tylko w Chinach czuje się wystarczająco kochany, to niech jedzie do Chin, w sumie to byłby cały komentarz na ten temat. No w Chinach pewnie nikt go nie "okradnie" z nagród wszelkich, będzie maksymalny kontrakt na 5 lat i podchodzenie do wszystkiego co mówi na każdy temat na kolanach.
  11. ogqozo

    Premier League

    Nawet kara śmierci czasami jest wydawana niesłusznie, ale są przepisy, że trzeba w danym momencie przestać roztrząsać. W tym przypadku oczywiście to wielka szkoda, ale coś tam musi być normą, żeby nie było bajzlu robiącego z meczu jeszcze więcej stania i czekania a mniej grania. Trudno wpisać do przepisów coś jak "ale jak decyzja była naprawdę bardzo zła to jednak cofnij". Jedno pewne, po TAKIEJ reakcji fanów, chyba na pewno każdy sędzia będzie już bardzo dokładnie się upewniał mdr. Zresztą widać w tym linku, że mocno to obgadali i ile obiecują zmian w procedurze na podstawie tej jednej sytuacji hehe.
  12. ogqozo

    Champions League

    Bellingham jest poje'bany, koleś jak chce to zabiera ci piłkę a jak chce to strzela superważne gole albo rozdaje cudowne asysty.
  13. ogqozo

    NBA

  14. ogqozo

    NBA

    Hehe, więc udało się załatwić, żeby nie bylo niezręcznego powrotu Brogdona do klubu po tym, jak go wymienili ale nie pykło, za poprzednią gwiazdę. Boston pokazał, że nie ma litości. Od lat są w stawce kandydatów do mistrza, na pewno mogliby zostać w starym składzie i liczyć, że osłabienie innych oraz rozwój młodych liderów wystarczy do wygrywania. A jednak wzięli się ostro i pozbyli się kochanych przez fanów graczy - Smarta, Granta ORAZ Timelorda. Dodajmy do tego brak Brogdona i 37 lat Horforda i jest wiele pytań o ten kierunek. Czy te gwiazdy są naprawdę aż tak dobre, by pozbywać się ławki i solidniaków budujących ekipę? Co jeśli gwiazdy dostaną kontuzji albo ogólnej starości? Czy Boston faktycznie będzie lepszy w najbliższych latach? Teoretycznie zdobył dwie gwiazdy, więc... Dzisiaj już media day i zdjęcia i wywiady zaczynające nowy sezon. Jimmy Butler po raz kolejny nie zawiódł, a tylko podwyższył stawkę, prezentując chyba pierwszą w historii NBA stylówę emo. Oj. żeby ten trend złapał, oglądałbym NBA jak nigdy...
  15. Recenzje co najwyżej ok, około siódemki. Gra wydaje się dość płytka i mało pomysłowa. Ponadto są DUŻE narzekania na działanie, zwłaszcza na Xboksie - wygląd, animację, bugi, wszystko. Zainteresowało mnie, bo wyglądało Kleiowo, ale może lepiej poczekać na jedną z trzech zapowiedzianych na 2024 gier samego Klei; albo na patche i poprawki do Lamplighters.
  16. Powinna ruszyć od razu z tego co wiem, ogólnie instalki są te same dla każdej gry i w razie obecności gry w katalogu płyta służy tylko jako weryfikacja. Moooże coś będzie modzić przy aktualizacjach czy cloud save'ie w zależności do sytuacji.
  17. ogqozo

    Premier League

    To jest chyba historia sezonu, według eksperta VAR w ESPN było tak. - sędzia pyta VAR: "hej, potwierdzasz z tym golem?" - VAR patrzy dwie sekundy, uważa że oczywiste i mówi "check complete" - sędzia mówi: "okej, check complete, był spalony!" - Tottenham od razu zaczyna grać - VAR mówi: "chłopie, czekaj, miałem na myśli check complete w sensie... fak..." Niesamowita sprawa, ale i tak bardziej w to wierzę niż w rozpędzone fantazje fanów w necie że "Arabowie za to zapłacili" mdr.
  18. Śląsk wygrał 6 meczów z rzędu, nadchodzi ten rzadki moment gdy Jarek zacznie znienacka interesować się polską ligą mdr. Burak Ince? Exposito? Olsen? Zawsze wiedziałem kto to jest, czarodzieje piłki. Magiera? More like MAGIKra hehe.
  19. ogqozo

    COCOON

    Czytałem cały rok podjarane zapowiedzi Cocoon, ale trudno było z nich do końca podsumować, co to za gra - są jakieś zagadki, ale poza tym, sam autor wydaje się nie mieć żadnego sloganu, co to jest. Po zagraniu w końcu w finalną wersję, w sumie mogę powiedzieć to samo. Jest tu ogólne uczucie geniuszu wyjątkowych zagadek opartych na innym podejściu do rzeczy, w tym sensie gra kojarzy się np. z The Witness czy Fezem. Wymagana jest nie tylko logika, ale też nieco zgrania w czasie, nie jest to wymagające, gdy się wie, co robić, ale trzeba też brać ruch i czas pod uwagę. Czasami jest to nieco jak robienie dungeonów w Zeldzie, ale tylko tego określonego typu zagadek. Są nawet walki z bossami, gdzie stosunkowo łatwo "zginąć" i wyrzuca nas po jednym zebranym ciosie z poziomu. Sterowanie to tylko gałka i A, zazwyczaj wiadomo gdzie to A można wcisnąć. Można powiedzieć, że motywem przewodnim gry jest kulka, ale co ta kulka robi - kurde różne rzeczy, trzeba różne rzeczy robić i z kulkami i w kulkach. Niestety gra wymaga nieco myślenia, ale chyba jednak mniej niż wymieniony Witness czy inne Braidy. Mimo wszystko zazwyczaj zamykane są nam drogi powrotne i siłą rzeczy musimy kręcąc się dokoła wymyślić rozwiązanie, gdy mamy tak naprawdę tylko kilka interaktywnych rzeczy i jesteśmy kierowani do rozwiązania, a pozory to zmyły - nawet jeśli czujemy się mądrzy, bo zagadka jest bardzo oryginalna i każda inna od poprzedniej, to gra jest nieco bardziej jak sztuczka magika. Nastrój gry też trudno jakoś skomentować, począwszy od bohatera który jest niewiadomoczym. Jest to nieco abstrakcyjne podejście do tematyki gry video, lokacji, przedmiotu do interakcji, nie ma w tym do końca żadnej dodanej historii, jest po prostu zabawa rzeczami które wyglądają cool i pewna atmosfera nieco podobna do tej znanej z ww. puzzlerów. Jakość wykonania jest wysoka. Gra może dać do myślenia nad pewnymi bardziej ogólnymi kwestiami, związanymi z biologią czy technologią, ale tylko jako pretekst. Sens całej opowieści będzie pewnie inny dla każdej osoby. Nie jest to gra żeby sobie popykać, ani też z ekscytującą narracją. Tu po prostu czuć, że ktoś bardzo dobry w robieniu gierek siedział sobie i zrobił to, co chciał i mógł.
  20. ogqozo

    Premier League

    Każdy mówi, że buduje system, że trzeba czasu, że wizja itd., ale w dużym futbolu Guardiola to jeden z nielicznych, że faktycznie to zrobił. Po cichu, po perfekcyjnym sezonie, już teraz w jedenastce czterech nowych graczy - Kovacić, Nunez, Doku i jak dla mnie awans Alvareza wobec kontuzji De Bruyne to jak praktycznie nowość, on był w tym klubie wcześniej ale nie miał znaczenia. Nowi gracze, jednak Man City dalej gra jak Man City. Jasne, mogą przegrać, ale fuksem, bo wiem że będą kontrolować mecz i mieć 20 albo więcej okazji. Wydaje się, że ktokolwiek tam nie przyjdzie, wypadnie dobrze. To nie kwestia kupowania "dobrych" graczy a nie "złych", bo Man City zazwyczaj interesuje się tymi samymi piłkarzami, co np. United, tylko często oferuje im mniej kasy albo nie chce płacić za transfer. Oczywiście, wyjątek się znajdzie, bo taki Sergio Gomez ciągle wygląda na rozczarowanie i że nie wpasował się do ekipy.
  21. ogqozo

    Serie A

    Moje dwa ulubione chwyty, wymienianie TROFEÓW zamiast po prostu wygranych żeby było że niby zdobycie pucharku Cacao i mistrzostwa to to samo, oraz wymienianie Europa League jako "europejskiego finału" mdr. Gdzie z definicji to są zawody dla ekip, które walczyły o miejsce w LM, ale się nie udało. Równie dobrze można by mówić "zdobyliśmy mistrzostwo (drugiej ligi)". Nota bene Mourinho sam się śmiał z takich chwytów, gdy był w klubach dla których osiągnięciem było tylko wygrywanie faktycznej ligi i granie w faktycznej Lidze Mistrzów, teraz sam to robi, jak pewnie każdy kto wygrywa te Europa Ligi. Klub był koło 6. miejsca, jest koło 6. miejsca (przy trzecim budżecie w lidze)... ale finały europejskich trofeów! Ale tak serio to wiemy, że ostatnimi czasy to Dybala ciągnął Romę, a nie trener, ktokolwiek by nim był, więc nie jestem zdziwiony paroma porażkami jak na razie.
  22. ogqozo

    Super Mario Bros. Wonder

    Brzmi jak praca dla Nintendo mdr. Głównie jest to decyzja producenta Tezuki czy taki w ogóle wyznaczać, ale w trakcie generacji konsoli rzadko kiedy jest to istotne dla Nintendo odgórnie. "Nie chciałem, by była sytuacja, że mówimy: chcielibyśmy zrobić X, ale nie wyrobimy się na termin, nie robimy tego". "Myśleliśmy o tym, by było więcej odznak, by można było je zmieniać na luzie podczas levelu. Ale nie pasowało to do Mario, robiło się Zeldowate. Mario ma jednak prostszą rozgrywkę" "Jestem smutny, gdy ktoś przejdzie raz level i nigdy nie wraca. Chcę, by klepali je wielokrotnie" "Zebraliśmy pomysły od wszystkich członków - nieważne jak długo są w Nintendo, nieważne nad jakim aspektem gry pracowali. Zebrało się pewnie ponad tysiąc, może dwa tysiące pomysłów. Z nich wybieraliśmy nad czym popracować"
  23. ogqozo

    Super Mario Bros. Wonder

    - "Mario Wonder przywróciło moją miłość do 2D Mario, czekałem na tę grę 20 lat (...) grając w Super Mario World, tak sobie wyobrażałem, że to by wyglądało "w rzeczywistości", żadna gra wcześniej tego tak nie oddała" - "od razu chce się przejść level innymi postaciami, bo możemy coś odkryć (...) niby klasyczny standard, ale jest w tej grze tyle, że nie można się oprzeć" - "wesoły, dziki i bardzo dziwny. (...) Gra od początku daje uczucie świeżości i nowej energii, choć znowu Bowser porwał księżniczkę" - "przyjemność bycia znowu w tym platformówkowaniu z Mario, ale każdy level to coś, czego jeszcze nie było (...) Wizualnie gra olśniewa, nie mogłem uwierzyć, ile kolorów i detali można było wpakować w każdy punkt (...) Tyle poziomów, postaci, znajdziek, nie mogę się doczekać na kolejne levele, na granie znowu tych samych leveli, i na granie ze znajomymi i rodziną" HYPE TRAIN PRZYJECHAŁ, WSIADAJCIE
  24. Nie chcę znowu podpadać jak 25 lat temu, ale no powiem szczerze. Dla mnie FF7 to gra ciężka do przejścia. Zaczynałem ją tak wiele razy, bo wiadomo, kult jak nic - kończyłem raczej rzadko. I przed, i po - w serii FF nie było gry, z którą był taki bałagan. Dotyczy to także wyglądu, rozdartego między starymi i nowymi technikami, jak i rozgrywki. Teraz wszedłem na te pole śnieżne i kurde, znowu zgubiłem się po 5 sekundach mdr, na szczęście jest przyspieszenie i wyłączenie walk co 3 sekundy żeby nie zbzikować. Nawet nie wiem, jak wrócić do tego lasu, żeby zebrać Alexandra, ale to jedna z tak wielu rzeczy, które łatwo przegapić. Ciągle w tej grze są jakieś "urozmaicenia", tylko że nierówno wykonane. Naciskaj przyciski na pociągu, bo jak nie to rozwalisz całą wioskę ludzi. Najpopularniejsza taktyka na najsilniejszych bossów (wszystkich) opiera się na tym, że 99% walki to oglądanie raz po raz pasjonującej animacji przyzwania Knights of the Round. Ja już tam po stokroć wolę to co na forumie nazywają "guvnoquestami", czyli po prostu zadania dające pretekst zobaczyć nowe miejsca, stoczyć nowe walki i popróbować innych aspektów systemu, który jest dopracowany, czyli zazwyczaj systemu walki. Chociaż popularność FF7 sprawiła, że wiele osób właśnie tę grę łykało bez popity, prawda. Długo przed achievementami, ludzie jarali się robieniem 100%, nawet łącznie z wyzwaniami typu "perfect game", czyli zrobić dosłownie wszystko na maksa, każdego przedmiotu maksymalną ilość (zazwyczaj 99), spędzeniem 50 godzin na samo wymasterowanie podwodnej materii itp. Dla mnie to akurat ostatnia gra, która mnie by zachęcała do tego. I, tak, "ta scena" (bądźmy poważni, kto może mieć konto na tym forum i nie znać lol) nigdy nie wydawała mi się najlepiej wyreżyserowana, i teraz widząc to nie mogłem znowu tak nie uznać. Koleś leci jak w reklamie szamponu, reakcje postaci są zdumiewająco płaskie i krótkie. Te modele 3D też mnie zawsze bawiły, niby postaci w grach tej epoki często były dość chibi, ale nie miały tak zabawnych rączek i nóżek Serio podobna scena w Chrono Triggerze była dla mnie o wiele bardziej doniosła, choć wiadomo że konsekwencje były inne. Ale mniejsza z tym, chodzi mi o to - po ograniu obu gier obok siebie, jestem pewien, że jeśli scena będzie w Rebirth, to będzie duuuuużo lepsza. Może to więc tak naprawdę nie zaskakuje, że Remake to jedna z moich ulubionych gier. Szczerze mówiąc, bardziej mam ochotę jeszcze raz przechodzić od razu po skończeniu Remake, niż ten oryginał po 25 latach, mimo że jest kilka fajnych rzeczy, tak jak ta nieoczywistość zadań pobocznych. Nowa muzyka była nieunikniona, różnorodność brzmień już od wielu lat jest standardem dla serii i w sumie jRPG-ów w ogóle. Square-Enix zawsze lubiło zabawy z wieloma gatunkami, choć jeszcze dużo bardziej w pobocznych grach niż w głównych Fajnalach. Grając teraz, uważam że jest tego mniej, niż ludzie mówią. Podejrzewam, że w Rebirth siłą rzeczy (słońce, open world, dużo zawartości nieobowiązkowej) będzie znacznie więcej remiksów w zupełnie innym nastroju do oryginałów. Jak na ironię, "poważny" styl FF7 też nie zawsze się dla mnie sprawdza i nie zawsze pasuje do używanego brzmienia. Ten "posępny" motyw na mapie świata zawsze mnie męczył, zwłaszcza jak się go słucha 50 godzin próbując złapać chocobo do hodowli... Po prostu takie piszczenie nie sprawdza się w takim posępnym minimalistycznym kawałku, nie było w tym momencie technologii na taki utwór. Kurde no. Te wyścigi chocobo to dosłownie powtarzanie oglądania tego samego. Ani specjalnie nic nie robisz, ani niczym się wszystkie kolejne nie różnią. Zaczynając od najniższej klasy nowymi Chocobo, trzeba po każdym wyścigu czekać jakieś pół minuty albo minutę aż drugi dobiegnie. A trzeba ich wygrać tak wiele. Wolę "guvnoquesty" o czosnku i kotkach jak już trzeba "rozciągać" grę mdr. Teraz jest znacznie lepiej, jak się już wie od początku które chocobo, gdzie, jak, co wpływa na płeć, co wpływa na wyniki itd. No i jak jest przyspieszenie 3x (w ogóle jak to brzmi, wyścigi które chętnie przyspieszysz 3x bo i tak mozół. Jasne, to były czasy trzymania gałki gumką żeby nabijać w Gran Turismo). Ale nawet wtedy, to zajmuje tyle czasu co cały Midgar mdr. Może w ramach remake'u powinna być osobna gra o zdobywaniu złotego chocobo, w FF7 to większe wyzwanie niż gonienie Sephirotha.
  25. Steelbook zamówiony w cenie gry, chociaż kurde może ten artbook z deluxe'a byłby dobrym getem. Ale nie, pewnie kto by chciał to i tak kupi sam. Nomura mówi, że gra nie odejdzie wiele od historii oryginału, nie aż tak jak niektórzy sądzą, ogólnie będzie taka sama. Niemniej to znamienne, że na OKŁADCE steelbooka mamy scenę, której chyba większość graczy przechodząc pierwszy raz FF7 nawet nie widziała.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...