-
Postów
23 322 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
No najgorsze w tym są te flashbacki z Xenoblade'ów, zwłaszcza z dwójki, gdzie jak przeciwnik jeszcze latał to godzinami kombinowałem plan, płacząc wściekły, jak ich zabić bez zresetowania ich mdr. Tutaj zdarzyło mi się może dwa razy, z tego co widziałem to na ziemi jest "narysowana" linia granicy obszaru walki, na szczęście gra jest "absurdalnie łatwa" więc jakoś wiele się nie traci, trzeba mieć niski level chyba żeby kogoś tłuc 10 minut tutaj. W Xenoblade to była normalka...
- 2 171 odpowiedzi
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wydaje mi się, że developerzy gier konsolowych generalnie puszczają gry na pecetach podczas tworzenia, to jest wygodne, i zazwyczaj mają dostępny sprzęt znacznie przekraczający konsolę za 550 euro. Tworzenie gry generalnie opiera się na pececie, na dev-kitach konsolowych robi się raczej "tylko" ostatnie etapy czyli zapewnienie że gra ogólnie działa. Tyle że ten "ostatni" etap to tak naprawdę masa etapów i masa pracy. Czasem okazuje się też, że dane rzeczy trzeba wrócić i zmienić, bo inaczej nie będą dobrze działać. Jasne, gdyby nad tym etapem pracowało dosłownie tyle samo ludzi, co nad tworzeniem całej gry, to byłby to znacznie krótszy etap z dwóch. Ale nadal nie jest taki krótki. Zwłaszcza w przypadku PC i dużej gry na PC, gdzie np. może się okazać, że jakiś trick sprawia że gra lepiej działa na 90% maszyn, ale na 10% są bugi. Może dany typ GPU czy dana konstrukcja CPU kompletnie z tym nie wyrobią, itd. Często jest sposób na obejście tego, który jednak żre dużo więcej zasobów - nie problem w studiu, gdzie masz poskładany supermocny PC. Nie tylko coś do trailera raz, ale kompletnie cała gra w każdej sytuacji musi działać na każdym PC, to jest spory etap developerki. Nawet dziś, przy bardziej podobnej architekturze niż kiedyś, w grach jest sporo fixów pod konkretną platformę. Nie wiem no, nijak mi się to nie kłóci z tym, co mówili twórcy, że wersja na PC wymagać będzie dużo pracy nad optymalizacją. Jakby to było takie proste, to developerzy by to robili, bo przecież zła optymalizacja gry na PC to nie tylko nawałnica krytycznych opinii, ale też znacznie niższa sprzedaż, nikt tak o nie rezygnuje z pieniędzy. Powiedzieli, że gdyby samym celem było że gra chodzi na JAKIMŚ pececie, to portowanie nie zajęłoby wiele czasu - ale ma działać na wielu.
- 2 171 odpowiedzi
-
- 1
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ok, pora żebym sobie odpowiedział na pytanie, które najwięcej przed premierą się przewijało. Czy tryb Final Fantasy powinien być dostępny od początku? Myślę, że tak. Rozumiem założenie. Gra oparta na historii. Takich gier było wiele. Nie mają one w założeniu być wielkim wyzwaniem, nie masz ginąć. Nie w tym sęk. Masz grać dalej. Możesz walczyć z większym lub mniejszym polotem, możesz wycisnąć więcej z możliwości, ale to twój wybór, nie zatrzyma cię to w żadnym momencie. Pierwsze przejście jest więc hop hula do przodu, a poboczna zawartość dla tych, którzy chcą nieco bardziej zainteresować się walką. Znaczące jest dla mnie to, że raczej pod koniec gry zabieramy się za triale. Te triale były dla mnie bardzo ciekawym momentem, każą one się skupić na tym jak działa każda umiejętność, motywują do tego punktami (a niektóre triale w wersji "true" mają naprawdę restrykcje czasowe i wręcz trzeba wyciskać te punkty - balans tych punktów czasami leży, szczerze mówiąc, niektórych prawie nie da się zdobyć, ale już trudno). Czemu więc nie były dostępne raczej jako samouczek na początku? No cóż, bo ta nauka bardziej jest planowana dla tych, którzy będą grać w dodatkowych trybach "na wynik", niż dla graczy chcących po prostu przejść historię. Zaznaczmy, że tryb FF nie jest nadal jakoś strasznie "hard". Nie to jest główne założenie. Jest on w pewnym sensie raczej po prostu bardziej rozwiniętą częścią gry. Są zmienione rzeczy, na które ludzie narzekają w podstawce. Przeciwnicy mają bardziej zróżnicowane składy i więcej grupowej taktyki. Przeciwnicy szybciej mają bardziej zaawansowane ataki. Także crafting ma nieco więcej sensu, przy zmienionych proporcjach i nowych broniach do wykucia. Przeciwnicy wydają się mieć DUŻO więcej HP, co czyni niejedną walkę z bossem długotrwałą, a podstawowe mobki też trzeba trochę siekać. Triale na "hardzie" są autentycznym wyzwaniem, przy czym ten system jest dość RPG-owy - wiadomo, że egzekucja jest dość prosta, ale ograniczenia naszych obrażeń, czasu i cooldownów sprawiają na 100%, że trzeba nieco przemyśleć nad całą taktyką jak to zrobić. Gra nadal nie jest jakoś idealna dla fanów walczenia. Balans jest często dziwny, jak ktoś chce nadużywać przegiętych taktyk to może zawsze uczynić grę bardzo schematyczną (hej, jak w prawie każdej grze), ekwipunek to nadal jednak głównie ciekawostka (ale mniej niż przy pierwszym przejściu), level z czasem przestaje cię obchodzić, umiejętności maksujesz tylko dla platyny i wygody że nie trzeba niczego się "oduczać", a poziom trudności dla weteranów nadal nie będzie wielkim ciśnieniem. Problem z tym wszystkim jest jasny - to jest bardzo długa gra. Są od zawsze gry robione pod kątem wielokrotnego przechodzenia i eksploracji, ALE zazwyczaj są one wielokrotnie krótsze od FF XVI. Podsumowując... przejście gry drugi raz brzmi dla mnie nawet fajnie. ALE nie będę miał pewnie na to nigdy czasu. I nie czuję aż takiej podjary na myśl o ponownym przejściu, jak w przypadku FF7 Remake. Może kiedyś, jak kompletnie zapomnę historię, bo jednak jak się tylko przewija scenki, to pół życia schodzi na przewijaniu scenek i czekaniu aż możesz wcisnąć i czekaniu aż się skończą i możesz biec dalej. Z podobnego powodu niezbyt mnie pociąga Arcade. Jak dla samej walki, to wolałbym żeby to wszystko w ogóle nie istniało, żadnych otwierających ujęć, które jedno po drugim muszę przewijać trzymając przycisk. Hej, jestem fanem Neon White, to jest dla mnie taki niemal ideał gry technicznej. Ciach i grasz. Tam zresztą była świetna historia, ale jak chciałeś się skupić na walce, to było błyskawiczne. Oczywiście gry AAA takie nie mogą być. Ogólnie FF7 Remake bardziej mi się podobał. Obie gry są dobrze napisane, na bardzo odmienną modłę, obie mają swoje liczne wady i zalety, o których mówiono, ale w FF7 Remake czułem autentyczną ekscytację podczas pewnych bossów i pewnych scen. System walki pozwalał tak naprawdę na dość wiele, walki były bardziej zróżnicowane (od bardzo przemyślanych starć gdzie musisz sięgnąć po wszystko, po walki na miecze gdzie nic innego nie masz niemal jak z DMC) i byłem bardziej zaangażowany w filmową akcję. Jasne, jeśli TERAZ sobie włączę FF7 Remake (a mam ochotę hehe), to poczuję praktycznie skok generacji. FF XVI to chyba nadal pierwsza wyjątkowo warta uwagi gra tylko na PS5 (po Humanity i może paru innych mniejszych). Nie ma co, rzadko spędzam tyle czasu z grą, wciągnięty. Czy gra uratowała Square-Enix, japońskie granie, serię Final Fantasy? Dla mnie nie musiała, bo i tak byłem zadowolony. A dla świata ogółem? Pewnie w pewnej mierze tak. Co by nie mówić, gra ma 8,3 na Metacriticu, więc nie ma jakiejś naprawdę dużej fali narzekania na jeden element i wystawiania jedynek, a to rzadkość w dzisiejszych czasach. Dzisiaj duża gra musi być bezpieczna, i FF XVI takie jest. Najlepszy Fajnal? Nie no, do szóstki nie ma startu, ale w dzisiejszej grafice nie da się zrobić niczego na miarę szóstki. Skali i oryginalnego podejścia w każdym detalu z szóstki tutaj nie ma, nie ma tu TAKICH scen jak tamte intro, pociąg, opera, rzut monetą, obudzenie się Celes i skok, liczne ekscesy Kefki (SZOK nie w taki sposób, jak... hm, spodziewany szok typu "Gry o Tron"), zejście z wieży fanatyków, podział na ekipy, czy prawie każda kulminacja osobistego wątku głównych postaci, od Setzera przez Cyana przez Gau po Shadowa. I tak dalej, i tak dalej... Kurna, Ultros! Leo. Rachel. Włam do bazy w przebraniu. Come on. To zawsze będzie najlepszy Fajnal. W FF XVI najlepiej napisana scena też odnosi się do sztuki, do Szekspira powiedzmy. Jednak setting i skala są dużo mniej spektakularne, ot idziesz dość typowym fantasy zamkiem i scena się dzieje w zamkowej komnacie z jakimś typem. Rozgrywka ostatecznie (tempo poruszania się, zróżnicowanie walk, elementy RPG) nie jest dla mnie - fana RPG-ów ale gier akcji trochę też - jakoś specjalnie bardziej atrakcyjna, niż np. w jakże genialnym FF XII. Gra jest dobra, ale Mesjaszem trudno ją nazwać, tylko Zelda broni duże gry w ostatnich latach, ale Zelda też poszła w innym kierunku.
- 2 171 odpowiedzi
-
- 1
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Rice ogłoszony, uff. W sensie, hm, ogłoszony tylko na stronie West Hamu. Fani będą patrzeć bardzo uważnie na "najdroższego piłkarza Anglii". Tak naprawdę Rice ma wiele lat przed sobą, a jego zarobki według prasy nie będą jakoś strasznie wysokie jak na Premier League - przy szacunkach typu 250 tys. tygodniowo, nie zarabiałby tak wiele więcej niż Partey. Rice raczej ma skilla, by być wśród najlepszych na świecie, ale wszystko poniżej tego będzie zwracać uwagę. Ponadto Arsenal jest w zabawnej sytuacji, że ludzie uznali ich drugie miejsce i 84 pkt. za przegrany sezon, ale to przecież był fenomenalny wynik jak na ich budżet i nie będzie łatwo to utrzymać, ani rywalizować w Lidze Mistrzów. Jednak przy drogich zakupach jak Rice i Havertz, w internecie każda porażka będzie inaczej odbierana.
-
Juve podobno zależy od domina, które może być niezdecydowane do ostatniego dnia okienka, a zaczyna się od Mbappego. Na niego czeka wiele klubów, bo nastąpią ruchy reakcyjne. Jeśli PSG straci Mbappego, może np. sięgnąć po Vlahovicia, wtedy Juventus faktycznie tyle oferuje za Lukaku. Lukaku ma nie gorsze cytaty niż Mbappe tego lata, prawdziwy ancymon (jeszcze niedawno rozmawiał z Milanem!), tyle że mniej to wszystko nośne, bo chyba jako piłkarz nikogo poważnego nie obchodzi. Czy on wyglądał dobrze w Serie A? Meh, może i tak, ale emerytowany Dżeko wyglądał podobnie dobrze w tym sezonie. IMO niby nie jest warto się kłócić, żeby za niego dać tyle kasy, ale z drugiej strony, nie będę w szoku, jeśli ten wybór będzie miał duży wpływ na kształt podium w Serie A... Tadić szybko po tym, jak napisałem, oficjalnie odchodzi z Ajaxu. Rozwiązanie kontraktu. Wow. Rzadki przypadek. Teorie spiskowe mnożą się w niderlandzkim internecie. Był niezadowolony z sytuacji klubu i tyle? Dostał ofertę z Arabii? Powiedziano mu, że z racji wieku może mieć mniej ważną rolę (wątpię, ale niektórzy wierzą)? Tak czy siak, mocno kryzysowy moment. Od kiedy wyszło na jaw, że Marc Overmars wysyłał dick picki kobietom w biurze, dużo rzeczy się posypało w Ajaksie...
-
Gra jest technicznie zarąbista, wiadomo. Miód dla ludzi płaczących, że Fajnal jest łatwiejszy od DMC. Dawno nie było chyba gry z tak angażującym skillsetem poruszania się. Gra nie tylko wynagradza dobrą grę, ale też karze za złą (choćby tam, jak żałośnie wygląda nasz bohater obijając się ciągle o ściany i sufity). Niemniej, po części jest to dla mnie wyścigówka, w której trzeba zapamiętać trasę. Trudno po prostu naturalnie "być dobrym w Pizza Tower" i gdziekolwiek pójdziesz to dajesz sobie z tym ogólnym skillem radę. Dużo daje po prostu pamiętanie planszy. Jednak też, kurde, brzydka. Z tego powodu jakoś do końca się do niej nie przekonałem jak na razie. Jeszcze w tym tempie poruszania się to czasami łupie mi gałki oczne szczerze mówiąc. Wiem, że są kreskówki robione w podobnym stylu... ale nigdy tych nie lubiłem.
-
- "budzisz się w mrocznej komnacie, otoczony ruiną i trupami, i zaraz walczysz z ogromnym potworem. Unikasz ataków, wyliczasz kiedy możesz chlupnąć potiona, zapamiętujesz timing i uderzasz z kontrami. Blasphemous 2 zaczyna się bardzo podobnie, ale szybko rozwija skrzydła" - Garcia: "wyrzuciiśmy kod Blasphemous do kosza. (...) Tym razem myślimy: jak wysoko możemy wejść, mając o wiele więcej środków i doświadczenia?" - teraz są trzy bronie, a ich ulepszenia wydają się od początku robić znacznie większą różnicę. "Pierwsza do odblokowania jest śmiesznie satysfakcjonująca riposta, która dobrze wymierzone w czasie parowanie wynagradza potężnym susem do przodu, którym przecinamy przeciwników niczym andaluzyjski samuraj" - Erosa: "chcieliśmy zbliżyć sie do metroidówki. (...) Rozwinąć liczbę i użyteczność broni i style grania, rozwinąć to, co kulało w jedynce" - więcej postaci, wprowadzających zróżnicowany, mniej surowy i poważny nastrój - Garcia: "w jedynce, każdy moment był ciekawy wizualnie. W dwójce, każdy moment będzie miał jakąś ciekawą zagadkę czy wyzwanie" - kolce nie będą już zabijały jednym kontaktem [hurra!] - sterowanie postacią bardziej responsywne, także dzięki przemodelowanym umiejętnościom - łapanie się ścian i możliwość lekkiego obsunięcia poprawią mobilność - wiele scen jest opartych na niewykorzystanych szkicach z jedynki, albo na fotkach rzeźb, którymi dzielili się fani - hiszpański dub szybko stał się ulubionym wśród graczy, więc w dwójce będzie on dostępny od premiery
- 112 odpowiedzi
-
- 5
-
- nintendo switch
- ps5
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hugo Lloris opuszcza Tottenham, nie będzie z zespołem na zgrupowaniu. Było niby wiadomo, że chce odejść, ale że nie znalazł konkretnie klubu, to była jakaś niepewność. Mniejsza już, że legenda, 11 lat w klubie, rekord meczów obcokrajowca w Tottenhamie, ale też nadal bronił w zeszłym sezonie, i nie wiem, co innego ma do roboty. No a zastępca taki trochę żaden - Guglielmo Vicario to ani jakiś supertalent, ani wielka postać, w reprezentacji Włoch tylko jest do towarzystwa, jeszcze chyba ani razu nie zagrał. Tottenhamowe przeciętniactwo. Mówiło się o Realu Madryt, Manchesterze... Pau Torres w końcu opuszcza Villarreal. Trafia do Aston Villi. Liga angielska zapowiada się coraz ciekawiej, Torres jak i Tielemans może był bardziej ekscytujący parę lat temu niż teraz, ale nadal potencjalnie wielkie wzmocnienie. Do Villi może też trafić Joao Felix. Nikt za bardzo go nie chce. Sebastian Szymański oficjalnie w Fenerbahce. No cóż, oferta na pewno była lepsza, niż od Feyenoordu. W Turcji jest kasa, choć liga notowana nisko - po dobrym sezonie wskoczyła przynajmniej na 12. miejsce, ale jako wicemistrz, Fenerbahce nadal będzie grać tylko w Lidze Konferencji. Sadio Mane podobno nie ma szans powrotu do Bayernu, klub miałby aktywnie chcieć się go pozbyć po zaledwie roku. Kurde, aż trudno uwierzyć, że Mane to nadal urzędujący wice-Złoty-Piłkarz, czyli oficjalnie drugi najlepszy piłkarz świata! Teraz najwięcej mówi się o Arabii Saudyjskiej. Bayern bardzo się stara o Harry'ego Kane'a, Harry Kane podobno bardzo chce być w Bayernie. Ale coś nie wierzę, że Tottenham go puści. Bayern zdecydował się też na Kyle'a Walkera. Całkiem prawdopodobne, że będzie wymianka prawych. Walker do Bayernu, Pavard do Man City. Duszan Tadić ma opuścić Ajax, donoszą media. Trochę szok. Nie tylko wielka postać - kapitan mający (zbyt) wiele do powiedzenia w klubie, autor może najlepszego występu w historii Ajaxu, i ostatni zresztą koleś w zespole, który jeszcze został z tego 4-1 z Realem. Ale Tadić był też chyba jedynym graczem, który nie zawiódł w ostatnim sezonie, fatalnym jak na pozycję Ajaxu w Holandii. Klub chyba czeka większa przebudowa, i może bolesna.
-
- 2 171 odpowiedzi
-
- 2
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
No ogólna idea niby jest ta sama, w grze jest licznik czy robisz coś, co się nie zgadza z twoją przysięgą, i po przekroczeniu tej "reputacji" gra mówi, że złamałeś przysięgę i jesteś teraz złamasem. Nie jest to do końca równoznaczne z czynieniem dobra i zła zawsze, bo oczywiście scenarzyści tworzą historie, w których kłamstwo czy morderstwo mogą wydawać się właściwe moralnie przy danym wyborze. Ale najczęściej oczywiście wiadomo, co jest zejściem z dobrej drogi, a paladyni wszelkiego typu chyba ogólnie są dobrzy. Chociaż wiele osób narzeka, że nie do końca rozumie ten ukryty wskaźnik i niektóre zachowania mają wpływ albo nie mają w sposób inny, niż ten, który wydaje się oczywisty. Pewnie będzie wiele takich narzekań w całej grze, bo systemów tego typu jest sporo. Przykładowo zabijanie goblinów czyniło człowieka złamasem. W grze jednak teoretycznie jest możliwość udowodnienia, że gobliny nie są po stronie prawa, i wtedy zabicie ich nie łamie przysięgi. Jednak najpierw konieczne jest przejście przez dialogi w których nasza postać wskazuje, że nie są po stronie prawa. Wtedy można ich zabić bez utraty praworządności. Jest to w idei bardzo "RPG-owe", choć raczej nie każdy gracz gierek video będzie chciał się w to bawić. Z początkowych wyborów paladyna, zarówno przysięga gorliwości, jak i przysięga pradawnych może być złamana, oczywiście nieco one odbiegają od siebie.
-
No ale to miało jeden wymiar, tak jak mówią, utraty użyteczności. Jak prawie cała moralność i swoboda w tych grach. NO przynajmniej ja to tak pamiętam - twój upadły paladyn po prostu tracił umiejętności paladyna, właściwie od tego momentu grałeś wojownikiem bez bonusów wojownika. W dwójce chyba była możliwość "odupadku" i odzyskania umiejętności, odporności itd., ale ogólnie gra mało reagowała na ten upadek.
-
Aj się jarało tą grą jak wychodziło, aż wpadłem do Barcelony w weekend premiery żeby celebrować. Developerzy po krótkich podziękowaniach mnie nie wpuścili na żadną swoją imprę wydania, ale ogólnie czułem że honoruję.
-
No tak myślę, że to mniej więcej ludzi nie pociąga w grze, a nie że "są questy że idź i zabij potwory". Square-Enix chciało zrobić ogromną filmową grę, chociaż z powodów budżetowych gry generalnie są albo ogromne, albo filmowe. Natomiast w każdej grze się idzie i zabija to co jest na miejscu i w międzyczasie słucha jak ludzie gadają.
- 2 171 odpowiedzi
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie jestem jakimś wielbicielem tego "silnika", bo to też żaden sposób na ulepszanie samej gry. No ładnie wyglądają te gry na obrazkach, te efekty, wow, ale dotychczasowe gry są w praniu niemal tak samo sztywne, jakby grać na SNES-ie, tempo i zakres poruszania się, interakcja, czas reakcji na wciskanie przycisków. Aby "ożywić" scenki, twórcy dodają teksty mówione, które jednak mało pasują do nastawionego na wyrazistą melodię OST designu dźwiękowego oryginału, i ogólnie nie pasują do tempa i reżyserii scenek. Widać to doskonale na przykładzie Live a Live, gra jest dobra bo już była dobra, ale w sumie bardzo mało faktycznie tam unowocześniono po niemal 30 latach. Z jednej strony to dobrze historycznie, bo ktoś może doświadczyć oryginału dość wiernie. Z drugiej, no nie jest to największy możliwy komplement dla technikaliów gry, powiedzieć "bardzo podobne jak 30 lat temu". Wszystkie 3 gierki dotychczasowe były dość sztywne IMO, ale z racji na zawartość na pewno zasłużenie znalazły swoich fanów... ciekaw jestem jak wypadnie to w gierce jednak żwawszej i 3D.
-
Faktycznie, jeszcze to. Jezu, ale to był ten sam schemat dwieście razy. Idziesz na punkt na mapie, włączasz tryb detektywa, idziesz po podświetlonej linii, znajdujesz coś/kogoś do zabicia, zabijasz wszystko, koniec questa. Japończycy nigdy nie ogarną tego zupełnie innego spoosbu robienia subquestów.
- 2 171 odpowiedzi
-
- 3
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fajnal Schroedingera. - "po co w tej grze te wszystkie postaci i ich wątki i społeczności nudnych zwyklaków, tyle subqeustów pełnych gadania o czosnku i jakichś tam historiach osobistych, łażenia wte i wewte żeby coś przynieść, po co powtarzalne walki po drodze które nie są wyzwaniem tylko wypełnieniem drogi, tego wszystkiego powinno nie być" - "...to nawet nie jest RPG!" Ile razy ludzie jęczą że w grze są zadania typu "idź i zabij potwory" to nie mogę wytrzymać z ciekawości, w jakiej to grze jest inaczej i nie idziesz zabić potworów mdr. Zazwyczaj wszyscy mówią że w Wiedźminie to były subquesty... W Wiedźminie każde zadanie tak wygląda, gadasz, idziesz na wyznaczony punkt na mapie, zabijasz to co/kto tam jest wciskając kwadrat wielokrotnie, znowu gadasz, koniec questa. Tak wyglądają gry video, no ale może jakąś przegapiłem w której jest zupełnie inaczej.
- 2 171 odpowiedzi
-
- 6
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie myślałem, że cokolwiek będzie rywalizować o GOTY z najlepszą grą wszech czasów, w której można robić tyle rzeczy, które wydawały się do tej pory niemożlie. Ale w Baldurze będzie można RUCHAĆ NIEDŹWIEDZIA. To będzie Zelda RPG-ów.
-
Lee Kang-In to oficjalnie nowy zawodnik PSG. Hype'owany od kilku lat talent ma za sobą świetny sezon w Majorce, grając na różnych pozycjach na środku i lewej stronie ataku i pomocy. Teoretycznie zastępstwo Messiego jeśli chodzi o typ gracza. Jednak PSG na razie ma dość ciche lato, kasa idzie, ale bez szału. Lucas Hernandez będzie piątym potwierdzonym zawodnikiem, po Lee, Skriniarze, Asensio i Ugarte. PSG chciałoby powrotu Xaviego Simonsa, do którego ma prawo odkupu. Jednak to prawo nie oznacza, że zawodnik musi podpisać. 20-latek już jest najlepszym graczem w lidze niderlandzkiej. Ale raczej nie skorzysta z oferty, bo ciągle mówi, że na razie jest za wcześnie na zmianę klubu, dobrze się czuje i rozwija w rodzimej Holandii. Po wypowiedziach Mbappego znowu głośno. Klub go ogranicza, on ciągnie ich jak może ale więcej nie osiągnie i więcej nie wygra, w takim klubie nie zrobi największej kariery, nie dostanie Złotej Piłki, bla bla... Według mediów, wielu zawodników PSG jest całkiem wściekłych na te komentarze. Nasser mocno mówi publicznie, że odejście Mbappego za darmo nie wchodzi w grę - jak nie przedłuży to zostanie sprzedany. Mbappe natomiast utrzymuje, że pogra jeszcze rok i odejdzie za darmo. Impasse. Prawnie raczej na pewno wszystko jest po jego stronie, kontrakt jest jaki jest.
-
Większość najciekawszych gier nie jest w ogóle na forum poruszana mdr. Ale no Fuga by mogła, jest na GamePassie. Z okazji zapowiedzi Persony Taktiki przypomniało mi się Q, gdzie "urocza" chibi graficzka nieco zmylała ludzi na Zachodzie, bo oczekują wtedy słodkości, tymczasem w Japonii czasem chibi postaci mają najbardziej powalone mroczne przygody. Taka właśnie jest Fuga, godna nowa seria twórców serii Hack (właściwie oficjalnie część większej serii zaczętej bodaj przez Solatoroboto na DS-a, ale to detal). Dla fanów japońskich historii zdecydowanie warta każdej uwagi. Myślę, że wiele osób bardzo bardzo odrzuca jak widzą antropomorficzne zwierzęta. Tymczasem z jakiegoś powodu wiele spośród najciekawiej napisanych gier ostatnich lat ma graficznie taki styl rodem z deviantarta nastolatki. Głosy oryginalne były ciężkie do wytrzymania, zmieniłem na francuskie żeby przynajmniej mieć dla wyrównania uczucie że się trochę uczę języka mdr, ale też jakoś mi pasował bardziej ten nastrój francuskiej kreskówki. Jak dla mnie lepiej by nie było mieć w ogóle głosów, filmowo się od niech nie robi bynajmniej a męczyły mnie od pierwszych sekund hehe.
-
Onana bliski dogadania, negocjacje ceny. Wygląda na to, że Onana będzie nowym bramkarzem Man United. Inter z kolei interesuje się Yannem Sommerem, który ma być chętny do opuszczenia Bayernu. I tak oto moje pytanie "po co ci iść do Bayernu?", dostaje co najwyżej odpowiedź: "a nie wiem po co mi to było". No ok. pograł sobie podczas kontuzji Neuera. Jest też kilku innych potencjalnych następców, Inter raczej nie chce oferować dalszego kontraktu Samirowi Handanoviciowi. Cóż to jest za legenda włoskiej piłki, ale zaraz kończy 39 lat. Inter widzi go jako wartościowego "mentora", ale nie za te pieniądze, jakie chce zarabiać.
-
Baldur's Gate to niszowa produkcja która nie będzie miała recenzji mdr
-
Oj będzie must-have jak wyjdzie na Switcha. Nie wiem czy "goty indyk roku" jak już dawno wyszło Pizza Tower, no ale obie te gry mają doskonałe opinie.
-
Czy jakakolwiek z gier typu "twórcy hitu sprzed 20 lat robią duchowego następcę" była faktycznie aż tak dobra? Myślę, że nie, ale zawsze te zapowiedzi mają najbardziej zaangażowanych fanów, którzy wydają się być zainteresowani właściwie tylko tą grą, jakby miała im przywrócić dzieciństwo, zapewnić letnie wakacje i odrosnąć włosy na głowie. Najbardziej wsparte projekty w historii Kickstartera to kolejna: gra twórcy Shenmue, gra twórcy Castlevanii, gra twórcy Suikodena, gra twórcy Tormenta, gra twórcy Baldura, gra twórcy Megamana, gra twórcy przygodówek Lucasa, gra twórcy DKC... Żadna z nich nie była wielkim sukcesem dla postronnego gracza. Ale jeśli chcesz czegoś jak Castlevania - hej, trudno o milsze danie niż "twórca Castlevanii robi grę totalnie jak Castlevania".
-
Dejounte Murray w końcu przedłużony, 120 mln za cztery lata. NO ciekaw jestem, jak ten kontrakt się zestarzeje hehe. Przy ostrym wzroście płac za 2 lata, to nie będzie fortuna. Po prostu Dejounte to po cichu kompletne rozczarowanie w Atlancie. W Spurs pokazał wiele w ataku i w obronie, tymczasem w Atlancie i obrona dalej leży, i ekipa mało zgrabnie atakuje z Dejountem - ani nie szło mu dyrygowanie własną ofensywą, ani współpraca z Trae. Naprawdę bardzo średni sezon, sowicie nagrodzony. Atlanta nieco blokuje sobie opcje, a to miała być taka perspektywiczna ekipa jak rozwalili Sixers dwa lata temu. Kontraktami ustabilizowali sobie ekipę na lata, tylko... ekipę która gra bardzo średnio.
-
Blazers mówią na razie, że wybiorą najlepszą ofertę, nie ma żadnej preferencji do Miami, bo Lillard tak chce. Niemniej Tyler Herro ma 23 lata i dobry sezon za sobą, więc wymiana z Miami jest w miarę atrakcyjna. Wybory w drafcie bardzo odległe i kto wie, ile warte, ale zawsze można dalej ruszać takie wybory. Herro oferuje bardziej przyszłościowego strzelca, niż 33-letni Lillard. Lowry to 30 milionów które kończy się po jednym roku. Co do Miami, jestem sceptyczny, zależnie od reszty składu. Lillard gra świetnie, ale Miami może stracić wielu zawodników w zamian. Taki Kyrie Irving miał super wzmocnić Dallas, a widzieliśmy efekt - tragiczny, i to wcale nie tak, że Irving źle grał w Dallas, grał dobrze. Po prostu tragiczna defensywa ekipy i to ile zbiórek więcej miał przeciwnik sprawiało, że dobre rzucanie do kosza nie wystarczało do wygranej. Dallas zyskało Irvinga, ale straciło tak wiele jako zespół przez ostatni rok, że wynik był dużo, dużo gorszy. Nie mówię że tak by było z Miami, ale że jeden świetny zawodnik za kilku innych sprawdzonych nie zawsze wychodzi na plus, ani nawet na remis. A Miami to dziwna ekipa do ocenienia, z jednej strony ledwo weszli do playoffów, z drugiej to wygrali konferencję. W sezonie trafiali 34% za trzy, w playoffach wschodnich 39%. Który obraz prawdziwszy? IMO lekko prawdziwszy ten drugi, ale jeśli oddadzą 4-5 graczy za Lillarda, to kto wie. Lowry, Herro, Robinson, już Strus i Vincent, to spora część ich sezonu. POTENCJAŁ jest. Jeden z najefektowniejszych graczy NBA, który rzuca niemal z połowy boiska, w Miami z Jimmym Butlerem? Fun. Ale to będzie i tak inne Miami. Lillard - śmieszny, wiadomo. Koleś sam sobie prawił peany cały czas, jakby wygłaszał mowę na pogrzebie - jakie to on reprezentuje niesamowite wartości, których brakuje w lidze, że tylko on reprezentuje prawdziwą lojalność dla klubu, dbanie nie tylko o siebie ale organizację, jaki ma zbawienny wpływ na ludzi dokoła siebie itd. To były dosłownie jego oficjalne oświadczenia mdr. Koleś podpisał ogromny kontrakt do 2027 roku, tylko Portland mogło mu dać tak ogromny. Teraz mówi, że kontrakt spoko, zatrzyma, ale ma być Miami, nic innego. Jego agent dzwoni i mówi wszystkim klubom, żeby nie oferowały lepiej nic za Lillarda, bo dostaną graczą nadąsanego, niezadowolonego. Rozwiązać kontrakt - jasne, że nie. Kontrakt wziąć i żądać, że ma go mieć w Miami. I jeszcze od razu z siebie robi męczennika jak zwykle, bo "czemu fani się obrażają, czy kogokolwiek zwiodłem???" mdr. No zawsze Chrystusem narodów jest. Ale to standard wśród graczy NBA. Jezu, jak fajnie, że ten jeden, który nie jęczy, akurat ich wszystkich rozwalił na boisku. Faktycznie głupia sprawa z Jeramim Grantem. W sensie tak czy siak to był dla mnie dziwny ruch. Grant ma 29 lat, duży kontrakt na 5 lat - takie coś się daje zawodnikom kluczowym. A Grant nim nie był, grał bardzo średnio w tym sezonie i moim zdaniem nie spełnił w ogóle oczekiwań, jakie miało Portland, sprowadzając go. DWUDZIESTE ÓSME miejsce pod względem traconych punktów to niesamowita słabizna jak na ekipę, która się stara - w tym gronie są tylko ekipy tankujące obok Portland. Ludzie naprawdę mówili po sprowadzeniu go, że Portland zyska wiele. Nie zyskało. Nawet z Lillardem, nie widziałem tego jako zrozumiały ruch. A teraz, gdy chcą wymienić Lillarda na młodych, przyszłość i na miejsce w salary cap... Grant jest przeciwieństwem tego wszystkiego. ORAZ dojrzałym graczem który jak na razie grał dla nich bardzo średnio. Tak to "przebudowa" byłaby od razu na drodze, poza Grantem tylko Nurkić jest starszy w ekipie, ale jego kontrakt da się wymienić. W sumie nadal możliwe, że Nurkić pójdzie razem z Lillardem, oni też przyjaźnią się, wiele razem przeszli, kiedyś to nawet Blazers mieli przyzwoitą defensywę dzięki Nurkiciowi, kto pamięta te czasy L:D Thybulle to dla mnie nadal bardziej wiara niż gracz. Jasne, teoretycznie fantastyczny obrońca, ale co to dało Portland, nic im nie poprawiło. Za to ofensywnie chyba nadal jest po prostu zatorowym i to może nie mieć tyle znaczenia, gdy szaleje obok Lillard, ale trzeba potem mocno przemyśleć wszystkie rotacje i kto może z nim grać. A ma już 26 lat, nie wiem, czy to się kiedyś zmieni.