Drugi metal miał taki problem że po industrialnym settingu jedynki ludzie mieli ochotę na coś świeżego. Zresztą nawet jak przypomnimy sobie śnieżne levele, chłód bijacy z lokacji, krótką sekwnecję w jaskini, czy lekko zadrzewione - tereny walki z Wolf oferowały dużo większą różnorodność niż dwójka (czy S3 wymagał takiego nieszczęsnego doboru lokacji?).
Pamiętam do dziś lekko zawiedzioną postawę Myszaka (żeby nie było w swoim czasie obaj ocenialiśmy SoL na 9-/10) powtórką z rozrywki w gorszym wydaniu; Tanker był świetny. Zacinający deszcz i para robiły swoje +10 do klimatu. A później pojawiła się sekcja na Plancie z jednokolorowymi lokacjami i co gorsze sterylnymi lokacjami (gurwa to naprawdę był taki problem dodać niewykończone pomieszczenia i jakiś wewnętrzny "ogród"?).
W jego recenzji pojawiła się refleksja o przemykaniu Solidem po tafli zamarzniętego jeziora, ostrzeliwania się z MP5A5 pośrodku lasku brzóz, unikania bagien. Innymi słowy otwarcie się na tereny nie industrialne i nie urbanistyczne. Tereny która dała nam dopiero Trójka, co nie przeszkodziło jej jednak przemycić i pierwotnych lokacji.
Anyway Solidus w dwójce to świetna postać. IMO może nawet lepsza od The Boss i przemodelowanego, młodego Ocelota, a już na pewno bardziej złożona od Volgina. Vamp jest groteskowy, ale po Mantisie i Ravenie ma pełne prawo funkcjonować w tym uniwersum. Heh nawet Fortune, ale jej nie miła dla oka aparycja działała odrzucająco (czy platynowa murzynka która nie może umrzeć naprawdę potrzebowała wyglądu transa?), no a Fatman to (pipi) obesrane dla potrzeb S3, które można było zastąpić kimkolwiek innym.
Bo to była GOTG stylistyka i pierwsze spotkanie również.