jak sanchez w gta to tylko na bezdrożach i górach w San Andreas i V, nieskrępowany żadnym osranym ruchem ulicznym.
także dzięki gta mam największy fetysz muzyczno growo. w trójkę potrafiłem grać miesiącami po ukończeniu głównego wątku dla posłuchania sobie własnych mp3 podczas jazdy. to samo miałem z pecetowym vice city, a od czasu San Andreas bawię się z serią na konsoli. brak własnego custom tracka to jedyne czego żałuje na pc, zwłaszcza patrząc na takie gta v remastered, czy ostatniego metala.
drugi fetysz dotyczy jazdy konnej. kocham ten element począwszy od sotca, po rdr, krótki epizod w u3 i tlou, a na ostatniej grze Kojimy kończąc.
coś czuje że rozwalanie z rpg pojazdów pancernych na grzbiecie pędzącego konia w mgs v stanie się moim nowym fetyszem.