Najlepszy ficzer w historii serii to materie z FF7 (pamiętacie kopiowanie materii z summonami?). Do dziś marzy mi się ich powrót, wraz z osobnymi arenami, turowym systemem walki i postaciami stojącymi na swoich pozycjach.
Jedyną nowością winni być przeciwnicy widoczni na mapce świata/ dungeonach wzorem NNK, bo trafianie na walki z dupy bywało irytujące. Kolejnym błędem jest brak postaci męskich, nie wyglądających jak Bishoneni (ponownie Cid i Barret VII, Steiner z IX, czy Auron z X), oraz zwierząt pokroju Reda, czy Wakki.