-
Postów
6 558 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
6
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez nobody
-
Ale na pewno też nie pomaga... w budowaniu suspensu. Mów co uważasz Zwyrol, ale Ja polubiłem RE4 nie z powodu wesołych zabaw ze stadami wieśniaków przy akompaniamencie ostrzałów z zaprzyjaźnionego pilota śmigłowca, ale przede wszystkim przez ten wspaniały klimat wyobcowania, osaczenia i izolacji rodem z powieści Lovercrofta, kiedy już wreszcie zostajemy odcięci od centrali. Wbrew pozorom RE4 nie zerwał jeszcze ze starymi częściami: Wioska - za scenę z obroną chaty rodem z "Nocy..." G. Romero, Chainsaw Ganado i Bella Sisters Zamek - za ślepe Garradory, robale z kamuflażem optycznym a'la Predator, wilki w ogrodzie i Verdugo; sługę Salazara Wyspa - za Regeneratory, Iron Maideny i kreaturę "U3" w kopalni. W tych momentach autentycznie czułem napięcie, zaszczucie, a czasem nawet podskoczyłem ze strachu. Poza tym obecność partnera automatycznie wymusza: - totalne spłycenie zagadek logicznych i elementów eksploracji - bo przecież drugi gracz zamiast myśleć i kojarzyć fakty będzie wolał sobie postrzelać. - nagromadzenie nieprzyzwoicie dużej jak na standardy dobrego survival horroru ilości potyczek, które sprawia że nawet najbardziej przerażająco zaprojektowana kreatura przestaje straszyć, jeśli mamy z nią do czynienia raz na 5-10 minut i to w ilościach hurtowych.
-
Przyznam że po obczajeniu demka Leona, targnęło mną to uczucie: "Cholera nawet fajne to To nawet , może jednak warto kupić...". Na szczęście po obadaniu pozostałych dwóch i przyjrzeniu się kwestiom technicznym i designerskim story Leona (wliczam to samo zachowanie zombie i postaci), powstrzymałem konie. I dobrze, bo Latający Cyrk Derka Simmonsa wymierzyłby mi chyba zabójczego klapsa na koniec. Mam takie wrażenie że od kiedy Mikami nie czuwa nad tą marką, w studiu budzą się potwory. Gulp. Cóż może przynajmniej w kwestii designu uda się nawrócić te serię na lepszą ścieżkę. Inna sprawa to oczywisty wybór, czy chcemy grać sami bez zadnego dodatkowego bota, czy z partnerem - żywym lub w formie SI. Tak przynajmniej sprawę te zamierzają rozwiązać chłopaki od Dead Space3 i to chyba najpiękniejszy możliwy do pogodzenia scenariusz dla "obydwu stron konfliktu".
-
Bo RE6 powinien wyglądać właśnie Tak: Leon: http://www.youtube.com/watch?v=7t1jpGSBr3U&feature=relmfu - bez żadnego bota, dzięki czemu przeciwnicy mogli by się pojawiać nawet na 5-7 minut. Powracają zagadki rodem z RE1-3 i CV. Wraca zaszczucie, suspens i "jump scenki". Przede wszystkim brak upłycającego wszystko partnera. Chris: http://www.youtube.com/watch?v=5mkHgcFrkCA - być w ^takim odziale; bronic barykad na ulicach, ratować cywili ukrywających się przed zombie w pokoju dla vipów wewnątrz jednego z drapaczy chmur, barykadować się wewnątrz komisariatu policji i czekać na śmigłowce. Jake: http://www.youtube.com/watch?v=w4C95mvMVLI - uncharted'owy feeling pościgów i ucieczek, żadne tam bzdurne Javo, a zwyczajni najemnicy Neo Umbrelii + obowiązkowy występ paru B.O.W. Gra miałaby mnie i 3/4 makontentów jak swego czasu RE4. Trudno, może za 3 lata...
-
Szkopuł w tym że Ja na prawdę miałem Takie odczucia. Innymi słowy, prócz oczywistej złośliwości - dobitnie wyraziłem co myślę o tego typu pomysłach. Nie ulega wątpliwości że jeżeli seria sprzeda się t.j. oczekiwano, Capcom gdzieś będzie miał opinię "starszych fanów". Otrzymamy powtórkę z rozrywki, gdzie co najmniej 50-60% gry będzie polegać na militarno przygodowej akcji w stylu Uncharted, COD, Gearsów itp. Na osłodę dla starych fanów jedna z kampanii (być może ta "główna") skupiona zostanie na survival action.
-
Moja początkowa reakcja: :rofl2: Edit: Sorry za lekki offtop ale znalazłem dzisiaj genialne rozwiązanie dla następnej części RE: http://www.youtube.com/watch?v=iO-a4aGeyjY&feature=g-vrec
-
Chodzi właśnie o to, że oni tego nie chcą. Po samych zwiastunach widać, że twórcy tego filmu obrali najłatwiejszą ścieżkę - jak najwięcej rozwałki i akcji. Wzięli ciekawe środowisko, intrygujących wrogów i na tym koniec. Musimy pogodzić się z myślą, że nigdy nie doczekamy się prawdziwie godnej ekranizacji Silent Hill 2. Jedyna możliwość, to zatrudnienie jakiegoś reżysera z głową, obcięcie budżetu (żeby szli w pomysły, a nie w nadmierne efekciarstwo), skupienie się na bohaterach, wrogowie ograniczeni do minimum (przypomina mi się za(pipi)ista scena z małymi potworkami z filmowego SH1). No to żeśmy sobie odpowiedzieli dlaczego. Stare SH wzorowało się nie rzadko na gigantach gatunku z pod znaku: - Zagubiona Autostrada - Milczenie Owiec - Lśnienie - Dziewiąta Sesja - Siedem - Drabina Jakubowa Czyli na dziełach klasy A i to twórców nie w kij dmuchał. Trudno osiągnąć choć połowę takiego poziomu mając do dyspozycji reżyserów chyba z jakieś ulicznej łapanki.
-
Ja tego nie ogarniam. Amerykańce biorą dobry, orientalny tytuł (świeże, psychodeliczne spojrzenie na mitologię chrześcijańską w wykonaniu nie-chrześcijańskiej kultury, to był właśnie strzał w dziesiątkę w przypadku growych SH1-3) i przekabacają po swojemu na bardziej dosadny, łatwiejszy w odbiorze dla dzieciaków z hamburgerami zamiast mózgu bo... niby lepiej się wtedy sprzeda? O.o Jak oni jeszcze chcą upychać tą głębię w 1,5h?? Przecież to niszczy całą magią do k... n....! Ps Pierwszy SH to tytuł na 7-/10 i chyba najlepsza adaptacja gier w ogóle. Tuż zanim pierwsze Mortal Kombat i Resident Evil.
-
Poszperałem i znalazłem coś takiego: Are you ready for El Gigante in HD? He’s coming to PlayStation 3 and Xbox 360. Resident Evil: Revival Selection, a retail package with remastered versions of Resident Evil 4 and Resident Evil: Code Veronica X, is slated for release on September 8 in Japan. Read more at http://www.siliconer...y6Se8GuIyawl.99 According to reports from Famitsu, Resident Evil: Revival Selection will be a two disc title on Xbox 360. The PlayStation 3 edition is on one Blu-ray. First run copies of the PS3 release will include a product code for a digital version of the Resident Evil archives special edition. This has over 100 pages of information from the Biohazard archives and Biohazard archives II books. Resident Evil: Revival Selection will retail for 4,490 yen ($56). Capcom confirmed both games for North America, but Resident Evil 4 and Resident Evil: Code Veronica X are digital downloads here. Read more at http://www.siliconer...6Se8GuIyawl.99 Innymi słowy kto chce go dostać na BD, ten niech lepiej pomyśli tylko o wersji japońskiej wraz z RE:CV w zestawie. ;/
-
Wait, what?! BD znaczy blue ray disc? Myślałem że wyszedł tylko na pss. O.o
-
Kupiłbym gdyby była za max - 30 zł. 54 to jednak ciut za drogo jak na kieszeń przeciętnego Polaka. A szkoda bo lubię takie growe dzieła sztuki. Dla przykładu Przepiękne Okami za nie wiele wyższą cenę, to doświadczenie na ponad 60h. ;>
-
Od czwórki to właśnie Leon jest badassem, który niszczy bossów samym nożem. Trudno żeby Kennedy nadal wyglądał identycznie jak w Raccoon to był zwykły młokos pierwszy dzień na służbie. Lata minęły i rozwinął się do residentowego terminatora. Ale mi tam tylko chodziło o kolor włosów i uczesanie. No w RE6 przynajmniej dostał zarost i wizualnie wypoważniał jak Dante w DMC4 @ Gary: I nie był rudy lecz szatynem
-
Blah, gdyby największym grzechem ostatnich odsłon miała byc jakośc voice acting'u, to byłby ogień w szopie harcerzy. Zresztą, to chyba mało uczciwe porównywać fabularny kicz wysokobudżetowych produkcji (jak RE4&5) z jakością dialogów niskobudżetowych tytułów tworzonych z autentycznej pasji twórców. >.> Noc... G. Romero z 68' też miała kieprawe dialogi.
-
Ech właśnie. Tu już nawet nie chodzi o samą spójność w gameplayu, ale kompletne burzenie immersji z tym tytułem poprzez takie "szczególiki". Obczajając całe 1h walkthrough'i z RE6 na YT, czy zagrywając się u znajomego w kampanię Leona czułem się jak dorosły facet w tandetnym domu strachu, gdzie większość atrakcji razi plastikowym wykonaniem na kilometr. Dziwne, bo jakoś grając w Dead Space 1 i 2, sam, w nocy i ze słuchawkami na uszach, czy dobrym 5.1 miałem miejscami "ciary" i poczucie zaszczucia (oczywiście od poziomu Survival wzwyż), heh nawet zdarzyło się kilka razy podskoczyć ze strachu. Tak btw; na ps3 site pojawił się jakiś czas temu taki oto temat: Waszym zdaniem: Jakich zmian potrzebuję seria Resident Evil? http://www.ps3site.p...ent-evil/129052 Dobrych pomysłów i wypowiedzi jest tutaj całe mnóstwo. Nieskromnie dodam że za swój udział trafił mi się tam upominek w postaci jednego z 3 egzemplarzy PS Extrima.
-
Nie dało się lepiej you say... 1. Dlaczego żywe trupy, ludzcy nosiciele ożywiającego zwłoki wirusa działajcego poprzez częściową re-aktywację mózgu odpowiedzialną jedynie za poruszanie się i potrzebę zaspokajania głodu martwej osoby potrafią nadal chodzić, wyć i atakować - nawet po utracie blisko 70% mózgu po pierwszym celnym headshocie??? Ba! Wciąż umieją przy tym posługiwać się prymitywnymi narzędziami. (jak np. Naczelne) 2. Dlaczego te same; inteligentniejsze zdawałoby się od swoich psx-owych praprzodków paskudy zachowują się miejscami jak totalne niedorozwoje nie robiąc absolutnie NIC kiedy biegamy sobie wokół nich (na odległość poklepania po ramieniu) przez dobre kilkanaście sekund? (Pamiętacie co się zawsze działo kiedy próbując ominąć zombiaka w RE2, CV, czy nawet remejku znaleźliśmy się na moment na odległość poniżej 50 cm?) 3. Dlaczego twórcy gry starają się przekonać gracza że wieloletni doświadczony agent ma automatycznie zamieniać w jakiegoś (pipi)ego nadczłowieka, nic nie robiącego sobie z otaczającego go zagrożenia, rozdającego dzielnie na lewo i prawo high kicki i wrestlingowe rzuty na krwiożerczych bestiach, które przez ponad pół wieku kina nauczyły by trzymać się z od nich z daleka??? Wiecie co najbardziej przerażało mnie w epidemii zombie jako gówniarza? Świadomosć że choc jedno ugryzienie, nawet zadrapanie wystarczy do przemiany w jedno z tych monstów. Te sympatyczną fobię zapoczątkował u mnie GENIALNY Swit Żywych Trupów z 78’ G. Romero na TVP1 w latach 90’, a ostatnią przepięknie odświeżył wyśmienity Walking Dead, gdy przeżywam losy poszczególnych bohaterów. W RE nigdy nie musieliśmy się o to obawiać, a jednak wciąż pozostała nam ta świadomość nieuchronnego utracenia części zdrowia, które wymuszało na nas żmudne przeszukiwanie wszystkich pomieszczeń/ szafek w poszukiwaniu medykamentów. Tymczasem w RE6 Capcom odpie*dala nam akcje pokroju kopniaków z pół obrotu (najgłupszej rzeczy jakiej nie wykonalibyśmy w żadnej akcji 1v1 w realu na ulicy) i rzucania się przed Hordą na glebę z gnatem lub głową truposza w łapach. Survival i poczucie zaszczucia pełną gębą po prostu. Dalej: 4. Dlaczego twórcy zmuszają nas do takich kosmicznych kretynizmów jak konieczność odczekania zanim ciało zamieni się w zombie i nie wstanie by nam w(pipi)ić? Czy nerwowe rozwazania; Strzelić im wszystkim w łeb, na wypadek gdyby mieli powstać, czy może lepieć zachować ten magazynek do Beretty na później to za dużo o co proszę od 3 już generacji konsol Sony? A przecież podobny dylemat mieliśmy już przy okazji rimejku RE1 na GameCube gdzie wciąż martwiliśmy się czy warto lub wystarczy nam paliwa do podpalenia zwłok zanim te przemienią się w Crismon Head. 5. Dlaczego zombie które maja budzić przynajmniej jako takie napięcie zwyczajnie wywołują facepalma potykajac się o własne nogi? 6. Dlaczego zamiast po prostu wyć preferują durne „miuczenie” Ktoś serio ma ciary grając na tych cmentarnych etapach? Mówię o czymś takim: No i najlepsze; 7. Dlaczego do k…y n….y ten pie....y obdarty ze skóry zombiak w katakumbach (któremu na oko mózg wysechł już z 50 lat temu) kręci tą korbą? + biega z zapalonym dynamitem, szablą, czy inną pochodnią. Normalnie (pipi)a Evil Dead 4 – z tym że tam było to uzasadnione; zombie jako pomioty Szatana. Do pełni szczęscia brakowało mi jeszcze tylko rzucanych przezeń złowieszczych tekstów typu: „Zjem Twój Móóózg”, „Chodź świeżaczku. Dołączysz do krainy Ciemności…” Pytam w sumie całkiem serio, bo skoro ktoś tu łyka takie coś, to powinien także także kupić zombie prowadzące auta i strzelające z AK47. Później dochodzą jeszcze głupio śmiejące się potworki w samolocie, bieganie z „rąsią” z rodziny Adamsów po targu mięsnym, która „odzieliła” się od swojego właściciela. I facet który zamienia się m.in. w dinozaura…. Pie*dolonego Dinozaura! A to wszystko w "poważnym, hollywódzkim" tytule zaczynającym się niczym hitchcockowkie trzęsienie ziemii w postaci śmierci prezydenta USA. Teraz naprawdę skrótem: Chris (i w sumie też też Jake) kojarzy się z Codem, NIE ze względu na komondosów, a najbardziej ch*jowym znakiem naszych czasów, czyli jechaniu na tej marce – co zreszta przyznał sam Capcom przed premierą. (Wiesz chodzi o te wszystkie wymiany ognia, podkładanie bomb, odbijanie cywili z rąk (macek?) terrorystów itp.) Wspominając wcześniej O Jaavo napisałeś że japoński desing monstrów w sumie zawsze był „dziwny”. Serio, chcesz sobie może zestawić „strusie”, „jaszczurki w 30 sekund” i pajęczaki z uzi z takimi chociażby Lickerami, Hunterami, Regeneratorami, czy nawet większością mutacji z RE4? Tu nie ma co usprawiedliwiać, bo to intelektualno-designerska spie*dolina. Nic poza tym. I dobrze że ludzie po nich jadą. Ludzie oczekiwali krótkich, acz sprawiających że nie raz autentycznie podskoczyliśmy ze strachu/ zaskoczenia momentów jak: rozbijające szybę okna kruki czy dobermany wpadające do pokoju, ręce łapiące nas znienacka przez szczeliny w zabarykadowanym oknie, w miejscu gdzie od dobrych 7 minut nie widzieliśmy żadnych przeciwników podczas 3 krotnego przechodzenia tym samym korytarzem, Mr. X rozbijającego ścianę przed naszą twarzą tuż po tym jak zdawało by się kolejny raz go ogłuszyliśmy. Obawy o to co wyskoczy zaraz za rogiem lub drzwiami. Tego. Nie Uncharted of EvilField przez blisko 70% gry. Czołganie się na tyłku i strzelanie równocześnie to rzeczy jak najbardziej na plus, ale chyba kurna nie z Magnumem, karabinem szturmowym Scar, czy shotgunem w tył lub przód równocześnie. Podobnie jak wślizg i strzał alternatywny z takiego… karabinu snajperskiego. Technicznie także nie jest świetnie. Tylko średnio-dobrze. Właśnie dlatego że gra cierpi na zbyt duży dynamizm. Dlatego tekstury czasem nie domagają a kamera wariuję. Porównaj sobie wykonanie Lost in Nightmare w takim „statycznym” RE5 czy nawet Dead Space 1&2, a sam zobaczysz. Ta ostatnia pozycja wciąż zabija wykonaniem, a jest dużo bardziej dynamiczniejsza od RE5. Ta pozycja to Dobra, miejscami Bardzo Dobra Gra, ale paściarski Resident Evil.
-
Może. W kwestii "fremejtu" i jakości tekstur. Zwłaszcza na ps3 ;/ Dotychczasowy gameplay jest wyswietlany na mocnym piecu. To fakt. Grafa BS1 i 2 wciąż może się podobać, ale tamte gry nigdy nie były tak widowiskowe, a przez to nie miały za bardzo gdzie ucierpieć. Nie chcę psioczyć, ale animacja postaci i przeciwników wygląda o wiele lepiej, lokacje rozleglejsze. Czy obecna generacja to pociągnie przynajmniej w 90% z tego co dane nam było dotąd zobaczyć? Wątpię. ;/ Może gdyby tytuł robił 1st Party Team od Sony byłbym spokojniejszy. Co jak co kupie pewnikiem. Konsole potrzebują takich tytułów jak właśnie BS1 i Infinite, Deus Ex, Dishonored, The Last Guardian, czy Cathrine i Beyond 2 Souls. Szczególnie dziś w czasach odmóżdzaczy w postaci wszelkich Codów, BFildów, czy innych Residentów.
-
BioShock Infinite - ale także i BioShock1, Dishonored, Dues Ex, Journey, Beyond 2 Souls. Trochę mniej ale jednak Portal 1&2, Heavy Rain, The Last Of Us i MGS: Ground Zero. Tej "Nadziei" jest jednak całkiem nie mało ostatnimi laty;)
-
Tak dla jasności z Leona zrobili emo lalusia dopiero przy okazji 'czwórki". Wcześniej nie był nawet blondynem. LMAO Generalnie sporo rzeczy spier...li od czasów "oldskulowych" residentów.
-
Bo jak Japońce przysiądą trochę dłużej to potrafią wyczarować nam takiego Nemesisa, Regeneratorów, The Boss, Ravena lub innego Psycho Mantisa. W innym wypadku dostaniemy T-Rexa bez skóry zamieniającego się w człowieka czy grubasa na rolkach.
-
W walce z Krauserem niestety najbardziej w całej grze dawała w kość nie możność poruszania podczas celowania. Ostatni etap wyglądał przez to jak stój-strzelaj-unik w postaci QTE i tak aż do zgonu. Co do Verdugo; pamiętam jak raz po przyjęciu dłuższej serii z TMP na pysk na moment złapał się za niego z bólu po czym autentycznie pogroził Leonowi palcem. Z U3 jest chyba największe napięcie; stwór atakuję z sufitu nad kilkoma wiszącym zamkniętymi platformami, a co najgorsze nigdy nie możemy być pewni kiedy zeskoczy nam tuż przed twarzą lub za plecami, do tego dochodzi niestandardowo krótki czas odmierzający upadek platformy, a to dopiero runda pierwsza... MISTRZOSTWO. Ilekroć słyszę/czytam w recenzjach że RE6 ma "najlepszy design monstrów w serii" krew mnie zalewa jak słabą ludzie mają pamięć, lub zwyczajnie nie wiedzą co mówią.
-
Faktycznie Nosferatu dawał radę nieprzeciętnie, ale moim zdaniem powyżsi Verdugo i U3 mieli w "czwórce" jednak znacznie lepsze walki i prezencję niż Krauser. Odświeżyłem sobie ich dosłownie wczoraj i wciąż dają ten mocarny suspens oraz poczucie respektu (szczególnie przed Verdugo) :3
-
Na tej liście brakuje mi: Dużo lepsi od Weskera z "piątki", popierdółki z Revelations, czy tej podróbki trola jaskiniowego z LOTR
-
Nie umarł, przynajmniej jeszcze nie w "czwórce", a zmienił się w wielu miejscach na lepsze bądź gorsze. Ludzie jakoś zapominają że w starych resach też mogliśmy siać pożogą z RPG, minigunem lub chociażby M4A1 z infinite ammo. Wykręcać czasówki (to nie w RE4 a RE3 zadebiutował tryb o nazwie "Marcineries" na czas) W RE4 grałem jako 19 latek i fan RE2&3, SH1-2 a pomimo to nie zabrakło mi w nim momentów gdzie autentycznie podskoczyłem ze strachu t.j. tuż po walce z El Giante, gdy byłem przekonany że ten spokojnie stojący wilk przy kościele to ten sam psiak, które pomógł mi wcześniej w walce. he he Nie brak było mi także uczucia suspensu z cyklu; "coś tam biega w pobliżu/ cholera co jest za tymi drzwiami/ lepiej żebym tym razem nie chybił, bo po mnie" za sprawą np. świetnych Regeneratorów, oraz momentów autentycznej paniki jak np. w kopalni kiedy odmierzający czas upadku kolejnej zamkniętej platformy uprzyjemniał mi ten bydlak: czy znalezienie się niespodziewanie pośrodku pił spalinowych siostrzyczek Bella: Miejscami, a zwłaszcza pod koniec co prawda klimat strasznie się rozwadniał, idąc w tory jakie mamy obecnie np. w RE5 i 6, a jednak te subtelne elementy nie pozwalały nazwać go jeszcze zwykłą strzelaniną i pogrzebaniem ducha RE. (No chyba że ktoś oczekiwał nie wiadomo czego lub grał w dzień z kuplami od piwa) Ps W "piątce" przesympatycznie pamiętam spotkania z Lickerami a w szczególności motyw z oczekiwaniem na zjeżdzającą windą. I w zasadzie tylko to. Dziś oficjalnie można rzecz że survival horror w RE umarł.
-
No i o to mi od początku chodziło - gra przynajmniej trochę poznana, napisane konkretnie co i jak się nie podoba. Git. Wbrew pozorom cieszę się, że gra jest tak kontrowersyjna i zgarnia bardzo mieszane opinie, bo to może dać Capcomowi do myslenia i RE7 będzie w końcu Residentem na jakiego czekam od czasu czwórki (RE6 mimo, że świetny, na pewno jest daleki od tego czego się spodziewałem). A negatywne opinie mnie nie rażą, jedyne co mnie wkurza, to uprawianie żenującego hejtingu przez ludzi, którzy chcą koniecznie się wypowiedzieć, a w rzeczywistości g*wno wiedzą. Twój post mi się podoba, mimo że z wieloma rzeczami się nie zgadzam. Tak już można przynajmniej prowadzić dyskusję. To super Nadal jednak upieram się przy twierdzeniu że jeżeli ktoś oprócz zetknięcia się z demem obczaił także filimiki przedstawiające takie choojowe motywy jak np. - QTE zasłaniające nam już prawie 1/4 ekranu i pokazujące już nawet jak długo i kiedy mamy używać przycisków - GPS dla ćwierc debili (obecny nawet po wyłączeniu go w opcjach pod L2!) - wymiany ognia ze „strusiami” - potykanie się o pajęcze odnóża terrorystów porywających zakładników - czy bzdury pokroju zombiaków kręcących korbami ,ten powininen mieć pełne prawa by być dla tej gry bezlitosny. Przynajmniej pod względem oceny designu przeciwników, paściarskiej tandety przeczącej całej tej „epickiej otoczce”, oraz gameplayu (przy założeniu że obadał wcześniej także całe demo) Może to nie sprawiedliwe aby wlepiać tutaj 1-4/10 bez dotykania pada, ale na pewno by nazwać ją tytułem grubo poniżej oczekiwań. Stąd moja obrona większości krytyków-teoretyków. Ja już w zbyt wiele gier grałem, zbyt wiele filmów obejrzałem i zbyt wiele książek przeczytałem, żeby podobne głupoty robiły na mnie wrażenie. Chyba się na to uodporniłem, bo widząc "T-rexa" w RE6 spokojnie tylko pokiwałem głową i powiedziałem do siebie "aha, spoko". Resident Evil zawsze był pełen kretynizmów (no, dawniej trochę mniej), a to co wymyślono w czwórce to już było absolutne dno fabularne i logiczne, więc od tego czasu wiem, że cokolwiek tu zobaczę już mnie nie zaskoczy. Przy takich grach najlepiej wyłączyć mózg i skupić się na czystej akcji, a nie analizować zdarzenia, które i tak nie mają sensu. Ja także widziałem/ czytałem/ ograłem ich sporo, ale zawsze potrafiłem łapać odpowiedni dystans i konwencję; jak Batmany Burtona czy inny Edawrd Nożycoręki – to klimatyczna groteska i artystyczny miszmasz, jak Jurassic Park – to po prostu dobre kino s-f o cudach inżynierii genetycznej, jak Indiana Jones czy Star Wars – to po prostu bezpretensjonalne kino Przygody/ Baśń w przestrzeni kosmicznej, jak Alien, Aliens czy Predator – niezłe „realistyczne” obrazy s-f/horrory itd. Kwestia tego bossa nie tylko kompletnie burzy pozory epickiej otoczki RE6 w poważnej konwencji (smierć prezydenta USA itp.) ale zawodzi przeokrutnie także w kwestii designu. Naprawdę trzeba już odwoływać się do prehistorii, lub kretyńskich monster movie z lat 50’ ubiegłego stulecia? Jak ujął to Zwyrodnialec; „Irving (RE5) został przebity”, a ja po całym tym nagromadzeniu debilizmu zareagowałem dokładnie tak jak Ty; „Aha spoko” Zestawiasz tu mieliznę RE4 i cholera masz w tym sporo racji. Kocham RE4, uwielbiam w zdecydowanej większości sensowny i przede wszystkim bardzo odświeżony design monstrów oraz większości bossów, ale scenariusz, kretyńskie postacie i główny sprawca to totalna tragikomedia. Chociaż kto wie: mógłbym go kupić - t.j. fabułę pierwszych trzech części. A że sam sobie dopowiadam jakieś bzdury…. Warto dodać, że w CV to była jedyna dobra zagadka, poza tym trochę ją skopiowano z RE1. Niestety, większość kombinowania w klasyczynych Residentach ograniczała się do biegania w tę i we w tę z kluczami i innymi duperelami, a łąmigłówki w 90% przypadków dało się rozwiązać metodą chybił-trafił (w RE3 było tego mnóstwo). No i to były przygodówki, więc to inna sprawa. Teraz RE jest już zdecydowanie strzelaniną (z drobymi motywami przygodowymi) i przez to jest trochę usprawiedliwione za takie odmóżdżone podejście, bo w końcu od strzelanin nie powinno się wymagać wysiłku intelektualnego... Umówmy się że to co dziś może na wyrost nazywamy zagadkami w rzeczywistości były zwyczajnymi elementami eksploracji Ściągnąłem sobie nie dawno klasyka z psxa na PSN, czyli Mojego pierwszego resa ever – RE2 i jasna cholera w kwestiii eksploracji jest dokładnie tak jak pisałem; - 3 klucze w inventory, korba i detonator - 5 zamkniętych pomieszczeń/ lokacji praktycznie bez żadnych większych podpowiedzi gdzie skierować się najpierw i użyć jednych z tych przedmiotów by popchnąć akcję do przodu. (poza np. kształtem i kolorem klucza, które łatwo moglismy skojarzyć z odpowiednimi drzwiami) - mapa bez jakichkolwiek oznaczeń co robić wg twórców i w jakiej kolejności Że to niby by już nie przeszło? I tak i nie. Teraz odnawiam sobie RE4 i jasna cholera – tam też są elementy eksploracji i zagadki! (Jestem w tej chwili po pokonaniu Verdugo – sługi Salazara w kanałach zamku), na liczniku 6,5h (normal), a za sobą miałem już np. - przyjemną zabawę w układanie witraży w kościele przy cmentarzu - podmienianie 4 obrazów na ścianie aby te utworzyły „ofiarę z 6 ludzi” - zabawa w przesuwanie „puzzli” aby stworzyć wizerunek herbu (na koniec manualnie należało wybrać i zainstalować brakujący kawałek) + kika pomniejszych popierdółek A przecież to gra w konwencji shotera tpp! I co nie da się? Na pewno nie w konwencji z co-op i dzisiejszym nastawieniem branży. Ale jednak dało się to zrobić w shooterze...
-
Jeśli dodam że obczaiłem także walktrough z pierwszych rozdziałów Leona oraz Chrisa oraz całe finałowe strarcie to będę wiarygodniejszy? Potykanie się o własne nogi jak ostatnia pierdoła, tragiczne SI przeciwników - miejscami nawet gorzej niż w RE1-3! Pomysły jak: zombiak bez skóry ze szpadlem w łapie na cmentarzu (Zemsta grabarza?), czy biegający jak idiota z odpalonym dynamitem lub kręcący korbą (groteska niczym w Evil Dead), drift na d... przed szczekami gigantycznego rekina ze zmienianiem broni i magazynków w locie. Rozstawianie po kątach całych hord krwiożerczych przeciwników przy pomocy tekwondo i zawodowego wrestlingu Trudno tego nie wytknąć - zwłaszcza od kampanii silącej się na powrót do korzeni. Z drugiej strony obrona w sklepie z bronią przed nadciągającą hordą czy drzwiami katedry zrobiła na mnie mały efekt "Wow, fajne". I stąd moja maksymalnie obiektywna ocena 7 - bez hejtu.. Dla tej jednej, najlepszej kampanii. Czyli, hmm dobrze. Z tym że taki np. Uncharted od zawsze były produkcją niejako w stylu over the top - jak np. Indiana Jones. Nie o inteligencję tutaj chodzi, a o widowiskowość i momenty rozpie*dalające swoim rozmachem i autentycznym Duchem Przygody przez duże P. Vide scena ucieczki z tonącego statku czy wywalenia Draka z samolotu nad pustynią, miażdżącę swoim rozmachem sceny ucieczki z zaginionych miast itp. O wspomnianych z tych scen mógłbym pisać z wypiekami na twarzy, także dzięki oszałamiającym efektom specjalnym i wizualiom. (Nigdy nie kazałem być im inteligentnymi czy realistycznymi t.j. nie wymagałem tego np. od serii Indiana Jones) Tymczasem taki RE na siłę stara się być z jednej strony: A) survival horrorem - a przypomina bardziej spacer dorosłego faceta po kiepskiej jakości domu strachu w wesołym miasteczku B) czystą grą akcji jak GOW lub COD ale z miejscami totalnie nieumiejętnym skalkowaniem najlepszych aspektów tych tytułów (cover system itp) C) Super widowiskową pełną nagłych zwrotów akcji, pościgów i ucieczek przygodówką jak Uncharted - z tym że tam gdzie w Uncharted mieliśmy bezpośrednią kontrolę nad postacią/ sami nią celowaliśmy, tutaj biedni Japończycy muszą ratować się QTE co jest po prostu żenujące. (np. scena w śmigłowcu z prologu) Właśnie, muszę liczyć się z umownościami, które także ograniczone są pewną konwencją. Fabuła traktuje temat wirusów które zwiększają siłę, gabaryty, wygląd nosiciela, ale przecież nie mogą brać się nie wiadomo skąd i znikać nie wiadomo gdzie. To gra w konwencji s-f. Nie wizard fantasy. Siara na pierwszej stronie napisał to chyba najpełniej: "Atakuje mnie kobieta, na której dawno testowano wirusy, przez co zwariowała i ohydnie zmutowała (SENSOWNIE - narośle, guzy, zdeformowana twarz itp) - fajne Atakuje mnie coś, co powstało po kolesiu, który zaaplikowal sobie jakiegośtam wirusa i to coś jest nagle większe niż statek, a koleś miał z 1,65 wzrostu i za chui nie wiadomo skąd taki podział komórek, na czym się to żywiło itp, itd - badziew" To właśnie dlatego gotów jest przełknąć akcje pokroju Wiliama Birkina w RE2, który formę blisko 3,5 metrowego bydlaka z 4 rękami uzbrojonymi w kościane pazury osiągnął dopiero przy 3 formie mutacji z rzędu (a każdą dzieliło co najmniej kilka godzin w świecie gry), szczególnie mając w pamięci tak wyśmienity obraz jak Obcy 8 Pasażer... Teraz twórcy starają się nam wciskać że tak można nie wiadomo skąd i to w skali 1:30 i jak w następnej części pojawią się ludzie mutujący w 5 sekund w 30 metrowe biedronki, to pewnie tez będzie okay, bo wirus przecież ewoluował... Opcji samo regeneracji w grach pseudo realistycznych nie warto przywoływać. RE Code Veronica miał bardzo dobre zagadki np. ta z 5 obrazami wymagająca od gracza przynajmniej dobrej znajomości j. ang. i kojarzenia faktów. Zagadka w ratuszu w RE3 z 3 kamieniami oznaczającymi upływ czasu, też była fajna. Najważniejsze jednak że nie wykładał nam wszystkiego kawa na ławę, gorzej niż szympansom labolatoryjnym. Nie wiem czy wiesz ale Uncharted 2 miał zje... zagadki, ale pod wpływem krytyki i sugestii fanów na forum Naughty Dog w trójce wreszcie pojawiły się takie które nie urągały już ludzkiej inteligencji (nad paroma sam musiałem przysiąść te parę dłuższych minut, co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło) Byłem wśród tych krytyków nota bene.
-
A gdyby tak; 1. Scenariusz Leona zrobic w stylu Lost In Nightmare, ale dodać tylko wolne poruszanie podczas celowania/strzelania rodem z Dead Space. Wzmocnić/przyspieszyć część przeciwników/ dać parę momentów ich przewagi liczebnej itp. Przywrócić prawdziwe Crismon Head, Huntery, Lickery i ich odmiany. 2. Rzucanie się na glębę i czołganie na tyłku mogło by zostać byle by tylko zrezygnowano z równoczesnego pełzania w tył lub przód i używania broni dużego kalibru jak Magnum itp. (Edit: albo skorzystać z pomysłu Zwyrodnialca) 3. Melee przywrócić do formy z 4&5, czyli jedynie po ogłuszeniu, 4. W scenariuszu Chrisa i Jaka dać wymiany ognia, ale z normalnie wyglądającymi ludźmi, bez żadnych bzdur jak kolo na nogach pasikonika itp. Wirus który by sobie aplikowali działał by np. na zasadzie wzmocnienia ich wytrzymałości i siły fizycznej - zaś efektem obocznym były by np. jedynie przyrost agresji i zaczerwienione lub zbielałe gałki oczne. Do tego dochodziły by oczywiście B.O.W. itd. Wszelkie ewentualne mutację nie urągały by ludzkiej inteligencji. 5. Jakieś notatki z których manualnie wpisywalibyśmy kody czy inne szyfry w komputerach i sejfach bez żadnych podpowiedzi też były by mile widziane. Podobnie jak rezygnacja z informującego o naszej odległości od celów huda. (W demie nawet po wyłączeniu go w opcjach był dostępny pod L2) Z tym że wszystkie te pomysły psu na budę, skoro Capcom was przekonał do zakupu "tym co jest" i będzie jeszcze głupsze, ups lepsze w następnych resach. Ps Do dziś pamiętam jak w demku zombie dopadł mnie na glebie i zamiast zaspokoić swój głów zaczął okładać mnie butelką wina jeszcze podczas napisu "You Are Dead". Może nie był głodny?