A anchy w rękach to skąd ta Kate ma wziąć?
Co do odcinka "LaFleur". Ostatnie dwa epizody to najlepszy "Lost" od czasu "The Constant". Osobisty, skupiony na jednej postaci, głęboki, emocjonalny, dobrze napisany. Taki, jaki lubię. W poprzednim odcinku mieliśmy kapitalną kulminację w postaci rozmowy Locke'a z Benem, a tutaj mamy dialog Sawyera z Horace'em. I znowu pokazało się doskonałe wyczucie ironii scenarzystów serialu - tuż po rozmowie o tym, jak umiera miłość, Sawyer dowiaduje się, że Kate jakimś cudem przybyła na wyspę i chyba zrobiła to specjalnie dla niego. Niby wątek romansowy, ale w dobrym guście i stanowi miłe odprężenie od wszechobecnego ostatnio w serialu science-fiction. To jest ciągle serial o ludziach.
Podobno 6. sezon ma być utrzymany w stylu pierwszego. Oby.