Yakuza: Like a Dragon (XSX)
Zajęło mi to prawie pół roku, ale skończyłem po sylwestrze. Trudna to była przeprawa, były momenty przyjemne, ale i uporczywe walki z bossem, na które rozwiązaniem było grindowanie leveli przez wiele godzin. Nie lubię jRPG, zazwyczaj porzucam każdy tytuł po godzinie przez infantylną stylistkę i bicie żelków chłopcami z anime, a tutaj w końcu dostałem jRPG zupełnie inne i to mi przypadło do gustu. Poza zmianą rozgrywki dostajemy to samo co w innych Yakuzach - pokręcone postaci, zwariowane sidequesty i mnóstwo pobocznych aktywności ze zbieraniem puszek w stylu Pacmana (<3) albo Dragon Kartem czyli wariacją nt. Mario Kart.
No zajebista gra, przejście zajęło mi trochę ponad 60 godzin.
Uncharted: Lost Legacy (PS4)
Kupiłem dawno temu i nadszedł czas by się zabrać za zwieńczenie serii. Nie ma Natana, za to duet wystrzałowych babeczek, sporo jazdy samochodem, eksploracji i zagadek. Grało się przyjemnie, ale formuła killroomów i "o nie, zły antagonista już nas wyprzedził!" już trochę wymęczona. Bawiłem się dobrze, ale czas na nowości w tym gatunku. Na plus oczywiście grafika, modele i animacja postaci, które są wciąż absolutnym top pomimo ogrywania tego na zwykłej Plejce 4.
Firewatch
Skończyłem ją w okolicach premiery, ale mój stary lapek średnio radzi sobie z grami na Unity, więc jak już wpadła do passa to odświeżyłem sobie ten tytuł. Przyjemna przechadzka po lesie i górach była miłą odskocznią od strzelanin i wybuchów.