-
Postów
23 315 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
O dziwo, wydaje się, że masz podobne odczucia wobec filmu, co ja. A widziałem bardzo wiele opinii zupełnie odmiennych. Natomiast uważam, że nie można pomijać warstwy psychologicznej, rozprawy o szaleństwie bohaterki, jaka jest dokonywana w "Antychryście". Dla mnie to jeden z ważniejszych aspektów tego filmu. Kobieta zaczyna poznawać kulturę - dowiaduje się, że różne cywilizacje od zawsze uważają kobiety za gorsze - zaczyna nienawidzić samej siebie - popada w szaleństwo - przestaje się przejmować tym, czy dobrze zakłada dziecku buciki. Ostatecznie nie mogę po prostu przyznać, żeby taki ciąg wydarzeń był oskarżeniem wobec kobiet - wręcz odwrotnie. Jest to ukazanie pewnej spirali przemocy (fizycznej czy psychicznej), podobna jak w przypadku np. rasizmu. Tutaj mógłbym porównać ten film, mimo zupełnie innego sposobu przekazu, do książek Coetzee - on często pokazuje zbrodnie czarnych na białych, jednocześnie nie stroniąc od przyznania, że wcześniej biali znęcali się długo i bezkarnie nad czarnymi. Kto tu jest oskarżany? Wszyscy albo nikt. Zależy jak spojrzeć.
-
To nie moja wina, że nie umiesz czytać. Może spróbuj jeszcze raz. Może sprawdź w słowniku słowo "motyw"? Nie wiem. Próbuj. Uważam, że nazywać "Antychrysta" filmem mizoginicznym to trochę tak, jakby nazywać "To właśnie Anglia" filmem rasistowskim. Nadążasz? Fakty: To film o mizoginizmie. Sporo ludzi, nawet krytyków: "Ten film potępia kobiety". Pan Ogqozo: "Absurd, moim zdaniem ten film potępia potępianie kobiet". Czujesz to? Łapiesz? Czaisz? Jesteś w stanie to pojąć? Capisci?
-
Nie rozumiem, o co ci chodzi. Co jest żałosnego w tym, że masa krytyków uważa ten film za mizoginiczny, a ja - za krytyczny wobec tego zjawiska? To kwestia interpretacji. Chociaż dla mnie bardzo dziwnej. Wojciech Orliński napisał o tym filmie, że każdy w nim widzi to, co chce - konserwatyści widzą tu potępienie kobiet, a ludzie szanujący kobiety widzą potępienie mizoginii. IMO to upraszczanie, ale może coś w tym jest.
-
Chyba raczej 35 mln EURO ?? Z tego co czytałem, to łączne zobowiązania wynoszą ponad 40 mln euro. To bez wątpienia mniej niż 50 mln. Ale nadal bardzo dużo, jak na zawodnika, o którym nie wiadomo, czy będzie grał w pierwszym składzie.
-
No nie wiem, czy taki banalny do zinterpretowania. Połowa krytyków filmowych uważa ten film za manifestację mizoginizmu von Triera, co dla mnie jest absurdem. A jakie ma być przesłanie np. ostatniej sceny czy bucików, to pewnie nikt poza reżyserem nie jest pewien. Ja widzę co najmniej dwie możliwe interpretacje.
-
Ostatnio kupiłem lody Haagen-Dazs. Smak: belgijska czekolada. Myślałem, że poczęstuję jakąś laskę i zaszpanuję tą marką, ale akurat żadnej w domu nie było, więc sam zjadłem całe pudełko. Carte d'Or. Ile razy widzę tę nazwę, to się zastanawiam, jak tak można nazwać lody. Osobiście uważam, że kiedy wymyśla się nazwę dla marki, nie powinno się używać określeń, które w slangu czarnych ziomali oznaczają (pipi)ę. Być może jednak jest to skuteczne.
-
Jak słyszę na imprezie nafing else maters, to patrzę na kolesia od plejlisty i mówię: "pogrzało cię?". A to jeden z lepszych utworów na Czarnym. Druga połowa tego albumu jest jedną z najnudniejszych rzeczy na świecie.
-
Gdzie Ronaldo, a gdzie Benzema. Jeden jest najlepszym graczem najlepszej drużyny najlepszej ligi na świecie, drugi najlepszym graczem najlepszej reprezentacji (tak, wiem że naciągam, że najlepsza jest Hiszpania), a Benzema jest... jednym z lepszych graczy ligi francuskiej. I nie powiedziałbym, że najlepszym, ani że najbardziej obiecującym. Jak na razie transfer Karima wydaje mi się totalnie bez sensu. Bo Real ma już jednego młodego napastnika, niemal idealnie równolatka Benzemy, który w ostatnim sezonie był najlepszym graczem ofensywnym drużyny i jednym z najlepszych w lidze hiszpańskiej. Jeśli Higuain będzie siedział na ławce, bo Benzema kosztował 40 mln euro - to będzie głupota, na jaką stać chyba tylko Real. A jeśli Benzema, po wydaniu 40 mln euro, będzie siedział na ławce - to też głupota, też w ich stylu. Ciekawe co z Villą, podobno jego transfer miał być przesądzony. Tutaj bym jeszcze zrozumiał zakup, bo to faktycznie jest jeden z dwóch, może trzech najlepszych graczy świata na swojej pozycji, a Fernando Torresa to pewnie by torturami nie zmuszono, żeby się przeniósł do Realu. Nie wiem, może Zizou jednak używa czasem mózgu zanim zdecyduje o transferze, ale ja nie do końca widzę sens w takim masowym kupowaniu napastników - zwłaszcza, że wiadomo, iż połowie z nich Real zrujnuje kariery. Ale to zawsze był klub specyficzny i chyba już zawsze będzie.
-
Nie wiem, po co pisać osobne recenzje poszczególnych filmów Pasikowskiego. Równie dobrze można opisać wszystkie naraz, przecież to jest zawsze to samo.
-
Kolejny rodzynek w dziedzinie japońskich gier RPG. Jestem pewien, że Devil Survivor będzie bardzo popularny wśród posiadaczy DS-a. Po pierwsze, tzw. MegaSin to seria dość znana i lubiana w Polsce (zwłaszcza, jeśli podpiąć pod nią Personę). Po drugie, to gra rozgrywająca się w tokijskiej dzielnicy Shibuya, podzielona na dni, a bohater nosi słuchawki - więc fani WEWY też powinni się zainteresować. Wreszcie, po trzecie - Devil Survivor zbiera znakomite opinie. Niektórzy uważają, że jest lepszy, niż The World Ends With You... IGN: "Ta gra powinna być hitem. Łączy w sobie taktyczne RPG, walki w widoku FPP i system zbierania demonów, który wygląda jak podkręcona wersja Pokemonów (...). Należy do najlepszych w każdej z tych dziedzin." (ocena 8,7/10) Gamespot: "Devil Survivor wciągnie cię swoim scenariuszem i sprawi, że będziesz chciał więcej". (9/10) Worth Playing: "Być może jeden z najlepszych taktycznych RPG-ów, jakie stworzono" (9,3/10) RPGamer: "Zagrałem w to raz i jestem podniecony na myśl o kolejnym razie. (...) Masa opcji dialogowych, które faktycznie coś znaczą. (...) Spodoba się tym, którzy są zmęczeni robieniem w kółko tego samego." (8/10) Zapraszam do wyrażania opinii. Sam napiszę coś w przyszłości, jak tylko znajdę nieco więcej czasu. Na razie nawet nie mogę się zabrać za Knights in the Nightmare. Jednakże nie wątpię, że dla innych będzie to pozycja w sam raz na wakacje.
-
No jak ktoś lubi country, to pewnie, że "Load" jest lepszy.
-
Na NBA.com jest ranking najlepszych free agentów na każdej pozycji i Gortat jest drugi wśród centrów, więc nic dziwnego, że jest zainteresowanie. Jednak jest zastrzeżony, więc cokolwiek by się dzisiaj nie stało, pewną decyzję możemy poznać najwcześniej za tydzień. W tej chwili jednak większe zamieszanie mamy wokół Jasona Kidda i Charlie'ego Villanuevy. Bardzo prawdopodobne, że zobaczymy też niebawem przenosiny Rona Artesta, Bena Gordona czy Allena Iversona.
-
Jest 1 lipca, usłyszymy dzisiaj jeszcze bardzo wiele "być może". Rockets mają również pozyskać Chrisa Bosha. Widziałem już dzisiaj nazwisko Marcina obok takich drużyn jak Knicks, Mavs, Pitsons, Pacers, Spurs czy Thunder. Oczywiście polskie media wybierają tą najciekawszą możliwość i o niej piszą.
-
Dopiero dziś się dowiedziałem, że Michael Williams (Omar) będzie grał w "Broadwalk Empire". Poza nim, Buscemi i Michael Pitt. I kilka innych znakomitych aktorów telewizyjnych. Przypominam, że to nadchodząca produkcja HBO. Scenariusz: Terence Winter. Reżyseria: Scorsese. Czekam niecierpliwie!
-
Podobno nowy Picross jest zapowiedziany po angielsku na końcówkę tego roku, pod tytułem 3D Picross. Czekam, bo nie lubię jak cholera w japońskie importy grać.
-
Nie wiem, czemu ludzie tak wielbią tego Layne'a. Okej, miał głos i charyzmę, pisał część tekstów, ale muzycznie zbyt wiele nie wnosił i spokojnie da się go zastąpić. Koncerty zespołu bez Staleya też wypadają w miarę dobrze. IMO nie ma co płakać. Black Sabbath istniał bez Ozzy'ego, to była zmiana. Słaby ten nowy singiel. Nudny trochę.
-
Nazywasz serial dnem, bo jest oryginalny? No hm. Muszę kiedyś poszukać w sieci polskiego tłumaczenia do "Deadwood". Ciekaw jestem, jak tłumacz sobie poradził. Mam wrażenie, że tłumaczenie czegoś takiego to jest wyzwanie na miarę Joyce'a. Gdzie znaleźć odpowiednie słowa? Konstrukcje gramatyczne? Czym jest zastąpić, jeśli nie ma ich w języku polskim? Ale podejrzewam, że stacja nie miała na to pieniędzy i czasu, wobec czego pewnie tłumaczyli "żeby zachować sens". Muszę to obadać.
-
Wiesz, że dopiero teraz znalazłem na YT ten zwiastun, o którym mówisz? Do tej pory go nawet nie widziałem. Trudno mi go oceniać, znając tak dobrze film, choć wydaje mi się, że jednak nie jest tak prostacki, jak zwiastuny hollywoodzkie... Tak mi się wydaje. Tak czy siak, oglądałbym go przez pryzmat tego, co wiedziałem o tym filmie, zanim zrobiono zwiastun, więc pewnie tak czy siak nie oczekiwałbym typowego horrorku. U mnie zawsze pierszeństwo mają filmy ludzi, których lubię, a później oglądam wszystko to, co zebrało oceny w recenzjach w górnej połowie skali (3-4 gwiazdki). Co do reszty, czyli filmów wyśmiewanych, to raczej odpuszczam - jeśli ileśtam źródeł mówi mi, że to jest słabe i przeciętne, to nie będę na to marnował czasu. Nie wiem, jakie recenzje mieli "Horsemen", bo ostatnio odpoczywam na wsi.
-
Jesteś czarny, handlujesz herą i chodzisz po mieście z włączonym boomboxem? Jeśli tak, to wolno ci trzymać pieniądze luzem w kieszeni. W każdym innym wypadku to śmieszne.
-
W przypadku głupich filmów akcji zazwyczaj można stwierdzić po zwiastunie, że to głupi film akcji, bo one właśnie tak są robione. Gorzej z filmami obyczajowymi - raczej trudno rozróżnić po trailerze, czy będzie arcydzieło czy totalne nudziarstwo. Jak zobaczyłem zwiastun do "To nie jest kraj..." to miałem wrażenie, że zrobili z książki pośmiewisko, ale po zobaczeniu filmu byłem zachwycony. A ten zwiastun z linka wyżej wygląda słabiuśko. Ograne teksty, ograne wątki ("jak skończę tę sprawę, to poświęcę się rodzinie"), tani dramatyzm. Nie widziałem tego filmu i nie mam ochoty. W dodatku nie mam czasu, więc go raczej nie obejrzę.
-
No, może nie jest to dzieło sztuki na poziomie Wipeout 3, ale nie ograniczałbym serialu do samych wulgaryzmów. Dialogi stoją tu na takim poziomie, że każdy inny serial wydaje się w porównaniu drętwy, i to nie tylko za sprawą niewiarygodnie częstych tu faków i koksakerów. Do tego mamy w "Deadwood" wspaniałą opowieść o nieuchronności przemian, o przeszłości w życiu człowieka i narodu, a także piękne oddanie hermetycznego społeczeństwa wioski, kompleksowość, niesamowity klimat. To się ceni nie tylko w dalekiej Rosji.
-
Też tak kiedyś myślałem. Ale później życie go sponiewierało. I kupiłem sobie nowy.
-
Widzę, że was wzięło na najlepsze seriale wszech czasów. Zakładacie "The Wire", odkopujecie "Deadwood"... straszne. Serial wspaniały. Takich dialogów ze świecą szukać... gdziekolwiek. A już zwłaszcza na ekranie. Nie tylko telewizyjnym. Inna sprawa, że nawet ktoś taki jak ja, niby znający angielski, ma czasami problemy ze zrozumieniem, o co dokładnie im chodzi. Jednak po pewnej analizie można w końcu dojść, o czym mówią, i człowiek rozumie, czemu amerykańscy krytycy tak kochają ten serial. Ile ja bym dał, żeby w Polsce coś takiego było. Tak jak "Deadwood" jest określane jako "Szekspir w błocie", to mi się marzy "Sienkiewicz w błocie". Czasami jakiś pisarz próbuje, nawet Sapkowski ostatnio w tym kierunku chciał iść, ale efekt marny. Sam David Milch to bardzo dziwna postać, ale też wyśmienity pisarz. "NYPD Blue", "Deadwood", potem niedoceniany jednosezonowiec "John from Cincinnati". Facet to jakość. Niestety jego nowy serial został anulowany po nakręceniu pilotowego odcinka. Cóż, HBO przerzuca się ostatnimi laty na bardziej popowy repertuar. Kiedyś ta stacja była synonimem określenia "dobry serial", dziś moje dwa ulubione seriale oglądam na TCM, a HBO raz po raz mnie zawodzi.