Fakt, nanomaszyny to DUŻA część nowego MGSa. Może aż za duża ale, żeby mówić tu od razu o jakimś ogromnym spłyceniu całej fabuły? Bez przesady Choć przyznaje, że motyw z Raidenem mnie rozbawił. Początkowo toczy heroiczną, samotną walkę. Sieka, szatkuje i mieli przeważające siły wroga jak gdyby nigdy nic. Po czym obowiązkowo rzuca "Teraz moja kolej by Cie chronić Snake". Ogólnie czad tyle, że niedługo później leży bliski zgonu w helikopterze, tak to troszkę kuriozalne. Mimo to mnie się fabuła czwórki bardzo podobała i podoba nadal. Szczególnie fajnym ukłonem w stronę fanów są liczne nawiązania do poprzednich części, o nostalgicznym powrocie na Shadow Moses nawet nie wspominając. MGS4 to gra dopracowana, z szerokim wachlarzem taktyk i możliwości. Aktualnie przechodzę ten tytuł po raz drugi i jestem w szoku jak rożnie można w tę grę grać i jak fajnie można sobie pokombinować. Chcesz zrobić z przygód Snake'a FPS'a? Nie ma sprawy. Chcesz rasowej skradanki? Żaden problem. Może chcesz miks obu? Już się robi. Naprawdę czuć, że w tej grze mamy wybór. I tylko od nas zależy jaki styl przyjmiemy. Co by nie było tak słodko, teraz krótko o tym co mi się nie podoba. Bezsprzecznie największym minusem nowego Metala są bossowie, o ile same walki z nimi są całkiem niezłe (najlepiej wypada oczywiście finałowe starcie) to same postacie bossów są baaardzo słabiutkie w porównaniu z taką choćby trójką (Snake Eater). Zero charyzmy, wewnętrznego magnetyzmu. Do tej pory pamiętam starcia z The End, The Joy, The Sorrow i Volginem z trójki. O walkach z 4ki już praktycznie nie pamiętam. Dlaczego? Bo postacie z jakimi nasz bohater walczy są płaskie jak kartka papieru. Drugi mankament to momentami zbyt długie scenki przerywnikowe (szczególnie mam na myśli Mission Brefing) chwilami przegadane i w za dużej ilości. Tyle, że te wszystkie wady toną w morzu zalet Guns of The Patriots, dla mnie to jedna z najlepszych gier jakimi może poszczycić się PS3. Gorąco polecam