Elden Ring (XSX)
Eldena zacząłem grać na premierę, a skończyłem dopiero 2 tygodnie temu po niespełna 100 godzinach gry. Czy jest to coś więcej niż kolejne Soulsy? Nie sądzę, dodanie konia i większej, otwartej mapy nie czyni z tego zupełnie nowej gry, a jedynie rozwinięcie formuły znanej od lat. Jestem Soulsowym weteranem, platynowałem Demon’s i Dark Souls, a jedynie nie skończyłem trójeczki bo trochę mnie format już zmęczył. Myślałem, że w Elden pójdzie równie łatwo ale jednak musiałem zmienić swoje przyzwyczajenia bo tutaj bossowie są szybcy i wściekli, jak w Bloodbornie i kilka walk sprawiło mi spore problemy. Gram tylko melee i nie przywołuję innych graczy online. Na pomoc przychodzą jednak summony offline. Sam świat jest ogromny, bossów jest kilkadziesiąt, jednak występuje tutaj recykling zarówno dungeonów jak i bossów. Elden Ring jest cudowny, ale po 100 godzinach i zdobyciu wszystkich osiągnięć cieszyłem się, że to już koniec i mogę odłożyć grę na półkę. Chętnie wrócę jak pojawi się jakiś dodatek.
Shredders (XSX)
Gra sportowa, trudno powiedzieć, ze skończyłem bo aktywności na mapie zostało sporo, ale zobaczyłem napisy końcowe więc traktuję jako „zaliczoną”. Jeśli ktoś zjadł zęby na Skate to ze Shredders będzie zadowolony, jeśli lubi też deskę bez kółek i obniży lekko standardy bo jest to wciąż gierka zrobiona przez małe studo i dostępna w passie na premierę. Model jazdy jest wyśmienity, muzyka zajebista, a cutscenki fabularne mocno cringowe, na szczescie można je pominąć. Polecam dla relaksu.
Resident Evil 4 HD (XSX)
Pod wpływem zapowiedzi remaku powróciłem do czwóreczki po raz enty, tym razem na konsoli Microsoftu. Co tu dużo mówić, gra jest nadal miodna tak samo jak na premierę. Od lat ją speedrunuje i skipuje filmiki, tym razem chciałem obejrzeć całość no ale nie wytrzymałem festiwalu żenady i od połowy pomijałem. Gameplay nadal zajebisty ale etapy z udziałem Ashley i jazda buldożerem to niezły cringe, jestem pewien, że w remake to pominą. Celowałem we wszystkie achievementy, ale zdobycie wszystkich kapsli na strzelnicy to nie zły hardkor.
Mafia: Definitive Edition (PS4)
Oryginał to jedna z gier żyćka, ledwo chodziła na moim komputerze do nauki, ale grało się w to namiętnie. Na zakup remaku na Xboxa czaiłem się od dawna, ale w końcu ograłem ją na bazowym PS4 dzięki dobrodziejstwu nowego Plusa. Nie zawiodłem się, grało się tak dobrze jak za dzieciaka. Chłopaki nie poszli na łatwiznę i pięknie odwzorowali Lost Heaven na nowym silniku, na nowo wyrezyserowali scenki i dodali kilka nowości. Mafię ogrywałem oczywiście na poziomie trudności Klasycznym, gdzie żyćko się nie odnawia a ginie się od dwóch strzałów. No i ten wyścig, wciąż najtrudniejsza misja w grze. Na minus tyko dwie stacje radiowe, pamiętam, że w oryginale muzyki było więcej. Będę platynował, tylko ilość znajdziek trochę przytłacza.
Ape Escape (PS4)
Klasyczek, który wciaż smakuje tak samo. Emulacja klasyków z Plusa nie jest idealna, chwilę wcześniej zacząłem ją na Duckstation i niestety downgorad grafiki względem emulatora jest przeogromny. Ape Escape wyznaczało swego czasu nowe standardy wprowadzając sterowanie dwoma gałami, mechanizm ten sprawia frajdę nawet dzisiaj. Splatynowałem z przyjemnością.