ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Deadwood
Nazywasz serial dnem, bo jest oryginalny? No hm. Muszę kiedyś poszukać w sieci polskiego tłumaczenia do "Deadwood". Ciekaw jestem, jak tłumacz sobie poradził. Mam wrażenie, że tłumaczenie czegoś takiego to jest wyzwanie na miarę Joyce'a. Gdzie znaleźć odpowiednie słowa? Konstrukcje gramatyczne? Czym jest zastąpić, jeśli nie ma ich w języku polskim? Ale podejrzewam, że stacja nie miała na to pieniędzy i czasu, wobec czego pewnie tłumaczyli "żeby zachować sens". Muszę to obadać.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Wiesz, że dopiero teraz znalazłem na YT ten zwiastun, o którym mówisz? Do tej pory go nawet nie widziałem. Trudno mi go oceniać, znając tak dobrze film, choć wydaje mi się, że jednak nie jest tak prostacki, jak zwiastuny hollywoodzkie... Tak mi się wydaje. Tak czy siak, oglądałbym go przez pryzmat tego, co wiedziałem o tym filmie, zanim zrobiono zwiastun, więc pewnie tak czy siak nie oczekiwałbym typowego horrorku. U mnie zawsze pierszeństwo mają filmy ludzi, których lubię, a później oglądam wszystko to, co zebrało oceny w recenzjach w górnej połowie skali (3-4 gwiazdki). Co do reszty, czyli filmów wyśmiewanych, to raczej odpuszczam - jeśli ileśtam źródeł mówi mi, że to jest słabe i przeciętne, to nie będę na to marnował czasu. Nie wiem, jakie recenzje mieli "Horsemen", bo ostatnio odpoczywam na wsi.
- Portfele
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
W przypadku głupich filmów akcji zazwyczaj można stwierdzić po zwiastunie, że to głupi film akcji, bo one właśnie tak są robione. Gorzej z filmami obyczajowymi - raczej trudno rozróżnić po trailerze, czy będzie arcydzieło czy totalne nudziarstwo. Jak zobaczyłem zwiastun do "To nie jest kraj..." to miałem wrażenie, że zrobili z książki pośmiewisko, ale po zobaczeniu filmu byłem zachwycony. A ten zwiastun z linka wyżej wygląda słabiuśko. Ograne teksty, ograne wątki ("jak skończę tę sprawę, to poświęcę się rodzinie"), tani dramatyzm. Nie widziałem tego filmu i nie mam ochoty. W dodatku nie mam czasu, więc go raczej nie obejrzę.
- Nirvana
-
Deadwood
No, może nie jest to dzieło sztuki na poziomie Wipeout 3, ale nie ograniczałbym serialu do samych wulgaryzmów. Dialogi stoją tu na takim poziomie, że każdy inny serial wydaje się w porównaniu drętwy, i to nie tylko za sprawą niewiarygodnie częstych tu faków i koksakerów. Do tego mamy w "Deadwood" wspaniałą opowieść o nieuchronności przemian, o przeszłości w życiu człowieka i narodu, a także piękne oddanie hermetycznego społeczeństwa wioski, kompleksowość, niesamowity klimat. To się ceni nie tylko w dalekiej Rosji.
- Portfele
-
Deadwood
Widzę, że was wzięło na najlepsze seriale wszech czasów. Zakładacie "The Wire", odkopujecie "Deadwood"... straszne. Serial wspaniały. Takich dialogów ze świecą szukać... gdziekolwiek. A już zwłaszcza na ekranie. Nie tylko telewizyjnym. Inna sprawa, że nawet ktoś taki jak ja, niby znający angielski, ma czasami problemy ze zrozumieniem, o co dokładnie im chodzi. Jednak po pewnej analizie można w końcu dojść, o czym mówią, i człowiek rozumie, czemu amerykańscy krytycy tak kochają ten serial. Ile ja bym dał, żeby w Polsce coś takiego było. Tak jak "Deadwood" jest określane jako "Szekspir w błocie", to mi się marzy "Sienkiewicz w błocie". Czasami jakiś pisarz próbuje, nawet Sapkowski ostatnio w tym kierunku chciał iść, ale efekt marny. Sam David Milch to bardzo dziwna postać, ale też wyśmienity pisarz. "NYPD Blue", "Deadwood", potem niedoceniany jednosezonowiec "John from Cincinnati". Facet to jakość. Niestety jego nowy serial został anulowany po nakręceniu pilotowego odcinka. Cóż, HBO przerzuca się ostatnimi laty na bardziej popowy repertuar. Kiedyś ta stacja była synonimem określenia "dobry serial", dziś moje dwa ulubione seriale oglądam na TCM, a HBO raz po raz mnie zawodzi.
-
Champions League
Szykuje się pełen emocji, zacięty pojedynek.
-
The Wire
No nieważne. Jak już gadamy o śmiesznych momentach to mój ulubiony to początek 8 odcinku w drugim sezonie: http://www.youtube.com/watch?v=-dy0onycVHE Irlandzkie piosenki zawsze były w moim Top 10, ale jak zobaczyłem tę scenę to wskoczyły na pierwsze miejsce najśmieszniejszych rzeczy na świecie. W powiązanych na YT inne klasyczne momenty, np. dochodzenie na miejscu zbrodni przerywane tylko jednym słowem na "f", czy pijany Bunk, który spalił w łazience swoje ciuchy, żeby żona nie wyczuła zapachu (pipi).
-
Którą grę wybrać? ver. NDS
Sądzę, że tak, ciekawy scenariusz i system walki.
- Nintendo DS - temat ogólny
- Nintendo DS - temat ogólny
-
The Wire
Piąty sezon jest doskonały, ostatnie dwa odcinki to być może najlepsze epizody, jakie zrobiono w jakimkolwiek serialu. Ogólnie można tylko żałować, że dali im zrobić jedynie 10 odcinków. Czwarty sezon ma 13 odcinków, w tym przedłużony finał, a i tak człowiek żałuje, że niektóre wątki są ledwo tknięte. Mam nadzieję, że po pewnym czasie zaczniesz dostrzegać w tym serialu coś więcej niż okazjonalne poczucie humoru.
-
TRANSFERY
No ale Pepe nie był ogórasem i teraz też nie jest. Jest lepszy do Albiola. Inna sprawa, że faktycznie Real kupujący kogokolwiek za 15 mln to ewenement.
-
The Wire
Nie lubię takich tematów, nienawidzę wręcz, bo oczywiście w nie kliknę i będę czytać, jak prostaki obrażają najlepszy serial wszech czasów i tylko się będę denerwować. O "The Wire" nie powinno się rozmawiać inaczej niż pochwalnie. To jest świętość. Nie znam nikogo, kto by ten serial obejrzał i zrozumiał i go krytykował. To jak "Rodzina Soprano" czy "Deadwood" - może nie wpasować w twój gust, ale nie możesz znaleźć w nim błędów, bo ich nie ma. Jednocześnie co jakiś czas słucham opinii, że nie jest genialny. To boli. Zarazem trochę was rozumiem, bo sam oglądałem ten serial, kiedy tylko się pojawił i nie do końca łapałem. Ale jak 1 sezon wyszedł na DVD to obejrzałem jeszcze raz i wsiąkłem. Zacząłem go wielbić. To zresztą normalne. W telewizji wielkim osiągnięciem jest, jeśli drugi sezon dorównuje pierwszemu, tymczasem "The Wire" to dzieło, które z każdym kolejnym sezonem tylko potęguje zachwyt. Powszechne jest teraz nazywanie go najlepszym serialem, jaki powstał, ale nie sądzę, żeby ktokolwiek odważył się tak powiedzieć przed końcem 3-ego sezonu. Najwcześniej. To jest trudny do polubienia serial. Nie tylko dlatego, że na początku dostajemy 20 głównych bohaterów, a z każdym sezonem przybywa 5-10 następnych. Raczej dlatego, że jego atrakcyjność polega zupełnie na czym innym, niż w klasycznym serialu. Filmy i seriale, praktycznie w 100%, polegają na opowiadaniu jakiejś wymyślonej historii. Tu nie o to chodzi. To jest być może najbardziej udana w historii próba oddania tego, jak skonstruowane jest miasto, próba pokazania całego łańcucha pokarmowego od burmistrza do dzieci ulicy i jak jedno wynika z drugiego. Jakiś krytyk powiedział, że to jest filmowy odpowiednik "Komedii ludzkiej" i faktycznie, trudno znaleźć mi lepsze porównanie. "The Wire" ma mocne, emocjonalne momenty, ale nie znajdziesz w nim jakichś błyskotliwych zwrotów akcji, cliff-hangerów, pięknie wyreżyserowanych scen. Wręcz przeciwnie - po pewnym czasie zaczynasz już wiedzieć, co się wydarzy, wiesz, którzy bohaterowie są skazani na bliską śmierć. Ale to nie zniechęca do oglądania. Bo ta przewidywalność nie wynika z tego, że znasz prawidła i schematy filmowych scenariuszów, tylko z tego, że znasz życie. Wiesz, że coś jest nieuniknione, bo tak wskazuje na to logika. Wiesz, że w prawdziwym Baltimore takie zdarzenia mają miejsce i przebiegają właśnie w taki sposób. Taką metodą serial potrafi osiągnąć wczuwkę, jakiej nie oferuje nic innego. Po obejrzeniu "The Wire" trudno jest się przestawić z powrotem na zwykłe seriale - człowiek widzi, jakie to naciągane i śmieszne.
-
Thrash Metal
Przesunęli.
-
Pochwal się...
No można słuchać słabych płyt tak długo, aż się je polubi, tylko po co.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
W zasadzie, to poszedłem na piechotę. Wiesz, A propos, genialnego zresztą, "Paranoid Park". Nie wiem, jak ludzie na tym forum mogą krytykować innych, że nie doceniają dobrych filmów. Co chwila sami wyśmiewacie filmy, których nie rozumiecie, chwaląc kicze, a jak ktoś posunie się troszkę dalej i z(pipi)ie "12 małp" to od razu oburzenie. Śmiesznie to wygląda.
-
NBA
Thunder mają zawodnika, który za kilka lat będzie najlepiej atakującym w całej lidze. Do tego kilka innych świetnych, młodych graczy (Green, Westbrook), ale brakuje im właśnie kogoś dużego, który by dobrze bronił. Z kolei Harden to zawodnik właśnie takiego typu, jakiego im zupełnie nie brakuje, czyli zręczny, dobrze rzucający. Co do Ricky'ego Rubio, to od dawna się mówiło, że ktokolwiek go wybierze, to będzie go chciał przehandlować. W sumie nie rozumiem ostatnich posunięć Timberwolves, więc trudno coś powiedzieć. Chyba powinni budować młodą drużynę, bo mają już kilka talentów. Być może oddadzą komuś Flynna.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ja w kinie oglądałem. W Arkadach. Dotknąłem Bagińskiego i LUC-a jako gratis.
-
NBA
Wczoraj był draft, ale nic ciekawego się nie wydarzyło. Rocznik jest raczej słaby, a jedyny zawodnik o wybitnym potencjale poszedł do drużyny beznadziejnej. Osobiście żałuję, że Oklahoma nie zdołała wyrwać Hasheema Thabeeta, bo bardzo lubię ten zespół i tego zawodnika, natomiast Grizzlies mają już dobrego, młodego centra i Thabeet będzie się tam marnował na ławce. Szkoda też Stephena Curry'ego, bo Warriors to moim zdaniem drużyna bez perspektyw. Mój typ na debiutanta sezonu? Curry albo Griffin.
-
TRANSFERY
Barca ma dwóch podstawowych stoperów reprezentacji, a Real ma rezerwowego. No wielki transfer to nie jest, ale zawsze coś. Jeśli faktycznie dojdą Villa i Ribery, to jest ciekawie i czekam, co pokażą. Czekam też, co zrobi Barcelona, bo jednak by wypadało, żeby jakiś ruch w tym zespole był, a nie osiadanie na laurach i przedłużenie kontraktów wszystkim.
-
Pochwal się...
No przecież mówiłem ci.
-
Pokemony na NDSa
Platinum to nie jest "pojedyncza wersja", to jest to samo co Diamond i Pearl. Wiesz, tak jak wspomniałeś o Gold i Silver, to był też wtedy Crystal, co nie. Myślę, że to również jest powód, dla którego nie było tematu o tej grze, bo w zasadzie nie ma o czym gadać, to jest praktycznie to samo. Co do pokemonów, to Platinum ma ich więcej niż Diamond albo Pearl, ale mniej, niż tamte dwie razem. Tak więc, jeśli chodzi ci o ilość i chcesz się wymieniać, to polecam Diamond i Pearl. Jeśli chodzi o singlowe doświadczenie, to Platinum lepszy.