-
Postów
23 717 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Dla mnie góra 9/10 - byłbym bowiem zawiedziony, gdyby żaden odcinek w tym sezonie nie pobił pierwszego. Ale wiem, jaka jest sytuacja - nie można było zrobić odcinka dla maniaków, którzy wszystko pamiętają po 9 miesiącach. Trzeba było zrobić odcinek, którego każdy zrozumie. I zauważcie, jak pięknie są wszystkie najważniejsze wątki z poprzedniego odcinka pociągnięte. Dlatego - jako dzieło filmowe - premiera IV sezonu podoba mi się zdecydowanie bardziej, niż III. Choć, oczywiście, brakuje tu sceny takiej, jak otwarcie sezonu II albo I, któraby zapadała w pamięć na zawsze. Jednak w porównaniu z innymi serialami - i tak jest masa emocji. Aktorsko jest doskonale. Łamiący się głos Hurleya naprawdę robi wrażenie i wzrusza. Widać wspaniały dysonans między Hurleyem z wyspy (mocnym i stanowczym), a Hurleyem w realnym świecie (słabym i zlęknionym). Ben, Locke czy Jack nadal ogrywają swoje charakterystyczny postacie doskonale - tworzą archetypy, z których będą czerpać przyszli aktorzy. Bardzo się cieszę, że Lost wrócił. Jakoś tak pusto bez niego.
-
Polecam blog chaotic.blox.pl i komentarze z ostatnich notek - można tam znaleźć bardzo ładny link na sendspace. Nie będę póki co spoilerował, ale wiedzcie wszyscy, że Lost nadal rządzi. Ten odcinek jest czymś zupełnie innym, niż się spodziewałem. Ale jest skonstruowany kapitalnie, jak najlepszy film. Wiemy już, co znaczy ta szóstka pokazująca się na plakatach i zwiastunach - wniosek płynący z tego przesłania jest dość przerażający...
-
Jak można się domyślić po tytule - o bohaterstwie. Okoliczności? II wojna światowa, oczywiście.
-
I tak rządzi encyklopedia Okiem. http://www.okiem.pl/cnota/rock.htm
-
Real oczywiście wygrał, tym razem jednak spacerku nie było. Dwa razy Villareal wyrównywał i dopiero na trzeciego gola nie potrafili odpowiedzieć. O dziwo, nie strzelił go Raul, Ruud ani Robinho, tylko Wesley Sneijder - ale to było przez przypadek i jestem pewien, że taktyka Realu dalej będzie opierać się na podawaniu do Wielkiej Trójcy. Ogółem - trochę szalony mecz, dla takich spotkań ogląda się ligę hiszpańską. Real wygrał 8. mecz z rzędu. Na wyjeździe pokonał w tym sezonie Barcę, Villareal i Atletico, czyli zespoły z miejsc 2, 3 i 4. Niby wiele się może zdarzyć, ale naprawdę byłoby cudem, gdyby Barca zdołała jeszcze powalczyć o mistrza. Wprost nie mogę się doczekać, jak tępiący rywali w La Liga Królewscy będą sobie radzić w Lidze Mistrzów. Tam w końcu nic nie jest jeszcze przesądzone i nikt nie powiedział, że Pucharu Mistrzów nie może wywalczyć np. Barcelona. Valencia spadła na 11. miejsce. Myślę, że ten sezon mogą uznać za stracony. Trzeba chyba było nie dać odejść Ayali - defensywa Valencii to kompletna porażka, tylko dwa zespoły w lidze mają gorszą. Za to klub Smolarka, Racing, pewnie trzyma się szóstego miejsca i walczy o miejsce w LM. Niestety, Ebi znowu raził nieskutecznością, a szkoda, bo jeden celny strzał mógł dać klubowi z Santander zwycięstwo.
-
Rozumiem dobrze, że kogoś może Jesse James zanudzić. Kwestia wczucia się. Ja lubię siedzieć w kinie godzinami, toteż filmy rzadko mnie nudzą. Często żenują swoim poziomem, dostrzegam braki, ale bardzo rzadko mogę powiedzieć o filmie, że jest rozwleczony. Sam fakt, że siedzę w wielkiej, ciemnej sali i oglądam inny świat jest dla mnie podjarką. Powiedzieć, że recenzjami się nie ma co sugerować, to jakby stwierdzić, że Bóg nie istnieje. Serio, ktoś już na to wpadł. I to dawno. Nie widziałem w życiu ani jednej osoby, która by miała taki sam gust jak ja. Zawsze się chwilę pogada i się znajdzie jakiś film sporny, którego jeden kocha, a drugi nie znosi.
-
Barcelona pokonała Racing, spokojnie, bez problemów. Cieszy fakt, że coraz ważniejszym piłkarzem w kadrze Rijkaarda staje się Henry - w ostatnich meczach chyba lider FCB. Ciekawsze były derby Madrytu - walki nie brakowało (9 kartek), ale jak zawsze zwyciężył Real. Zwycięstwo zapewnili mu oczywiście Van Nisterlooy i Casillas, a mieli ułatwione zadanie, bo w połowie pierwszej minuty bramkę zdobył jeszcze Raul. Ogółem, mistrzowie Hiszpanii wyglądają w tej chwili jak drużyna perfekcyjna - poskładana w najprostszy sposób, by zwyciężać. Casillas nie puszcza goli, a Ruud, Raul i Robinho je strzelają. Reszta albo wykopuje piłki przed siebie, albo podaje do Ruuda, Raula lub Robinho. I to zawsze działa! Ten Schuster to geniusz. Real wygrał 7 meczów z rzędu - ostatnio stracił punkty w Murcii, w listopadzie. Wydaje mi się, że emocje w lidze hiszpańskiej dotyczyć będą już tylko Ligi Mistrzów, bo sprawa mistrzostwa i wicemistrzostwa wydaje się jakby przesądzona.
-
Nie no, nie mówcie, że was nie zachwycają nasze sukcesy w tenisie. Dwie zawodniczki w czołowej szesnastce - noż kurna, jesteśmy potęgą! I to w sporcie, który może nie jest najbardziej widowiskowy na świecie, ale zawsze lepszy niż skoki czy Formuła 1.
-
Jeśli Real nie straci punktów na wyjeździe z Atletico, to chyba nigdzie nie straci. Od czasu, kiedy wprowadzono 3 pkt za zwycięstwo, jeszcze żaden zespół w historii La Liga nie miał na półmetku tylu punktów. To - oraz dobra postawa Barcy w pucharach - tłumaczy, że w klubie z Katalonii nie ma żadnej katastrofy, nie ma co szukać winnych, bo zespół jest świetny - to po prostu Real jest jeszcze lepszy. Ciekaw jestem, jak na zespół Schuster wpłynie porażka w meczu z Mallorcą, kiedy Królewscy bombardowali bramkę przeciwnika, ale nie potrafili strzelać skutecznie. Może był to po prostu pech, a może piłkarze są zmęczeni. W tym drugim wypadku Atletico powinno ich pokonać, bo wg mnie - jest ono obecnie trzecią siłą w Hiszpanii.
-
W Europie gra już jest do kupienia. Kiedy w Polsce? Kiedy sklepy sprowadzą. Zalecam pre-ordera, duże zapotrzebowanie na pewno zachęci sklepy i dystrybutorów do promocji gry. Cena - jak na taką grę - wydaje się rewelacyjnie niska.
-
Trzeba się uczyć, bo to rozwija intelekt. Człowiek się robi mądrzejszy. Niby niepotrzebne do przeżycia, ale IMO i tak fajne. No i filmy też trzeba oglądać, żeby intelekt filmowy mieć. Jeśli ktoś ogląda tylko najbardziej lubiane przez innych filmy, to nic nie wie o kinie.
-
To jest jakiś paradoks. Jako że nie ma obiektywnego miernika "bycia dobrym", to i wszelkie próby zmierzenia "najlepszości" nie wypalają - to po prostu subiektywna preferencja jednostki. A jeśli ktoś ma ulubiony kawałek i nawet nie uważa, że to jest najlepszy kawałek jaki w życiu słuchał, to świadczy wyłącznie o jego schizofrenii. Przykład też od czapy, bo niby czemu o niższości ma świadczyć fakt, że melodia i tekst są proste. Równie dobrze możnaby założyć odwrotnie - im piosenka prostsza, tym lepsza.
-
Dzięki, starczy. To jest nie do rytmu.
-
Oto facet, który zagra gościa zwącego się Mathew Abbadon (chyba nie muszę tłumaczyć wymowy tego nazwiska?). Gość ma niezłe kur'wiki w oczach. Już widzę, że będzie niebanalna postać, która pewnie zginie w okrutnych okolicznościach. Jeremy Davies, którego można zobaczyć w poście wyżej, również ma gębę odpowiednią, by zagrać jakiegoś sadystę. Zresztą, facet kiedyś grał Charlesa Mansona. Co poza tym? Wygląda na to, że znowu zobaczymy Michaela oraz ojca Jacka. Nie wiem, czy się z tego cieszyć. Ale wiem, że nie mogę się doczekać.
-
Minutowa scena z pierwszego odcinka IV sezonu, który zbliża się wielkimi krokami: Jak dla mnie to bardzo średnio wygląda. Chciałbym, żeby ten odcinek zrobił na mnie takie wrażenie jak otwarcie II serii, więc mam nadzieję, że twórcy celowo wycięli z całego epizodu nic nie znaczącą scenkę. Otwarcie IV sezonu ma trwać dwie godziny, więc szokująca pierwsza scena tym razem nie wystarczy.
-
Faktycznie. Tak samo jak nie ma ekranizacji gier "Ojciec chrzestny" czy "Człowiek z blizną".
-
Taki problem, że płyta CD ma bodajże 730 MB i gra zajmuje więcej niż 2 x 730 MB. Trudno, tak wyszło. W tamtych czasach to nie było takie oczywiste, że się nagrywa dialogi. Ilość tekstu też jest nieporównywalna. Porównywać gier nie ma sensu, bo to raczej kwestia wyższej techniki. Równie dobrze mógłbyś wyciągnąć analogię do np. Ocarina of Time i by ci wyszło, że FF7 powinien zajmować 20 MB.
-
Doniesienia (masa miodnie brzmiących pomysłów) i obrazki (kapitalna kolorystyka) - super. Gdyby nie fakt, że w roli bohaterów wystąpią Sonic i jego kumple, miałbym kandydata na Grę Roku. Chyba żadna z postać z gier tak mnie nie irytuje jak ten obślizgły jeżozwierz, więc nie wiem, czy dam radę się w niego wczuć w grze RPG. Chyba mimo wszystko wolałbym Mass Effect DS. Tylko z takim systemem walki, jaki jest zapowiadany tutaj.
-
Dzięki za Shohmyoha. Nie do końca to, o czym myślałem, ale z tych 10 min coś wybiorę.
-
Jak sam zauważyłeś, to nie jest klimat tybetańskich mnichów. Najgorsze jest to, że oryginalne Hare Krishna wcale nie przypomina stereotypu, który znany jest w kulturze zachodniej (czyli jakieś cymbałki czy trójkąty grają "chińską" melodię, a chór mnichów melorecytuje). A ja właśnie potrzebuję takiego stereotypowego obrazu. Wiem, że niektóre zespoły czasami wrzucają takie rzeczy do swoich płyt (Sepultura miała na jednej płycie cały obrzęd indiański), ale nie kojarzę żadnych tytułów.
-
Szukam utworu, w którym pada zdanie "Rama rama ding dong". Albo jakieś podobne - wiecie, chodzi mi o jakikolwiek chórek mnichów tybetańskich albo coś, co przypomina ich śpiewy. Niekoniecznie przez cały utwór, starczy kilkanaście sekund. Znacie jakieś tego typu utwory?
-
Dzięki. Już włączam mój wehikuł czasu.
-
Idź lepiej do szkoły. Prawdziwej.
-
Już jutro Barca wraca po przerwie świątecznej, i chyba ostatni dzwonek, żeby zacząć pokazywać potęgę swojego dream teamu. Żeby chociaż ze dwie gwiazdy zagrały równocześnie na wysokim poziomie. Przeciwnikiem jest Mallorca, jeden z najefektowniejszych zespołów w tym sezonie - tanio na pewno skóry nie sprzedadzą, a jeśli Barca nie wygra, to strata do lidera będzie dramatyczna. Paradoksalnie, dobrym znakiem jest kontuzja Ronaldinho - tak się bowiem składa, że FCB ostatnio lepiej sobie radzi, kiedy Brazylijczyka nie ma w składzie. Frank Rijkaard powiedział przed spotkaniem: "Jeśli zagramy ładnie dla oka, to możemy nie zdobyć żadnej bramki. (...) Dobra gra nawet w przegranym meczu może sprawić satysfakcję". Sorry, ale to nie brzmi zbyt optymistycznie. Mam wrażenie, że ten facet niedługo pożegna się z klubem. Również w sobotę "mecz o trzecie miejsce", czyli Espanyol-Villareal. Oba te zespoły siedzą Barcelonie na karku i dyszą jej w ucho. Czy formę utrzyma Real? Najlepszy zawodnik wrogiej Saragossy, znany z mojej jedenastki sezonu Diego Milito, złapał czerwoną kartkę i nie zagra. W Madrycie wszyscy zdrowi. Raczej stawiam na 1.
-
Loty w Oceanic Airlines wznawiają działalność, czyli J.J. Abrams po raz kolejny pokazuje swoje popisowe umiejętności marketingowe: http://www.flyoceanicair.com/ Jeszcze niecały miesiąc.