-
Postów
23 343 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Dallas z obiema SUPERGWIAZDAMI znowu daje pokaz, zaczynając mecz od ostrego rąbania od Charlotte Hornets. Wygląda to wszystko jakby nie mieli MENTALU w ekipie niczym polska kadra. Słodka sprawa po tym, ile osób mnie w necie je'bało za to że wątpiłem że teraz będą 100 razy lepsi, bo przecież supergwiazdy zawsze wygrywają. Lakers zaraz po tym, o 21.30. Może zagra LeBron. Może Davis. Może... nie wiadomo kto zagra, ale Lakers wyglądają przyzwoicie, jednak na Zachodzie wszystko możliwe. Żadna ekipa 4-12 ani ostatnio masowo nie wygrywa, ani nie przegrywa. Najsłabiej to Dallas...
-
- 2 171 odpowiedzi
-
- 1
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
-
Mam już traumę jak widzę te dwie twarze i literki MVP, bo fani Hardena też latami tak truli du'pę (nadal trują!) o tę superważną dla nich nagrodę i każdy inny kto wygrywał był nieustannie je'bany w internecie przez cały sezon, czy to Giannis czy Curry itd., bo dla nich to było ważniejsze niż cokolwiek innego w sporcie koszykowym i mieli taką samą pasję do tej bliżej niezdefiniowanej nagrody. Harden też dostał, ale podobno za mało, powinien ze trzy co najmniej, więc nadal źle. Sixers dobry zespół i wskoczyli do trójki faworytów do tytułu regularną mocną grą w każdym aspekcie, ale też będę się cieszył, jeśli jak co roku przegrają. Z drugiej strony, fajnie by było zobaczyć przełamanie tekstów o tym że Harden zawodzi w playoffach, Embiid zawodzi w playoffach itd. Harden ma w sumie mocne widoki wskoczyć do pierwszej piątki All-NBA, bo na miejsce obok Doncicia jest wielu kandydatów którzy albo przegapili wiele meczów, albo mają średnie wyniki, albo jak DeAaron Fox nie są jakimiś największymi wirtuozami. Jak dla mnie, to Harden jest w tym momencie raczej dodatkiem do Embiida, niż drugim kołem zamachowym, ale nikt nie jest teraz w takim gazie, jak Sixers... Dallas odwoła się by anulować ostatnią część meczu z Warriors, a taka akcja się rzadko zdarza. I pewnie liga i tak po prostu odpowie "nie", ale akcja była przemistrzowska, zwłaszcza w meczu o taką stawkę. Piłka wyszła na aut, ostatni dotknął... chyba Looney? Sędziowie pokazali jednak na stronę Warriors. Potem pokazali szybko na stronę Dallas, bo ci dostali automatycznie czas (nie brali wcześniej a kwarta się kończyła). Zawodnicy obu ekip pomieszali te gesty i nawet zawodnicy Warriors mieli wąty, bo nie zczaili widząc ten gest, że dostali piłkę. SPIKER powiedział z głośników, że piłka dla Dallas. SĘDZIOWIE... dwóch poszło pod kosz Dallas, jeden jednak chyba też nie zczaił bo był na drugiej połowie. Czas się kończy, wracamy do gry i... Warriors 127-125 na wyjeździe po niesamowitej końcówce, dupa rzadko piecze po porażce aż tak.
-
Dosłownie poprzedni mecz z Lakers. Jest lekki spadeczek, zwłaszcza że Kyrie i Doncić obaj często nie grają, ale fani przekonują mnie, że to był oczywisty ruch, bo gorzej niż przed wymianą przecież już nie może być. Dalej jestem bardzo sceptyczny wobec tego co kultura NBA zrobiła z tą ekipą. No kurczę, mieli finał konferencji, świetną drugą połowę sezonu, pokonali Suns w wielkim stylu. I zarząd jakby czytał komenty w internecie bo uznał "ok, co za padaka, to donikąd nie zmierza, musimy to rozmontować ten skład szybciutko, bo kryzys". Teraz każdy dzień na Zachodzie będzie znaczący, bo w każdym meczu jedna ekipa musi przegrać. Jak popatrzyłem np. na terminarz Suns, którzy już opadli z formy, to prawie same silne ekipy do końca, no i nie wiem, czy bym stawiał zbyt mocno, że nawet oni nie spadną poniżej 6. miejsca... W najlepszej formie, co bardzo spodziewane, jest oczywiście Oklahoma, która rozwaliła ostatnio m.in. Jazz dwa razy, Clippers, Warriors, Suns i Pelicans. Co to jest za ekipa, ostatnio zaczął pojawiać się z ławki Dario Szarić (dłuuugo po tej wymianie zauważyłem, że Phoenix oddali im Szaricia za Bazleya, nie wiem po co to było obu ekipom, ale ok), który jest zazwyczaj jedynym zawodnikiem starszym niż 23 lata na parkiecie. Kurde co za sezon, każdy scenariusz jest tutaj wyobrażalny. Na dniach powinniśmy zobaczyć jak w końcu w Warriors pojawia się Gary Payton II, na razie dużym zwycięzcą tej wymiany jest Detroit, które pod wodzą Wisemana wskoczyło na pierwsze miejsce w wyścigu o Wembanyamę.
-
Nie ma to jak napisać dla dużej gazety w czwartek o 23:00 "jutro Nagelsmann pojawi się na spotkaniu z zarządem, by zostać poinformowanym o zwolnieniu". No coś mi mówi że już ta informacja dotarła do niego mdr.
-
Chinatown Detective Agency chyba najciekawsza gra z tych które znikają teraz, i do pyknięcia w dwa posiedzenia. Oczywiście beznadziejne recenzje są nie bez powodu. Gra jest zarąbiście pogmatwanym point-n-clickiem, w którym by rozwiązać zagadki trzeba samemu znaleźć w necie mnóstwo rzeczy z każdej dziedziny. Granie bez poradnika to będzie brnięcie przez cięzkie bagno. Gra jest "wyjątkowa", ale wiadomo że wyjątkowe gry budzą różne uczucia w ludziach.
-
Okej, postanowiłem jakoś spróbować przejść tę grę w końcu. Z paru powodów: - 15. rocznica premiery - ciągle widzę komentarze o nowych grach że gupie, że remake'i niedobre bo nie są dokładnie tym samym co gry sprzed 30 lat itd. Lost Odyssey to taka gra, która powinna się podobać tym ludziom, myślę. Zrobiono tylko bardziej szczegółowe modele i bardziej "realistyczne" piksele, nie zmieniając prawie nic w schemacie jRPG-a - Hironobu Sakaguchi skończył niedawno 60 lat. Kurde trochę powalona sprawa, że ludzie, którzy robili gry mając dwadzieścia parę lat, w które grałem jak były dość nowe, teraz mają jebane SZEŚĆDZIESIĄT LAT. Niedługo ludzie którzy robili nasze ulubione gry będą dosłownie nie żyć... a niedługo potem i my. Pierwsze wrażenie - faktycznie ufff. Losowe walki, statyczna kamera zmieniająca lokację co kilka sekund, loadingi, i tak dalej, całość jest jakby grać w mieszankę FF8 i Chrono Crossa z podbitą rozdziałką. Same walki nie są o dziwo najbardziej irytujące, tylko te strasznie długie ich otwarcia, jak kamera jeździ po postaciach. Oczywiście lepsze to niż po prostu loadingi, ale to z ich powodu losowe walki wydają się takim kijem w szprychy. Jednak, szczerze mówiąc... po paru godzinach zaczęło mi się całkiem dobrze grać. Gra ma pewną prostotę, której dzisiaj nie ma. Idziesz sobie do przodu i musisz najwyżej kilka okolicznych budynków obczaić, zainm pójdziesz dalej. Statyczna kamera pozwala na ładne ujęcia z ciekawych perspepktyw, które mają więcej własnego charakteru, niż wszystkie gry z taką samą perspektywą zza pleców i podobnymi lokacjami, jak współczesne. Są nawet fajne klasyczne zagrywki niemożliwe w 3D typu "przechodzisz za niewidoczną z tej strony ścianą". Za sprawą również wyrazistych motywów muzycznych, ogólnie te lokacje są po prostu bardziej wyjątkowe niż kolejne lasy, pustynie, śniegowe krainy itd. które wypełniają inne gry. System rozwoju postaci jest całkiem wciągający, w sumie jedyne co robimy to wybieramy skille, ale ciągle mamy jakieś nowe do nauki przez SP, mimo że zajmuje to tylko kilka walk, więc jest takie motywujące uczucie, że każda walka nam daje jakiś zauważalny postęp. I chociaż losowe walki są powolne, to tempo gry ogólnie jest całkiem wysokie, bez względu na epokę. Dzisiaj mamy walki w stylu action RPG, ale często trzeba tych przeciwników zaciukać naprawdę masę. Idziesz i rąbiesz i rąbiesz, i tak mijają godziny. W Lost Odyssey w ciągu całej lokacji stoczymy może 5, może 10, może 20 walk z paroma typami przeciwników na zmianę. Walk jest wręcz... za mało? Chciałoby się ponabijać wszystkie skille a tutaj po kilku pomieszczeniach już idziemy dalej. Oglądanie animacji nie jest tak nudne, jak mi się wydawało. Są całkiem ładne. Gry w których cały czas sterujemy nie mają tak dopracowanych animacji, które można szczegółowo podziwiać. Gra po przywyknięciu wygląda całkiem dobrze. Scenki są całkiem fajne, nie jest to niby Final Fantasy, ale przez te 15 lat wyszło tyle zachodniej drętwoty, że Lost Odyssey dobrze mi się ogląda, dialogi mają pewien polot. W Lost Odyssey, postaci w końcu wyglądają w grze tak, jak zawsze wyglądały na szkicach w materiałach promocyjnych dla Final Fantasy. Wszyscy wyglądają jak blada arystokracja, niemal jakby wcielić w 3D szkice Amano. Widoczne żyły na wielkich piersiach królowej to ewidentnie coś, o czym twórcy FF zawsze marzyli, ale nie mieli technologii. Na wiele sposobów, jest to faktycznie ostatni Fajnal tego typu i zwieńczenie kariery Sakaguchiego. No i muzyka. Wiadomo, że wspaniała. Gra jest jeszcze z tej epoki, że nie jest wypełniona cały czas gadaniem i mamy okazję słuchać wyrazistych, mocnych utworów na pierwszym planie. Jest ich tak wiele! Wypas! Gadanie jest tylko w bardziej wyreżyserowanych scenkach i to jest przyjemny wariant. Legendarny motyw z "mapy świata" na szczęście nie przygrywa tylko na niej. Nie udało mi się rozwiązać problemów z nieustannie znikającym dźwiękiem. Jest gorzej niż było oryginalnie na X360. Włączenie audio passthrough nic nie dało. Najjaśniejszą stroną gry są oczywiście Sny. Napisane po prostu jak dobre opowiadania, mają faktycznie ciekawy pomysł na zawiązanie akcji, głębokie i zgrabne budowanie psychologii postaci, wieloznaczne konflikty ludzkie, oraz mocne, rozwalające puenty. Po prostu są napisane jak literatura, czyli nieporównywalnie lepiej do tego jak pisane są gierki video. Siedzenie przed TV żeby czytać tekst jest trochę dziwne, ale w takich kilkuminutowych sesjach raczej relaksujące. W skrócie mówiąc, nastawiałem się głównie na krytykowanie gry, ale... bardzo dobrze się bawię? I szczerze mówiąc, chciało by się kolejną grę tego typu? Wysokobudżetowy ale klasyczny jRPG? ALE jestem świadom, że w turowych RPG-ach najlepsze zazwyczaj jest pierwsze kilka godzin, a gorzej z ciągnięciem tego przez sto, więc brnę dalej...
-
Lewandowski słuchał co o nim mówiliście. Kolejny przyzwoity mecz i piętka w stylu Kvaradony najlepszego zawodnika wracającej na tronik Barcelony w tym sezonie.
-
Stało się, Dortmund liderem. A zgadnijcie jaki mecz zaraz po przerwach reprezentacyjnych w sobotę. Nigdy nie było tak blisko? Było w 2019 roku. Wtedy Bayern nawet nie liderował wcześniej niż po 25 kolejkach, dopiero wdrapywał się w górę tabeli. Na początku kwietnia rozwalił Dortmund 5-0 i już prowadzenia nie oddał. I to chyba tyle, to był jedyny sezon przez ostatnie 10 lat, gdy Bayern nie był niezmiennym liderem przez ostatnie 10 kolejek. Nie wiem no, jak BVB w tym sezonie tego nie wyczaruje to pora coś myśleć o zamknięciu tej ligi i zaczęciu jakiejś nowej od zera może.
-
KRYZYS Nuggets i 5 porażek szybko sprawił, że ludzie w spokoju przerzucili się na Embiid MVP, co ponadto pozwala uniknąć zarzutów o rasizm w TV, więc wszyscy powinni być teraz zadowoleni. Nikt nie będzie jęczał i może pojawią się inne tematy na stronkach o NBA. Happy end. Nuggets nie wydają się specjalnie przejmować porażkami, bo playoffy i tak pewne, więc zostaje im tylko dograć sezon. Ponadto James Harden wskakuje w okolice 6.-9. miejsca w rankingach, co też było niedawno nie do pomyślenia. Brak All-Stara był IMO dziwny, bo Harden to nadal sama jakość w ofensywie, i jeden z głównych powodów, dla których Sixers wyglądają przyzwoicie także bez Embiida na parkiecie. Jednak wyniki mówią najwięcej. Oczywiście, także Melton, Tucker i Tobias Harris zaczęli w pełni realizować swoje role znacznie lepiej, niż na początku sezonu. W formie i teraz na drugim miejscu w lidze, Sixers stali się jednym z faworytów do tytułu. Jak daleko spadną Nuggets? Już zaraz mecz z Brooklyn Nets, którzy są dość ciency, ale dla Nuggets obecnie nikt nie jest zbyt cienki, żeby przegrać...
-
Bardzo ważny gol Sebastiana Szymańskiego w meczu Ajax-Feyenoord. Feyenoord odrobił, wygrał 3-2, i tak oto ma 6 punktów przewagi i wydaje się, że zapewnił sobie dzisiaj tytuł. Nie wydaje się możliwe, żeby po serii zwycięstw, Feyenoord teraz to zaprzepaścił mając łatwy terminarz do końca. Mimo rekordowego budżetu i supergwiazdorskiego składu, Ajax pada, i mamy dowód, że kasa to nie wszystko. Jeden z nielicznych tytułów Feyenoordu przez ostatnie dekady. Klub ten jest częścią "wielkiej trójki" trochę na wyrost, bo głównie jest po prostu "trójką". Tak więc taki triumf wiele znaczy, nawet jeśli bardziej o stosunkowym kryzysie Ajaxu, ale też o poziomie Feyenoordu, który po finale Ligi Konferencji teraz zaliczył niezły tydzień pokonując Szachtar 7-1 i teraz Ajax. Feyenoord to jeden z najmłodszych klubów w lidze, i w Europie, wystawiając typowo jedenastkę mającą średnio 23 lata. Najbardziej cenieni graczy to kapitan Orkan Kokcu (22) i słowacki stoper David Hancko (25), a za nimi prawy obrońca Geertruida (22) oraz Szymański (23). Graczem sezonu w lidze zostanie wybrany na pewno albo ktoś z nich, albo 19-letni Xavi Simons z PSV. Media w Holandii uważają jednak nadal, że Szymański prawie na pewno nie zostanie wykupiony przez Feyenoord z Moskwy, mimo że robi różnicę w ekipie. Opcja w umowie wypożyczenia to 10 mln euro. Jak na Eredivisie - kwota ogromna, Feyenoord nigdy tyle nie wydał. Niedawno jeden z ekspertów w Holandii powiedział: "to nie jest żaden specjalny zawodnik. Pasuje tylko do tej taktyki, ale od dawna nie gra nic specjalnego. Ja bym go nie wykupił nawet za 4 miliony". Szymański będzie pewnie szukał chętnego kupca z bogatszej ligi na lato.
-
LM co roku wygrywają największe marki, ale trudno nie trzymać kciuków, że Napoli to przełamie i to osiągnie. Futbolowo wyglądają jak faworyt, grają w tym sezonie niesamowicie, ich mecze praktycznie zawsze przy każdym wyniku są pokazem rock-n-rollowego przeboju. Nawet defensywni pomocnicy mogą puścić takie szalone akcje, że jesteś zaskoczony co się właśnie stało. Dawno nie było takiej ekipy w Europie. Jednak też ta drabinka sprawia, że jeśli nie wygrają całego LM, to i tak ludzie trochę na to machną ręką. Możliwe, że jeden mecz, finał LM, będzie różnicą między tym że Kvaradona dostaje Złotą Piłkę a że kończy na 28. miejscu hehe. Benfica też ładnie gra, zaskakujące odrodzenie ekipy pod wodzą trenera Schmidta. Też zrobili co mogli w grupie, mniej ale też niemało, przecież zagrali dość wyrównane mecze z PSG na remisy, i pokonali dwukrotnie Juventus. Futbolowo, też wydaje mi się, że przynajmniej z Interem są faworytami. Inter już nawet z Porto o włos się nie zesrał, cofnięty, cuda w ostatnich minutach, nic wielkiego nie grali. Szczerze to gdyby nie Onana to pewnie powinni być już poza burtą. No i niezły smaczek, że w wieku 30 lat życiową formę osiągnął Joao Mario, który zbiera tyle zachwytów w Portugalii w ostatnich miesiącach - po tym, jak jego hype'owany transfer do Interu był niewypałem. Już chciało się mówić: "okej, ten to swój szczyt miał w 2010 roku, na mistrzostwach młodzieżowych, potem głównie rozczarowanie", a tutaj taki rozkwit. Benfica nie tylko wygrywa mecz za meczem, ale też tak wysoko... Nie są tu przez przypadek. To Brugia była przez przypadek hehe.
-
W głównej części gry, lokacja jest bardziej otwarta i gra ma trochę więcej z przygodówki. Czasem trzeba się wrócić zakończyć jakiś wątek, rozjerzeć się dokładniej. Czasami gdy mamy na ekranie więcej używalnych obiektów, przypomina wyglądem Zeldę, styl jest bowiem całkiem ładny. Ale nie ma tu tak fajnego poruszania się, ani nawet trochę tak zmyślnej konstrukcji wzniesień i horyzontów, tak że mimo że lokacja nie jest wielka, to i tak często trudno się połapać, gdzie co jest. bo drzewa i wzniesienia wszystko zasłaniają. Ogólnie latanie po lokacji nie jest jakoś wciągające samo w sobie. Historia jest dość dobra. Zwiedzamy świat, który ma tajemniczą przeszłość i apokaliptyczną przyszłość. Operujemy głównie w świecie wspomnień. NIektóre sceny są bardzo ładne, scena z krowami na pewno lepsza niż z żyrafami w Last of Us. Mogę zrozumieć, czemu dla niektórych to będzie jedna z ich ulubionych gier. Chodzi o klimat, delikatną muzyczkę, tematykę. Jest tu trochę klimat Heaven's Vault, bo zbieramy informacje o właściwie zaginionej cywilizacji, która ma wręcz mityczny wymiar, a także Outer Wilds, mimo że gra jest dość prosta, to brak bardziej szczegółowej mapy ani dokładnie krok po kroku całej historii (nic genialnego, ale trochę zbieramy poszarpane wątki L O R E) ani "co mamy robić" pozwala jakoś o dziwo poczuć taką wolność od typowych gierkowych schematów. No i Firewatch, oczywiście. Ileż gierek Bez jakiegoś rozczarowania zakupem, ale też nie był to najważniejszy zakup roku, że tak powiem. Ponadto bez niedosytu tym, że gra trwa tylko kilka godzin.
-
Polska w tym sezonie w top 10 zdobywców punktów w rankingu UEFA. To jednak zaskakujące, że wystarczy jeden zespół który daleko zajdzie w Pucharku Konferencji, żeby to osiągnąć. Ot, nic co ktoś zauważy poza Polską, jeśli się nie interesuje. Rywale solidni, ale żaden z nich nie wyglądał na jakieś historyczne osiągnięcie nawet dla polskich klubów mdr. Nawet wyjście z grupy i 3-0 z Villarrealem brzmi dużo lepiej niż gdy się uwzględni że Villarreal wystawił kompletnie rezerwową jedenastkę i miał ten mecz gdzieś. No i ten fakt, że do całych rozgrywek "dostali się" dosłownie tak że przegrali 1-5 z Karabachem... To wszystko jakoś sprawia że nie czuć tego historycznego sukcesu tak mocno jak w rankingu UEFA. I co, i tak wystarczyło by grać co roku, żeby być na 10. miejscu w Europie? Kurde, brzmi łatwo. Fiorentina to też nie jakiś nieosiągalny szczebel. Klub, który dawno nie był wyżej niż to 8. miejsce w Serie A. Lech pokonał ją w pucharku UEFA nie tak dawno. Parma 20 lat temu była raczej mocniejsza na tle Europy, Lazio tym bardziej. Nie jest to jakiś rywal z niesamowitej półki Ale ostatni raz, gdy Fiorentina grała w europejskich pucharach, 6 lat temu, to oni pokonali Karabach 5-1...
-
Co za niespodzianka, Capcom kazał zdjąć wideo do premiery gry.
-
Mecze Hawks przed Beyem: o nie wchodzi ławka Hawks Mecze Hawks teraz: uff wchodzi ławka Hawks może coś będą trafiać Już to mówiłem ale Poole to jest taki kurde Wiseman no. Czy on gra z Curry'm czy wchodzi z ławki to efekt jest beznadziejny. To że on zagrał w tym sezonie najwięcej minut w tej ekipie właściwie samodzielnie tłumaczy wszystko co do wyników.
-
Tak patrzę na to jakie ekipy by były dodane, gdyby w ostatniej edycji dodać 16 ekip. Oczywiście przykładowo, bo nie ma jakiejś jednej tabeli i będzie pewnie kilka barażów (typu druga ekipa z Oceanii kontra SIÓDMA z Ameryki Północnej), ale te ekipy odpadły ostatnie. Macedonia Północna (no tak, pokonała Włochy), Szwecja, Ukraina, Nowa Zelandia, Nigeria, Egipt, Algieria, Mali, DR Kongo, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Irak, Oman, Peru, Kolumbia, Panama, Jamajka, Salwador. Na oko tak z może 800 milionów ludzi których kraj byłby na Mundialu, potencjalnie jakoś tam zainteresowanych. Niegranie na Mundialu kompletnie obniża poziom zainteresowania w większości krajów, kto był np. w Holandii czy Włoszech jak te ekipy nie grały to wie, że nagle z szajby mundialowej spada to na poziom ciekawostki dla fanatyków futbolu. Większość ludzi nie śledzi Mundialu dlatego że tam są mecze na najlepszym poziomie, których nigdzie indziej nie dostaniesz mdr. Tylko dlatego że nasi grają. Z tego względu raczej nie uważam, żeby rozszerzenie było w konflikcie z ideą imprezy. Szkoda że Indie i Chiny są tak cienkie, że nawet przy podwojeniu liczby uczestników z Azji ich szanse wyglądają marnie przy arabskich kraikach hehe. Ludzie zawsze narzekają na zmiany. LM jest niedobra bo co roku te same najlepsze ekipy, Superliga to w ogóle koszmar to byłyby tylko same najlepsze ekipy tylko grające ciągle ze sobą, a duży Mundial też niedobry bo z kolei "rozwodniony".
-
Musiałem ostatecznie kupić, bo 9 w Edge'u, bardzo mieszane recenzje, no i brak jakiejś nadzie na GamePassa przekonały mnie, że jak nie kupię, to nigdy się nie dowiem, czy gra jest dobra. A jako znany hejter że nic nie ma na PS5 muszę też grać we wszystko. Co prawda gra jest też na PS4 i jakoś nie sądzę, żeby mogła tam wiele tracić, ale okej, też sporo jeździmy na rowerku i to wykorzystuje nowego pada w spodziewany sposób. Kilka rzeczy na razie średnio mi pasi: - to jest gra wypełniona gadaniem, jeden z tych "symulatorów chodzenia" gdzie klikamy każdy interaktywny przedmiot i bohaterka natchnionym tonem nam opowiada kilka zdań opowieści z nim związanej. Jest też trochę scenek. Niestety te dialogi trzeba słuchać, nie wiem po co, bo gra w ogóle nie jest filmowa (twarze postaci też się nie ruszają itd.). W opisach, nie da się ich przewijać, zanim nie skończą ich czytać, a w scenkach z kolei da się przewijać, ale nie idą same i trzeba klikać X po każdej linijce. Wartość scenek jest czysto tekstowa rodem z pecetowej tradycji, ot wybieramy pytanie, którego nie słyszymy, i postać odpowiada. - rowerek to takie sobie narzędzie. W takiej grze jest nastawienie na to, żeby co chwila się rozglądać, podziwiać widoczki, czuć klimat (można przestawić kamerę w opcjach żeby nie wracał za plecy), robić zdjęcia, przeglądać te przedmioty budzące wspomnienia. Sęk w tym, że żeby to wszystko robić, trzeba zejść z rowerka. Ten jest nieco magiczny (chodzi gładko nawet gdy jedziemy po nierównościach w gęstej roślinności), ale to nadal rowerek - dużo czasu zajmuje nim ruszyć, dużo czasu zajmuje zejść, prowadzenie go jest dość męczące, jak go zostawisz to musisz do niego wrócić. Niezbyt mi to pasuje do gry opartej na rozglądaniu się dokoła. Oczywiście to nie open world, podział "ścieżka-miejsce gdzie jest jedna albo kilka interaktywnych rzeczy-ścieżka dalej" jest dość sztywny i jak na razie nie widzę żadnej wolności, jaka była w recenzjach, myślę że każdy będzie grał w tę grę tak samo (poza wyborami scenariuszowymi). Ogólnie, myślę, że jak ktoś pokocha tę grę, to za wykonanie, klimat i opowieść. Widziałem niejedną opinię, że gra jest podobno przepiękna, jakoś tego nie czuję chyba. Te jednosekundowe ujęcia na zwiastunach są bardzo starannie tak dobrane, żeby były najefektowniejszymi momentami w grze. Nie wiem, to ma bardziej klimat jakiejś francuskiej kreskówki niż wybitnej sztuki. Oczywiście dla niektórych pierwsze może być drugim.
-
No moje nadzieje w eliminację Man City były lekko przesadzone że tak powiem. Po serii meczów głównie bardzo średnich, Haaland dzisiaj pewnie znowu koronowany na najlepszego piłkarza ever. No dobra, 2 angielskie zespoły w ósemce to i tak rzadka gratka. W tym jeden który jest 10. w tabeli hehe.
-
Czyli ogólna opinia taka, że gierka bardzo urocza, piękna, z wyjątkowym pomysłem na sterowanie, wypełniona historią, z dobrym budżetem i duża, za to niesamowicie łatwa i ogólnie niewymagająca niczego, powtarzalna z czasem i dziecinna - może Platinum powinno to zrobić pod marką Okami, by przyciągnąć uwagę targetu. Czekam kto pierwszy nazwie ją "najlepszą Zeldą".
-
Właśnie nie wiem, kto to kupi, to wygląda na fajną gierkę w swoim gatunku i uroczo wykonaną, ale podpięcie tego pod markę BAYONETTY to jeden ze słabszych genialnych marketingowych pomysłów ostatnimi czasy. Niemniej po tym jak dobra okazała się Harvestella pomimo beznadziejnych recenzji, to trochę się zastanawiam, czy nie jestem targetem tej gry, mimo że niby powolna i prosta. Przy tej cenie to ciekawe, jak rozbudowana jest całość.
-
Trossard za Nketię to był ważny ruch, po tym już mnie to tak nie dziwi. Trossard jest wystarczająco dobry i chociaż pewnie po powrocie Jesusa siądzie na ławie, to wybranie trójki do ataku wygląda teraz na trudniejszy dylemat. U Casemiro rozwiązał się worek z czerwonymi kartkami hehe. Wyklinany po ostatnim meczu De Gea tym razem w sumie jedynym większym plusem dla United jak na razie.