Ys Seven (ograne na Vicie) - zacznę może od tego, że jestem świeżakiem w tej serii, a mimo to bardzo przypadła mi ona do gustu. Jest to czwarta część jaką kończę i wszystkie ogrywałem na przenosniakach Sony. Ys I i II ukończyłem na PSP, a na Vicie Ys Oath in Felghana i właśnie Ys Seven. Tak jak poprzednie części ta również wg mnie jest bardzo fajna. Najlepsza jak do tej pory fabuła, spoko twist w środku, całkiem niezłe i grające odrobinę na emocjach zakończenie. (btw. Ostatnia walka to masakra w porównaniu do poziomu trudności całości... aż palce bolały... ale nie jest to bynajmniej wada - większa satysfakcja po jej wygraniu ). Na plus jak zwykle muzyka, ale znalazło się też kilka kawałków które w moim odczuciu były słabe. Graficznie tylko ok, proste 3D bez szału. Gameplayowo to nadal Ys, czyli akcja, akcja, akcja i do przodu... Względem poprzednich części jest co prawda wolniej, ale gra nadrabia to większą złożonością ekwipunku, różnymi specjalnymi ciosami i graniem razem z towarzyszami, których można przełączać w dowolnym momencie. Grę skończyłem po 16h, ale nie bawiłem się w zadania poboczne i przesadne grindowanie, czyli można przy grze spędzić jeszcze +5-10h dłużej. Całkiem niezły wynik jak na grę akcji. Ogólnie polecam. Jeżeli ktoś chce odpocząć od taktycznego główkowania bądź walki w typowych jrpgowych turach to ten tytuł będzie jak znalazł. 8/10