Tytus Andronikus
Dla tradycjonalistów ten film będzie ciężki do przełknięcia, ponieważ akcję przeniesiono na początek XX wieku, a w zasadzie wymieszano w nim antyk, lata 30' XX wieku i częściowo 90', ale gdy już się z tym pogodzi, efekt staje się naprawdę niezły.
Mamy więc starożytny Rzym i legionistów wjeżdżających na arenę Koloseum na stalowych rumakach z pod znaku Harley Davidson. Tłum antycznych Rzymian słuchających władcy, i jego samego, przemawiającego do nich w ubiorze rodem z hitlerowskich Niemiec, przy użyciu ówczesnych mikrofonów. Automaty arcade z lat 90' i niggasa, regularnie przebijającego czwartą ścianę, przemawiając bezwstydnie do widza. A wszystko to recytowane słowo w słowo z dzieła Wiliama Szekspira, podlane mnóstwem ludzkiego skurwysyństwa, chciwości, intryg, gore, plus Anthony Hopkins'a, znowu jedzącego
W całym tym pjerdolniku znalazło się pewne makabryczne, a jednocześnie rozbrajające ujęcie nad jeziorem , które obejrzane 15 lat temu za guvniarza wryło mi się w czaszkę tak mocno, że grzechem było by choćby napomknięcie o niej w spoilerze, a co dopiero uzupełnienie go samym jotpegjem.
Pomimo odświeżania po przeszło 10 latach nadal mój nieskromny Top 10 najlepszych filmów ever.
/10