-
Postów
23 307 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
A taki, który da się pobrać za darmo?
-
W kinach jest chyba tylko wersja z dubbingiem, a że filmy lepiej oglądać w kinie, to...
-
No tak, ale jak wiemy, Michael nie ma zabić wszystkich na pokładzie, tylko "tych złych". Pytanie, czy Ben już mu przekazał, którzy to "ci źli" - wygląda na to, że nie.
-
Nie no, grają na gitarach i w ogóle, to jest rock. Ale samo miano "muzyki rockowej" przecież niczego nie daje. Ja tam ich nie lubię. Myslovitza czy Heya czasem posłucham, ale tego nie dam rady przez 5 minut. A z czego jeszcze można zripować muzykę? Z kasety magnetofonowej?
-
W zeszłym roku nikt nie dawał "realnych szans" Cleveland. Dwa lata temu - Miami. Ale w play-offach, kiedy decyduje kilka meczów, wiele drużyn ma szanse, że akurat wejdzie w dobrą formę. Jeśli wielki zawodnik będzie w wielkiej formie przez kilka dni, to wszystko się może zdarzyć. Do tego typu drużyn zaliczam Magic, Rockets, Cavaliers, Nuggets, Mavericks, Jazz. Tam są osobistości. No i "faworyci oczywiści", którzy po prostu doskonale grają, czyli Celtics, Hornets, Pistons, Spurs, Suns, Lakers. Warto też zauważyć, że w tym sezonie, wśród najlepszych zespołów, praktycznie każdy wygrywał z każdym (wyjątkiem jest Boston, który faktycznie z większością czołowych teamów sobie radzi, ale nikt nie wie, jak im pójdzie w play-offach). Jest wiele zespołów, które pokonały Spurs i Lakers i Celtics... więc czemu nie założyć, że i w play-offach im się uda? Popatrz sobie na tabelę konferencji zachodniej. Miejsce 9., czyli zupełnie poza play-offami, jest tylko o 5 meczów gorsze od lidera. Sezon już na zakończeniu, a jeszcze ani jeden zespół nie zapewnił sobie play-offów. Tak wyrównana ta liga nie była od... wielu lat. Według niektórych statystyk, jeszcze nigdy. O Rockets co roku wielu mówi: "kto wie, a może teraz właśnie nadszedł TEN moment?". A kończy się jak zawsze. Druga runda to też byłby ewenement w tym względzie. Ale kto wie, może właśnie w tym roku nadejdzie TEN moment...
-
Pachnie Nickelbackiem. Ssie. Pierwszy utwór nazywa się "By the Way", mogliby się bardziej wysilić z wymyślaniem tytułów;].
-
Używaną perkusję z kilkoma bębnami i talerzem lub dwoma można kupić po okazji za cenę dwóch zestawów Rock Band. Niby nic wielkiego to nie będzie (niektórzy powiedzą: nędza), ale to i tak inna kategoria, niż naparzanie po plastikowych tackach grubych na kilka centymetrów i machanie nogą w powietrzu. A z tym wyrywaniem lasek to nie do końca prawda. Guitar Hero, na swój sposób, działa. Większość dziewcząt ma zaskakująco wielką wczuwkę w atmosferę koncertu, nawet te, które z reguły niezbyt się interesują rockowym graniem. Warto zauważyć, że w Polsce naprawdę dla wielu osób Guitar Hero będzie czymś nowym, czego się nie spodziewali, a takie rzeczy zawsze pociągają. No i, w przeciwieństwie do gitary, tutaj jest kilka przycisków, dość prosty interfejs i można namówić dziewczę do samodzielnych prób;]. Sam się zastanawiam, czy sobie specjalnie nie sprawić zestawu GH3 na kompa, żeby móc go nosić ze sobą razem z laptopem;].
-
Cytat z tego fanowskiego filmiku jest idealnym wręcz wytłumaczeniem, czemu Guitar Hero (a zwłaszcza Rock Band) mnie tak bardzo nie podnieca: "a ja wezmę prawdziwą gitarę na prawdziwy koncert, a później się z kimś prześpię".
-
Można sobie gdybać, co by było, gdyby ten grał w takim zespole z taką a taką taktyką. Fakt jest taki - LeBron pokazuje, że potrafi na boisku niemal wszystko, a Melo tego nie pokazuje. Według mnie Melo a LeBron czy Wade (sprzed kontuzji) to jest inna liga. Zresztą, można było zobaczyć w poprzednim sezonie, jaki z Anthony'ego jest lider - Nuggets przegrali w play-offach w kiepściutkim stylu, a LeBron praktycznie w pojedynkę wygrał serię z Detroit.
-
Kiedyś sobie z ciekawości wszedłem na ten open mind index i zdobyłem 14 punktów. Nie wiem, za co.
-
Drive-by Truckers - Brighter Than Creation's Dark http://www.zona-musical.com/postt72740.html Według mnie - absolutna rewelacja. Z pogranicza alternatywy, bo to taka mieszanka lekkiego rocka oraz country. Nic, co by dawało w łeb - ot, taka spokojna płytka na nocną przejażdżkę albo po ciężkim dniu. Czysta magia. Pierwsza piosenka, "Two Daughters and a Beautiful Wife", to dla mnie jeden z najpiękniejszych utworów, jakie słyszałem w XXI wieku. Płytka wyszła dwa miesiące temu, ale jakoś nie zauważyłem, żeby ktoś tu o niej pisał.
-
Nets nie grają wiele gorzej niż przed wymianą, być może dlatego, że wiele gorzej już się nie da. Ogółem wymiana na razie nie przyniosła korzyści żadnemu z zespołów, bo Dallas przegrywa wszystkie mecze z silnymi zespołami, od kiedy przyszedł Kidd. W tej chwili zaczyna się 2. kwarta meczu Hornets-Celtics, czyli najlepsi na Zachodzie kontra najlepsi na Wschodzie. Boston, mimo że na wyjeździe, gra świetnie i prowadzi kilkunastoma punktami. To jest faworyt nr 1 do mistrzostwa.
-
To akurat mniejszy problem, przecież coraz mniej ludzi ogląda TV. A w internecie NBA jest niezwykle dostępne - praktycznie każdy mecz można znaleźć dość łatwo. Oczywiście, w najlepszym wypadku takie mecze mają angielski komentarz, a w najgorszym chiński, więc niektórych może to odstraszyć, ale dla mnie to jest nawet na plus. NBA ma doskonałą stronę w internecie, wszystkie wyniki na żywo wraz ze statystykami graczy, z jakiego miejsca rzucali itp. Z każdego meczu relacja, ciekawostki, ogrom statystyk i tabel. Kanał NBA na YouTube codziennie wrzuca Top 10 akcji z poprzedniego dnia plus powtórki innych ciekawych wydarzeń. Gdyby nie ta strona, to trudniej by mi było kochać NBA, to na pewno. Tak.
-
Pojawił się bardzo niedawno. Myślę, że niedługo wejdzie w skład wyposażenia obowiązkowego konsoli, podobnie jak to było z GC.
-
Najwięcej to sobie o Polakach pogadamy;]. Obecnie w składach jest 0, czasami bywa 1. Samo NBA jest arcyciekawe. Zwłaszcza w tym sezonie - jest mniej więcej 11 zespołów, które stać na mistrzostwo, i trudno przewidzieć, kto błyśnie w play-offach. Liga jednak nigdy nie zdobędzie w Polsce wystarczającej popularności, bo godziny 1:00-6:00 to nie jest idealna pora na oglądanie meczów i tutaj trudno o jakąkolwiek zmianę.
-
Ależ nie... Po prostu nie uważam, że historia jest ciekawsza. Jest, przede wszystkim, uboższa. W tym sezonie może ze 3 odcinki były jakieś głębokie, reszta na zasadzie "akcja idzie do przodu, rzeczy się dzieją". Mało jest dialogów, które by się naprawdę podziwiało (a w 2. sezonie była ich masa). Futurospekcje może i są świeższe niż retro, ale można powiedzieć, że tylko ratują ten sezon przed mianem przeciętnego. No i brak retrospekcji też rezultuje mniejszą głębią psychologiczną, niż to było w sezonach poprzednich. Postaci mniej mnie obchodzą - nie ma ani jednej, do której bym się przywiązał, bo każda pojawia się na swoje 5 minut, po czym znika. Sawyera praktycznie nie ma, Jack to marionetka, Hurley nie rzuca śmiesznymi tekstami. Nowe postacie mają duży potencjał, który jest niewykorzystywany, bo to bohaterowie drugiego planu. A taki Miles na pewno by się nadawał, jest dow(pipi)ny, ma ciekawą historię i umiejętności, pasuje do wyspy. Podobnie Daniel. Natomiast wszystkie postacie są traktowane po macoszemu.
-
Jak dla mnie... nie najlepiej. Powtórzę to, co tydzień temu - gdyby to był odcinek ze środka, to fajnie, ale jak na cliff-hanger w TAKIM serialu to po prostu za mało. Odcinek dość przewidywalny, nie dający w czachę - w zasadzie dowiedziałem się o Michaelu tych rzeczy, które jako pierwsze przychodziły mi na myśl po poprzednich epizodach. Zakończenie... jak na "Lost", naprawdę kiepskie. Scena w ogóle nie ma dramatyzmu, trąci wręcz banałem. A przecież do tej pory ten serial słynął z tego, że praktycznie każdą śmierć przeżywało się mocno (kto nie był zszokowany, widząc śmierć Nikki, Charliego czy dr. Artza?). Tutaj - ot, nie żyją, co mi tam. W sumie to nie mogłem uwierzyć, że odcinek się tak skończył. Oczekiwałem, że na koniec pokażą, kto strzelał, i będzie to ktoś niespodziewany. A tu nic. Nie jest tak dobrze, jak bym sobie życzył - na razie nie mam wątpliwości, że IV sezon jest najsłabszy w serialu, a odcinków do naprawienia tej opinii już ledwie kilka...
-
282 starczy? http://rapidshare.com/files/101086023/01_C...ack_01.mp3.html
-
Wszystkie kadry się liczą. Z tego powodu dla Polski nie zagra Cantoro. A Acquafresca, cóż. Teksty typu "w zasadzie to trochę się czuję Polakiem..." są dobre dla prasy. Wiadomo, że skoro całe życie mieszkał we Włoszech, to nie odrzuci propozycji grania w kadrze mistrzów świata tylko dlatego, że Leo ładnie poprosi. Czy Polska coś dla niego zrobiła w jego karierze piłkarskiej? Nie? Więc nie ma co się czepiać, że wybierze grę w kadrach włoskich.
-
Nie rozumiem, o co ci dokładnie chodzi. Desmond nie "cierpi na amnezję". On doznał rozszczepienia w czasie. Kiedy odnalazł swoją stałą, pamięć mu wróciła. Bardziej prawdopodobne, że Widmore po prostu interesował się tematem Czarnej Skały, w końcu wielu milionerów ma jakiegoś bzika. A idąc po tropach Czarnej Skały, znalazł wyspę.
-
Gra za tydzień wychodzi w USA, pierwsze noty są b. dobre (IGN - 8,6; Gametrailers - 8,8). To, co jest uznawane za główną wadę, to krótki czas gry.
-
To nie tak. Frank zna wszystkie twarze, dlatego właśnie nie rozpoznał Juliet i zapytał, jak ona się nazywa. Rozumiesz chyba, o co chodzi. Zapytał, bo nie kojarzył.
-
Na to liczę... Jak już mówiłem, następny odcinek albo będzie rozłupywaczem czaszki, albo będzie totalnym zawodem. Normalnie wierzyłbym w to pierwsze, bo "Lost" mnie do tego przyzwyczaił, ale... mam obawy, że strajk scenarzystów naprawdę nie pozwolił im wymyślić czegoś na poziomie poprzednich sezonów i historia nadal będzie się rozwijała w dość przewidywalnym kierunku. Ludzie ze statku na pewno widzieli zdjęcie Michaela i znali jego dane. Powinni też wiedzieć, że Sayid go zna. Z tego wynikałoby, że scena, w której lekarz przedstawia im "Kevina Johnsona", to jedna wielka szopka. Ale po co ona? Nie mam pojęcia. To jest sprawa, której nie da się rozstrzygnąć w sposób "normalny". Albo będzie genialne wytłumaczenie, albo zupełnie naciągane.
-
Ja bym polecił zwłaszcza "Nowy, wspaniały świat", "Fahrenheit 451", "Ciemność w południe". Z pozostałych ledwie kilka czytałem i jakoś żadne nie utkwiło mi zbytnio w pamięci.