Ja powiem tylko dwie rzeczy w kontekście MGS4:
1) Popatrzcie sobie na średnie not dla tej części sagi oraz wyniki sprzedaży.
2) Modne jest czepianie się kiczowatych motywów, w jakie wchodził tu Kojima (Johnny, Mr & Ms Smith, małpka, ślub...). Tylko że częścią, w której takich przegiętych i infantylnych momentów jest najwięcej, jest tak gloryfikowane przez was MGS3 . Totalnie przegięty młody Ocelot, Cobra Unit to komedianci z pobliskiego cyrku, a sposób eksponowania piersi i ust EVY każe sądzić, że gra mogła być robiona pod 12-latków.
Nie warto zatem czepiać się poszczególnych elementów, tylko brać cały inwentarz. A jeśli ktoś jest uczulony na MGS-owe głupoty, to jedyne części od nich wolne (lub prawie wolne), to MGS: Peace Walker i MGS1. Zresztą, są to części najlepsze.