No dokładnie, jeśli coś od tak długiego czasu nie gra, to nie można nadal zakładać, że mecz z Portugalią nie był przypadkiem. A bez niego dorobek Beenhakkera nie wygląda imponująco. Kilka solidnych zwycięstw, remis cudem w Lizbonie, i często bardzo słabe mecze z drużynami, które powinniśmy ogrywać bez problemu.
Z każdym kolejnym słabym meczem coraz śmieszniej wyglądają opinie ludzi, którzy chcą Leona bronić i powtarzają, że za Janasa była tragedia, a nawet jak wygrywali, to fuksem, a poza tym wtedy byli lepsi piłkarze. No fakt, teraz jest cudownie. Leo wybiera ludzi sobie tylko znanym systemem, który po prostu nie działa, bo nie ma wyników. Na 4 mecze o punkty w tym roku 4 były fatalne. Teraz już nie wygrywamy fuksem z Węgrami, tylko fuksem ratujemy remis u siebie ze słabiutką Słowenią. Naprawdę, nie ma po prostu żadnych argumentów, które mogą ostatni rok pracy Beenhakkera bronić.