-
Postów
23 313 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Marcin Gortat zagra dzisiaj w pierwszej piątce w meczu, który może dać Orlando awans. Będzie ciężko, ale okazja do wypromowania się - pamiętajmy, że Gortat gra o nowy kontrakt - jest doskonała. Ostatni mecz był nawet niezły w wykonaniu Marcina, więc może być dobrze i są szanse na zwycięstwo. Gorzej, jeśli Gortat zawiedzie i Magic przegrają. No i dzisiaj 6. mecz z serii Bulls-Celtics, tym razem Chicago ma nóż na gardle. Jako, że widzieliśmy w tej serii już 4 dogrywki, polecam stawiać na kolejną - kurs 14 do 1 to nie byle co. W niedzielę zaczyna się pierwsza para półfinału konferencji - Denver-Dallas. Trudno powiedzieć, czy będzie to zacięta seria, ale na pewno zapowiada się pokaz koszykówki na fantastycznym poziomie - chyba żadna inna para półfinałowa nie będzie miała dwóch tak silnych zespołów.
-
No popatrz. Ale nie żałujcie, bo płyta jest raczej słaba, jak na Sonic Youth. Chociaż nie jestem wiekim ich fanem, to poprzedni album wyjątkowo mi się podobał, a tutaj mamy powrót do klimatów z lat 90., IMO niezbyt imponujący.
-
To jest ostateczna wersja? Premiera dopiero w czerwcu.
-
To coś takiego jeszcze istnieje? Dio, Geezer, Iommi i spółka wydają teraz jako Heaven & Hell. O planach Ozzy'ego na ten rok nie słyszałem.
-
Nie chcę się kłócić, która drużyna była "dobra", a która "zła", co mnie to obchodzi... grali tak, żeby osiągnąć dobry wynik. W rewanżu Chelsea strzeli gola z główki na początku meczu i będzie się bronić, no ale tak trzeba grać, żeby wygrać. Tak czy siak, Liga Mistrzów jest nudna przez ostatnie lata, im wyższy poziom gry, tym mniej się dzieje. To nie są play-offy NBA, że jest ciekawie, zmiana prowadzenia co 20 sekund, każdy zawodnik jest ważny, każda akcja kluczowa. A tutaj co? Połowa meczów to 0-0 albo 1-0. Szczytem tempa są rzuty karne, gdzie akcja jest tak szybka jak w NBA, tylko po stokroć nudniejsza (kopią w bramkę). Nudziarstwo.
-
To jest taka gwiazdka "bonus", potraktuj ją jako swego rodzaju achievement. Jak ktoś ma ochotę, to jakiś czas po skończeniu gry może ją przejść ponownie - a przecież Luigim gra się nieco inaczej - i ma z tego jakiś widoczną "nagrodę". Lepsze niż nic. Super Mario 64, jak skończyłeś, to już nigdy go nie dotykałeś.
-
Do drugiej rundy awansowali wczoraj Mavericks, którzy mimo braku przewagi parkietu spacerkiem przeszli Spurs (a przecież rok nieparzysty;]). Dzisiaj zapewne awansują Nuggets - ich poprzedni mecz z Hornets był chyba największym pogromem, jaki widziałem w play-offach (131-62, rzeź). Starcie tych dwóch drużyn w półfinale zapowiada się pasjonująco, bo obie przez ostatni miesiąc sezonu zasadniczego i teraz w play-off prezentują fantastyczną grę. Jutro szansę na awans będą mieć Rockets, Celtics i Magic (3-2). Wydaje się, że najlepiej wygląda sytuacja Rockets, chociaż to pozostała dwójka miała rozjechać przeciwników. Jednak to seria Celtics-Bulls jest najbardziej zaciętą. Wczoraj kolejny mecz zakończył się dogrywką - już czwarty w tej serii. Tyleż wielkie emocje, co dla niektórych ból, kiedy kolejne time-outy w dogrywce zabijają zmęczonego Polaka. Jednak warto zarywać noce dla takich dogrywek. Wczoraj decydujące rzuty oddawał Paul Pierce, ale najlepszym graczem na boisku znowu był Rajon Rondo. Magic chyba jednak przejdą Philly, ale wygląda to dużo gorzej, niż powinno. Lewis i Hedo ciągle nie są w formie. Na szczęście pomaga dominacja pod deskami, którą zapewnia Dwight Howard (wczoraj 24 zbiórki) i oczywiście Marcin Gortat, który miał zbiórek 5 i zaliczył pierwszy dobry mecz w tych play-offach. Zostaje jeszcze para Hawks-Heat, ale tutaj naprawdę nie mogę powiedzieć, kto awansuje. Oba zespoły grają chimerycznie, zwłaszcza Hawks. Jest 2-2, dzisiejszy mecz sporo wyjaśni.
-
No oczywiste, że trzeba wyczuć rytm, ale to naprawdę nie wystarcza. Spędziłem masę czasu kończąc na 100% poprzednika i widzę różnicę. Moim zdaniem o "pukaniu" nie ma co mówić, to jest najprostsza rzecz pod słońcem, dotykasz ekranu w jednym dokładnym momencie, to jest cholernie intuicyjne i naturalne. Jednak "flick" to co innego, bo po prostu trudno jest znaleźć receptę, jak to dokładnie zrobić. Ruch powinien niby być "błyskawiczny", no ale ja (i z tego co widzę - nikt) nie łapie do końca, ile powinien trwać ten ruch i czy powinien do rytmu się kończyć, czy zaczynać. No nie wiem, moim zdaniem to jest trochę wada tej gry. W porównaniu do takiego EBA, gdzie masz wszystko pokazane i wystarczy chęci, by się wszystkiego wyuczyć. A może po prostu powinienem wymienić folię na ekranie? Generalnie wszystkie gierki z "flickiem" są dla mnie cholernie trudne do zrobienia na perfecta, z wyjątkiem tych o wolniejszym tempie, np. małpy. Ping-pong, farmer, no i nawet te duchy grające w zespole - zawsze się trafi, że niby jadę z rytmem, a jednak "flick" nie wchodzi.
-
http://www.youtube.com/watch?v=6T52fX9UmBI Facet gra brodą.
-
Nowa płyta Heaven & Hell jest świetna. W zasadzie to ich pierwsza płyta. Być może to im pomogło, że już nie wydają jako Black Sabbath, bo inaczej się patrzy na tę muzę. W każdym razie - IMO to ich najlepsza płyta i jak zawsze demonizowałem Dio, mówiąc, że jest niczym wobec Ozzy'ego, tak naprawdę jestem pod wrażeniem, ile świetnych riffów potrafią z siebie wykrzesać 60-latkowie. W zeszłym roku AC/DC i Metallica, teraz Heaven&Hell... no kurczę, lubię, jak wychodzi jakiś solidny rock n' roll, że włączasz o dowolnej porze i jest mocno. Zawsze bardziej niż post-rock kochałem przed-rock.
-
Hm. Pepe jest smutny, że tak zrobił. Przynajmniej tak twierdzi. http://www.sport.pl/sport/1,65025,6531562,...e_juz_grac.html
-
Bardzo zacięta para, 3 mecze "na skraju" i tylko jeden ze zdecydowanych zwycięstwem Bostonu. Kto wie, co się jeszcze wydarzy. Jeśli ktoś nie śledził sezonu, to być może jest zdziwiony, że mistrzowie NBA są ciągnięci przez jednego zawodnika i nie jest to członek medialnej "Wielkiej Trójki", ale młody rozgrywający Rajon Rondo, który okazuje się transferem co najmniej równie bystrym, co Garnett i Allen - już w zeszłym sezonie były tego znaki, ale trzeci rok Rondo jest po prostu fantastyczny. W 4 meczach zaliczył 2 triple-double, ma statystyki na poziomie LeBrona Jamesa. Jednocześnie dobry znak na przyszłość dla klubu, kiedy "Wielka Trójka" ma coraz więcej problemów z kontuzjami i formą, po prostu się starzejąc. Inne zacięte starcia to mecze Magic i Sixers. Dzisiaj wreszcie dobrze zagrał, ciągle słaby po kontuzji, Hedo Turkoglu - trafił więcej rzutów, niż przez poprzednie 3 mecze razem wzięte, w tym zwycięską trójkę na sekundę przed końcem. Jeśli faktycznie Hedo i Lewis wracają do formy, to jeszcze Magic może wiele pokazać. Szkoda, że nic nie pokazuje Marcin Gortat, który w meczach z Philadelphią pracuje na przydomek "niewidzialny".
-
Tak w ogóle, to jeszcze szukam debiutanckiej płyty Grand Duchy, która też gdzieś tak teraz wychodzi. Znalazłem jeden link na Zshare, ale mi się wiesza ciagle. Wiem, że tutaj wiele osób lubi Franka Blacka, więc może ją ktoś ma?
-
Największą niespodzianką z wczoraj na pewno było zwycięstwo Heat nad Atlantą. Pisałem tu chyba, że nie daję Miami szans, więc jestem naprawdę zadziwiony, co oni robią. Dwa ostatnie mecze Jermaine'a to chyba jego najlepsze spotkania w barwach Heat, a Udonis Haslem gra jak czołowy big man ligi. Wczoraj Heat dominowali nawet pod względem atletycznym, a to wydawało się niemożliwe. Są w doskonałej formie na play-offy i choć na Cavaliers to raczej nie wystarczy, to będą mogli powiedzieć, że zrobili, co mogli. O ile dalej będą tak grać, jak wczoraj... Trzeba też pamiętać, że Hawks wczoraj nic nie wychodziło i to też wpłynęło na wynik. Mecz Kobe'ego z Jazz - niesamowity. Trafiał wszystko. Kosmos. Osobiście wolę graczy siłowych od takich, co tylko rzucają, ale jak się widzi coś takiego, to trudno się nie zachwycić. Seria Lakers-Jazz jutro się chyba skończy. Dzisiaj raczej skończy się seria Cavs-Pistons. O tym, jak ciekawe to play-offy, niech świadczy fakt, że jeśli Cavs uda się sweep, to będzie jedyne 4-0 w całej 1. rundzie. Niemniej jest kilka kolejnych zespołów, które są zdecydowanymi faworytami do awansu - Mavericks, Nuggets... A dzisiaj trzy starcia w seriach o wyniku 2-1, czyli ostatni dzwonek dla Magic, Bulls oraz Blazers.
-
http://rapidshare.com/files/225984264/Is_This_Real.zip.html
-
No patrz, jak cię zrobił. Zaraz zaplołduję.
-
A to, co dał Bartezoo, ci nie działa? Jak nie, to ci wrzucę...
-
Dajcie nową płytę Heaven and Hell, jeszcze nie wyszła, ale myślę, że ktoś z was już ją ma, więc dajcie. To znaczy, ich pierwszą płytę.
-
Dla mnie największe zaskoczenie - jak na razie - to wczorajszy mecz w Atlancie, gdzie Heat zagrali naprawdę dobrze. Tak, nawet Jermaine O'Neal. Oczywiście liderował Wade. 1-1 po dwóch meczach to inny wynik, niż przewidywałem. Natomiast co do Nuggets to była to jedna z czterech serii, których zwycięzca wydawał mi się oczywisty (oprócz Cavs, Lakers i Magic). I - poza porażką Magic - tak to na razie wygląda, dwa jednostronne spotkania i zobaczymy, czy coś wygrają u siebie. Nuggets to niebo o ziemia w porównaniu z tym, czym byli przed przyjściem Billupsa. Wokół Chaunceya udało się skonstruować prawdziwą drużynę - z zespołu, który był uważany za zbiorowisko samolubów. Wymiana podupadającego Iversona za Billupsa to IMO chyba najlepszy transfer w tej lidze od czasu Gasola. Dzisiaj dwa kluczowe spotkania - Boston i Spurs muszą wygrać na wyjeździe, bo inaczej sytuacja się robi nieciekawa. Oba mecze polecam, bo poprzednie spotkania stały na niezłym poziomie.
-
Daniel był wtedy zwykłym robotnikiem, którego dr Chang nie kojarzył, a "teraz" (w 1977 r.) jest już ważnym naukowcem, wracającym z dalekiej podróży. Więc, hm, jakby nie patrzeć, to już się wydarzyło. Co nie znaczy, że tego nie zobaczymy w serialu.
-
Poziom gry Bulls i Celtics jest wyrównany. W obu bardzo blisko remisu, w obu decydowała - upraszczając - forma Raya Allena, który w pierwszym meczu miał 1/12 z gry, a w drugim zdobył 28 punktów w drugiej połowie, w tym dwie cholernie ważne trójki w ostatniej minucie meczu. Tylko właśnie to jest zaskoczenie, że te mecze są tak wyrównane, a przecież oba były w Bostonie. Prawa logiki wskazują, że zacięta walka na wyjeździe = wygrana u siebie, ale kto wie, jak to będzie. Dzisiaj zostaną dobici Jazz i Pistons, no i chyba Portland.
-
Większość osób typowała Magic-Sixers na najbardziej jednostronną serię w tych play-offach i nie mogę powiedzieć, żeby to było dziwne. Porażka u siebie, obojętnie w jakich okolicznościach, to absolutne zaskoczenie. Łatwo się mówi, że "się rozprężyli prowadząc", ale właśnie na tym polega gra, żeby się nie rozprężać, tylko wygrywać mecze. W ten sposób się da wszystko wytłumaczyć. Kto zagrał słabo w Magic? Wszyscy, poza Howardem. Zawiódł też trener Van Gundy, który dzisiaj został wybrany trzecim najlepszym trenerem sezonu (1 punkt za drugim Adelmanem). A także Marcin Gortat, który przez 10 minut gry ćwiczył zdolność niewidzialności. Dzisiaj mecze ostatniej szansy dla Spurs i Celtics, no kurczę, chętnie bym obejrzał, ale egzamin o 8 rano i nawet (pipi), że dostanę 2, ale przynajmniej muszę o tej godzinie być na nogach. Na razie wkurzony Boston roznosi Bulls, Rose po dwóch faulach zszedł na ławę i pozostali nie bardzo wiedzą, co robić. Nie chcę teraz hype'ować Rose'a po jednym świetnym meczu, ale naprawdę różnica jest ogromna, kiedy nie ma go na boisku.
-
Ping-pong jest zrypany, większość osób to zauważyła. W tej gierce widać, jak nieprecyzyjny jest tak naprawdę "flick". W zasadzie nie wiadomo, jak to poprawnie wykonać, żeby było w rytmie. Próby zaliczenia z tej gierki perfecta to dla mnie masochizm. Może kiedyś to mi się uda, ale na razie leżę.
-
Jakby Jermaine zagrał, jak potrafi, to Heat pewnie by awansowali, ale... hehe. Raczej małe szanse. A Jazz ostatnio są słabi strasznie, mało brakowało a by wypadli z ósemki. Są dobrzy u siebie, więc sweepa pewnie nie będzie, ale wiadomo, że nic nie ugrają. Moim zdaniem szans nie mają dziś również Hornets - jeden Paul nie wystarczy na świetny team, jaki niespodziewanie stali się Nuggets.
-
Nic przeciwko Wade'owi, ale jakoś odniosłem wrażenie, że większość osób uważa, że Miami wygra z Hawks. Moim zdaniem to absurd. Mówi się, że on już wygrywał w pojedynkę play-offy, ale jak się popatrzy na obecny skład Heat to widać, że wtedy jednak nie był aż tak bardzo w pojedynkę. Hawks są bardzo silnym i atletycznym zespołem. W zasadzie idealny match-up na Heat.