Łatwo jest zwalić porażkę Realu na błędy w obronie, ale to nie do końca prawda. Ich obronę nadal, mimo dzisiejszego meczu, uważam za lepszą od ataku. Te gole po prostu musiały paść, przy takim przebiegu gry. Mecz wyglądałby bowiem zupełnie inaczej, gdyby Real miał inicjatywę. Gdyby udanie dryblował, podawał, więcej biegał w ataku. Poza Ronaldo nie ma tam ani jednego zawodnika, który by, jak to się mówi, "czarował", po prostu robił bramki, przesuwał nagle grę do przodu o jedną formację, i to naprawdę widać. Real ma piłkę i... nic z tego nie wynika. Kaka zagrał słaby mecz, podobnie jak cała pomoc. Nadal uważam, że Brazylijczyk, jak i Alonso, to świetni zawodnicy, ale brakuje jakiegoś sprytnego pomysłu na grę. W meczu z Marsylią były przebłyski, np. ta kapitalna akcja Gutiego, Ramosa i Benzemy, a tutaj nic takiego nie zauważyłem. Kto wie, może jeszcze się zgrają, wszak najważniejsze mecze na wiosnę.
O Barcelonie nic nie piszę, bo Rafał Stec trafnie ostatnio opisał zjawisko zwane potocznie "(pipi)ą dominacją Barcy":
http://rafalstec.blox.pl/2009/10/Cisza-na-Camp-Nou.html