Fallout
Pierwsze podejście do tej marki (wówczas z cyferką 2 w tytule) miałem co prawda już ok. 2004. Oprawa wydawała się wówczas mało czytelna; mój english średni, a poziom trudności i system walki były z lekka zbyt surowe (wiem z lekka wiocha ale poza spolszczonym Baldur's Gate II crpg było dla mnie mało uczęszczanym gatunkiem).
No i nadszedł dzień w którym Bethesda wydała Fallout 4, na którego dissy die hard fanów, oraz mój sentyment za starymi, wymagającymi min. średniego IQ produkcjami ostatecznie przekonały mnie do dania drugiej szansy temu antykowi.
Brałem się za niego z myślą o wolności kształtowania mojej postaci, dialogów, oraz eksploracji post apokaliptycznych pustkowi, a wciągnął bez reszty klimat pustkowi, wymiany handlowe i zaskakująco fajny, turowy system walki. Do tej pory gierka pękła 2 razy (za drugim razem podpatrzony w sieci speedrun zakończył się dla mnie wynikiem ~15 minut, z zaledwie jednym killem). Teraz leci trzeci, rozdzielony na raty walktrough w celu poznania wszystkiego co wówczas mnie ominęło, a co wiem że i tak nie uda mi się odkryć tak prędko.
Powinienem się w sumie doyebać do niepotrzebnego podziału na tryb poruszania postacią i interakcją z otoczeniem, wymuszającym ciągłe lawirowanie pomiędzy nimi (prawy przycisk myszy), oraz kilku rozwiązań gameplayowych, ale mnogość opcji jakie zapewnia ten tytuł mi na to nie pozwalają.
Marzę że ta marka powróci kiedyś znowu do izometrycznego crpg z ręcznie malowanymi tłami. Taki pc gaming zawsze szanowałem i mówiąc wprost na padzie sobie nie wyobrażam.
/10
Ps Fapowałem już do soundtracku? Niejeden klasyk gatunku survival horror by mu pozazdrościł.